Witamy Fora Szukam Ciebie Wszechobecne poczucie odrzucenia

Przeglądasz 10 wpisów - od 251 do 260 (z 309)
  • Autor
    Wpisy
  • kurianna
    Uczestnik
      Liczba postów: 100

      Cześć, @Cerberze!

      Dopiszę jeszcze dzisiaj, jestem w lepszej formie po terapii. Czasem tak jest, że sesja rozwala do zera, a czasem faktycznie wspiera i daje świadomość, że mierzę się z czymś, czego się boję i czego wcześniej nie próbowałam.

      Odniosę się do czegoś, co napisałeś:

      To teraz będę musiał uważać na interpunkcję gramatykę ortografia i w tym punkcie muszę podziękować w górze czy komu tam za słownik w komputerze i telefonie 😄 . Ale myślę że jako nauczycielka jesteś w jakimś stopniu uodporniona na grafomanów 😄 I momentami chaos wypowiedzi.

      Bardzo miło mi się zrobiło, kiedy to przeczytałam – taka troska o mój komfort jako czytelniczki:) Faktycznie, mam wrażenie, że o niebo lepiej się Ciebie czyta, jest to bardziej komunikatywne. Natomiast nie przejmuj się poprawnością w ogóle – od lat uczę teatru, a błędy traktuję jako okazję do uśmiechu (lata terapii i impro :D). Jedyne co się liczy, to ułatwienie komunikacji. I tak jest trudniej przez to, że jest jednokanałowa, w necie, przez pismo, bez mimiki, tonu głosu itd.

      Łatka „grafomana” to już Twój krytyk – właśnie od samego początku przykuło mnie coś w Twoich wypowiedziach. Nazwałabym to stylem. Właśnie takim klarownym, szczerym, przez który prześwieca żywe doświadczenie. I gdzieś tam przeczuwana wspólnota niektórych doświadczeń. Sama mam z kolei problem z wielosłowiem. Ale uczę się upraszczać.

       

      Napiszę trochę o tych flashbackach. To z książki „Complex PTSD. From surviving to thriving” Petera Walkera, niestety jeszcze nie przetłumaczonej na polski. Całej jej też jeszcze nie przeczytałam, bo angielski jest w niej bogaty i obrazowy, a druk mały. Ale generalnie to najlepszy handbook z jakim się zetknęłam jeśli chodzi o sprawy dda ddd. Pełen narzędzi, wieloletniego doświadczenia gościa i jako ddd, i jako terapeuty takich osób. Narzędzia są w większości behawioralne, ale pogłębione o inne metody i ogromne doświadczenie terapeutyczne.

      Generalnie chodzi o to, że w „zwykłym” PSTD masz flashbacki do np. wypadku  – wizualne, dźwiękami, z zapachami, przypomina Ci się trauma. Jest to jedno konkretne doświadczenie i flashbacki są namacalne. Czasem straszne – ataki paniki etc., ale do zobaczenia i przepracowania. Jeśli wyd. traumatyzujące było jedno.

      Jednak my mamy za sobą całe dzieciństwo traum – complex PSTD, złożony zespół stresu pourazowego. Dlatego to, co nam dokucza na co dzień, to flashbacki emocjonalne. Czujesz się wtedy wepchnięta w dziecko (wściekła, smutna, bezradna etc.) w sytuacjach, które same w sobie nie są aż tak na pozór triggerujące.

      Czasem jest to po prostu dzień (ja np. ogromne flashbacki mam w sobotę, bo to był dzień niewolniczej, upokarzającej pracy zwanej u mnie w domu niewinnie sprzątaniem). Jednak nie towarzyszą tym flashbackom głosy ani obrazy. Dlatego trudno je odróżnić. Jest parę sposobów. Np. zwykle gdy mówisz wszystko, zawsze, oceniasz się, krytykujesz, jesteś wk*rwiony nieproporcjonalnie do przyczyny etc.

      Wtedy można się powoli zorientować i zrobić kroki. Zwykle jestem w fatalnym stanie wtedy, więc je mam przed oczami i czytam. Uwaga – nie działa to od razu. Po miesiącach stosowania. Czasem nawet rzetelnie zrobione kroki nie pomagają. Ale generalnie zmieniają myślenie. To nie ja, to moje programy, wbudowane przez słabe rodzicielstwo, kolegów ze szkoły, nieudane związki etc. – mam narzędzia, by się w tym odnaleźć.

