Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Witam ! Jestem tutaj nowa. Potrzebuję wskazówek i dobrego słowa na początek
-
AutorWpisy
-
Witam !
Mam na imię Angelika. Mam 21 lat i ogromny problem ze swoim życiem spowodowany tym, że ojciec był alkoholikiem. Jestem tutaj dzięki mojemu wspaniałemu chłopakowi który odkrył że jestem DDA. Niestety nasz związek jest na ostrym zakręcie i mam nadzieję że wyjdzie z niego na prostą. Chcę się zmienić. Chcę zacząć być normalna. Proszę o wskazówki i rady. Dziękuję za każde ciepłe słowo. Angelika
Cześć,
jestem Marcela, o DDA dowiedziałam się jakiś rok temu..ale od niedawna, kiedy próbuję żyć normalnie i układać sobie życie, bardziej mi dokucza. Podepnę się pod Twój temat jeśli pozwolisz 🙂 Mam podobnie jak Ty, też chcę się zmienić dla chłopaka, nie sprawiać mu więcej przykrości swoim zachowaniem nad którym nie panuje.
Nie wiem czy taka jestem przez DDA czy są jakieś inne powody, ale czas sobie uświadomić, że dłużej nie mogę taka być, starce wszystko co mam.A dlaczego nie chcecie sie zmieniac dla siebie samych? W pelni na to zaslugujecie. Pozdrawiam
Nie musicie być „jakieś” , wystarczy odnaleźć siebie 😉 . Jak to łatwo się napisało
Cześć, ja mam podobnie. Potrzebuję „znormalnieć” dla mojego dziecka (11 miesięcy) i partnera. O DDA dowiedziałam się od psychologa, do którego przypadkiem trafiłam z innym problemem. Nie jestem od niczego uzależniona, od alkoholu odrzuca mnie na kilometr ze względu na ojca. Myślałam, że wydostałam się z tego bagna, odchodząc z domu, ale wlecze się to za mną, mimo że już od ponad trzech lat żyję w spokoju i mam rodzinę, ukończyłam studia, znalazłam genialną pracę i odnoszę sukcesy zawodowe, dla ludzi z zewnątrz moje życie wygląda jak bajka. Mój problem to właśnie ten brak kontroli nad sobą, wybucham w sekundzie, co jest uciążliwe dla otoczenia, nie chcę skrzywdzić dziecka ani partnera. Byłam na dwóch wizytach u psychologa, było to ciężkie przeżycie, bo o większości zdarzeń już zapomniałam, a to wygrzebało wszystko na nowo. Po tych dwóch spotkaniach psycholog uznała, że mimo tego wszystkiego jakimś cudem naprawdę mocno trzymam się „kupy”. Nie grzebała dalej, chociaż powiedziała, że widzi, iż są rzeczy, które wypchnęłam z pamięci, a może do nich dotrzeć. Wolała nie. Było to przed urodzeniem dziecka. Po porodzie niestety posypałam się. Zanim znów pójdę do psychologa i zacznie mi grzebać w pamięci, mam pytanie – jak sobie radzicie? Czy można obejść się bez pomocy psychologa?
„A dlaczego nie chcecie sie zmieniac dla siebie samych? W pelni na to zaslugujecie. Pozdrawiam” podejrzewam, że dlatego, że zależy nam na bliskich 🙂 Nie było mi źle ze samą sobą, bo nikogo nie krzywdziłam. Dopiero, gdy założyłam rodzinę, mam kogo kochać, chcę się zmienić, żeby byli szczęśliwi. I bardzo nie chcę ich tracić.
