Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Wewnętrzne dziecko?
-
AutorWpisy
-
Ja często oglądam album ze swoimi zdjęciami z dzieciństwa. Patrzę na te zdjęcia widzę małą ładną dziewczynkę z dużymi oczami. I mówię do niej coś w stylu "jesteś śliczna, taka wspaniała, mądra, Twoi rodzice popełnili masę błędów ale to nie Twoja wina, Ty jesteś dobra i kochana, jesteś wspaniałym cudownym dzieckiem, …itd" zazwyczaj poryczę się nad tymi zdjęciami, ale zawsze kończę oglądanie obiecując mojej małej dziewczynce, że teraz się nią zaopiekuję i żeby się już nie bała.
Czasami po takich seansach ta mała dziewczynka przestaje choćby na chwilę łkać i się bać.
Może to zabrzmi niedobrze, ale… Półtora roku temu urodziłam córkę. Nie miałam wielkiego zewu matczynej miłości… nie tak od razu. Ale po kilku tygodniach nadszedł ten moment – nie pamiętam dokładnie kiedy – gdy poczułam że to moja mała córeczka. I wtedy stało się coś bardzo dziwnego… Poczułam się odrobinkę tak, jakbym urodziła właśnie to swoje wewnętrzne dziecko 🙂 Kiedy patrzę na nią widzę siebie sprzed lat. Często, bardzo często ją przytulam i czuję się odrobinkę tak, jakbym przytulała tego niedopieszczonego bobasa który we mnie tkwił… Wciąż mam poczucie krzywdy ale teraz opiekuję się już moją wewnętrzną nastolatką 😉 (to były trudne czasy!)
Czasem się okropnie boję że skrzywdzę moją córkę… Ale jestem mądrzejsza o negatywny przykład moich rodziców który staram się sobie przełożyć na pozytyw – mam nadzieję że jakoś zadziała…Witajcie, jestem tu nowy:)
U mnie też jest ten problem, depresja i DDA. Czuję, że jest we mnie mały i wystraszony chłopiec oraz dojrzały młodzieniec, którzy się biją. Ten starszy krzyczy na tego małego, tamten mały się mści i wtedy mam ataki histerii i płaczu.
Zeby się dało to jakoś wyleczyć…Potrzebny trzeci, który ich pogodzi, lub rozstawi po kątach 😉
Ja mam problem z moim małym dzieckiem w sobie tym bardziej że zamknęło się uczuciowo – nawet o bliskich znajomościach nie maże czy to z kolegą czy z dziewczyną – jestem zamknięty do tego stopnia że jak usłyszałem że moja matka może mieć raka piersi to mnie nawet nie zaciekawiło – nie wiem co to znaczy współczuć , kochać , być potrzebnym nawet złości nie umiem wyrzucić . Ale się nauczę
@piotrekg1989, mam podobną sytuację, mama w szpitalu przed operacją, nie wiadomo – rak czy nie rak. Jak się dowiedziałam niewiele mnie to ruszyło ale siadłam pomyślałam o tym i zdałam sobie sprawę że to nie tak że mnie nie rusza – rusza mnie tak bardzo, że nie jestem w stanie sobie z tym poradzić, dlatego wrzucam to do jakiegoś miejsca w sobie, podświadomości czy jak to nazwać. Ten odruch jest tak automatyczny, wyuczony w dzieciństwie, że tego nawet nie zauważam. Tak jak ludzie chorzy na autyzm odcinają się od świata nie dlatego, że go nie czują, tylko są zbyt wrażliwi na bodźce i odcięcie się jest odruchem obronnym (odwrotna sytuacja występuje u ADHD – za mało wrażliwi na bodźce i muszą się ciągle "pobudzać"). Dlatego nie czuj się winny że masz za mało empatii – być może masz jej po prostu za dużo…
towanda,
Twoja odpowiedz jest moim prywatnym objawieniem. Nagle zrozumialam moj "cynizm i obojetnosc".towanda,
To, co piszesz o dziecku, zabrzmialo jak muzyka! Nosilam sama siebie na rekach, sama siebie lulalam i nie wypuszczalam z objec, sama sobie czytalam bajki i prowadzalam sie na spacerki, przez kilka lat nie wypuszczalam sama siebie z rak, tzn. w rzeczywistosci – swojego dziecka. I to byl w zasadzie jedyny okres milosci w moim zyciu, te jego pierwsze 6 lat.Nie lubię swojego wewnętrznego dziecka.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.