Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Wykańczający schemat

Otagowane: 

Przeglądasz 5 wpisów - od 11 do 15 (z 15)
  • Autor
    Wpisy
  • dda93
    Uczestnik
      Liczba postów: 628

      Jeśli chodzi o akceptację siebie, mi pomagało podejście typu „A gdybym był ostatnim człowiekiem na ziemi, do kogo bym się zwrócił?” lub „Z nikim innym nie jesteś od narodzin aż do śmierci”. Niczego z tym nie zrobisz, ale warto się z tym pogodzić, a przynajmniej będzie Ci lżej. Poza tym na świecie jest tyle ciekawszych rzeczy do roboty niż nielubienie siebie🙂

      Moim zdaniem nieuchronnie ociera się to też o sferę wiary: Kto sprawił, że jestem na tym świecie? Jeśli nie ja, to jaki miałem na to wpływ? Jeśli Ktoś większy ode mnie, tym bardziej powinienem to uszanować. Jeśli zaś sam mogłem wybrać, gdzie i jako kto się narodzę, też nie ma powodu narzekać.

      Nieswiadomy
      Uczestnik
        Liczba postów: 9

        Psycholog stwierdził, że to nie kwestia zabiegania o miłość, a o uwagę, zainteresowanie i akceptacje. W relacjach z mężczyznami nigdy nie zauważyłem, żeby ktoś się odwrócił ode mnie więc ciężko stwierdzić, czy w tej sferze też by to działało. Natomiast z kobietami zależność jest taka, że walczę o uwagę, a gdy czuje, że ją tracę, czy ktoś się odwraca ode mnie, zaczynam szaleć i łapać się brzytwy, nagle ta osoba staje się wyzwaniem i w moich oczach ogromnie atrakcyjna. Miałem przebłyski w tym związku, gdy to „ona” o mnie zabiegała i była bardzo za mną, to miałem myśli w głowie, czy to aby na pewno to, czy nie chciałbym lepszej dziewczyny, czy mi się na pewno podoba…

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Jeśli moment prawdopodobnej ciąży był jakimś przełomem w Waszym związku, to może jednak Twoja pierwsza reakcja nie spełniła oczekiwań „przyszłej” matki. Czy również, jak ona, szczerze „płakałeś ze szczęścia”?

          Taki moment, to sytuacja graniczna, w której kobieta i mężczyzna zwykle uświadamiają sobie, że wolność się skończyła i:

          1. życie już nigdy nie będzie takie samo,

          2. życie już zawsze będzie toczyło się przy tym drugim człowieku (partnerze).

          To czasami działa jak zimny prysznic. Wiele osób pozostających w związkach tak naprawdę wcale nie jest przekonanych, czy chce z tą drugą osobą spędzić całe życie. W sytuacji domniemanej niezaplanowanej ciąży nagle ich proces myślowy przyspiesza i wszystkie odsuwane wcześniej na tył głowy obserwacje, wątpliwości, zastrzeżenia są przerabiane w błyskawicznym tempie. Wnioski z takiego rozumowania mogą być takie, że w rzeczywistości wcale nie pragnę z „taką” osobą wiązać się aż do śmierci, a jeszcze wychowywać dzieci…

          Jeśli ciąża okaże się realna, to wiadomo, wiele osób spycha te wątpliwości co do partnera głęboko do podświadomości i stara się już nigdy do nich nie wracać, ciesząc się tym, co jest.

          Jeśli jednak okaże się, że ciąży nie ma, niektórzy mogą to uznać za szansę od losu na odzyskanie wolności.

          Pytanie, czy tak mogło się stać. Z tego co opisujesz nie jesteś jakimś wzorem odpowiedzialności, który gwarantowałby drugiej osobie (a już zwłaszcza matce i dziecku) stabilną i bezpieczną egzystencję. Może dziewczyna – wyzwoliwszy się z biochemicznego uroku zakochania – właśnie to zrozumiała.

          Na pewno jest to szansa, żeby spojrzeć na siebie „w prawdzie” i dokonać krytycznego rozrachunku wad i zalet. Czy na pewno jestem dojrzałym mężczyzną, dobrym kandydatem na ojca i męża, a jeśli nie, to co ewentualnie chcę w sobie zmienić?

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez Jakubek.
          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628

            Tylko żeby Ci się to nie przekształciło w jakieś dokopywanie sobie. Żeby było jasne:

            – zarówno Ty, jak i Twoja (była?) partnerka nie jesteście ideałami, i żadne z Was nigdy się ideałem nie stanie,

            – możesz podjąć się zmiany samego siebie, ale jedyną osobą, która może zmienić Twoją partnerkę jest ona sama.

            Dlatego właśnie warto pracować nad akceptacją siebie. Wtedy stajesz w prawdzie przed sobą i wiesz, czy dany związek warto ratować, choćby cała reszta świata twierdziła inaczej, czy ratowanie go byłoby tylko podtrzymaniem działania niezdrowych schematów.

            Czasem jest też, niestety, po prostu tak, że jesteś bezsilny wobec spowodowanych przez różne traumy głębokich ran, które nosi w sobie ta druga osoba i zostaje jedynie po prostu odpuścić.

            Co do technik zwiększania poczucia własnej wartości, możesz na przykład spróbować napisać listę swoich wad i zalet. Albo życiowych sukcesów i porażek. Na początku tych wad możesz widzieć więcej, ale znajdź w sobie chociaż kilka stałych, pewnych zalet i rzeczy, które naprawdę Ci wyszły. Z czasem tych jasnych stron może zaczniesz zauważać coraz więcej.

            Nieswiadomy
            Uczestnik
              Liczba postów: 9

              Dzięki serdeczne za wsparcie i poświęcony czas. Biorę się za siebie!

            Przeglądasz 5 wpisów - od 11 do 15 (z 15)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.