Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zdradzony przez żonę z DDD?

Otagowane: ,

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • kontrarbiter
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Pozwolę sobie na „przepisanie” swojego posta z innego forum psychologicznego, ale tam niestety jakoś brak odezwy ze strony fachowców.

      W skrócie – żona poznała parę miesięcy temu gościa – relacje czysto zawodowe (na początku).
      Potem coraz więcej rozmów, spotkań itp. Powstała więź – bardziej emocjonalna, z „drobnymi” elementami fizycznej – pocałunki, przytulanie.
      Dowiaduje się o tym, bo to ją zaczęło wyniszczać, nie potrafiła już tak dłużej żyć. Od pewnego momentu gość zaczął być coraz bardziej natrętny i oprócz wysłuchiwania jej problemów „rozpoczął” elementy zaciekawienia fizycznego… W pewnym momencie ją to przeraziło, bo nie planowała tego, nie oczekiwała itp. itd.

      Pierwsze dni skrucha, ja, dzieci najważniejsi, pełen powrót do „normalności”.
      Po tej fazie znowu zaczęła o nim myśleć, rozpamiętywać, ale nie w kategoriach człowieka do życia, ale jak to mówi – jakiegoś nałogu, bez którego nie może funkcjonować. Koleś wydzwaniał do niej bardzo często. Od pewnego etapu bardzo się stresowała tymi jego telefonami, ale jest mało asertywna i nie potrafiła tego przerwać. Dopiero silny bodziec jej to umożliwił – gość zaczął coraz więcej od niej wymagać – zarówno w relacjach zawodowych jak i fizycznych.

      Z jej opowieści wynika:
      – że nie potrafi mu odmówić relacji,
      – ma na nią ogromny wpływ,
      – odczuwa silne „emocje” związane z tą osobą – nie potrafi zdefiniować, czym są,
      – nie planowała zdrady,
      – nie potrafi mu się przeciwstawiać,
      – tłumaczy mu się jak dziecko ojcu,
      – boi się go,
      – mam wrażenie że nieco wyolbrzymia kwestie relacji – dla mnie są one proste – żonaty facet, atrakcyjna kobieta, która z mężem popadła w rutynę, facet to widział więc cierpliwie wysłuchiwał, czekał na kolejne kroki zaangażowania. Żona dopatruje się w tym wszystkim jakiegoś niecnego planu, jakiegoś psychopaty, który ją nękął, jakiejś aury wyjątkowości itp.

      Żona kiedyś uczęszczała na psychoterapię – wówczas miała dołek związany z relacjami z rodzicami, pracą, niechęcią do wszystkiego. Wówczas psycholog stwierdziła, że problemy maja podłoże w dzieciństwie i na „szorstkich” relacjach z jej ojcem. Życie toczyło się dalej.

      Dzisiaj stoję na rozdrożu. Są dzieci, ona nie chce niszczyć naszego życia, chce z nami być a jednocześnie mówi, że ma pustkę w głowie, że nie wie co jest dla niej dobre.

      Czy w takiej sytuacji moje tłumaczenie jej, przebytych z kochankiem relacji ma jakiś sens?
      Twierdzi, że tego potrzebuje, bo pokazuje jej, jak pewne rzeczy w rzeczywistości wyglądały – nie koniecznie pokrywa się to z jej wyobrażeniem tamtych odczuć.

      Czy do czasu wizyty u psychologa lepiej nie wspominać o kochasiu, nie roztłumaczać?
      Jak wspierać osoby z DDD (wiele z cech mi pasuje do żony, ale nie miałem świadomości, do czego mogą doprowadzić)? Wszędzie pełno informacji kim są ale jakoś nie mogę znaleźć jak pomagać takim ludziom „domowym sposobem” – jeżeli w ogóle to możliwe?

      Uff, szybko, chaotycznie, ale jak potrzeba jakichś dodatkowych informacji, proszę pytać.

      Norma
      Uczestnik
        Liczba postów: 25

        Mogę od siebie powiedzieć tylko tyle, że doświadczenie moje pokazuje, że jeśli ktoś rozgląda się za innym partnerem, czy to mężczyzna, czy kobieta, to znaczy, że w relacji jest coś nie tak, czegoś brak, a konkretnie miłości, kontaktów fizycznych, emocjonalnych i.t.d.

