Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Uznanie bezsilności
Otagowane: bezsilność
-
AutorWpisy
-
Witajcie,
dziś uznaję swoją bezsilność. Już nie mam siły walić głową w mur, szukać kolejnych pokładów sił, by walczyć ze swoimi „powinnościami”. Szukałam wieku form ucieczki i nawet udawało mi się całkiem dobrze mamić siebie samą, że jest inaczej, że może jeśli tylko bardziej się postaram to osiągnę życiową stabilność, szczęście. Nadszedł jednak czas, kiedy odrzuciłam swoje złudzenia. Rozpoczęłam terapię, zakończyłam związek, który był kolejnym źródłem cierpienia. Rzuciłam własnym życiem w kąt, a w zasadzie życiem, jakie tworzyłam wg wizji innych. Dziś mam problemy, owszem. Mam depresję, problemy zdrowotne będące skutkiem wiecznego stresu i jestem w czarnej d. – ale już nie mam siły udawać i żyć z sobą na szarym końcu.
Zawsze byłam dla siebie i mojej rodziny niewystarczająca. Zajeżdżałam siebie działaniem, żeby tylko nie czuć emocji. Nie wiedziałam kim jestem, czego pragnę, jaka jest moja tożsamość, bo nie było na to rozeznanie miejsca we wczesnej młodości. Dziś mam prawie 30 lat i rodzę się na nowo z nadzieją, że skoro teraz jestem na dnie, to już tylko może być lepiej.
Wiem, że ciężko uznać swoją niedoskonałość i zaakceptować to, że być może w procesie zdrowienia ujrzy się siebie w niezbyt interesujących odsłonach, ale dziś chcę samej sobie dać pierwiastek akceptacji, uznając własną upadłość. Uznając, że jestem bezsilna wobec tego, czym jest brzmię mojej przeszłości jako DDA.
Wiem, że to trudne i przerażające, by odbić się teraz od tego dnia. Przecież tak dobrze znane i „lubiane” jest to, że jest źle. Może jednak przyznanie się w sobie do własnej „upadłości” to ten pierwszy, magiczny krok?
Z chęcią nawiąże kontakt z innymi DDA, którym obecnie bliskie są tematy zdrowienia i zaczynania od początku. Cóż, chyba warto wierzyć w to, że można naprawdę zacząć od zera, prawda?
Pozdrawiam wszystkich walczących o siebie!
Moim zdaniem nie zaczynasz od zera nawet jeśli wprowadzasz znaczące zmiany w życiu. Bolesne doświadczenia i decyzje, których żałujemy mogą uczyć i przestrzegać na przyszłość, pod warunkiem, że wyciągamy z nich wnioski.
No właśnie, ten post jest najlepszym dowodem na to, że już nie jesteś w czarnej d…, ale robisz pierwszy krok w kierunku wyjścia.
Hej, jakbym czytała o sobie tylko ja jeszcze nie potrafię sobie tego przetłumaczyć. Nie wiem jak zrobić ten pierwszy krok, myslalam że będzie to grupowa terapia DDA ale poinformowano mnie ze obecnie taka nie istnieje w moim mieście. Można jakoś poradzić sobie samej na początku?
Hercredian,
i znów dzięki Twojej odpowiedzi przyszło mi zatrzymać się nad tym, dlaczego tak automatycznie myślę o tym, by wstawiać w swoim życiu przecinki, granice, oddzielać etapy. To daje do myślenia, bo teraz zastanawiam się, czy myślenie o tym, że to nowy początek (a nie kontynuacja) nie stanowi pewnego rodzaju odcinania się emocjonalnie od wydarzeń. Coś takiego, jak ochrona… Przecież to ciąg dalszy. Zaczynanie od początku po raz enty jest męczące. Dziękuję za to zatrzymanie, za zakotwiczenie w rzeczywistości, którego mogłam dokonać po przeczytaniu Ciebie.