      1. Powiedz do siebie „mam flashback”. To przeszłe wydarzenia/wspomnienia, które nie mogą mnie teraz skrzywdzić.
      2. Powiedz sobie „boję się, ale nie jestem w niebezpieczeństwie” (albo zależnie od sytuacji). Jestem w bezpiecznej dorosłej teraźniejszości, zagrożenie minęło, tylko się przypomina.
      3. Daj sobie prawo do granic, nie pozwól, by ktoś Cię źle traktował. Odejdź, znajdź spokojne miejsce, zaprotestuj, jeśli ktoś Cię źle traktuje.
      4. Przemów do wewnętrznego dziecka. Ono musi wiedzieć, że kochasz je bezwarunkowo. Przychodzi do ciebie po ochronę, gdy czuje się zagubione lub przestraszone.
      5. Zdemontuj myślenie „tak już będzie zawsze”. W dzieciństwie opuszczenie, przemoc czy ból wydawały się wieczne, bezpieczna przyszłość była nie do wyobrażenia. Pamiętaj, że ten flashback minie, jak i wszelkie poprzednie.
      6. Przypomnij sobie, że jesteś w dorosłym ciele ze sprzymierzeńcami i zasobami (ja się tu też uziemiam, np. łączę po kolei palce).
      7. Zrelaksuj ciało. Flashbacki nasyłają dużo myśli, jesteś w swojej głowie – wycofaj się do ciała.
        a) zrelaksuj ciało i większe grupy mięśni
        b) oddychaj głęboko i spokojnie
        c) zwolnij (pośpiech włącza w mózgu przycisk „panika!”)
        d) znajdź bezpieczne miejsce (może łóżko, może kocyk)
        e) poczuj strach/gniew/zagubienie w twoim ciele bez reagowania. To energia, która przepływa przez twoje ciało – nie skrzywdzi cię, chyba że od niej w panice uciekniesz
      8. Oprzyj się atakowi krytyka wewn. Użyj zapamiętanej listy swoich osiągnięć, dobrych cech. Zatrzymaj krytyka w przesadnym mnożeniu niebezpieczeństw, próbach kontrolowania tego, co niekontrolowalne etc. Przekieruj gniew z ataku na siebie na powiedzenie NIE niesprawiedliwej wewnętrznej krytyce. Oprzyj się chęci zawstydzania się, opuszczenia się, znienawidzenia się.
      9. Pozwól sobie na smutek, na żałobę. Flashbacki to MOŻLIWOŚĆ, okazja, by sięgnąć do starych ran i je uleczyć. Są nam potrzebne – w ten sposób krzywda daje znak, że potrzebuje jeszcze troski, zauważenia jakiś konkretnych potrzeb, samowspółczucia, miłości, wyznaczenia granic etc. Zrozum i uznaj uczucia swojej dziecięcej części – poczucia beznadziejności i braku nadziei. Zdrowa żałoba może zmienić twoje łzy w samowspółczucie, a gniew – w samoobronę.
      10. Kultywuj bezpieczne relacje i szukaj wsparcia. Powiedz zaufanym osobom o flashbackach i poproś o pomoc w przejściu ich. Jeśli potrzebujesz samotności – spoko, ale nie pozwól by wstyd Cię izolował. (tu to robimy, to jest czad).
      11. Naucz się identyfikować triggery, które prowadzą do flashbacków – unikaj niebezp. syt. i ludzi. Jeśli się nie da – stosuj kroki.
      12. ZORIENTUJ się, dokąd prowadzą Cię flashbacki (najważniejszy punkt zdrowienia dla mnie). (i najtrudniejszy, on wchodzi po dłuższej praktyce). Flashbacki to okazje do uleczenia ran opuszczenia, nadużycia z dzieciństwa. Wskazują na wciąż niezaspokojone potrzeby rozwojowe i dostarczają motywacji, aby je zaspokoić.
      13. bądź cierpliwy w procesie zdrowienia – zwykle to trzy kroki do przodu i dwa wstecz. Te dwa wstecz wydają się jakby było ich sześć.

