Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Więzienna klatka własnych myśli

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 65)
  • Autor
    Wpisy
  • Czerwonewino
    Uczestnik
      Liczba postów: 99

      Czerwień warg na brzegu kieliszka stapia się z kolorem kropli spływającej po języku.
      Cierpko-słodki smak wypełnia ciepłem moje wnętrze.
      Nie śpieszę się. Smakuję. Rozluźniam ciało.
      Nikłe światło lampy tworzy cienie. Przypływają i odpływają, niczym fale na oceanie mojego życia.
      Czy jeszcze tonę? Czy może już znalazłam koło ratunkowe i mogę bezpiecznie nabrać powietrza, głęboko do płuc, do wnętrza, tak by dotarło do samego jądra mnie?
      Zamykam oczy. Szukam ukojenia w mowie ciszy, w bezruchu myśli.
      Krzyczę bezgłośnie Jestem. Jestem. Jestem.
      Krzyczę bezgłośnie Mam prawo. Mam prawo. Mam prawo.
      Krzyczę bezgłośnie, cały czas, nieustannie. Krzyczę.
      Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, gdy w pełni dotrze do mnie mój własny krzyk.

       

       

      Czerwonewino
      Uczestnik
        Liczba postów: 99

        Walentynki. Ja dorosły uważa, że miłość powinno się okazywać 365 dni w roku, więc do takiego święta podchodzę dość sceptycznie.
        Ja dziecko chyba wręcz przeciwnie😃

        Była jakaś 1:30 w nocy (więc już była niedziela), podeszłam do mojego męża i zapytałam: co było w przesyłce, która ostatnio przyszła i nie chciałeś mi wówczas pokazać? On na to: prezent dla ciebie, dostaniesz jutro. Ja na to: ale już jest jutro. On znowu: dostaniesz jutro. Ja na to: daj mi, daj mi, daj mi. Powtarzałam to jednocześnie tupiąc nogami.
        Spojrzał na mnie i powiedział: zachowujesz się jak dziecko. I wtedy dotarło do mnie, że rzeczywiście mała dziewczynka ze mnie wyszła. Powiedziałam z ogromnym uśmiechem na twarzy: to daj ten prezent teraz i pozwól się cieszyć dziecku, które we mnie jest.
        I dostałam prezent o 1:30. Radość była iście dziecięca, aż klaskałam w ręce😃
        To było dla mnie cudowne przeżycie, bo z poziomu świadomości miałam kontakt z małą dziewczynką, utożsamiłam się z nią. Na szczęście było to przeżycie radosne, które nie wywołało żadnych negatywnych wspomnień.

        Teraz namacalnie zrozumiałam słowa Truskawka, który napisał, że czeka na wewnętrzne dziecko i wtedy daje mu czego potrzebuje 😁

        Dużo miłości dla wszystkich 💝

        Czerwonewino
        Uczestnik
          Liczba postów: 99

          A może Adolf? rewelacyjna komedia niemiecka (wiem, że może brzmieć to jak oksymoron)😆😆😆. Polecam wszystkim, którzy lubią inteligentne komedie.

          Jakubek
          Uczestnik
            Liczba postów: 931

            Wydaje mi się, że czasem w zrozumieniu wewnętrznego dziecka może dopomóc obserwacja realnych dzieci, nawet nie własnych, w ich naturalnym otoczeniu. Tak to chyba działa w moim przypadku. Kiedy patrzę na kilkuletniego chrześniaka i jego związek z troskliwymi rodzicami… Kiedy u innych znajomych widzę, jakie zaufanie mają maluchy do kochających rodziców i jakie poczucie bezpieczeństwa czerpią z obecności tych dorosłych… Kiedy podziwiam butę kilkulatka, który rozpoczyna gwałtowny spór z rodzicem, badając granice swego wpływu i robi to tak odważnie, że od razu widać, iż nie ma pojęcia co to są bolesne kary fizyczne… Kiedy widzę okazywane dziecku szczere zainteresowanie, szacunek, zrozumienie, poważne traktowanie małych dziecięcych problemów… Wtedy czasem czuję ZAZDROŚĆ. Dociera do mnie, że byłem – podobnie jak te dzieci – pełen naturalnej radości, żywotnosci, ciekawości.  I chęci rozwijania się. Jednak cały ten potencjał nie został należycie doceniony i uszanowany. Miałem inne doświadczenia niż dzieci ze szczęśliwych rodzin. Jednak w istocie swej dziecięcości byłem taki sam.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez Jakubek.
            Czerwonewino
            Uczestnik
              Liczba postów: 99

              ...Jednak w istocie swej dziecięcości byłem taki sam…

              Czasami mam wrażenie, że zaraz po urodzeniu stałam się dorosła😔

              Jakubku, w dzisiejszych czasach obserwacja obcych dzieci w ich naturalnym środowisku może być przez innych niewłaściwie odebrana (to tak pół żartem pół serio).

              A tak zupełnie na poważnie… szczęśliwy człowiek z Ciebie, bo obecnie masz w gronie bliskich Ci osób wzorzec kochającej się rodziny. Dzięki temu twoje wewnętrzne dziecko może z niego czerpać i być może, pomoże mu to w opuszczeniu własnego „kącika” i wyjściu na pełne słońce.

              Ja takiego wzorca nie mam. Dlatego u mnie to będzie bardzo intuicyjne.