Jakubku,
Tak, to już pierwszy krok. Chyba mam ochotę to świętować, bo czemu nie cieszyć się z tego, że właśnie coś się udało? Ach, ciągnie mnie do sabotowania tego, że przecież to wielki krok ku wolności, że wychodzę z tej ciemnej, śmierdzącej króliczej nory na światło dzienne. Bo przecież łatwiej widzieć, że jest się w czarnej… Dziękuję za wsparcie. 🙂
FioletowaSasanka,
to wielki krok, że jesteś na tym forum i szukasz dla siebie pomocy. 🙂
Dla mnie pierwszym krokiem było zadbanie o to, żeby zachciało mi się chcieć. A zrobiłem to zastanawiając się nad moją misją życiową i wartościami, którymi chcę się kierować. To mi dało poczucie sensu i konkretne cele życiowe, dzięki czemu mogłem przejść do tego, w jaki sposób do nich dążyć. Najgorszy dla mnie był zawsze brak sensu i wartościowego celu, taka warzywna egzystencja.
FioletowaSasanka napisała: Można jakoś poradzić sobie samej na początku?
1. W pierwszym kroku to co mòwili terapeuci w audycji radiowej czyli najpierw rzucić nałogi (jeżeli są) i wyjść ze wspòłuzależnienia (jeżeli jest)-bez tego ciężko zajmować się mechanizmami.
2. Drugi według mnie i to też można zacząć samemu to odbudowanie poczucie wartości (filmy YouTube-polecam nagranie Magdy z Selfmastery o poczuciu wartości, książki) rozumiane szeroko a więc wartości, asertywność, spòjność, życie w prawdzie.
Poczucie wartości jest wartością samą w sobie, ktòra uruchamia w nas działanie, ale też nagle zaczynamy wyłapywać manipulacje, stawiać powoli granice, otwierać się na ludzi. (w początkowej fazie widząc siebie i swoje położenie nie ma przekonania, że to możliwe wręcz wkrada się-przeświadczenie on/ona ma inaczej ja mam inaczej w domyśle trudniej do tego dochodzi sabotaż i warto mieć tego świadomość aby znaleźć determinację aby nie porzucić obranej ścieżki)
4. Obserwowanie swoich lękòw i na swòj sposòb zapoznawanie się z nimi i na tyle ile się da zbudowanie pomostu a więc sprawdzenie na ile lęk jest rzeczywisty.
5. Aktywność fizyczna adekwatna do predyspozycji
Ròwnolegle rozmawianie, czytanie, słuchanie o dda czyli dowiadywanie się jeżeli jest możliwość miting terapia.
Dziękuję bardzo za odpowiedź, brakowało mi konkretów. Punkt pierwszy chyba mogę odhaczyć, ponieważ jakiś typowych uzależnień nie mam, nawet usunęłam konta z mediów społecznościowych, za bardzo mnie przytłaczały. Natomiast punkt drugi jest mi bardzo potrzebny, ciągle czytam, że jako dda muszę pokochać siebie i uwierzyć że jestem wartościowa. A ja do końca nie wiem jak to zrobić, jak sobie udowodnić. Obejrzę filmiki może pomogą.
Ok.
Magda we filmiku przytacza też książkę
Ròwnolegle korzystałem codziennie z afirmacji. Same afirmacje w moim odczuciu nie zadziałają, bo poczucie wartości do szerszy temat, ale były motywatorem i jako uzupełnienie uważam, że warto.
https://youtu.be/-imDy0TMgx0 Filmikòw jest sporo i na pewno coś dopasujesz.
Przy budowaniu poczucia własnej wartości warto się sobie przyglądać aby nie stać się taką twierdzą przez co ludzie zaczną się odsuwać (jak we wszystkim balans i jakieś wyczucie, ale to przychodzi)
Nie wiem czy odbudowanie poczucia wartości to już pokochanie siebie (bo pewnie mogą się zdarzać głębsze mechanizmy jak np. narcyzm), ale na pewno akceptacja i takie zadowolenie oraz większa otwartość.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.