Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Wstyd

Przeglądasz 8 wpisów - od 21 do 28 (z 28)
  • Autor
    Wpisy
  • minug
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Minug

      Wczoraj byłem na spotkaniu Alanon w związku z synem o czym pisałem wcześniej. Ale usłyszałem od też od tych kobiet ważną rzecz, która dotyczy również wstydu, że dopóki żyły życiem alkoholika czy narkomana było im źle bo brały zarówno odpowiedzialność fizyczną jak i duchową w tym wstyd za jego postępowanie. Dopiero uświadomienie sobie że to jego/jej a one nawet mieszkając razem nie muszą w tym uczestniczyć uwolniło je od poczucia winy wstydu i złości.

      millie
      Uczestnik
        Liczba postów: 96

        Ja właśnie nie rozumiem tego, że na poziomie „głowy”, wiem, że nie ja wpędziłam ojca w alkoholizm, nie ja podaję mu butelkę; jestem odrębnym człowiekiem itp, ale mimo to  nie potrafię zdjąć tego wstydu z siebie. Potrafię wstydzić się nawet przed bratem za to, że ojciec jest pijany, kiedy brat akurat czegoś od niego potrzebuje (a nie mieszka z nami). Znam osoby, które potrafią mówić bez poczucia wstydu o rodzicach -alkoholikach, i zazdroszczę im tej wolności, bo ja się czuję zniewolona tym wstydem.

        W sumie to ja w ogóle czuję się fatalnie, gdy ktokolwiek poza mną ocenia mojego ojca, krytykuje, nawet jeśli to, co odbieram jako „mówienie o nim źle”, jest w zasadzie mówieniem prawdy… Zawsze mnie to mocno dotyka, rani, długo to rozpamiętuję… A sama nieraz po nim bardzo ostro jeżdżę, choć tylko do mamy. Czyli nikt nie ma prawa mówić o nim źle poza mną…  Chyba nie umiem zaakceptować tego, że „ludzie wiedzą”…

        minug
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          Minug

          Wiesz po śmierci ojca jak rozmawiałem z sąsiadami to wszyscy wiedzieli że pił tylko nabierali wody w usta. Że niby ciśnienie sobie podnosił. Tylko lekarz powiedział prawdę, że był kiedyś tak pijany że zasnął w trakcie wizyty. Sąsiedzi nie mówili o tym chyba dlatego, że współczuli mnie i mamie tego naszego życia i nie chcieli nas ranić i sprawiać przykrości. Wiec nie było tak jak myślałem, że szydzą czy  coś takiego ale wręcz przeciwnie współczuli nam podobnie lekarz i policjantka która prowadziła dochodzenie po jego śmierci .

          A ten wstyd za niego to stwierdzenia matki pokutujące w głowie „patrz wraca pijany taki wstyd, wszyscy widzą” i chyba stąd zaczołem się wstydzić za niego, tego co on robi.

          Alizee
          Uczestnik
            Liczba postów: 409

            Wstyd… chyba przez to właśnie ciężko mi było powiedzieć ze mój ojciec ma z tym problem bo ja się go nigdy nie wstydziłam. Bałam owszem ale nie wstydziłam. Był nirprzewidywalny ale jednak był dusza towarzystwa, lubiany. Nikt nie widział w nim alkoholika tylko dobrego kompana do picia.

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Jest dość interesująca książka o tej tematyce: John Bradshaw „Toksyczny wstyd”, dostępna w pdf w internecie.

              Zuzaaa1
              Uczestnik
                Liczba postów: 3

                Szczerze? z biegiem czasu coraz mniej się wstydzę. Czemu mam się wstydzić za jego błędy? To przecież on powinien się wstydzić!

                Jedyna rzecz, która mnie martwi i doprowadza do szału to jest to, że cały czas mieszka w domu ze mną i z mamą…. Tego już nie wytrzymuje. Jakby się wyprowadził dopiero wtedy bym odżyła i myślę, że każdy z taką sytuacją w domu ma tak samo. Jest jedna kluczowa rzecz, pozbyć się osoby, która truje nam życie w domu! Mam nadzieję, że mama zdecyduje się na rozwód.

