Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zamknięty rozdział

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • maeggi
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Witajcie,

      to mój pierwszy post w tej grupie – właściwie od zawsze unikałam mówienia o ojcu alkoholiku, DDA. Ale ostatnio coś we mnie pękło, ostatecznie zerwałam kontakt z ojcem. Już od kilku lat nie mieszkam z rodzicami, jednak utrzymywałam z nimi kontakt: raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie przychodziłam do nich na obiad z partnerem, kilka godzin, bez stresu. Często widziałam, że ojciec jest nietrzeźwy, wtedy wychodziliśmy szybciej. Nie widzę go codziennie, nie muszę z nim przebywać, więc myślałam, że nasze relacje trochę ozdrowieją. Poza tym – jak głupia – myślałam, że ogranicza picie, że zaczęło mu zależeć na zmianie, na dobrym kontakcie ze swoimi dziećmi. Ale ostatnio usłyszałam, że jestem egoistką, bo nigdy nie wpadłam na to, że przez nas on nie mógł pić tyle, ile by chciał. Że jestem beznadziejna i nie potrafię niczego zrobić porządnie. Że mam wypierdalać z jego domu i nie pokazywać mu się na oczy. Wtedy zdecydowałam, że nie chcę mieć z nim już nic wspólnego, że relacje z nim to trucizna, a mnie nie stać już na to, żeby wybaczać za każdym razem i ufać w to, że może jednak się zmieni. I wiem, że to dobra decyzja, choć czuję wyrzuty sumienia, schowane gdzieś głęboko. Staram się być silna, pomimo że przez lata ojciec przekonywał mnie, jak niewiele jestem warta.

      Wy wszyscy z pewnością macie nie lepszą sytuację od mojej, każde z nas boryka się z przeszłością i trudno nam żyć w teraźniejszości. Ale potrzebowałam się wygadać, a to miejsce wydało mi się do tego odpowiednie.

      marcin_90
      Uczestnik
        Liczba postów: 33

        Cześć.

        Masz rację sam mam nie lepszą sytuację. Kiedyś matka i jeden brat – zmieniłem wraz z resztą rodziny miasto. Dziś jak pracuje to problem zaczyna stopniowo wracać jak bumerang. Tym razem ojciec i drugi brat zaczynają mieć z tym problem. Teraz jest codzienne piwkowanie. Boję się tego co będzie dalej.

        Co do Twojego problemu – to moim zdaniem bardzo dobrze zrobiłaś. Podejścia ojca nie zmienisz. Ja też przez to przechodziłem na początku tego roku i się okazało, że problem widzę tylko i wyłącznie ja, reszta ma klapki na oczach lub mi nie wierzy. Masz partnera w którym zapewne masz oparcie, i tego się trzymaj. 🙂

        Delta
        Uczestnik
          Liczba postów: 100

          maeggi
          nic nie napisałaś o matce, rozumiem że jej nie przeszkadza picie ojca . Mi się wydawało że to mój ojciec alkoholik jest tym który najgorzej na mnie wpłynął a w trakcie terapii okazało się że matka niepijąca miała znacznie bardziej druzgoczący wpływ na moje życie. W dodatku okazało się że ona manipulowała alkoholizmem ojca bo był dla niej wygodny np. mogła organizować libacje które nazywała „towarzyskimi spotkaniami” na których brylowała. Libacje się skończyły jak „goście” zaczęli gasić pety w jej jajkach z majonezem i deptać potrawy którymi tak się szczyciła. :))) w końcu pijacy schodzą się po to by pić a nie jeść.

          maeggi
          Uczestnik
            Liczba postów: 3

            @Marcin – mam wrażenie, że sam doskonale wiesz, że niebawem znów będziesz musiał się odciąć. Tym razem w pojedynkę. To jak ciągnięcie pod wodę przez resztę rodziny: Ty musisz zostać na powierzchni, bo inaczej zwariujesz. Dla niektórych codzienne piwkowanie nie jest problemem. Mówią, że to nie alkoholizm. Jeśli reszta Ci nie wierzy, nie widzi problemu i pewnie sądzi, że przesadzasz, to z pewnością nie wyniknie z tego nic dobrego.

            Dziękuję za słowa wsparcia – chyba podświadomie tego oczekiwałam 🙂 A partnera mam zamiar trzymać się mocno. On też miał problem z uwierzeniem w alkoholizm mojego ojca, ale teraz, kiedy już to widzi, bardzo mocno mnie wspiera.


            @Delta
            – rzeczywiście, nie wspomniałam o mojej mamie. Zawsze problemem była jej bierność, przysłowiowe klapki na oczach. Miałam jej za złe, że nie jest w stanie rozwieść się z człowiekiem, który ją krzywdzi. Nadal tego nie rozumiem, ale teraz, kiedy z nimi nie mieszkam, widzę wszystko z pewnej perspektywy. Wiem, że jest słaba, ale nie nienawidzę jej za to, jak było kiedyś. Tak wybrała, cały czas w tym siedzi – ja nie muszę. Twoja matka musiała być z zupełnie innej gliny, niż moja. Z Twojego opisu wynika, że była silna, zdecydowana, by wykorzystać problem Twojego ojca, łechcząc swoje ego „przyjątkami”. To nie współuzależnienie tylko symbioza. Naprawdę przerażająca relacja.

