Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › zamknęłam się na ludzi…jest coraz gorzej..
-
AutorWpisy
-
Pisałaś, że chciałabyś się wyprowadzić z domu, co robisz w tym kierunku, jakiś konkretny plan? i jak te relacje z ludźmi…
Felicja zapisz:
„Pisałaś, że chciałabyś się wyprowadzić z domu, co robisz w tym kierunku, jakiś konkretny plan? i jak te relacje z ludźmi…”W tym kierunku na przykład chodzę do pracy – zarabiać… pieniądze….
mam kredyt do spłacenia za studia i samochód. Poza tym dopóki nie skończę studiów a zostałą mi jeszcze obrona to jestem w pewnym sensie uwiązana. A w tym celu by to zrobić kończę pracę magisterską. Idzie mi to mozolnie ponieważ mam problem z systematycznością i samodyscypliną ale podjęłam ostatnio mocne postanowienie zakończenia tej sprawy raz na zawsze. Myślę, że moment w którym się obronię i zamknę ten temat będzie kluczowy w tym co dalej.A relacje z ludźmi ? To tak naprawdę zależy od mojego nastawienia, im bardziej pozytywnie się nastawiam tym pozytywniej odpowiada na to otoczenie, ale nie uważam by z dnia na dzień to z czym mam największe trudności czyli z otwarciem się na innych -się zmieniło.
Wczoraj usłyszałam od własnego brata, że jestem przygaszona i bez woli życia. Ze w moim wieku powinnam tryskać energią, humorem i zmieniać świat..,
Powiedziałam mu, że to wiem i ,że ma rację. Po czym przyznałam mu się do terapii i powiedziałam o DDA. Miałam dość jego wymownych rad, że jak czegoś nie zrobię to się zmarnuję… i że on to, on tamto, albo mój drugi brat to i tamto…
Dziś sama nie wiem czy dobrze zrobiłam bo on jednak jest związany z matką bardzo mocno i zawsze staje po jej stronie. Powiedział, że z nia porozmawia.Ja mu powiedziałam "no i co jej powiesz?" – on na to że musimy jej pomóc, że nie możemy tego tak zostawić. Trochę mi się przykro zrobiło bo poczułam, że wyszło na to że to ona jest tu tą "biedną" której musimy pomóc a to, że ja dostałam rykoszetem to nic…
Ale z drugiej strony opowiedziałam mu wszystko co przez ostantnie 15 lat działo się w domu, we mnie i w ogóle… zrobi z tym co uważa ja przynajmniej mam poczucie, że nie uczestniczę w tej rodzinnej zmowie milczenia, że ja nie mam zamiaru udawać jak reszta i że ten problem dla mnie istnieje, co więcej sprawił mi w życiu wiele przykrości i trudności z którymi teraz muszę się uporać.
Powiedział mi, że skoro tak sprawa wygląda to powinnam się wyprowadzić, ale jego zdaniem nie będzie mnie na to stać a poza tym rodzice pewnie będą mieć do mnie żal, że mając możliwość mieszkania z nimi będę płaciła za mieszkanie w tym samym mieście tylko po to by właśnie z nimi nie być. Powiedział mi że jego zdaniem lepiej jak wyjadę za granicę albo do innego miasta…
Mam mieszane uczucia odnośnie tego co od niego usłyszałam, to trochę tak jakbym ja musiała uważać by rodzicom nie zrobić przykrości próbą rozwiązania swoich problemów. Brat będzie jeszcze 3 dni u nas, powiedział "mamy jeszcze parę dni – będziemy jeszcze rozmawiać" ale ja szczerze jakoś już nie mam ochoty z nim o tym rozmawiać bo wyczuwam dziwne podejście….:dry:
Dobrze zrobiłaś że komuś powiedziałaś o swoich problemach. Nie odpowiadasz za to jakie będzie jego stosunek do tego….ale myślę że nie zaszkodzi Ci w to w dłuższej perspektywie;) Jeśli nie chcesz już z Nim o tym gadać to się nie zmuszaj, nie ma co.:)
Kurczę, czytam wasze posty, czytam teorię o dda i być może też mam z tym problem. Jestem na początku drogi tego uświadamiania sobie i im bardziej o tym myślę, tym bardziej jestem w jakimś mętliku emocjonalnym…bo czuję się normalna! Hehe:-D
Czy takie cechy, jak:
– powściąganie emocji
– pilnowanie się, by nie narzucać się ze swoją przyjaźnią i absolutnie nie dać poznać o swoim zainteresowaniu drugą osobą
– częste rozmyślanie
– nieumiejętność beztroskiego bawienia się
Itd. muszą być oznaką bycia dda, a może po prostu tacy jesteśmy?Czy wszyscy, którzy wyszli z rodziny alkoholowej, są naznaczeni tymi cechami? A może tylko ci, którzy mają większe predyspozycje do brania na swoje barki wielu spraw, co nazywa się odpowiedzialnością..moze to wiąże się z byciem starszym z rodzeństwa?
Bo u mnie to by się potwierdzalo, ja jestem tą starszą siostrą, moja mlodsza siostra jest zupełnie taka sama, jak brat drozdzyka…beztrosko, bezproblemowo.. hejho generalnieSwoją drogą, super mieć świadomość, że jesteście…:-)
Edytowany przez: Dratewka, w: 2012/09/27 15:41
Dratewka zapisz:
„.moze to wiąże się z byciem starszym z rodzeństwa?