      Uff, natłumaczyłam się! Oczywiście nie zawsze trzeba robić wszystkie kroki, ale wystarczy pierwszy, żeby potem sobie wybrać, co Ci jest potrzebne najbardziej w danym momencie. Największą satysfakcję poczułam, gdy zaczął mi się włączać 12. Dosłownie zorientowałam się, czemu np. wrzeszczę na swoje dziecko – bo tak samo doświadczyłam tego od siostry. Albo wkurzyło mnie, że mnie zlekceważył (a to nie mój syn, a moja rodzina mnie lekceważyła). Czasem to jest zbyt złożone by się zorientować, ale praktyka rośnie w miarę doświadczeń.

      Mam nadzieję, że coś z tego okaże się pomocne. Pozdrawiam!

      Cerber
      Uczestnik
        Liczba postów: 142

        Cześć  kurianno

         

        U mnie bardzo ciężki okres , wręcz okres walki . Prawie dosłownie , i chyba sprawdzian tego na ile udało mi się wyjść z roli ofiary . Pojawiły się krzyki i groźby w stosunku do mnie w pracy ze strony jednego gościa . Wiem że nie mogę się cofnąć. Zgłosiłem to przełożonym , poszedłem najwyżej jak mogłem . Jaki efekt będzie nie wiem 🙁

        Ta sytuacja strasznie dużo mnie kosztuje , nerwów , kiepsko śpię , mało jem . Najchętniej znów zamknąłbym sie w swojej skorupie ale wiem, i za radą  psycho staram się tego nie robić . Staram się rozmawiać z ludźmi , dziś byłem u siostry na obiedzie i opowiedziałem o tym . Byłem u znajomego (w sumie to też rodzina ) trochę wygadałem się . Pomogło …ale zbliża się niedzielny wieczór a jutro do pracy i stres /lęk wzmaga się .

         

        Piszę o tym bo nie chcę tego dusić w sobie a i tobie dać znać dlaczego nie odpisuję . Chciałbym odpisać ci na wszystko , ale nie umiem teraz , przepraszam . Chciałbym żeby tego typu sytuacje nie działały na mnie aż tak , ale chyba nigdy to się nie uda 🙁

        Jestem ogólnie rozbity.

        kurianna
        Uczestnik
          Liczba postów: 100

          Cześć, @Cerberze, na szybko odpiszę,

          U mnie bardzo ciężki okres , wręcz okres walki . Prawie dosłownie , i chyba sprawdzian tego na ile udało mi się wyjść z roli ofiary . Pojawiły się krzyki i groźby w stosunku do mnie w pracy ze strony jednego gościa . Wiem że nie mogę się cofnąć. Zgłosiłem to przełożonym , poszedłem najwyżej jak mogłem . Jaki efekt będzie nie wiem 🙁

          Trzymam kciuki, żeby sprawa poszła po Twojej myśli. To mimo wszystko niesamowite, że tak skutecznie się postawiłeś i nie zostałeś z tym sam, tylko zgłosiłeś sytuację agresji, gdzie trzeba. Gratulacje, serio. Na pewno Ci ciężko, taka konfrontacja to coś strasznie nieprzyjemnego w miejscu pracy… (miałam ostatnio podobną trochę sytuację z gościem, który się do mnie dostawiał w pracy – postawiłam granicę, ale pójście potem do pracy było koszmarnym lękiem i dołem dla mnie, wiązało się z gigantycznym poczuciem zagrożenia – nie było jednak tak źle, mam nadzieję, że i u Ciebie będzie podobnie). Mój terapeuta też mi rzekł, że nie lubię być w otwartym konflikcie. To mi pomogło – bo uświadomiło mi, że to mój mechanizm, a nie to, że sytuacja jest aż tak zła.

          Już samo to, że stawiasz granicę i nie dajesz się właśnie wpuścić w rolę ofiary, tylko walczysz, jest zwycięstwem. Rosną mięśnie też na później od takich sytuacji. Mam nadzieję, że mimo wszystko się jakoś wyśpisz i zregenerujesz… Powodzenia! Trzymam kciuki i podziwiam Cię jednocześnie, Cerber!

          kurianna
          Uczestnik
            Liczba postów: 100

            @Cerber,

            jesteś gdzieś tam? Rozumiem i szanuję Twoją potrzebę izolacji. Ale może dasz znak życia? W takim momencie zamilkłeś ważnym. Mam nadzieję, że w porządku u Ciebie. Przesyłam dobre myśli!

