Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zastanawia mnie coś… kiedy?

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Zouzza
    Uczestnik
      Liczba postów: 7

      …kiedy doszło do Was jak bardzo życie różni się od tego czego musieliście się nauczyć by żyć w rodzinie z alkoholikiem a do życia gdzie ktoś pokazuje Wam czym jest normalność .
      Bo czuję się pogubiona. Czuję się jakby ktoś całe życie trzymał mnie zamknięta w klatce gdzie uczono , że zupę je się widelcem, że czarne jest białe, że nie ma miłości, uczuć , że jest się nie potrzebnym nikomu i niczemu , a ziemia jest kwadratowa. I nagle przychodzi ktoś kto psuję tą klatkę i mówi Ci że czarne jest czarne ,że zupę się je łyżką , że jest się potrzebnym, że trzeba walczyć o swoje , że trzeba być ambitnym itp .
      Czy można to nadgonić ?
      Bo do mnie dotarło niedawno , że nie potrafię żyć normalnie. Łatwiej było by mi przetrwać w dżungli , niż w domu gdzie podstawą jest miłość, zaufanie , szczerość … partner , który marzy o dzieciach , rodzinie , ma dobrą pracę , myśli przyszłościowo itp i wybrał mnie a ja nie wiem jak uruchomić zmywarkę bo kiedyś uczono mnie , że ciepła woda raz w tygodniu bo szkoda gazu .

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Witaj 🙂

        Dla mnie takim momentem były wyjazdy na wakacje z moją ciocią, wujkiem i moim kuzynem. Miałam wtedy mniej więcej 16-17 lat. Wcześniej również spędzałam z nimi sporo czasu, zawsze byli ważną częścią mojego życia. Ale właśnie od tego pierwszego, wspólnego wyjazdu na wakacje, jako dorastająca nastolatka, zaczęłam świadomie obserwować jak wygląda życie w normalnej rodzinie. W normalnej rodzinie, w której się rozmawia a nie krzyczy. Rozmawiają ze sobą nie tylko dorośli ale również dorośli rozmawiają z dziećmi. Mało tego, dorośli słuchają tego co dziecko ma do powiedzenia i jest to dla nich ważne, ważne jest dla nich to co dziecko czuje. Od tego momentu zaczęłam zwracać uwagę na coraz więcej rzeczy, które dla są normalne a mnie wtedy mocno zaskakiwały i wprowadzały w ogromne zdziwienie. Dla mnie to był ogromny szok. Czułam się jakbym znalazła się w zupełnie innym, obcym świecie. To było dla mnie zupełnie coś obcego a jednocześnie niosło nieznany mi dotąd spokój. ISTNY SZOK.

        Z pełnym przekonaniem mogę Ci napisać, że można normalnie żyć. 🙂

        Czego szczerze Ci życzę. 🙂

        I pozdrawiam serdecznie 🙂

        F.

         

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez Fenix.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez Fenix.
        Alizee
        Uczestnik
          Liczba postów: 409

          A dla mnie to były wizyty w domu mojego byłego , znajomych ze szkoły. Na pewno nie było tam sielanki ale dzieci były tam traktowane z szacunkiem i nie tylko żony tez co dla mnie  było takie dziwne. Tam każdy był traktowany tak samo. U mnie żona była złem koniecznym , była poniżana, nie mogła mieć własnego zdania. Tam właśnie rozmawiano a nie wieczne awantury, pretensje, strach ze zrobi się coś nie tak . No i alkohol tam w ogóle nie było go widać.  A u nas w domu można było znaleźć wszystko i to ze sporym zapasem by nie zabrakło.

          minug
          Uczestnik
            Liczba postów: 4

            bliskie jest to co mi piszecie. Dla mnie takim zderzeniem był dom mojego kolegi gdzie byłem kiedyś kilka dni. Nikt na nikogo nie krzyczł wszyscy sobie pomagali i mieli szacunek do siebie.  Po tym doświadczeniu nie chciałem wracać do swojego i tak jest do teraz

            kosmita987
            Uczestnik
              Liczba postów: 244

              Nie mam pojęcia, jak bardzo życie w mojej rodzinie różni/różniło się od normalnego.