                Pozdrawiam i 3mam kciuki żeby wszystko się ułożyło!

                Zowee
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1

                  Witajcie,

                  jestem nową użytkowniczką forum, w zasadzie od bardzo niedawna widzę siebie jako DDA. Bardzo Wam dziękuję za wypowiedzi o wstydzie – to jest „mój” temat, jak najbardziej. Mimo że już jestem w stanie rozmawiać otwarcie o alkoholizmie ojca wśród osob, do których mam zaufania (przyjaciele, rodzina), to wciąż w sprawach niezwiązanych z rodziną, czuję ogromny wstyd. Np. kiedy jestem zaproszona do osób „na poziomie” (np. mój promotor, profesor) na herbatę, to ja tak strasznie się boję, że oni odkryją, że ja tu nie pasuję, że jestem „spaczona”, że nie doskakuję do tej ich normalności oraz ich  intelektualnych rozmów. U mnie w domu prawie non stop była awantura, rodzice się wyzywali od najgorszych, nie potrafili ze sobą rozmawiać, ojciec bił mamę po pijaku, ale i ona potrafiła nieźle na niego wsiąść czy go karać tym, że go nie wpuszczała do mieszkania, co powodowało, że wszyscy sąsiedzi zwracali uwagę na to, co się u nas dzieje. Co do moich sąsiadów – bo o nich też mówiliście – mam zarówno wielką wdzięczność, jak i żal. Wdzięczność, bo mnie przygarniali, dawali „schronienie”, dobre słowo, nie oceniali, ale jednocześnie żal, że jak u nas działa się przemoc (także na nas – dzieciach), to nie dzwonili na policję, straż, nie interweniowali. Przytuali, gdy już było po wszystkim. Myślę, że dlatego potem miałam poczucie, że to jest moja wina i że muszę się wstydzić – bo nikt moim rodzicom nie powiedział, że tak nie wolno, żaden policjant, sędzia, kurator, nauczyciel, sąsiad nie powiedział im, że robią źle i że są odpowiedzialni za rodzinę. Wydaje mi się, że ten wstyd, który czujemy niektórzy jako DDA, ma również „systemowy” powód  – to znaczy, że niewydolny system opieki na rodziną w Polsce powoduje, że dzieci nie wiedzą, gdzie są granice odpowiedzialności rodziców, nie wiedzą, że tak być nie powinno i nie musi, i że to nie zależy od nich – tylko od dorosłych. Co o tym sądzicie? Bardzo się cieszę, że znalazłam to miejsce, bo mam potrzebę rozmowy na te tematy z osobami, które wiedzą „co w trawie piszczy” i zmagają się lub zmagali z podobnymi kłopotami. I bardzo serdecznie dziękuję tym, co już w pewnych sprawach wyszli na prostą, ale i tak poświęcają czas, żebym innym tutaj pomóc, poradzić, podzielić się tym, jak to u nich było – że nie zostawiają nas, mimo że może mogliby „zamknąć ten etap”. Ściskam.

                  Fenix
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2551

                    Witaj Zowee 🙂

                    Pisz ile wlezie i co Ci przychodzi do głowy. Z własnego doświadczenia wiem, że to bardzo pomaga.  Wpisy tutaj mogą stać się pewnego rodzaju pamiętnikiem, w którym można zawrzeć swoje przemyślenia. Mnie to bardzo często pomagało w dotarciu do różnych problemów, które były we mnie ukryte. Pomagało i nadal pomaga w znajdywaniu drogi do ich rozwiązania, zrozumieniu pewnych własnych zachowań i wyciąganiu wniosków. To może być właśnie sposób na odbudowywanie poczucia własnej wartości, żeby móc wreszcie pomyśleć: „kurcze nie jestem wcale taka beznadziejna, jestem naprawdę całkiem dobra i wartościowa”. I choć bywają cięższe dni, to łatwiej jest się podnieść.

                    Witaj serdecznie 🙂

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 21 do 28 (z 28)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.