Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Witam

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • pitersky
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Witam, mam na imię Piotr. Mam 20 lat i wychowałem się w rodzinie gdzie matka i ojciec pili. Większość mojego dzieciństwa to tylko awantury i przemoc. Matka wracała od jakiś znajomych którzy też chlali oporowo i rozpoczynała awanture, wyzywała ojca od najgorszych i ciągle mu wypominała że jest do niczego i różne inne, a ojciec przeważnie po pracy też wypity, włączał się w tę awanturę i ją bił. Na początku, tylko płakałem i błagałem, żeby przestali. Z biegiem lat, zacząłem w to ingerować i ich ogarniać. Kłócić się z nimi, zeby przestali, powstrzymywać ojca itp. Tak przeleciało mi całe dzieciństwo, od wczesnych lat dziecięcych, do powiedzmy 19 roku życia, w którym wyprowadziłem się od matki. Zawsze było tak, że w domu zawsze awantury i ja przeważnie większość dnia przebywałem poza domem ze znajomymi, często sam pijąc alkohol, lub testując inne używki. Jednak nigdy nie byłem pewny siebie, zawsze byłem taki outsider właśnie na bank przez moją sytuacje domową. Odwaga i pewność przychodziły dopiero po alko itp. Ojciec jest taki, że nigdy na trzeźwo za dużo nie mówi, w sumie nigdy mnie raczej nie pochwalił ani nie nauczył zbyt wiele, mimo to zawsze byłem bardziej za nim niż za matką. Jeszcze jak pracował przed tym jak go zwolnili za picie, to dzięki niemu jakoś ten dom się trzymał, chociaż potrafił sporo pić po pracy. Matka nie pracowała nigdy, odkąd się urodziłem, od kiedy pamiętam, tylko piła.. może najdłużej zdarzał jej się czasem max tyg. trzeźwości. Zawsze tylko wyzywała wszystkich w domu, ojca że nic nie umie zrobić, jego rodzine, że jest taki i taki, że wszyscy są lepsi od niego itp. a ojciec kontrując robił to samo i ją bił. Mam jeszcze siostre która zawsze mi pomagała i w czasach jak byłem małym dzieciaszkiem, bardziej to ona pełniła tę funkcje matki. Ja sam mimo że jestem dosyć nieśmiały szczególnie do kobiet, boję się odrzucenia, wyśmiania i wgl. nie wiem co mówić i jak się zachowywać, sam na sam (dlatego nie mam dziewczyny i nigdy tak na prawde nie miałem, a bardzo chciałbym mieć) to często też nie mam z tym problemu i potrafie normalnie gadac, zartowac i wgl. być dosyć towarzyski. Ale jedno mnie zastanawia. Od dziecka mam tak że odpływam w swoje fantazje w wolnym czasie. Teraz te fantazje wyglądają tak, że wyobrażam sobie lepszego siebie, bardziej towarzyskiego, odważnego, szanowanego i ogólnie tworze sobie w głowie różne sytuacje z ludzmi których znam a przy których jestem troche skrępowany albo wlaśnie troche wycofany i zawsze w tych fantazjach stawiam siebie w korzystnym świetle. Do niedawna przeważnie towarzyszyło mi przy tym intensywne machanie rękami (dziwne, wiem) że zamykałem się np. w łazience i machałem rękoma i zatapiałem się w świecie tych fantazji. Nigdy nie nachodziła mnie ochota na takie machanie po za domem, wsród ludzi. Zawsze robiłem to w domu tak by nikt nie widział. Około miesiąc temu przestałem tak machac z dnia na dzien, ale w te fantazje często odpływam automatycznie np. robiąc coś, idąc ulicą lub słuchając muzyki. W tych fantazjach zawsze jestem tym najlepszym i jest to tak przyjemne ze cięzko sie oderwać jak już się to zacznie. Nie myle fantazji z rzeczywistością, ani nic takiego. Ale zastanawiam sie czy to mi jakos nie szkodzi, ze wszystko to co chcialbym zrobic i jaki chcialbym byc moge realizowac tylko w wyobrazni i nie przeloze tego na rzeczywistosc, w realu mam różne lęki społeczne. Często chyba tłumiłem w sobie uczucia i emocje i od dziecka bardziej przeżywałem to wszystko w głowie niż na zewnątrz. Ma/miał ktoś może podobnie, da się to jakoś zminimalizować/zwalczyć? Te fantazje są mega przyjemne ale wolałbym być w życiu, taki jaki chce. Te fantazje czasem mogą dotyczyć wszystkiego i zawsze ja jestem tam taki jaki chciałbym być, czasem mogę tak marzyć z godzine np. chodząc po pokoju i układać sobie w głowie takie filmy. Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdro 😀