              Uważam, że nie da się ustalić, co jest obiektywnie normalne.

              Twiggy11
              Uczestnik
                Liczba postów: 7

                A ja niestety nie miałam szczęścia by zobaczyć normalne życie. Mój ojciec był alkoholikiem, w domu krzyki, awantury, przemoc psychiczna, aż po znęcanie się. Ale moja przyjaciółka szkolna nie miała lepiej – bicie i wyzywanie. Stroniłam od ludzi, bo wstydziłam się kogokolwiek zaprosić do domu. Wielkie zdziwienie przeżyłam w czasie studiów, gdy jedna z koleżanek powiedziała, że rozmawia z tatą. To był szok. Rozmawia? Z tatą? Niemożliwe, takie rzeczy nie mogą mieć miejsca.

                Pozdrawiam

                zytka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 156

                  Cześć,

                  Ja  widziałam dobre relacje u mojej przyjaciółki ze szkoły podstawowej, byłam u niej prawie codziennie bo mieszkałyśmy na przeciw siebie,ja rzadko zapraszałam ją do siebie ,bo mi było wstyd za bałagan w domu…zawsze porównywałam jej dom w ,którym było czysto i elegancko do mojego i chciałam  tez mieć taki…Jej  tato zawsze w zimę budował  coś ze śniegu (np.pięknego konia na którym „jeździłyśmy”). U niej był taki zwyczaj ,że rodzice i dziadkowie wspólnie pili kawę popołudniami,rozmawiało się i mi się bardzo podobał ich klimat.Koleżanka  mogła normalnie porozmawiać z rodzicami ,zwierzała się, a dla mnie podobnie jak u Twiggy 11 rozmowa  z tatą, w ogóle nie miała miejsca( może kilka zdań w  życiu zamieniłam ) z mamą też cięzko było konstruktywnie rozmawiać ( częściej to krzyk,agresja,krytyka) .Od tamtego czasu minęło 20 lat a relacje między mna i rodzicami są takie same..czasem jeszcze trudniejsze ,bo tkwię w takim dziecięcym przekonaniu ,że będzie „normalnie”..Takie złudne myślenie,bo wiem ,ze ja ludzi nie zmienię ,a tylko siebie.

                  Zouzza ja tez mam ogromne trudności w przystosowaniu sie, bo wiele rzeczy mnie nie nauczono.W domu liczy się kazdy grosz -nawet do teraz (rodzice budowali dom ,wiec mama oszczędzał na sobie,więc nic sobie nie kupowała ) wiekszość rzeczy mamy po ludziach czy to meble czy ubrania,wystrój domu z lat 80tych,ja nie znam sie na żadnych nowościach ,nie interesuja mnie ani super telefony,laptopy ,telewizory i  mam podobnie jak Ty  ,że ciężko by mi zmywarkę było obsłużyć …Nie umiem nawet wycenic usługi ( czy cos jest drogo czy tanio )np.ja pracując u kogos wzięłam taką zapłatę ,dla mnie wydawało sie dużo, a dla zleceniodawcy była to pestka ,bo jak później poszukałam w necie, on w tej cenie miał super świeczke zapachową ,na którą ja bym nigdy sobie nie pozwoliła..Potem sie zdziwiłam ,że ja tak słabo sie cenię…

                   

                  Pozdrawiam serdecznie:)

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    U mnie już w dorosłym życiu wyrobił się przykry nawyk, że nawet w widocznie szczęśliwych domach dopatruję się jakiegoś głęboko ukrytego zła. W dzieciństwie szczęśliwe domy odbierałem jako zagrożenie. Czułem się w nich jak SŁOŃ w składzie porcelany.

                    kosmita987
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 244

                      U mnie już w dorosłym życiu wyrobił się przykry nawyk, że nawet w widocznie szczęśliwych domach dopatruję się jakiegoś głęboko ukrytego zła.

                      Ukryte zło może czaić się nawet w szczęściu, a także samo szczęście może być niekiedy złem.
                      Mało kto jest tego świadomy, ale są dwa rodzaje szczęścia, szczęście zdrowe i szczęście toksyczne. Odczuwa się je tak samo, ale mają całkiem inny wpływ na podświadomą część psychiki.

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.