Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Zdrada w związku
-
AutorWpisy
-
Zgadzam się z Nieomylną, i trochę poszerzę przy czym to co mówi Nieomylna mieści się w tym.
Najpierw mimo wszystko co prowadzi do zdrady.
- okazja czyni złodzieja i tutaj po prostu wiem, że tak jest przy czym przez okazje można rozumieć nie tylko sytuacje, ale też zaniedbanie w związku, samotność w związku, niedopasowanie w seksie, brak umiejętności rozmawiania, sygnalizowania, rozminięcie intelektualne partnerów (czasami bywa, że na początku było podobne, ale w trakcie związku partnerzy poszli w innych kierunkach przez co zmienia się ich spojrzenie na świat), osobowościowe lub na poziomie właśnie wrażliwości, (takie rzeczy wychodzą w czasie i zaczynają mocno wadzić), cechy (np. bywa, że wychodzi skąpstwo partnera i nic z tym nie robi) – a więc poznanie drugiej osoby (przy czym aby to mogło w ogóle wystąpić trzeba mieć dużą samoświadomość) –
- niskie poczucie wartości, związek gdzie jedna osoba jest bardzo otwarta na ludzi a druga niedowartościowana co powoduje poczucie zagrożenia u tej drugiej (o tym mówi Nieomylna – częśto w takich sytuaucjach dochodzi do przemocy emocjonalnej a bywa, że fizycznej), umiejętność reagowania i odkrywania manipulacji oraz stawianie granic ( ludzie bardzo często mają ukryte intencje dlatego jest to istotne)
Pewnie do tej listy można by było dopisać jeszcze kilka, ale to co nienapisane mieści się w tym co napisała Nieomylna
Dlatego jeżeli bym czegokolwiek oczekiwał od drugiej strony to nie zapewnienia a sygnały. Czyli poprosiłbym aby druga strona potrafiła sygnalizować (typu czuję się zaniedbana, facet z pracy mnie adoruje (umieć o tym powiedzieć), uważam, że powinieneś popracować nad tym, przeszkadza mi to…, i tak dalej).
Takim ważnym spoiwem są tez zainteresowania (niekoniecznie takie same)
Zapinając klamrę jeżeli miałbym świadomość, że partnerka ma odpowiednie poczucie wartości (brak poczucia wartości może prowadzić do zdrad), umie rozpoznać manipulacje, umie stawiać granice, umie rozmawiać ze mną i sygnalizować to nie oczekiwałbym żadnych zapewnień.
Jednocześnie chcę zaznaczyć, że na na ten moment sam mam za dużo deficytów by wpasować się w to co powyżej napisałem. (jeszcze dużo pracy nad sobą – celowo napisałem nad sobą, by kolejny raz pokazać, że utożsamiam się ze zdaniem Nieomylnej)
ps
oddzielnym tematem jest pytanie czy w ogóle jedna osoba jest w stanie wypełnić wszystkie deficyty (trochę złe slowo, bo może zaprzeczać temu co wyżej jednak chodzi w tym miejscu po prostu o monogamię) a jeżeli nie czy braki mogąwypełniać osoby z innych relacji (nie intymnych). i tutaj nie stawiam tezy, ale nie ukrywam, że interesuje mnie temat i nie uważam aby go zamiatać pod dywan
2wprzod1wtyl dziękuję za odpowiedz.
Nie bardzo rozumiem o co Ci chodziło w ps
Chodziło o to czy to co powyżej ps jest w ogóle realne. Czy to co powyżej ps może być zrealizowane poprzez związek z jedną osobą czy z kilkoma (dwoma, trzema osobami) – przegięcie w drugą stronę a więc takie niekontrolowane 'wypełnianie’ (ilościowe) to również równia pochyła i upadek.
Przy czym to nie teza a poszerzenie dyskusji.