      aktototaki
      Uczestnik
        Liczba postów: 370

        Cześć Piotrek! W zasadzie jesteśmy rówieśnikami – no prawie, mi zostało jeszcze kilkadziesiąt dni bycia 19latką 🙂 Podziwiam Cię za wyprowadzkę w takim młodym wieku – seeerio!
        Powiem Ci, że mam podobnie. Uwielbiam uciekać do takich fajnych wizji. Zaczęło się od tego, że gdy nie mogłam zasnąć to sobie różne rzeczy wyobrażałam. Najgorzej, jak wymyśliłam „dobry film” wtedy chciałam ciągle i ciągle te historyjki wymyślać, ciągnąć i w nich trwać. Szczególnie silne to było w czasach gimnazjum, teraz troszkę mniej. Robiłam to kiedy się nudziłam, nie mogłam zasnąć czy kiedy biegałam. Nie wiem, czy jest to niezdrowe, ponieważ wielu moich znajomych, którzy pochodzą, ze zdrowych, normalnych domów też uciekają do takiego świata fantazji, po to ona jest. Jasne, powinniśmy raczej przeżywać niz marzyć i wyobrażać sobie coś, czego nie ma. To, że nie masz dziewczyny nie jest niczym złym, miłość i wszystko inne przychodzi do nas wtedy, kiedy będziemy na to gotowi – serio. Nie myśl, że masz czekać z założonymi rękami, masz zrobić wszystko żeby „być gotowym”. A to, że chcesz kogoś kochać i być kochanym no też jasna sprawa, każdy kogoś takiego szuka w swoim życiu. Tylko nie myśl sobie, że miłość nagle odmieni Twoje życie, bo my DDA mamy jakieś dziwne „jazdy”, dziwne wymagania co do miłości i w ogóle życia. Ja osobiście nie potrafię się zaangażować, męczy mnie po krótkim czasie druga osoba – wiem, brzmi okropnie – ale tez chciałabym mieć kogoś, komu mogłabym bezgranicznie zaufać. Ale pierwsze muszę zaufać sobie, bo czasem nie ufam nawet sobie. 🙂

        Trzymaj się!

        Angelz7
        Uczestnik
          Liczba postów: 14

          Hej Pitersky, aktototaki – Mam barrdzo podobnie, uciekam w swiat fantazji, miewam piekne wizje i tworze rozne scenariusze, nawet czasem staram sie pisac opowiadania a przynajmniej…fragmenty. Stworzylem za dzieciaka „swiat iluzji” poprzez zaniedbywanie…

          A teraz kiedy od dosc dawna nadszedl etap kiedy trzeba przebywac wsrod ludzi, nawiazywac relacje, mam ztym problem- fobie iprobuje mna dominowac moj swiat iluzji. Jakos sobie z tym radze, choc wydaje mi sie ze raczej mizernie hehe. Mam problemy zeby byc naturalny – ostrach przed tym jak odbiora mnie ludzie.

          A co do milosci, racja, przyjdzie po nas jak bedziemy gotowi, czy ja kiedys bede….moze dozyje tego dnia heh.

          aktototaki
          Uczestnik
            Liczba postów: 370

            Angelz7, no własnie cały sęk w tym żeby dzielić te dwa światy, bo czasem, My jako ludzie, mam wrażenie i nie jako dda tylko właśnie jako ludzie zapętlamy się w wizji świata marzeń. Wymagamy od innych nieomylności, akceptowania nas, doceniania i w ogóle wszystkiego co najlepsze; najlepiej bez zła, cierpienia i innych przeciwności.

            Nie każdy dojrzewa do miłości – to fakt 🙂 Ale jeśli mam być z byle kim, byle być – to wybieram bezpieczną samotność.

            Deliryczna 140
            Uczestnik
              Liczba postów: 2

              Dzien dobry dobry wieczor

              Wkoncu trafilam na ludzi ktorzy maja to samo co ja! Mam fizje i fantazje takie rozne scenariusze w mojej glowie. Odrozniam je od rzeczywistosci ale czy to jest zdrowe? Czuje ze w srodku jest tylko pustka .

              pitersky
              Uczestnik
                Liczba postów: 3

                Hm, to raczej taki mechanizm obronny. Ja zawsze w tych wizjach, projektuję to czego bardzo mi brakuje w realu, typu; miłość, bycie otwartym, całkowicie wyluzowanym, super towarzyskim itp. W tych fantazjach, zawsze wychodze w dobrym świetle i nie ma tam, obaw typu „co sobie ludzie pomyślą” albo strachu przed odrzucenirm/wyśmianiem, co jest w moim życiu największą blokadą. Stąd u mnie pewnie fantazje 😉 Przydałoby się pozbyć tej blokady. Tego bym chciał najbardziej, trzeba walczyć 😀

                magnolia102
                Uczestnik
                  Liczba postów: 20

                  Witam was. Jako dziecko,nastolatka, a potem osoba dorosła też żyłam w świecie wyobrażeń i marzeń. Moje fantazje nie pozwoliły mi patrzeć na świat realnie.Nie byłam zadowolona z siebie, dzieci i męża, zawsze coś było nie tak. Porównywałam siebie i moich bliskich do innych i narzekałam.Nie było akceptacji na innych.Kiedy trafiłam na mitingi DDA/DDD  otworzyły mi się oczy na to wszystko co się dzieje wokół mnie i jak ja funkcjonuję w tym świecie. Praca na programie 12-stu kroków pozwoliła mi zejść na ziemię. Zaakceptowałam siebie,moich bliskich i ludzi wokół siebie takimi jacy są. Zobaczyłam, że moja zmiana zależy tylko ode mnie i że mam wpływ tylko na siebie i na swoje zachowanie.Patrzę na świat realnie i zmieniam to co mogę zmienić. Jestem zadowolona, pozytywnie nastawiona do życia. Mam siłę i odwagę,uwolniłam się od wstydu,poczucia winy i bezużyteczności.Moje życie ma sens.Nie zapominam,że jestem DDA, chodzę na mitingi,pracuję na programie i pomagam innym bo wiem jak ja funkcjonowałam i dzielę się tym co mnie pomogło i cały czas pomaga.Jestem wdzięczna za wspólnotę DDA/DDD i program 12-stu kroków i ludzi,którzy stanęli na mojej drodze i pomogli mi. Nie jestem już sama ze sobą.

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.