            Cerber
            Uczestnik
              Liczba postów: 142

              Cześć kurianna 🙂

               

              Trochę mnie zaskoczyłaś tym postem. Ale miło 🙂

               

              Sytuacja jest trochę patowa do końca miesiąca, muszę zanim wytrzymać na jednej zmianie . Od kwietnia wprowadzają nam inny tryb pracy i nie będę musiał go oglądać. Gość był na rozmowie co mu powiedziano nie wiem . Efekt taki że na razie jest cicho ale czasem patrzy się na mnie … Gość jest niestabilny psychicznie i tego najbardziej obawiam się . Dziś w sumie doszedłem do wniosku że chyba pójdę do swojego kierownika i powiem że chcę przenieść się już teraz na inną zmianę.

              Dodatkowo w zeszłym tygodniu dostałem informację że zmarła pewna znajoma ( poznałem ją na mityngach DDA) wczoraj byłem na pogrzebie. Ta śmierć trochę mną wstrząsnęła (nie do końca to dobre słowo) choć słabo ją znałem to pod pewnymi względami była podobna do mnie . Głównie pod względem samotności, nie ułożyła sobie życia jak chciała , też zmagała się z wieloma swoimi doświadczeniami, traumami. Inteligentna kobieta (inteligentniejsza niż ja ) , która radziła sobie lepiej z samotnością niż ja , miała dobre znajomości. A mimo to zmarła nie układając sobie życia… To gdzie nadzieja dla mnie?

               

              Więc ogóle jestem rozbity i ciężko mi. Różne rzeczy które sądziłem że odeszły odzywają się na nowo(lęki) . Myślałem o zmianie pracy ale , idą ciężkie czasy, do tego moja terapią, nie chcę z niej rezygnować. A ciężko znaleźć dla mnie pracę od 7-15 . A poza tym mam uciekać? To nie ja jestem winien tej sytuacji! Tak czy siak okres wypowiedzenia najwcześniej skończy mi się z końcem kwietnia, kiedy to od kwietnia powinno być już lepiej…. chyba. Na razie to takie zawieszenie.

               

              Cerber
              Uczestnik
                Liczba postów: 142

                A co do izolacji…to tak bardzo mi się odzywa ale próbuję coś nie poddawać się temu . Z różnym skutkiem…

                kurianna
                Uczestnik
                  Liczba postów: 100

                  Cześć, Cerber!

                  Fajnie Cię czytać znowu:) tak w ogóle to dziwnie mam z tym forum jeśli chodzi o wyświetlanie wiadomości – na kompie jest ok, ale na komórce nie pokazuje mi nowych wiadomości albo z dużym opóźnieniem. Więc dopiero dziś wyhaczyłam, że odpisałeś:)

                  Trochę mnie zaskoczyłaś tym postem. Ale miło 🙂

                  No, tak średnio miałam z pisaniem tego posta – bałam się, że odbierzesz, że Cię poganiam:/. Zamiast uszanować Twoją ciszę. Ale już tyle dni minęło – stwierdziłam, że zaryzykuję:) Fajnie, że już możemy sobie po prostu tak napisać szczerze „potrzebuję wiadomości, martwię się i w ogóle”. To jest miłe i cieplutkie:)

                  Gość był na rozmowie co mu powiedziano nie wiem . Efekt taki że na razie jest cicho ale czasem patrzy się na mnie … Gość jest niestabilny psychicznie i tego najbardziej obawiam się . Dziś w sumie doszedłem do wniosku że chyba pójdę do swojego kierownika i powiem że chcę przenieść się już teraz na inną zmianę.

                  Bardzo niefajnie czuć się zagrożonym w miejscu pracy. Takie też nieprzewidywalne… Jakby sama praca nie była i tak czymś, od czego zależy byt i co stresuje już z tego faktu. Współczuję. Ale radzisz se z tym jak miszcz – do kierownika poszedłeś, teraz do drugiego zamierzasz iść prosić o zmianę godzin. Jak nie dda normalnie:D Uśmiecham się, ale serio bardzo mi się to podoba. Ile osób by ignorowało a Ty działasz. Mimo strachu. Bardzo to szanuję. Myślę też, że to Cię sporo kosztuje, a mimo to robisz, co trzeba dla ochrony siebie. Taką ochronę też małego Cerbera w tym widzę. Nie wiem, czy dobrze.

