Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Wybaczyc sobie.
-
AutorWpisy
-
Ileż razy słyszymy ,że wybaczenie innym, to lekki oddech i milowy krok do pracy nad sobą. Ja ostatnio usiadłam i zaczęłam pisać co sobie wybaczam i tym sposobem rozpoczęłam proces wybaczania sobie. Na pewno jest to bardzo ważne. Dla nas samych, gdyż jesteśmy sami za sobą prawie bez przerwy. Nie jest to łatwe ale konieczne dla mnie na ten moment… wcześniej czyniłam takie próby, ale teraz postanowiłam wziąć się za to gruntownie. Wypisanie wszystkich uchybień, to nie takie proste… ale przeprosić siebie koniecznie muszę… i wybaczyć. Nie raz mi było ciężko sobie wybaczyć pewne sprawy..a. innym bez problemu…. Wiem ,że nie mogę ranić siebie i swojego wewnętrznego dziecka.
Jeśli macie jakieś przemyślenia na ten temat, sposoby lub inne słowa na ten temat zapraszam do dyskusji…
Może wśród Was jest ktoś kto sobie już z tym poradził… chętnie o tym poczytam.Gratuluję pomysłu 🙂 Ja narazie nie jestem do tego zdolny.
Zyczę powodzenia 🙂
Dla mnie wybaczenie innym, ot tak po prostu , bez przerobienia problemu to jakaś głupota. Ja to tak rozumiem, że ludzie myślą, że jak wybaczą to już będą "dobrzy" i ich problemy znikną, na zasadzie – teraz już jestem grzeczny, więc zasługuję na szczęście. Właśnie głównym problemem jest to, że sami siebie bezlitośnie osądzamy, a nie innych i mamy ciągle do siebie pretensje o wszystko.
witam wybaczenie sobie przeciez to takie trudne! ja nie potrafie wybaczys sobie tzn próbuje ale i tak pamietam jak czseto robiłam głupie rzeczy. jeszce gorzej jest wybaczyc innym! maskara to dla mnie! 4 krok obrachunek moralny tak aktualne to zwłaszcza w tym miesiacu.. ale ja pamietam zbyt duzo! czsasem mysle ze przebaczyłam innym.. ale niewiem czemu ale czesto wracam do przeszłosci i przypominam sobie jak ktos mnie zranił.. to jest silniejsze odemnie.. nawet jak dana osoba przeprosiła to ja mam w pamieci jak mnie zraniła albo odrzuciła.. za bardzo to siedzi w mnie… i wpływa czesto na nowe znajomosci. ten lęk przed zdrada kłamstwem. czesto sie zastanaiawm dlaczego luzdie tak bardza rania sie nawzajem..
Edytowany przez: doriz, w: 2011/04/11 16:31
wybaczenie sobie… to jest bardzo długi proces… proces pracy nad sobą i ze sobą… aby sobie wybaczyć to po pierwsze trzeba obiektywnie wiedzieć co… trzeba odkryć dlaczego… to nie jest takie proste… ale osiagalne…:)
jeśli już dotrzemy… zrozumiemy… wybaczymy… to pokchamy samych siebie… damy sobie prawo do błędów, sukcesów… damy to prawo innym… staniemy się bardziej wyrozumiali dla siebie …będziemy bardziej ufac sobie… wierzyc w siebie… a otoczenie… nie powinno dzialać na nas jak "płachta na byka"
w/g mnie jest to najważniejsze w życiu zdrowiejącego człowieka…:)Lista mojego wybaczenia była długa i nadal jest otwarta. Myślę o takim wybaczeniu głębokim, nie powierzchownym. Pamiętam jak byłam na terapii i na siłę chciałam wybaczyć swojej mamie, a tak naprawdę ten proces rozpoczął się długo potem. Wybaczenie przyszło. Teraz kolej na siebie… wiem,że wymaga to ode mnie czasu i skupienia. Dziękuję za fajne słowa. Oczywiście temat otwarty.