              Pozdrawiam wszystkie wewnętrzne dzieci 🤗

              Czerwonewino
              Uczestnik
                Liczba postów: 99

                „Co pozostanie ze wszystkich obaw i pragnień, związanych z problemami i sytuacjami, które każdego dnia pochłaniają tak wiele uwagi? Klepsydra z datą urodzin i śmierci na twoim nagrobku”.

                Te słowa Eckharta Tolle, niosące tak prostą prawdę – wstrząsnęły moimi posadami wewnętrznego ja.

                Czerwonewino
                Uczestnik
                  Liczba postów: 99

                  Kilka dni temu była Gala Bestsellerów Empiku. Muszę przyznać, że aranż utworów zrobiony przez Igo to pokaz prawdziwego kunsztu muzycznego. Zdolny chłopak i do tego ten jego cudowny głos (Bass astral x Igo to naprawdę dobra muza, oczywiście według mnie 😊).
                  Ale prawdę mówiąc nie chodzi mi o jego komplementowanie😊…

                  Na gali jednym z utworów była Arahja w wykonaniu m.in. Kaśki Nosowskiej. Słuchając tego utworu pomyślałam sobie, że niesie on bardzo uniwersalny przekaz. Treść można odnieść do wielu aspektów życia.
                  Pomyślałam, że taki wewnętrzny podział jest we mnie. Jedna część mnie jest wygaszona, żyjąca w ciągłym uśpieniu, druga, zaś, nigdy nie zasypia, jest w pełnej gotowości, w pełnej kontroli. A ja te strony obserwuję, przyglądam się im i marzę, że kiedyś stworzą jedną, spójną całość.
                  Znam utwór bardzo dobrze, ale jak widać, to na jakim etapie życia się w danym momencie jest, może determinować jego końcowy odbiór.

                  No właśnie – ta nieszczęsna kontrola.
                  Kontrola wszystkiego wkoło, kontrola własnej przestrzeni, to chyba najbardziej wdrukowany we mnie schemat.
                  Jestem w ciągłym pogotowiu praktycznie przez cały czas. Są tylko dwa momenty kiedy odpuszczam. Jest to seks i jazda jako pasażer na motocyklu. Wiem, że to dziwne, bo są to skrajnie różne sytuacje 😊

                  Długo zastanawiałam się nad tym dlaczego akurat te sytuacje?
                  Jazda na motocyklu powoduje, że po pewnym czasie myśli zaczynają tylko przeze mnie przepływać. Jednostajny szum wprowadza mnie widocznie w jakiś relaksacyjny stan. Potrafię nawet przysnąć.
                  W seksie, zaś, jest odwrotnie. Jestem w nim w pełni obecna, ale też nie myślę…

                  Chyba jedynym wyjaśnieniem na to jest to, że tylko w tych dwóch sytuacjach jestem w pełni tylko „tu i teraz”. Nie ma przeszłości, nie ma przyszłości, jest tylko ten moment…

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    „Chyba jedynym wyjaśnieniem na to jest to, że tylko w tych dwóch sytuacjach jestem w pełni tylko „tu i teraz”. Nie ma przeszłości, nie ma przyszłości, jest tylko ten moment…”.

                    W obu sytuacjach jest też bliskość ciał, wyrzuty dopaminy, oksytocyny, haj, uniesienie. Ten relaks wyłącznie w tych sytuacjach może być zarazem uzależniającą pułapką, odciągającą od przeżywania „tu i teraz” podczas samotnego odkurzania dywanu, czy zmywania naczyń. Ciekawe, czy jakieś samotne działania dają Ci poczucie przebywania „tu i teraz”. Pytanie wiążę z moimi ostatnimi autorefleksjami o własnej trudności w przeżywaniu samotności.

                    Czerwonewino
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 99

                      Ciekawe, czy jakieś samotne działania dają Ci poczucie przebywania „tu i teraz”

                      Bardzo trudne pytanie. Muszę się sobie bardziej przyjrzeć. Jestem na początku trenowania uważności i bycia tu i teraz. Ale wydaje mi się, że jakiś zalążek umiejętności bycia tylko ze sobą w „tu i teraz” jest we mnie. Potrafię zauważać piękno przyrody, delektować się nią, słuchać śpiewu ptaków i daje mi to krótkotrwałą radość, poczucie, że jestem cząstką tego wszystkiego… ale nawet w takich momentach kontrola cały czas jest przy mnie. Nie na 100%, ale jednak. Mam duży problem z „niemyśleniem”, a dokładniej mówiąc z tym, żeby nie skupiać się na myśleniu, tylko pozwolić, aby myśli przypływały i odpływały jak obłoki na niebie.

                      Pytanie wiążę z moimi ostatnimi autorefleksjami o własnej trudności w przeżywaniu samotności

                      A jaka autorefleksja pojawiła się u Ciebie? Jestem bardzo ciekawa, może odnajdę w niej odrobinę siebie.

                       

                      Jakubek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 931

                        W skrócie autorefleksja dotyczyła tego, że kiedy jestem sam nie widzę celu życia. Wegetuję. Dopiero drugi człowiek nadaje mojemu życiu sens. Jego obecność wyznacza mi cele.

                        Konkretny przykład: nie umiem odbywać samotnych podróży (choć gdzieś w środku czuję taką niezaspokojoną potrzebę). Kiedy jednak pojawia się potencjalny/a towarzysz/ka, od razu potrafię zorganizować wycieczkę, która sprawi tej osobie przyjemność. Mi też sprawi, ale tylko dlatego, że jest ze mną ta druga osoba.

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez Jakubek.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 65)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.