Ja tez sie podlacze do tego tematu na wstepie chce zaznaczyc ze jestem nowa osoba w tej grupie, ale chcialbym sie podzielic swoim doswiadczeniem z terapi, ktora odbywalem trzy lata temu. Byla to codzienna, grupowa terapia trwajaca 3 miesiace. Na poczatku chce podkreslic ze takie grzebanie w przeszlosci ma wbrew pozorom sens. Wiem ze wydaje sie, aby lepiej przeszlosc zostawic za soba i jej nie ruszac bo to juz minelo i moze przyspozyc znowu duzo bolu i cierpienia. Jednak trzeba to przeżyć ponownie i to emocjonalnie, aby sie pogodzic z przeszloscia, a nie o niej zapomniec bo calkowicie zapomniec sie niestety nie da. Jakies aktualne wydarzenia wystepujace teraz w zyciu moga nawet w podswiadomy sposob przypominac nam sytuacje z przeszlosci, te ktore powodowaly tyle smutku, zlosci i zalu. Wtedy zalacza sie cos w rodzaju systemu obronnego. Takiego jak wybuch zlosci, izolacja od innych, zamykanie sie w sobie zalezy w jaki sposob ktos reaguje. Jest to ciezki etap ale wydaje mi sie ze konieczny, aby isc naprzod, panowac nad soba, zrozumiec siebie i swoje postepowanie w danych sytuacjach. Ja osobiscie przez pierwsze 3-4 tygodnie terapi wypowiadalem sie bardzo malo, niechetnie opowiadalem o tym co czuje w danej sytuacji i w danym momencie, jakie jest moje zdanie, a takze nie chcialem powracac do przeszlosci i do tego co kiedys mialo miejsce w moim zyciu. To byl moj system obronny. I wtedy dostalismy wszyscy za zadanie napisac zyciorys ze swojego calego zycia. Wszystko co pamietamy od samego poczatku. Dobre i zle wspomnienia. Pamietam ten moment doskonale. Poczatek wydawal sie dla mnie ciezki i pytanie co napisac jak prawie nic nie pamietam bylo pierwszym jakie przyszlo mi do glowy?? A skonczylo sie na 8 zapisanych kartkach oraz 5 godzinach pisania i doslownie ryczenia. Bylem w szoku ze tyle pamietam. Kosztowalo to duzo sil, ale bylo warto bo od tego momentu pojawil sie u mnie przelom nie tylko na terapi ale rowniez i w zyciu. Psycholog oczywiscie wszytko przeanalizowal i jakby oswiecil dlaczego w danych sytuacjach zachowuje sie tak, a nie inaczej. Zrozumiale siebie i to dzieki grzebaniu w przeszlosci. Pamietam o niej, ale nie mam juz zadnych emocji z nia zwiazanych i nie przezywam tych sytuacji na nowo. Nie rozumiejac swojego zachowania nie jestesmy w stanie nad nim zapanowac. I zgodze sie z kolega, ktory wczesniej odpowiedzial. Tak najpierw trzeba zrozumiec ze trzeba zmienic sie dla samego siebie. Ja tez chcialem zmieniac sie dla kogos, a nie dla siebie. Niestety nie tedy droga. Ta druga jest zdecydowanie lepsza. Zmieniajac sie dla siebie zmieniasz sie tez dla innych. Zmieniajac sie dla innych nie zmieniasz sie dla siebie. Jak to ktos kiedys mi powiedzial trzeba najpierw zaopiekowac sie soba, zeby moc w pelni zaopiekowac sie kims. I to jest szczera prawda. Warto wlozyc wysilek i udac sie na terapie, aby to dobrze zrozumiec i przepracowac. Naprawde warto podjac ta walke o siebie. Pozdrawiam
Chciałabym napisać że miło mi i przywiatać wszystkich ale skoro już zdecydowałam się na szczerość i założyłam to konto to zostanę szczera ( kilka miesięcy mi to zajęło xD)
Mam osiemnaście lat. Ojciec alkoholik , ojczym alkoholik i kilkoro rodzeństwa. Mam też pytanie, Czy i co pomogło wam zmienić się ?
Najbardziej ciekawi mnie czy potraficie zrezygnować z wszystkich tych uników, tarczy, półprawd i pokazać siebie ?
Mam wielu przyjaciół ale zawsze się przy nich uśmiecham, nie okazuję słabości, śmieję się gdy oni o mnie martwią. Uzależniona jestem tylko od papierosów , chociaż raz na jakiś czas muszę też wyjść i puścić hamulce na ostrej ( bardziej chodzi o taniec niż alkohol) imprezie. Pomaga gdy jest gorzej. Jedno poza domem jest stałym elementem , słyszę zdania o mnie jestem: infantylna , nieodpowiedzialna, lekkomyślna , nie mam żadnych zmartwień , zwariowana , pozytywna , przyjazna , zbyt ufna, głupiutka i w swoim świecie. Oczywiście w domu mam dokładnie odwrotne podejście.
Myślę nad terapią tylko szczerze mówiąc nie mam na nią wcale ochoty. Dlatego pytam jak pomogło?
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.