no właśnie to wybaczanie sobie… próbowałam kiepsko mi idzie:huh: ale dla Ciebie GRATULACJE:)
Anonim
12 kwietnia 2011 o 18:54Liczba postów: 20551Witam
Tak, tak. Najczesciej slyszymy slowa : wybacz! od osob ktore sa tym zywo zainteresowane, jlez to razy slyszalem od mamuski, ironiczne slowa, : wybacz matce, tak wybacz wytbacz zapomni, bo ktos ma poczucie winy. A jak wybaczysz mozemy na nowo sie bawic i ja ci wp[ierniczac bede a ty mi znow wybaczysz. Ot, taka mala manipulacja. Nie wybaczysz? Oj tosd s…yn. Czlowiek cie po dobroci prosi bys "skasowal" z pamieci to ze cie gwalcili, gnoili, bili czasem do nie przytomnosci, a ty laizo nie chesz zapomniec? Nie chcesz ugody? Nie chesz w pysk dostawac? Jak to byc moze!
Wybaczanie wymyslili sprawcy, azeby cz\uc sie w porzadku. Ot, jestem czysty, pzreeciesz pzrebaczyli mi, moge olewac na nowo. W przypadku domow dysfunkcyinych to jakis absord, bo nawet jesli wezmiemy nauczanie kosciola R_K nt wybaczanai, to jasno jest napisane ze niezbednym warunkiem wybaczanai jest szczere przyznanie sie do winy sprawcy, i naprawienie szkud.
W toksycznych rodzinkach nie ma takeigo czegos, ew bardzo zadko ma to miejsce, jak szczere przyznanie sie do wiuny. To raczej sprawcy oczekoja ze too MY- dzieci bedziemy sie plaszczyli, oni anprawde sadza ze ejstesmy zli, zepsuci do szpiku kosci bo… osmeilamy sie robic to co uwazamy za sluszne.
Niejednokrotnie wpoili nam poczucie winy, po to by manipulowac nami, zeby sie abwic. Wmowili nam ze ejsli bedziemy okazywali uczucia trakie ajk gniew, lub tez nie wybaczymy to wezmiemy siekiere i zaj…my pol rodziny. A to nie prawda, konstruktywne wyrazanie gniewu uwalnia od mzoliwosci takiego obrotu sprawy.
Czesto chodze na kityngi otwarte aa, chodze tez na zamkniete dda oraz al anon. Mowie wam dzieciaczki ze zarowno alkoholicy ajk tez nie alkoholicy rodzice, co z tego ze nie piia, nadal sa to kreatury. Jak slysze ze n iepiijacy od 5 lat facet skopal swoja corke a jego zona, uczestniczka al anon, jego wrecz popiera, bo corka przypomniala tatuskowi ze jak pil to brata skatowal, to mam zamair wziosc beisbola i przyp….ic jednemu i drugiemu przez lep.
Lepiej, w miescie w ktory mieszkam byla sobie grupa ADDA, byla sobie ale sluzby grupy nie chialy juz dalej byc sluzbami, podchwycila to jakas tam terapeutka, terapeutka alkoholiczka, zaczela zeby zgromadzic ludzi, polecac owa grupe swoim klientom alkoholika, skutek mugl byc tylko jeden.
Na owa grupe przychodzi ponad 20 osob, w tym 16 to alkoholicy i panie z alanon, dda jest doslownie 4 rech, siedza jak trusie i nic nie mowia. Jak tu zreszta mowic jak co kolwiek sie powie, jakikolwie problem sie naswietli jest sie sprowadzonym do parteru przez alkoholikow i panie z alanon stwierdzeniem: Nie obwiniajcie rodzicow, obwiniajcie siebie, nie umiecie sie znalesc w zyciu a na nas to zrzucacie. K…a wlasnie tym grozi wpuszczanie innych wspolnot do danej wspolnoty. Wyraznie pisza o tym w tekstach. Nie musze dodawac ze coraz mnie dda przychodzi na te spotkania.
Zarowno we wspolnotach aa jak tez al anon, jest zasada ze np w pzryupadku al anon, zaden alkoholik nie ma prawa byc w sluzbach grupy badz tez sprawowac wiekszej funkcji, inaczej wspulnota a raczej poszczegulna grupa znika z mapy.Niestety, Jesli alkoholicy sami uniakja al anon ajk ognia, to z mila checia pzrychodza na dda (podajac ze sa sami dda choc to zcesto miia sie ze stanem faktycznym) po to by ustawiac a razcej niszczyc dda.