                  Właśnie mam taką sytuację w pracy, która mnie stresuje (z powodu nadmiernych oczekiwań, które są wysuwane wobec efektów mojej pracy; bardzo źle działam pod presją, wyżywam się wtedy na dzieciach i cała idea mojej pracy leży w gruzach, a potem przeżywam to jako głęboką porażkę; spektakle wtedy też powstają raczej marne, jak dzieci nie są sobą, tylko jak roboty mają działać, co może i ładnie wygląda, ale jest niezgodne z moimi wartościami). Dużo już tu granic postawiłam, a ciągle moja wytrzymałość jest testowana i bardzo to przeżywam. Sama nie wiem, ile z tych problemów jest w mojej głowie, ile trzeba zaakceptować i robić swoje (nie wiem, czy jasno piszę). I potrzebuję jasnej inspiracji – idź i działaj, kobieto! Mimo strachu! Z czekania tylko strach rośnie. Więc se biorę od Ciebie trochę tej odważnej postawy:)

                  Dodatkowo w zeszłym tygodniu dostałem informację że zmarła pewna znajoma ( poznałem ją na mityngach DDA) wczoraj byłem na pogrzebie. Ta śmierć trochę mną wstrząsnęła (nie do końca to dobre słowo) choć słabo ją znałem to pod pewnymi względami była podobna do mnie . Głównie pod względem samotności, nie ułożyła sobie życia jak chciała , też zmagała się z wieloma swoimi doświadczeniami, traumami. Inteligentna kobieta (inteligentniejsza niż ja ) , która radziła sobie lepiej z samotnością niż ja , miała dobre znajomości. A mimo to zmarła nie układając sobie życia… To gdzie nadzieja dla mnie?

                  Współczuję serdecznie. Takie zdarzenia bardzo konfrontują nas ze śmiertelnością i naszymi ograniczeniami. Takie nagłe lustro przed nami – wstrząs i coś więcej, jak piszesz. Ale może właśnie póki życia, póty nadziei? Nie wiem, czemu się tak na minus też porównujesz, inteligencja to tylko jeden z suwaków (wcale nie wiem, czy tak ułatwiający życie  pod względem relacji – często inteligencja służy tylko temu, żeby sobie wytłumaczyć swoje słabości czy działanie pod wpływem mechanizmów obronnych; komplikuje też często proste sprawy). Poza tym nic Ci pod tym wzlgędem nie brakuje, to bardziej twoj krytyk przepracowany, mam wrażenie.

                  Śmierć jest w ogóle czymś, co w połowie życia zagląda nagle pod maskę. I szczerzy się. (kurczę, nie wiem, czy jesteś w ogóle też w okolicach 40stki, nie wychwyciłam info o Twoim wieku, sorry). Czasem powoduje szaleńczą chęć życia (zakosztować, póki żyjemy! hulaj dusza) – nie za fajne na dłuższą metę. Niedojrzałe. Na przemian z melancholią. U mnie przynajmniej tak to wygląda – na przemian chęć hulanki lub podskórny dół. Ale w dobrych chwilach biorę sobie tę perspektywę śmierci jako taki probierz – by życie było warte tego łoża, co przyjdzie. By komuś pomóc w potrzebie. Być przy sobie. Przyjąć to, co tu i teraz. Czasem to pociesza, daje taki oddech. W codziennych troskach.

                  Więc ogóle jestem rozbity i ciężko mi. Różne rzeczy które sądziłem że odeszły odzywają się na nowo(lęki) .

                  Mam podobnie. Też na punkcie pracy. Myślę o zmianie, dużo lęku pod spodem i jakby niechęci do tego, co jest (byłam też na dłuższym zwolnieniu, ciało mi przestało służyć, już tak kiedyś miałam). Pocieszam się może, że to właśnie jest flashback do momentu, gdy było naprawdę źle (15 lat temu u mnie i jeszcze tak 5), wspomnienie tych lęków, równie realne jak one. Z obiektywnego punktu widzenia sytuacja nie jest tak zła jak kiedyś, po prostu moje ciało szaleje podobnie jak wtedy (ale jednak mniej! mniej panicznie! mniej okrutnie! ale samo to zjawisko budzi we mnie panikę – uspokajam ją krokami, pisaniem tutaj, rozkminą, lekturami, zwolnieniem oddechu – nabytymi w terapii sposobami radzenia sobie).

