Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD W domu ciągle ekrany

Otagowane: 

Przeglądasz 3 wpisy - od 11 do 13 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • mewa
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      Mam upatrzony konkretny kierunek, nie kieruję się uczelniami, gdzie tego kierunku nie ma. Poza tym pomarzyć sobie mogę. Jeśli miałam zawsze problemy z opanowaniem dużej ilości materiału (płacz w liceum, a to nie była jakaś szkoła dla olimpijczyków, tylko było dla mnie wszystkiego za dużo, wolę skupiać się tylko ja jednym zagadnieniu), to nie mam co myśleć poważnie o studiach, gdzie jeszcze musiałabym radzić sobie w życiu codziennym (też mi średnio wychodzi). Zauważyłam, że muszę mieć wszystko w małych ilościach, najlepiej pojedynczo, więcej, do tego różnorodnych, zadań, rozbija mnie psychicznie. Staję się wtedy niespokojna i mam tendencję do zapominania nawet prostych czynności, które planowałam zrobić lub zrobiłam (np. że coś gdzieś odłożyłam). Widać po mnie to wielkie rozkojarzenie. Gdy mam ciszę, spokój i jedną rzecz, wtedy czuję się komfortowo.

      Dziwię się, że mnie tu nikt nie osądził, że jestem egoistką, że mam złe priorytety. Tyle razy spotykałam się z takimi i podobnymi zarzutami. Na forach często pisałam z toksycznymi ludźmi, którzy mnie pouczali, krytykowali. Zawsze gdzieś odstawałam, czułam, że jestem inna, a zarazem że wcale nie chcę być jak pozostali.

      Nie jest mi źle z tym, że jestem odludkiem, jest mi źle, że jestem za to czasem krytykowana albo nierozumiana. Wiem, że to jest dziwne i złe, że od spędzania czasu z ludźmi wolę książki, muzykę itd., ale choćbym próbowała, nie mogę się przekonać do spędzania czasu z ludźmi. Owszem, na chwilę to może być, ale mam wtedy poczucie zmarnowanego czasu. Mówi się przecież o dojrzałości, że dojrzały człowiek powinien umieć ustawić priorytety, powinien umieć być z ludźmi i dla ludzi, umieć poświęcić swój czas, swoje pasje, gdy trzeba wypełnić obowiązki albo komuś pomóc. A dla mnie pasje są najważniejsze, żyję w lęku, że z czymś nie zdążę, jestem skrajnie nieszczęśliwa, gdy nie robię tego, co lubię, a pomaganie ludziom czy spełnianie obowiązków męczy mnie psychicznie.

      Wiecie co, kiedyś czytałam powieść o chłopaku z zespołem Aspergera i zdumiałam się, że on miał podobne cechy do mnie (tamta historia była zmyślona). On też nie lubił przebywać z ludźmi dla samego przebywania, nie lubił robić czegoś, do czego nie miał zamiłowania i poza tym osoby z Aspergerem chyba nie umieją robić wielu rzeczy, wolą skupić się na jednej. Ja tak miałam od zawsze, nadmiar zajęć mnie przytłaczał i nie chodzi o zwyczajne zmęczenie.

      Poza tym takie osoby często nie rozumieją, co inni do nich mówią, nie umieją czytać między wierszami. Ja tego się nauczyłam w ciągu mojego życia, trochę przez książki, trochę przez filmy i seriale, przez analogię. Empatia nie jest dla mnie czymś naturalnym, ale wiem, że jest ona dobra i potrzebna, więc ją stosuję.

      W ogóle uważam, że warto mieć zawsze dobre intencje i je realizować, ale ciężko mi np. przyjmować nakazy wiary dotyczące miłości bliźniego i służby i tu doświadczam strasznego rozdarcia, bo fascynuje mnie wiara, ale na serio praktykuję od kilku lat i nadal nie mam relacji z Bogiem, więcej, nie mam takiej chęci, żeby ją mieć, choć wiem, że to jest najlepsze i jestem o tym przekonana wewnętrznie, nie z przymusu. Ale nie umiem jak inni ludzie zbliżać się do Boga, u mnie po tylu latach wciąż są to rytuały. Możecie nie rozumieć tego, co teraz piszę, ale dla mnie to jest bardzo istotne, wręcz najważniejsze w życiu. Podoba mi się, jak inni służą innym, pomagają im, ale sama bałabym się, że straciłabym czas, który mogłabym poświęcić na hobby, na czytanie.

      Nie chcę, żeby się okazało, że mam zespół Aspergera, mam nadzieję, że to nie to, że to tylko zbieżność podobieństw. Nie mam dziwnych upodobań w liczbach, jestem ekspresyjna, śmieję się, rozumiem metafory, nie tworzę nietypowych kolekcji, nie mam żadnej dziedziny, w której byłabym bardzo dobra, a to wszystko są cechy osób z zespołem Aspergera, więc to mnie uspokaja. Spokoju nie daje mi tylko to, że zmuszanie się do bycia dla innych przynosi skutek w postaci psychicznego zmęczenia i lęku o rozwijanie pasji. Najchętniej rozmawiałabym z ludźmi tylko o moich pasjach albo o ich pasjach, traktowałabym ich jako źródła wiedzy.

      Często nie wiem, co robię źle, gdy mówi mi się, że robię coś źle… Czuję się, jakbym była z innej planety, a ja chcę być z Ziemi, ale jednocześnie nie chcę stracić moich zainteresowań (i czasu na nie!) i chcę nadal zachwycać się muzyką i błękitem nieba…

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 621

        Piszesz, że od spędzania czasu z ludźmi wolisz książki i muzykę… A jak myślisz, kto te książki napisał, kto jest ich bohaterami? Kto tę muzykę skomponował, kto wykonał? Dla mnie to też jest czas z ludźmi, tyle, że jakby „na innym poziomie”.

        Co do aspergerowców, czytałem niedawno, że oni nie to, że nie chcą się kontaktować z innymi ludźmi „dla zasady” – tyle, że raczej inni ludzie czasem (ze swą monotonną tematyką i płytkimi, trywialnymi sprawami) po prostu nie prezentują dla nich niczego inspirującego. Może tak jest też i z Tobą – że potrzebujesz kontaktów, ale takich, które byłyby dla Ciebie inspirujące.

        mewa
        Uczestnik
          Liczba postów: 5

          OK dziękuję za odpowiedzi i proszę o spełnienie mojej prośby tj. usunięcie tematu i mojego konta, dziękuję…………….

        Przeglądasz 3 wpisy - od 11 do 13 (z 13)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.