Ja mówię swoje zdanie wyłącznie na podstawie własnych doświadczeń , podpierając się doświadczeniami innych ludzi zdrowiejacych . Napisałam o moim doświadczeniu z informowaniem bym nie tworzyła złych projekcji. Z doświadczeń innych ludzi które znam również wynika ze tak to działa . Na nic zapewnienia typu ?ty jesteś najważniejsza?. Dziś takie stwierdzenie uważam za kłamliwe . Mam zgodę na okazanie empatii , zrozumienia bo przecież moje deficyty nie wykluczają mnie z tworzenia relacji. Ale warunkiem by ta empatia wniosła coś do relacji i dla mnie osobiście jest moja praca nad sobą w wszystkich możliwych obszarach . Jak już kiedyś napisałam niczyja miłość i samo dobro mnie nie uzdrowi , nic mi nie przyniesie jeśli ja nie będę wprowadzać zmian w sobie. Powiem jeszcze o tym co napisał 2wprzod1wtyl a co uważam za sedno życia i relacji właściwie. Jestem przekonana ze nie możliwym jest by ?nakarmić? się w relacji z jedna tylko osobą. Przecież jestem złożoną istotą to i złożoności mi z zewnątrz trzeba. Poznawanie innych ludzi, wchodzenie w relacje , czerpanie z ich wiedzy i doświadczeń i poglądów jest dla mnie niezbędne w moim rozwoju. Fizycznym , mentalnym i duchowym. I jeszcze o tym zaspokajaniu : owszem zaspokajać ale nie deficyty a potrzeby .
Tak brakowało mi tego słowa (zamieniam słowo deficyt na potrzeby). Tylko pytanie gdzie jest granica intymności, zdrady. i czy nie jest tak, że z jedną osobą wypełniasz się na jednym poziomie a z drugą na innym poziomie (nie chcę tutaj wymieniać, bo to akurat nie jest istotne).
Nawiąże jeszcze do tego o czym mówiła Fenix. zdrada to ból i jak najbardziej zrozumienie przez partnera z czym to jest związane a więc również na początku delikatne gojenie rany (co za tym idzie uwzględnianie w swoich czynach tego komunikatu – wiąże się to trochę z innym podejściem, bardziej delikatnym, ostrożnym).
Przy czym to w początkowej fazie, bo długofalowo i tak wracamy do tezy Nieomylnej, że osoba wcześniej zdradzona (najlepiej by było dla niej samej) powinna przepracować ten ból (ozdrowieć)
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
Hmmm jeżeli o moje podejście to wiem, że tak, jest to możliwe. Natomiast rozumiem, że są osoby, które nie czują się dobrze w modelach monogamicznych. O ile dwie strony się na to godzą, to jest już sprawa tylko i wyłącznie tych dwóch osób.
Natomiast nie wiem czy z czasem, któraś z tych osób nie zacznie cierpieć w takim układzie.
Wśród swoich znajomych miałam grupę takich osób, które nazwijmy to „w swoim gronie przechodziły między sobą”. Żaden z tych związków nie przetrwał do chwili obecnej.
ok. tylko, że w takim momencie dochodzimy do wyważenia na zasadzie: mam zgodę na takie i inne braki w związku, bo zdecydowanie przeważa to i to. Zwłaszcza, ze poligamia prowadzi do ryzyk, które mogą wyjść w czasie
Przemawia do mnie taka argumentacja.
Ja mówiąc o nakarmieniu się wieloma osobami nie miałam na myśli relacji intymnych tylko relacje ogólnie bo przecież tworzymy ich mnustwo każdego dnia. Ja z swojego doświadczenia wiem ze moich potrzeb (nie mówię znów o intymnych) nie zaspokoi jedna osoba. Tak jak ja nie zaspokoje wszystkich potrzeb kogokolwiek . A z tymi intymnymi potrzebami (teraz mówię o tych cielesnych) tez różnie myśle , ale to dla mnie temat bardziej do rozmowy niż do pisania 🙂
Przepraszam za byki ortograficzne , mam problem z ortografią , poprawne ortograficznie pisanie wymaga ode mnie dużej uwagi i koncentracji, a tych mi w tym momencie brak😁
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.