                  Uspokajacze działają niedoskonale, ale jakoś. Nie poddaję się.

                  To nie ja jestem winien tej sytuacji! Tak czy siak okres wypowiedzenia najwcześniej skończy mi się z końcem kwietnia, kiedy to od kwietnia powinno być już lepiej…. chyba. Na razie to takie zawieszenie.

                  Super, że to widzisz. Że to nie twoja wina, więc dlaczego to Ty masz się cofać?

                  Ja też trochę nigdy nie wiem, gdzie leży moja odpowiedzialność, a gdzie nie. czy powinnam znowu uciekać z miejsca pracy, bo mi ciężko, czy zawalczyć o lepsze warunki. Dotychczas walczyłam, nawet z powodzeniem, ale męczy mnie już to stanowisko. Wracają myśli o przebranżowieniu – trudno mi się rozeznać czy są one w duchu „trawa gdzie indziej zielona” czy faktycznie zmiana mnie ciągnie, bo jest coś na rzeczy. Daję sobie czas, póki co.

                  Cieszę się, że napisałeś;) Naprawdę.

                  kurianna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 100

                    A co do izolacji…to tak bardzo mi się odzywa ale próbuję coś nie poddawać się temu . Z różnym skutkiem…

                    Bardzo fajnie! Naprawdę. Ja… też się miotam tutaj. Raz izolacja,  raz chaotyczne wyjścia. Potem nawet nie chcę patrzeć, co z tego wyjdzie czasem. Ale tak sobie myślę, że jak ktoś siedzi w skorupie długo, to jak te wyjścia mają wyglądać? No różnie właśnie. Fajnie, że w ogóle są.

                    Ostatnio ktoś mnie meeega odrzucił. Oczywiście w mojej głowie. Otworzyłam się, poprosiłam o drobną rzecz (rozmowę) i… zero odpowiedzi. Mimo wcześniej fajnej relacji. Dla mnie – mróz i rozpacz. Mój mąż fajnie skomentował: bo my myślimy, że jak już wyjdziemy z tej skorupy, tacy onieśmieleni, to wokół będą sami dorośli. Tylko my takie ufo:) A reszta już dojrzale czeka, by nas przyjąć i poprowadzić. A ludzie mają swoje doły, rozkminy i klawisze różne, w które uderzają nasze komunikaty. I nie zawsze nas tak przyjmą – nie dlatego, że nie chcą albo coś źle robimy, ale nie zagrało z różnych ich powodów.

                    Przyjmuję jakoś tę perspektywę, ale jest to trudne. Też dopiero teraz widzę, ile jednak mam oczekiwań. Od prawie każdej relacji. Nieuświadomionych. I łatwo je zawieść. A perspektywa, której szukam, to raczej właśnie brak oczekiwań – przyjmowanie tu i teraz i reagowanie na to, co świat przynosi. Daleko jeszcze mi do tego.

                    Ale cieszę się, że Ty wychodzisz:) Mimo trudu. takie wyjścia – najcenniejsze wg mnie.

                    Cerber
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 142

                      Cześć 🙂 kurianna

                      Wiesz cieszy mnie że mogę z kimś choć w ten sposób porozmawiać. Wręcz wyżalić się, wygadać się. A kiedy mój los nie jest tak do końca komuś obojętny, daje małą nadzieję.

                      „Współczuję. Ale radzisz se z tym jak miszcz – do kierownika poszedłeś, teraz do drugiego zamierzasz iść prosić o zmianę godzin. Jak nie dda normalnie:D Uśmiecham się, ale serio bardzo mi się to podoba. Ile osób by ignorowało a Ty działasz. Mimo strachu.”

                      A wyrzucam sobie że za mało że za słabo, że sam nie poradziłem sobie z nim. Że czuję ten strach, że teraz ogarnia mnie bardziej w domu niż w pracy. To chyba na zasadzie że w pracy uruchamiam „zbroję”. Ale to męczy. I mam uczucie że jestem słaby a to boli zwłaszcza mężczyznę.

