Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD zazdrość

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 28)
  • Autor
    Wpisy
  • Banka
    Uczestnik
      Liczba postów: 57

      Zazdrość to mój wielki problem. Wiem, że jestem zazdrosna bezpodstawnie, irracjonalnie, o jakieś sprawy nie mające znaczenia. Nie myślę o tym że partner odejdzie, że zdradzi….ale na przykład o tym że ktoś inny poza mną może mu się podobać ot tak tylko z wyglądu. Jeśli uzna kogoś za osobę "ładną" od razu czuję się źle. Najgorsze gdy stwierdzi tak o kimś z bliskiego otoczenia. (a to ja zawsze pytam "co sądzisz o ……") Wtedy nie potrafię mieć normalnej relacji z tą osobą, bo jestem zazdrosna. Mam zaraz jakieś wyobrażenia, co on myśli jak na nią patrzy…że jest piękna itd. I to mnie boli.

      Edytowany przez: Banka, w: 2008/10/10 16:39

      Beatrix
      Uczestnik
        Liczba postów: 161

        Hej,
        a wiesz, że ja mam podobnie:) teraz jak przeczytałam to co napisałaś to zdałam sobie z tego sprawę. Ja mam tak, że jak ja sama traktuję faceta jak kolegę, fajnego kumpla to jest wszystko si, mogę z nim żartować i nieraz już zdażało się że wiesz, sama mówiłam zobacz jaka fajna dziewczyna, on albo potwierdzał albo nie, to zależy… ale wszystko wtedy jest ok.
        Natomiast jeśli jestem z mężczyzną który mi się podoba, a on zwraca uwagę na inne kobiety, to… niby wszystko ok ale tak jakoś, ja czuję się gorsza. Taka wiesz, jakbym była brzydka. Wtedy najchęniej wróciłabym do domu i zamknęła się w czterech koątach sama z sobą, tak żeby nikt mnie nie oglądał.

        Pozdrawiam

        Banka
        Uczestnik
          Liczba postów: 57

          hmm, no właśnie. Z tym, że kiedy to się u mnie dzieje to ja nie tylko mam potrzebę się odizolować, ale to mnie tak trawi, że od razu mam zły humor i jest kolejny temat w moim związku do przerobienia. A trwa to nieraz baaaaardzo długo. Mam nawet problem z oglądaniem filmu z moim partnerem, w którym gra aktorka która mu się podoba (na dodatek to ja twierdze ze mu sie podoba, a on twierdzi ze jest "normalna")
          Uczepiłam się tak tego tematu urody innych ze sie nie moge "odkleic" od tego i ciągle poszukuje na ulicy i wszedzie osob ktore są atrakcyjne. Nie wiem czemu to robie. Nie chce tego 🙁 Walcze z tym juz jakis czas i jest troche lepiej niz bylo, mam nadzieje ze to sie skonczy calkowicie. Bo na dzien dzisiejszy to juz jedna przyjaciolke staciłam,bo on powiedzial ze jest ładna.;( nie umiem juz z nia tak jak kiedys……………Na dodatek jestem z facetem naprawde we mnie zakochanym i takim ktory mnie wiecznie zapewnia o milosci i o tym ze jestem jedyna. A JA TAK JAKBY TEGO NIE SLYSZE! NIE WIERZE.

          Beatrix
          Uczestnik
            Liczba postów: 161

            Wiesz Banko, nie wiem czy to nie jest kwestia naszego poczucia własnej wartości….bo tak sądzę, że gdybysmy znały swoją wartość, to nie czułybysmy, chyba można pwiedzieć zagrożenia, zazdrości, tego że jesteśmy gorsze… ja Tobie powiem, że przez ostatni rok na terapii indywidualnej własnie nad tym pracuję… nad podniesieniem poczucia własnej wartości i mogę powiedzieć że mi to pomaga.

            Wiesz, dziwne jest to, że Ty najpierw prowokujesz go do tego żeby tak powiedział, a jak biedak już potwierdzi to się wkurzasz…a powiedz czy Ty mu powiedziałaś o tym, ze to Ciebie wybija z rytmu?

            Katarzynka21
            Uczestnik
              Liczba postów: 808

              Witamn w klubie 😉 Chwala Bogu juz wszystko u mnie sie unormowalo, ale przez dluuugiii czas odczuwalam ogromna zazdrosc, wrecz obsesyjna i dlawilam sie nia jak skaranie.

