Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › zamknęłam się na ludzi…jest coraz gorzej..
-
AutorWpisy
-
Wiesz ja nigdy nie odpuszczam tak po prostu… chyba, że naprawdę ktoś naruszy jakieś moje zasady, których nie pozwalam przekraczać…
Dlatego też tak jak pisałam, poszlam porozmawiałam – chciałam wysłuchać zarzutów i rzeczowo je "odeprzeć". Ale nie poszłam się tam korzyć. Nie poszłam bić się w pierś. Bo na dobrą sprawę szłam z poczuciem, że nic złego nikomu nie zrobiłam..U mnie raczej to są krótkie piłki. Bo taką jestem osobą. Jak ktoś nie reflektuje to nie. Ja idę dalej.
Kiedyś usłyszałam od swojej matki, że jestem po prostu uparta jak osioł… no może i jestem ale jestem też w miarę konkretna i nie lubię po prostu telenoweli. Jak ktoś mnie chce w swoim życiu to się cieszę i odwdzięczam się po strokroć, ale jak ktoś mnie nie chce to walczę bardzo krótko… tak po prostu mam. Może ja właśnie za mało walczę?
Nie wiem Drożdżyk, ja miała historie takie gdzie bardzo długo walczyłam-ja bardziej walczę, ale tez z niektórymi to bez sensu było. Są też takie które tnę, ale to już na serio ktoś bardzo musi mnie o to poprosić. Pierwsze cięcie miałam około 5 lat temu, około dwa lata aż coś mnie bolało, bo się goniłam z tą osobą dobrych kilka miesięcy, bo mi szkoda wielu lat było. Dzisiaj zastosowałabym krótką piłkę, ale tez trudno tak nagle tyle lat przekreślić. Poza tym wszystko u mnie zalezy od stopnia tej relacji, wiesz-czy to koleżeństwo bliskie czy takie tylko gdzie się człowiek z raz na pół roku widzi, czy to przyjaźń i czy to taka bliższa czy dalsza przyjaźń czy to po prostu znajomy. U mnie bardziej ten stopień decyduje o tym na ile zamierzam walczyć, no i co doprowadziło do takiego a nie innego stanu. Ja bardziej z tych walczących jestem, choć z czasem mi się to zmienia, bo coraz częściej widze gdzieś, że nie warto.
Drożdżyk, powalczyć też czasami trzeba o relację;) tylko trudniej wyczuć czy warto….
drozdzyk zapisz:
”
Wiem, że trochę marnie brzmi to co piszę bo to takie użalanie się nad sobą,ktoś pomyśli, ale dla mnie to jest rzeczywistość.
Ok na tą chwilę skończę bo to jest bez sensu… ale myślę, że niektórzy tutaj wiedzą o czym mówię…”Ja wiem o czym mówisz drozdzyk i co czujesz i rozumiem Cię w stu procentach, bo też cierpię z tego samego powodu.
Drozdzyk rozumiem Cię całkowicie. Ja w swoich przypadłościach, mam te same problemy. Najbardziej zależy mi przyjacielach, w sumie akceptacja ludzi wpływa na moje samopoczucie. Jednakże u mnie jeszcze jest tak, że gdy już spotkam się ze znajomymi, na drugi dzień się dołuje. Jakbym nie odczuwała przyjemności bycia z kimś, a z drugiej strony, gdy przychodzi weekend, a przede mną perspektywa spędzenia go w samotności, wtedy odczuwam jakiś koszmar. Za wszelką cenę robię wtedy wszystko by nie zostać sama. Błędne koło.
Drozdzyk wszyscy tak naprawdę jesteśmy samotni, ta cała Twoja grupa ludzi z którymi się widywałaś to jakaś farsa. Jestem pewna, że ich spotkania to sposób na dowartościowanie się i możliwość wyjścia z domu, zero szczerej przyjaźni.
Trzymam kciuki za Ciebie.Drozdzyk jak czytam twoje wypowiedzi to stwierdzam,że jesteś bardzo inteligentną i dobrą osobą,ale chyba brak Ci pewności siebie,a inni to zaraz potrafią wykorzystać.
Wsłuchuj się w siebie i rób wszystko w zgodzie ze sobą,nie dostosowuj się do innych.Jeśli czujesz,że towarzystwo nie jest dla Ciebie to na pewno tak jest,nie naginaj się do innych tylko po to,żeby Cię zaakceptowali.Jesteś na najlepszej drodze do samej siebie.