                      Presja to coś co wykańcza zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasu. Jeśli to trwa dzień i jestem w stanie sobie poradzić z zadaniem wręcz wzrastam (że jestem w stanie poradzić sobie) ale jeśli to trwa długo , wyniszcza.
                      „Sama nie wiem, ile z tych problemów jest w mojej głowie, ile trzeba zaakceptować i robić swoje (nie wiem, czy jasno piszę)”
                      Rozumiem o co chodzi , co jest rzeczywiste a co siedzi w mojej głowie a co ta moja głowa rozwija , a czego nie dostrzega. Na co mamy wpływ a na co nie . Mam właśnie teraz taki sam problem.

                      „Dużo już tu granic postawiłam, a ciągle moja wytrzymałość jest testowana i bardzo to przeżywam”
                      Wiem też to zauważyłem że kiedy stawiasz granicę zwłaszcza tam gdzie ich nie miałaś , początkowo będą one atakowane z podwójną siłą , z czasem zaczną je od czasu do czasu testować , czy to się skończy? Chyba nie .

                      „Ale może właśnie póki życia, póty nadziei?”
                      W takim stanie jak obecnie śmierć wydaje się bardziej wyzwoleniem … Po za tym jestem zmęczony ciągłą walką. I tak mam prawie 40 lat (brakuje niecałych trzech)

                      Na dniach kolejny „kamyczek” do stosu który mnie przygniata, otwórz jakiś czas temu pojawiła się pewna znajomość która na dniach popsuła się. Nie wiem czy powinienem tutaj pisać o tym … Krótko ja to traktowałem jako fajną znajomość czysto przyjacielską a okazało się że droga strona nie. Źle się z tym czuję i nie wiem co dalej. Chciałbym zachować tą znajomość ale nie wiem czy to realne i czy dobre dla mnie, dla niej . Trudne to

                      „Ja też trochę nigdy nie wiem, gdzie leży moja odpowiedzialność, a gdzie nie. czy powinnam znowu uciekać z miejsca pracy, bo mi ciężko, czy zawalczyć o lepsze warunki”
                      Na razie mam taką myśl: będę w tej pracy jednocześnie szukając coś na jedną zmianę (tak żeby kończyć max o 16.00) i tak do czasu zakończenia terapii grupowej. Później będę miał większą swobodę w wyborze pracy. A i może do tego czasu zakończą się te zawirowania na świecie .

                      Odnośnie tej izolacji to przyszło mi do głowy pomysł wolontariatu , nie wiem co , jak i gdzie. Pomysł polega na tym że widzę też że „taplam” się w swojej krzywdzie , ponurych i myślach . Pomagając komuś może to coś zmieni. Tylko jak na razie niczego nie znalazłem . Bo do opieki nad kimś raczej nie nadaję się .

                      Pozdrawiam

                      P.s może aplikacja pocztowa traktuje maile z z forum jako spam . A konto mailowe nie i stąd może być tak

                      kurianna
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 100

                        cześć, Cerber:)

                        Wiesz cieszy mnie że mogę z kimś choć w ten sposób porozmawiać. Wręcz wyżalić się, wygadać się. A kiedy mój los nie jest tak do końca komuś obojętny, daje małą nadzieję.

                        Jasne, że nie jest. Dla mnie to też istotne, że mam Cię gdzieś po drugiej stronie drutów. Tym bardziej, że jeszcze niedawno myślałam, że po prostu jestem jakoś „genetycznie” niezdolna do budowania satysfakcjonujących relacji. Mimo ciągłych prób. Też naprawdę fajnie przyjmujesz… To jest bardzo wspierające i takie, nie wiem, dorosłe. I też niosące nadzieję.

                        Chociaż jesteś dwa lata młodszy ode mnie! Zonk dla mnie:) Może przez to że byłam tą najmłodszą siostrą, dopiero zauważam, że jestem po drugiej stronie – powoli wszyscy są raczej młodsi ode mnie niż na odwrót:) Chciałam to lekko napisać, ale panika mi się włączyła (i smutek, i poczucie straty). Lubię swoją młodzieńczość. Trochę mnie boli, że niedługo ona będzie taką „ściemą”.