Sam doswiadczylem tego na sobie, a razcej cala grupa, wynajmowalism salke przy paarfi, znalazl sie ejden taki ktory wrecz piane z pyska toczyl jak slyszal o dda, podburzal ksiedza a ten dla swietego spokoiu wywalil nas na zbity pysk. Mamy za to nie glupiego gospodarnbego prezydenta ktory zorganizowal sporo srodkow pomocowych dla osob uzaleznionych i ich rodzin, i mops uzyczyl saliki.
Natomiast nie tylko ja zaowazylem wrecz nienawisc jaka pzrejawiaja czlonkowie aa i al anon do dda. Jednak tylko ci kturzy sami maja dzieci. Oczywiscie nie wszyscy. Tak pzrebaczyc, zapomniec. Jestem zly wiec, jak przebacze to bede dobry. Bede zaslugiwal na milosc, tak? Ciagle poszukiwanie milosci. Tak? Zeby zostac uznanym i zaakceptowanym jestem w stanie zrobic wszystko, nawet zostac zlodziejem aut lub bandyta? Wlasnie, tak wielu z nas- dda ma, taki nam zrobili kipisz psychiczny.
Oni raczej sie nie zmeinia, nalezy pamietac o wszystkim czego doznalismy, pameitac ale robic swoje, starac sie zyc wlasnym zyciem. To szalenie trudne wiem po sobie.
Wiesz Mariuszku… ja mam inne podejście… inaczej żyję…
ale to w jakim teraz jestem w stanie… jak żyję… to zasługa moja i mojej wspanialej terapeutki…
śmiem twierdzic, że dużo krzywdy zaznałam… w życiu… niesprawiedliwosci, podłosci ludzkiej, itd… ale póki nosiłam to w sobie… nie dotarłam dlaczego tak się stało…. byłam beczką agresji, nienawisci…. zamiast mówic krzyczałam, Kurwa, chuj, itd… to było moje słownictwo….( nie twierdzę, że nie zdarza mi sie klnąc…. ale już wiem kiedy to się dzieje i dlaczego….) na siebie i cały świat… ciężką pracę miała ze mną terapeutka… ale dotarła….nie noszę urazy ani do siebie, ani do innych… nawet tych co "mnie skrzywdzili"…. jakoś jest mi to już obojętne…. jak widzę, jak ktoś jest podły, okrutny, głupi…. itd… a wyczulona jestem na "głupotę" ( ale to też dzięki terapii)… to staram się najpierw zastanowić dlaczego… ten ktoś taki jest… nawet żałuję tych "biednych" ludzi…. bo są biedni… ubodzy w duchu….jeśli drastycznie się wkurze… to emocje biorą górę… ale …. później przychodzi czas na refleksję…. czy warto, po co i tak nie mam wpływu na innych… mam wpływ na siebie…
nienawiść, złość…. noszone w sobie do siebie… innych… niszczy nam życie…🙂
Doskonale napisane Mariuszekgarnuszek… tyle że w wybaczaniu chodzi o nas samych. Etap złości, bezsilności i krzywdy, tak jak Ty odpisałeś trzeba jednak przejść. Ileż to razy ja się złościłam, czemu to ja mam wybaczyć komuś kto mnie krzywdził… nie wybaczę… on dalej będzie to przecież robić… Jednak cieszę się, że było mi dane wybaczyć, tu chodzi o mnie, to ja się będę lepiej czuła po wybaczeniu… oczywiście nie na siłę.
Pamiętam jak wybaczyłam mamie, to fajne samopoczucie… teraz chcę takiego doznać wybaczając sobie… Hmmmm…. innym łatwiej wybaczamy, zapominając o sobie, siebie ciągle zbywamy, a tak naprawdę nam samym od siebie należy się szacunek… Nikt inny nas nie będzie dobrze traktował, jeśli sami siebie dobrze nie będziemy traktować.
Może jednak jest odwrotnie- łatwiej jest wybaczyć drugiemu niż sobie….
Ze mną bywało różnie. Swoje niedociągnięcia łatwiej odpuszczałam niż komuś… teraz odwrotnie, dlatego poczułam ,że trzeba zrobić z tym generalne, wiosenne porządki.
Fajnie,że piszecie.
Pozdrawiam ciepło. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.