Bo u mnie to by się potwierdzalo, ja jestem tą starszą siostrą, moja mlodsza siostra jest zupełnie taka sama, jak brat drozdzyka…beztrosko, bezproblemowo.. hejho generalnieSwoją drogą, super mieć świadomość, że jesteście…:-)<br><br>Edytowany przez: Dratewka, w: 2012/09/27 15:41”
nie sądzę aby to miało związek z "byciem najstarszym" bo ja z kolei jestem najmłodsza z rodzeństwa… dla mnie to bardziej ma związek z tym, że ja w odróżnieniu od moich braci (którzy dość wcześnie wyfruneli z domu) miałam i mam ciągle kontakt z osobą pijącą ponieważ z nią mieszkam.Oni nie mieli z nią takiego kontaktu, nie widzieli tego co ja widziałam, nie czuli tego co ja czułam. Ten problem ich jakby nie dotyczy – mają swoje życie, swoje rodziny. Odwiedzają dom od święta….
„Dziś sama nie wiem czy dobrze zrobiłam bo on jednak jest związany z matką bardzo mocno i zawsze staje po jej stronie. Powiedział, że z nia porozmawia.Ja mu powiedziałam "no i co jej powiesz?" – on na to że musimy jej pomóc, że nie możemy tego tak zostawić. Trochę mi się przykro zrobiło bo poczułam, że wyszło na to że to ona jest tu tą "biedną" której musimy pomóc a to, że ja dostałam rykoszetem to nic…”
Mnie dużo złości i żalu przysparzał fakt, że "sprawca" mojego syndromu DDA nawet gdy mu prosto w oczy powiedziałem jak wygląda sytuacja z mojego punktu widzenia stwierdził, że przesadzam. Nie udało mi się jeszcze przepracować tego ale staram się o tym nie myśleć i skupiam się na własnej osobie i swojej terapii.
Twój brat tak zareagował na to co mu powiedziałaś i to jego ocena i jego plan działania. Ja uważam, że powinnaś nadal zajmować się sobą i to powinno pozostać Twoim priorytetem niezależnie od tego co zrobią czy powiedzą inni.
„Ale z drugiej strony opowiedziałam mu wszystko co przez ostantnie 15 lat działo się w domu, we mnie i w ogóle… zrobi z tym co uważa ja przynajmniej mam poczucie, że nie uczestniczę w tej rodzinnej zmowie milczenia, że ja nie mam zamiaru udawać jak reszta i że ten problem dla mnie istnieje, co więcej sprawił mi w życiu wiele przykrości i trudności z którymi teraz muszę się uporać.”
Tak trzymaj. Jesteś świadoma problemu, potrafisz go nazwać, nie boisz się o nim mówić i nie pozwól żeby Cię ktoś lub coś powstrzymywało od przeciwdziałania temu problemowi.
„Powiedział mi, że skoro tak sprawa wygląda to powinnam się wyprowadzić, ale jego zdaniem nie będzie mnie na to stać a poza tym rodzice pewnie będą mieć do mnie żal, że mając możliwość mieszkania z nimi będę płaciła za mieszkanie w tym samym mieście tylko po to by właśnie z nimi nie być. Powiedział mi że jego zdaniem lepiej jak wyjadę za granicę albo do innego miasta… ”
Ja osobiście bym się nie zagłębiał w to co kto pomyśli lub jak coś odbierze tylko kierował się własnym dobrem. Bo to już nie jest nawet myślenie co ktoś pomyśli tylko branie pod uwagę tego co ktoś myśli, że ktoś pomyśli. Jeśli miałabyś podjąć jakąś decyzję to może obgadaj to z terapeutką.
„Mam mieszane uczucia odnośnie tego co od niego usłyszałam, to trochę tak jakbym ja musiała uważać by rodzicom nie zrobić przykrości próbą rozwiązania swoich problemów. Brat będzie jeszcze 3 dni u nas, powiedział "mamy jeszcze parę dni – będziemy jeszcze rozmawiać" ale ja szczerze jakoś już nie mam ochoty z nim o tym rozmawiać bo wyczuwam dziwne podejście….”
Nie rezygnuj z rozmów z bratem ale jednocześnie nie zapominaj co robisz dla siebie i co jest teraz dla Ciebie najważniejsze. I głowa do góry 🙂
Zyczę Ci jak najlepszych wyborów i postępów w terapii. Trzymam za Ciebie kciuki drożdzyk 🙂
dostałam to kiedyś w ciężkich chwilach od Anusii….
http://szukajacboga.jesus.net/?/1/miosny-list-od-ojca.html
chciałabym znów wrócić do Boga….
chciałabym by mi wybaczył to, że się odwróciłam i żeby wsparł mnie właśnie teraz kiedy jest najdziwniej….Nie ma zadnego boga a wiara w niego to slabosc wynikajaca z wlasnych lekow. Swiadomosc, ze boga nie ma moze przerazajaca dla ludzi. Im spoleczenstwo bogatsze i bardziej uprzemysliowione tym laicyzacja wieksza.
Nie na darmo najwiekszy odsetek wiary w magie czary (czyli boga) jest w Afryce.5PS zapisz:
„Nie ma zadnego boga a wiara w niego to slabosc wynikajaca z wlasnych lekow. Swiadomosc, ze boga nie ma moze przerazajaca dla ludzi. Im spoleczenstwo bogatsze i bardziej uprzemysliowione tym laicyzacja wieksza.
Nie na darmo najwiekszy odsetek wiary w magie czary (czyli boga) jest w Afryce.”i miłości też nie ma…
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.