              A wszystko wynikalo z braku poczucia bezpieczenstwa i poczucia, ze inne moga byc ode mnie "lepsze" w oczach partnera-czyli zanizone poczucie wlasnej wartosci. Wzmacniajac to drugie dajemy sobie prawo, zeby wierzyc w to, ze jestesmy na tyle "dobre", ze ktos moze po prostu chciec z nami byc, tak po prostu z wlasnego wyboru. A nad poczuciem bezpieczenstwa tez warto popracowac, ale tez i w dwojke. Bo to zalezy juz nie tylko od jednej,a le od dwoch stron. Ja jestem zdania, ze w zwiazku problemy sa wpolne, nawet jesli wynikaja z problemow emocjonalnych jednej osoby i warto przylozyc sie (w dwojke),z eby poprawic sytuacje. Rozmawiac, rozmawiac, mrozmawiac, mowic o swoich lekach, braku poczucia bezpieczenstwa, swoich oczekiwaniach i prosic o wsparcie.

              Da sie zrobic 😉

              Banka
              Uczestnik
                Liczba postów: 57

                Dzięki że odpisałyście! :**
                Ja z moim partnerem o wszytskim rozmawiam. Godzinami, dniami, tygodniami, miesiącami. Jest tak cierpliwy ze potrafi ze mna bardzo długo rozpracowywać jakiś temat. Poza tym tez jestem na terapii. To wszytko troszke pomaga, juz jest znacznie lepiej niż bylo, ale i tak… myśle o tym, rozglądam się,patrze na niego gdzie on patrzy i nie moge zaakceptować tego że ktoś może być jego zdaniem atrakcyjny. On zna te moje problemy, stara się mi pomóc. Ja przede wszystkim łapię się spraw, które nie istnieją, a jedynie ja je sobie wyobrażam i za nie robie afery i przez nie się dołuję. Ale nic mi to nie daje, że zdaje sobie z tego sprawe ;((((((((((
                Katarzynka, a jak to bylo u Ciebie? ile trwało? i juz sie całkiem skonczylo??

                Katarzynka21
                Uczestnik
                  Liczba postów: 808

                  Banka, u mnie to bylo chorobliwe i skonczylo sie wlasnie gdzies w czasie trwania terapii. Skonczylam na poczatku roku. A zazdrosc nadal jest, ale juz w takim stopniu, ktory mi odpowaida 😉 Uwazam, ze zazdrosc jest calkiem normalnym zjawiskiem i swiadczy w pewnym stopniu o naszym zaangazowaniu, ale nie moze przekraczac pewnych granic, poza ktorymi to juz nie swiadectwo zaangazowania a zjawisko chorobliwe.

                  W kazdym razie, ja nadal jestem zazdrosna, ale w sposob ktory nikomu nie wadzi. Co najwyzej popatrze spode lba 😉 A moj maz co najwyzej sie ze mnie potem smieje 😉 Tak, ze jest dobra norma. Nie ma powodow do zazdrosci to zazdrosc jest na poziomie kompletnie nie wadzacym. Ale jakbym miala powod 😉 Ooooo to by bylo 😉

                  No, ale przeciez problem jest tylko wtedy ,kiedy powodow nie ma a zazdrosc rosnie jak oszalala, bo to niszczy zwiazek, sprawia, ze partner czuje sie zmeczony, czuje,z e partnerka mu nie ufa. A przeciez to strasznie meczace.

                  Mysle, ze powinnas popracowac nad poczuciem wlasnej wartosci. Uswiadomic sobie, ze jestes warta milosci (moze zwroc na to uwage terapeucie, zeby na tym sie skupic).

                  Ja w czasie terapii w szale swojej zazdrosci uslyszalam pytanie: "I co by sie stalo jakby jakas kobieta sie mupodobala". Odpowiedzialam, ze zniszczyla by nasz zwiazek. I tu bylo bardzoooo. bardzo oooo wazne pytanie "I co by sie wtedy stalo?" Ciezko bylo mi znalezc odpoweidz i chyba odpoweidzialam na glupa byle co, ale jak siepotem zastanowilam to zrozumialam, ze panicznie boje sie byc porzucona, boje sie byc sama. I tutaj pojawila sie szansa na zrozumienie,z e w zwiazku jestem jak dziecko, ktore musi miec "opiekuna", bo nie potrafi byc samo.