                        W takim stanie jak obecnie śmierć wydaje się bardziej wyzwoleniem … Po za tym jestem zmęczony ciągłą walką. I tak mam prawie 40 lat (brakuje niecałych trzech)

                        Och, to brzmi jak DUŻO cierpienia. Współczuję, naprawdę. Jakoś sobie pomagasz? Coś Ci daje wytchnienie?

                        Mam dość silną autoagresję, choć nigdy nie miałam wprost próby samobójczej ani samouszkodzeń. Ale potrafię sobie dowalać na różne sposoby, zaczynam to widzieć i przeciwdziałać dopiero. Na pewno pomogło mi mówienie o tym. Wcześniej pętał mnie wstyd i niewiedza (że to, co robię, to sprytna i skuteczna autoagrecha). Jak z tym masz? Chcesz się podzielić?

                        Na dniach kolejny „kamyczek” do stosu który mnie przygniata,  Trudne to (…)

                        Hmm, nie będę Cię dopytywać, skoro masz opory tutaj… (ale mam ochotę!). Zrozumiałam bardziej, że to Ty zwykle wychodzisz z inicjatywą… A tu odwrotnie. Myślę, że zawsze można spróbować ocalić wartościową relację. Najwyżej się nie uda. Obie osoby, każda z osobna, może ocenić, czy jej to odpowiada (bo możesz np. chcieć ochronić tę dziewczynę, żeby nie cierpiała, ale to moim zdaniem zbytnie branie odpowiedzialności za jej dobrostan).

                        Ja akurat miałam tak, że często się zakochiwałam w moich kolegach i przyjaciołach (zawsze skrycie!). Natomiast nie chciałabym, by któryś z nich, chroniąc moje uczucia, odciął mnie od relacji. Lepsza relacja, w której musisz sobie radzić z pewnymi tęsknotami nie do zaspokojenia, niż w ogóle brak relacji z osobą, na której mi zależy. Oczywiście, ktoś może mieć inaczej. Może warto po prostu zapytać? To fajny trening też. Czy chcesz się nadal przyjaźnić po tym co wyznałaś. Zależy mi na Tobie, chociaż w inny sposób. Ja tam bym to chciała usłyszeć.

                        To w ogóle jest bardzo poruszające. Napiszesz co się w Tobie dzieje w związku z tym? Jakieś takie miałam wyobrażenia bardziej osamotnienia Twojego, a tu się dzieje, Cerber…

                        Na razie mam taką myśl: będę w tej pracy jednocześnie szukając coś na jedną zmianę (tak żeby kończyć max o 16.00) i tak do czasu zakończenia terapii grupowej. Później będę miał większą swobodę w wyborze pracy. A i może do tego czasu zakończą się te zawirowania na świecie .

                        Właśnie brzmi to mega rozsądnie. I też tak zamierzam zrobić. Piszesz też o wolontariacie… Nie mam trochę zasobów na to, ale też myślę… Ciekawe, że podobne pomysły w jednym czasie nam sie pojawiły. Ostatnio nawet spotkałam taką stronę o klaunach pomagających dzieciom w szpitalu, myślę, że idealnie bym się nadawała. Ale to trzeba iść, zainteresować się, dać z siebie trochę – na razie mam okres wyczerpania baterii. Ale pamiętam swoje zaangażowanie w wolontariat – daje to fajną motywację. Naprawdę. I oddech od własnego „taplania się”:D

                        Ja też trochę zeszłam z myślenia o swoim taplaniu się – opiekuję się swoją wewnętrzną dziewczynką, skrzywdzoną kiedyś, ale teraz pod moją opieką. Leczę rany i tyle.

                        Natomiast wolontariat to nie musi być opieka. Ostatnio czytałam art o tym (w tygodniku powszechnym) że w ogóle w Polsce jest wąskie myślenie o wolontariacie. Przecież ministranci, panie z trójek klasowych itd. to też wolontariusze. Więc czasem można poszukać czegoś bardziej w swoim klimacie. Wyobrażam sobie, ile możesz dobrego zrobić ze swoim zapleczem maszynowym (budowlanym też?) np. w jakiś wioskach dziecięcych etc.

                        Pozdrowienia, Cerber! 🙂

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 251 do 260 (z 309)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.