            Delta
            Uczestnik
              Liczba postów: 100

              maeggi fajne to ujęłaś „symbioza” nawet bym nie wpadła że tak można nazwać ten układ, alkoholizm ojca zaczął matce przeszkadzać dopiero wtedy jak był już stary i zaczynał mieć problemy zdrowotne. Wcześniej nawet powtarzała że „co to za facet co nie zapali ani nie wypije” no i ojciec spełniał te jej standardy :)))) tylko nie wpadła że z tego potem nie łatwo wyjść tak na pstryknięcie palca.
              Ciekawe skąd w twojej matce taka bierność, lęk że sama sobie nie poradzi a może postawa religijna, lęk przed odrzuceniem ze strony reszty rodziny a może ona go kocha bezwarunkowo ?

              marcin_90
              Uczestnik
                Liczba postów: 33

                @maeggi

                I się odetnę całkiem od rodziny. Przykre jest to, że kolejne święta które ludzie spędzają z rodziną spędzę sam, gdzieś na drugim końcu Polski. Chcą zostać na dnie to niech zostaną, ja będę się starał walczyć o swoje życie. Ponoć tyle jeszcze przede mną.

                Cieszę się, że mogłem spełnić Twoje oczekiwania i że masz na kogo liczyć. Ja nie mam tyle szczęścia, jestem zdany sam na siebie ale co życie przyniesie to wezmę. 🙂 Póki co cieszę się, z mojej pracy i tego, że studiuję.

                maeggi
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3

                  @Delta – nie mam pojęcia, jaka była sytuacja w Twoim domu, nie znam Twojej historii, ale to co mówisz świadczy o tym, że Twoja matka miała dość mocne zaburzenie pojęć 'kobiecość’ i 'męskość’. Ona jako kobieta powinna wyprawiać imprezki, być doskonałą gospodynią, on może sobie wypić, bo to przecież normalne ( w skrajnych przypadkach może bić, zdradzać, bo facet ma swoje humorki i potrzeby). Wynika z tego, że to ciągnie się dużo dalej, na jej wzorce z dzieciństwa.

                  Moja mama nie jest religijna, więc sprawa wiary odpada. Lęk, że sobie nie poradzi zaszczepił w niej sam ojciec – poniżał ją, odciął od znajomych i próbował skłócić z rodziną. Po takim maglowaniu trudno jest uwierzyć w siebie, wiem coś o tym 🙂 Ale to też coś innego, czego nie mogę rozgryźć, bo o swoim dzieciństwie mówi tylko pozytywnie, rzucając bardzo rzadko, że dziadek też nie był ideałem, a babcia miała problemy z okazywaniem uczuć. Dzieciństwo stanowczo zbyt mocno nas kształtuje – czasem wolałabym, żeby można było je po prostu wykasować.


                  @Marcin
                  – owszem, odetniesz się, ale zostaniesz z czystym kontem, bez ciężaru. Wiem, że to brzmi cholernie egoistycznie, ale o kogo masz się w życiu martwić, jak nie o siebie? To Twoje życie jest najważniejsze, a oni będą musieli uratować się sami. Jeśli to Cię trochę pocieszy 🙂 – ja też będę musiała zrezygnować z rodzinnych świąt, bo będzie tam ojciec. Święta to najbardziej samotny czas w roku, ale można z tego sporo wyciągnąć. Poświęcić je na „rachunek sumienia” i silne postanowienie, co ze sobą zrobić. A poza tym można wybrać się na spacer i zobaczyć prawie puste ulice: to zadziwiająco piękny, kojący widok 🙂

                  Delta
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 100

                    meaggi bardzo zaciekawiło mnie to zaburzenie pomiędzy „kobiecość” , „męskość” coś w tym musi być i na pewno popracuję w tym temacie.
                    Co do twojej mamy, kiedyś czytałam że jak ktoś mówi o swoim dzieciństwie tylko pozytywnie wtedy dla psychoterapeutów oznacza że trzeba tam drążyć, może być silne wyparcie lub ukrywanie czegoś.

                    Dzięki za inspirację 🙂 Pozdrawiam

                    Chłopiec Papuśny
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 3706

                      Alkoholik zawsze będzie potrzebował wymówki do picia. Zawsze coś wymyśli. Jest coś takiego jak zaburzenie komfortu picia. Czyli alkoholik się chce napić. Ty przychodzisz i mu w tym przeszkadzasz. Nie może się napić, szuka jakiś wymówek by pozbyć się dyskomfortu i napić się. Ja miałem tego pecha, że mój ojciec szybko przestał pić. Ale znęcał się psychicznie i fizycznie. Moja siostra wyszła na prostą, ja do tej pory się borykam z problemami z przeszłości. Nie zdana matura, żal do ojca itp. Samemu jest ciężko, rozeszliśmy się z partnerką. Nie daję sobie rady w wielu rzeczach, ciągły stres który mi towarzyszy, niepewność siebie, wycofanie. To co zrobiły ze mnie z kontaktu z alkoholikiem.

                      marcin_90
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 33

                        @maeggi

                        Masz rację – brzmi to cholernie egoistycznie ale o mnie jakoś nikt się nie martwi więc to jest uzasadniony egoizm. Żyję sam i nie zanosi się na to by miało się coś zmienić w tej kwestii. Niech sobie radzą beze mnie skoro im przeszkadzam. Co do świąt to dla mnie to przede wszystkim ucieczka od tego co nie jest ok w moim życiu ale też tak jak wspomniałaś na rachunek sumienia i postanowienia. Liczę też na to, że będą one inne – w pewnym sensie lepsze i spokojniejsze. 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.