Witamy › Fora › Szukam Ciebie › Wszechobecne poczucie odrzucenia
Otagowane: wszechobecne poczucie odrzucenia
-
AutorWpisy
-
Hej Jakubek,
Przepraszam, nie obraź się, ale nie warto iść w afirmacje. Nikt o tym nie chce mówić, ale afirmacje jeszcze bardziej przenoszą nas do umysłu i odcinają nas od nas samych, od ciała, od emocji.
A osoby z DDA wręcz odwrotnie, powinny wreszcie wyjść że swojego umysłu, ze swojej głowy, i zacząć wracać do swojego ciała i do swoich emocji.
Jedyna droga, to droga poprzez ciało. Na pewno nie przez umysł.
Kiedy pisałem afirmacje wiele lat, jak byłem młodszy.
Afirmacje może działają na osoby, które mają świetny kontakt ze swoimi emocjami i ze swoim ciałem.
Natomiast na pewno nie zadziałają na DDA. Wręcz odwrotnie, jeszcze bardziej odetną taką osobę od emocji i ciała.
A to już prosta droga do potężnej, głębokiej depresji, do choroby psychicznej, może i do samobójstwa, jeśli człowiek w porę się nie ocknie.
Przychylam się do sformułowania, że to właśnie człowiek musi wymyślić sobie cel i znaczenie. Taki soft mamy wygrany. Nie cieszymy się chwilą,kamienie milowe nakładamy sobie na życie szkoła, praca, rodzina i tak dalej. Bo nie potrafimy sobie wyobrazić końca, czy to nasze ego. Więc nie potrafimy doświadczyć tu i teraz , a tylko rozpamiętujemy się przeszłości lub w przylosci. Jesteśmy swoich lękach, pragnieniach bo tak tylko potrafimy i znamy. tak chciała bym wyłączyć myślenie i zacząć czuć, ciężkie to – bo mechanizmy obronę i wypracowane są do na dobrym poziomie i niestety jeszcze się włączają.
Słowa o czuciu się „dziewczynką w lesie” przypomniały mi mój dzisiejszy sen. Nie pamiętam, co mi się śniło, ale czułem, że to było coś ważnego. I po przebudzeniu pojawił się we mnie smutek. Już na jawie powróciło do mnie wspomnienie kilku sytuacji z dzieciństwa. To były incydenty z okresu, kiedy miałem 7, 10, 12 najwyżej 15 lat i czułem się wtedy albo szczególnie udręczony albo szczególnie zadowolony. Sporo takich wspomnień noszę w pamięci od kilkudziesięciu lat. Wraz z nimi wracają do mnie ówczesne emocje: wstyd, lęk, upokorzenie, a czasem radość lub duma (bo na przykład kolega z podstawówki powiedział, że mam fajny sweter). Dlaczego z porannym smutkiem pojawiły się te moje dziecięce wspomnienia?
I tu nagle mnie oświeciło. Chodzi o to, że ja chcę wspominać. W niepojęty dla mnie sposób mój mózg znajduje przyjemność w chwilach „regresji”. Ten mój mózg/umysł „uwielbia” zanurzać się w dziecięcych wspomnieniach i emocjach (złych i dobrych). Mój umysł „kocha”chwile, w których ja znowu zmieniam się w małego chłopca (cierpiącego lub zadowolonego, nieważne).
To mnie najbardziej uderzyło: nie umiem spojrzeć na dziecięce przeżycia z pozycji dorosłego. One wciąż uruchamiają we mnie dziecięce reakcje. Cofam się do pozycji dziecka. Wspominam, jak koledzy z podstawówki wyśmiewali się ze mnie i zalewa mnie fala wstydu i upokorzenia, które mógł odczuwać chłopiec, którym wtedy byłem. Nie umiem być rozumnym dorosłym, który staje ponad dziecięca przeszłością i ocenia ją neutralnie. Taki dorosły widzi dawne krzywdy i radości, ale już ich nie odczuwa. Wie, że to były odczucia tamtego dziecka. Tymczasem ja wciąż odczuwam. Mój umysł chce, żebym był tamtym dzieckiem i czuł to, co ono czuło. Mój umysł tak się zaprogramował. Uzależnił się od stanu „regresji”. To dawne dziecko jest żywą częścią mnie i kieruje moim życiem.
I wtedy zrozumiałem skąd ten poranny smutek. W moim śnie musiało być coś takiego, co uświadomiło mi, że muszę moją „regresję”porzucić, żeby zacząć naprawdę żyć. Chociaż jest taka kusząca, bo pozwala uciec od trudów tego prawdziwego życia. Mój umysł pokochał ucieczkę „w dziecko” (cierpiące czy radosne, nieważne). Ja też podświadomie to uwielbiam. Bardzo trudno będzie rozstać się z tym mechanizmem. Może to proces na lata, a może nawet nigdy się nie uda. Ale nie mam innego wyjścia. Jeśli chcę być szczęśliwy muszę zacząć odseparowywać się od emocji tego dziecka, przestać stawać się nim. Jego już nie ma.
* * *
Co do okazywania sobie miłości i troski, to nie miałem na myśli bezmyślnego klepania afirmacji. Chodziło mi wzbudzenie w sobie autentycznej miłości i akceptacji do siebie, do swojego ciała, do swojego umysłu, do swoich działań. To nie musi być werbalizowane. Może być przekazywane w dowolny pasujący sposób.
Witam,
Czy jest tu ktoś kto ma problemy małżeńskie spowodowane swoim dda ???
Na pewno jakieś problemy w każdym są małżeństwie. Niestety zauważam, że predyspozycje DDA do szukania podobnych znanych już rzeczy i ludzi nie pomagają. Forma niestety rozwiązywania problemu jest mozolna a czasem niemożliwa – ponownie wchodzi się świat dziecka, gdzie alkohol gościł. Choć nie ma już % wchodzą inne destrukcyjne uzależnienia. Już zastanawiam się czy moje doświadczenie tworzy problem, czy po prostu przyciągam problemy do zaopiekowania jak magnes. Dlatego nie mogę określić czy moje DDA jest częścią problemu, czy problem leży w DDD partnera. Czy jest brak komunikacji na tym samym poziomie, czy brak znajomość swoich potrzeb, ograniczeń i granic uczestników sporu.
Po części nadmierna kontrola i planowanie z mojej strony była czymś pozytywnym i chwalonym. Jednak z biegiem czasu staje się też częścią problemów dla mnie i dla innych.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.