                  Nie wiem, mzoe u Ciebie jest inaczej, ale moze sprouj odpowiedzic sobie na ptanie co by bylo gdyby Twoj partner poznal dziewczyne, ktora by mu sie podobala i z ktora by chcial stworzyc zwiazek? Wg mnie to strasznie trudne pytanie,a le moze wzbudzic wiele emocji i pozwolic zrozumiec skad sie bierze ta nasza chora chec trzymania partnera w klatce.

                  Banka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 57

                    Myślę że wygląda to u mnie bardzo podobnie. Tyle że u mnie ten problem kończy się na pytaniu: "Co by się stało gdyby jakaś mu się spodobała" Po prostu spodobala z wyglądu. Bo SWIADOMIE to mi nie chodzi o to że zdradzi czy odejdzie bo ja wiem ze poki co to absolutnie nie muszę sie tego obawiać. To zbyt świeży i za dobry związek. Najdziwniejsze jest własnie to ze mi chodzi o wygląd. Najgorsze gdy z osobą ładną przebywamy. Wtedy ja myśle tylko o tym ze ona mu się podoba i że na nią patrzy i ją podziwia. Mówie mu o tym, on zaprzecza a ja uważam ze to nie możliwe i nie wierze. ;(((

                    Katarzynka21
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 808

                      Banka, to skoru tutaj sie konczy Twoj problem, to chyba trzeba popracowac na poczuciu wlasnej wartosci. Nad tym,z e nie wyglad swiadczy o jakosci czlowieka, nad tym, ze mezczyzni nie oceniaja jedynie na podstawie wygladu.

                      Moze, masz jakies kompleksy zwiazane z wygladem, ktore Ci mocno szkodza zrozumiec, ze Twoj partner zakochal sie tez w twoim wygladzie ;-)?

                      No dobra, a odpowiedzialas sobie na pytanie "Co jesli Twojemu partnerowi bardzo spodobala by sie jakas dziewczyna?" Sprobuj moze pomyslec, jakie uczucia by to wzbudzilo, bo raczej nie tylko zazdrosc. I sprobuj pomyslec czego sie boisz? Bo na pewno w pewnym sensie "podobanie sie jakiejs dziewczyny" Twojemy partnerowi, budzi w Tobie jakis lek. Tu moze byc odpowiedz.

                      Banka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 57

                        No właśnie sama nie wiem… W sumie to wiem na logike, ze to nic złego, mnie te sie czasami podoba ktos- a raczej nie tyle podoba co stwierdzam ze jest to facet przystojny. Ale jak pomysle ze jemu sie to zdarza(choć on mowi ze mu sie to nie zdarza) to mnie to boli. Jak mam sobie odpowiedziec na to pytanie i co bym czuła to odpowiem ze złość, wściekłość… na niego. Ale tez niechęć do tej dziewczyny. Bo ja uwazam tak jakby, mam takie myslenie, ze jak ktos jest według niego ładny to on podziwia, zachwyca sie, zwraca uwage, mysli sobie po cichu a atrakcyjnosci tej osoby. A tak naprawdę to chyba jest tak ze po prostu zwraca uwage ze to jest ktos kto mu sie podoba i już. Tyle. Co najciekawsze ostatnio stwierdzil ze odkąd jest ze mna to mu sie inne nie podobaja. A mnie to denerwuje, ja w to nie wierze. Mimo ze sama go zmusiłam zeby to w koncu powiedzial! :(((( Strasznie zamotane to wszytsko ale tak to własnie wygląda.
                        Wiem ze to poczucie własnej wartości jest tu istotą sprawy. Myśle ze tez to ze przez cale moje zycie wszytskie moje relacje z facetami to flirty. Nie mialam nigdy prawdziwych kolegow bo zawsze oni spotykali sie ze mna zeby zrobic z tego zwiazek.
                        Co do kompleksów to mam je pewnie jak kazdy (poza Gandi ;p ale cicho 🙂 to taki żarcik)
                        Ale jak moge byc szczera, choć głupio tak mowic o sobie……to wiem ze nie mam konkretnych podstaw by je miec.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 28)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.