Ja też interesuję się aranżacją wnętrz,pracuję jako stylista.Zobacz już masz bratnią duszę 🙂 Nie jesteś sama.YokoOno, mam podobne wrażenie kiedy czytam Drożdżyka:) Najprawdopodobniej jest osobą bardzo interesującą z rysem powiedzmy indywidualizmu. Jak tak mówiłaś Drożdżyku o tym towarzystwie, to przypomniała mi się koleżanka, która jest bardzo ciekawą osobą i prowadzi dziś ciekawe. A jej towarzystwo swojego czasu też, jej powiedziało, ze ona do nich nie pasuje. Straszne to było. No i ok one dziś siedzą pochajtane w tej swojej wiosce, a ona ma dziś bardzo ciekawe życie i świetnych znajomych, a one kiszą się w tym swoim hermetycznym towarzystwie. Wszystko przed Tobą Drożdzyku:)
Dziewczyny to naprawdę miłe co piszecie – że wydaję się być ok 🙂 Dla mnie to dużo w odniesieniu tego jak wielu ludzi mnie w ostatnim czasie "zostawiło" i skreśliło. Tu chyba koleżanka Jedna ma rację – ja też tak mam, że moja wiara w siebie i postrzeganie własnej wartości odbija się dla mnie w oczach innych. To chyba przez to, że ja siebie nawet nie lubię a co dopiero z akceptacją…:dry:
Jeśli lubisz i interesujesz się aranżacją wnętrz to pewnie jesteś artystyczną duszą i masz bogate wnętrze i bogatą wyobraźnię.Widzisz świat inaczej.
Ja mam podobnie jak rozmawiam z kimś o czymś co mnie zachwyca to widzę,że on nic z tego nie rozumie,nie widzi tego co ja.
Jestem ekscentryczką,ale dobrze mi z tym i czuję się poniekąd wyróżniona,że jestem taka wyjątkowa.
Jest sporo takich ludzi tylko się ukrywają,bo nie chcą być uznawani za dziwaków.Hehe piszcie tak jeszcze a naprawdę zacznę się zastanawiać nad polubieniem siebie… no dobra chociaż podanie sobie ręki na początek 😉
Czy ja wiem czy jestem artystyczną duszą? Trochę kiedyś pisałam wiersze – głównie do matki i o tym co czuje…. malować na pewno nie potrafię …. śpiewam ok moim zdaniem 😀 do tańca mam podobno dryg… nie no śmieję się teraz B). Jestem jak zapewne wiele DDA po prostu bardzo wrażliwą osobą. Zwracam uwagę na rzeczy, których inni nawet nie zauważają, wczuwam się w życie, staram się też wczuwać w ludzi. Czasem to przeklinam bo odbiera mi to możliwość podchodzenia do życia na luzie, z dystansem… Wiem, że po prostu czasem tak trzeba i trzeba to wypracować w sobie. A ja jestem jakby ciągle na "standby" i dlatego baterie mi się wyczerpują i czasem męczy mnie wszystko na raz i mam wrażenie, że od rozmyślania, zastanawiania, marzenia i tęskonoty pęknie mi głowa i serce.
Nawet teraz wyjechałam poza miasto bo musiałam coś załatwić i wracając w aucie sobie pomyślałam…" Kurcze fajnie byłoby teraz jechać z myślą, że wracam do domu – swojego bez matki – tam czeka ktoś na mnie i on naprawdę się cieszy, że wróciłam." Jakże innego wymiaru nabiera dla mnie ten powrót, muzyka która leci wtedy w radiu… Wszystko jest inaczej…
I tak mam codziennie i prawie 24h na dobę – ciągle rozmyślam, zastanawiam się analizuję. Pomyślcie tylko jak to jest zwielokrotnione zważając na moją samotność… Czasami sobie myślę, że to jest przekleństwo jakieś… a:S
Poczytaj biografie wybitnych osob sztuki polityki itd; a zobaczysz jakie jednostki tworzą świat kultury i sztuki ? to my wrażliwi i czujący mocniej widzący drugie i trzecie tło ale powiem ci że po terapii to trochę znika ta nadwrażliwość stajesz się bardziej obojętna na chaos dookolny powiedzmy że "normalniejesz" bo życie w takim rozedrganym wewnętrznie szklanym samym sobą jest nie dozniesienia bo jest w pewnym stopniu cierpieniem 🙁 Pozdrawiam jak chcesz rozmowy lub kontaktu to zapraszam Adrian
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.