        Jeśli związek bazuje na prawdziwej miłości i partnerzy się wzajemnie kochają (zakładam, że wiedzą co znaczy kochać, szanować i być oddanym na zawsze), to nie da rady zburzyć takiego związku nikt. Jednak jeśli kobieta poszukuje przygody, to czegoś brak, a na pewno nie jest to dojrzałe. Kiedy mówię, komuś: biorę ciebie za męża (żonę) i ślubuję ci wierność, to znaczy, że nie dopuszczam nikogo innego do siebie, a jeśli ktoś coś próbuje, co jest normalne w tym świecie, to od razu powinnam/nienem odciąć taką relację emocjonalną, to jest dojrzałe podejście do związku i wierności.

        Kiedyś moja psychoterapeutka zadała mi pytanie, właśnie w podobnej sytuacji … Czy masz zamiar skulić się, użalać, negocjować, że ktoś się dobiera do twojej kobiety, czy może jak facet pójdziesz i natrzaskasz mu po ryju… bez aluzji oczywiście.

        Ale teraz to pewnie bym podziękował kobiecie, skoro ma problem, jeśli przekroczyła granice, a i pojechałbym do tego gościa, uścisnął rękę, przedstawił się i pogratulował, niech teraz on się martwi o to żeby jego nie zdradzano.

        Piszę tylko o sobie … nie oceniam twojej sytuacji, ani nie doradzam,

        pozdro

        Fog
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          Tak mało odpowiedzi w tym temacie i nie dziwię się bo to bardzo trudna sytuacja.

          Widzisz zdradzający mają tą wspólną cechę, że nigdy nie wezmą winy na siebie i zawsze musi być coś lub ktoś co popycha do zdrady. Myślę, że w Twoim przypadku nie jest inaczej.  Żona w obarcza teraz tą winą tego kolegę z pracy. On ma być winny i  wyłącznie odpowiedzialny za to co się stało. Gdyby tak nie było winnym prawdopodobnie winnym za całokształt był byś Ty.  Nie daj się nabrać na takie gierki chodź by były nie wiem jak subtelne.

          Pamiętaj cokolwiek usłyszysz/przeczytasz  wszystko zależy od Ciebie ale dawanie szansy po zdradzie to ma być tylko i wyłącznie Twój kaprys nie jej czy nawet Wasz. To Twoja żona ma walczyć żeby Wam się udało nie odwrotnie.

          Naprawdę są inne możliwości zwracania uwagi na to, że w małżeństwie jest nudno a zdrada to  ostateczna granica.

          Nie jestem ?fachowcem? ale widziałem już sporo takich sytuacji.

          Pozdrawiam,

          rust
          Uczestnik
            Liczba postów: 15

            Nie jestem fachowcem, więc wszystko co poniżej to moje przemyślenia.

            Wielu DDA ma problem z odcięciem pępowiny od toksycznego środowiska. Chociaż źle się czujemy w domu i zdajemy sobie sprawę jak wiele krzywdy wyrządzili nam rodzice, to jesteśmy jakby zakleszczeni w łapskach domu rodzinnego i nie możemy do końca się z niego wyrwać. Nie chodzi tutaj tylko o zamieszkanie lub wyprowadzkę. Bardziej o potrzebę posiadania takiego domu i odwiedzania rodziców jacy źli by nie byli, bo tego nas nauczono. Tym torem idąc wiele osób ma problem z życiem rodzinnym, bo nauczono ją pewnych zachowań, np. służalczości żony, dominacji męża, co w domu się dzieje, w domu zostaje, itd. Skoro ona „nauczyła się” postaci mężczyzny zgodnej z tym, jakim był jej ojciec, to może szuka właśnie takiego partnera. Wie, że to złe, bo wie, że ojciec źle robił, ale jednocześnie nie może sobie odpuścić tej relacji, bo po prostu w jej głowie taka ona właśnie ma być.

            Nie wiem czy wyraźnie to opisałam. Swoją drogą, żona ma potrzebę analizowania i rozmawiania o tym związku, tak? Chyba nie ma w tym nic złego, żebyście jednak o tym rozmawiali. Oczywiście, jeśli czujesz się na siłach. Nie ma to najmniejszego sensu, jeśli wybuchniesz albo sam zaczniesz się gubić w sytuacji.

            A spróbowałeś jej powiedzieć ostro, po męsku „Jesteś moją żoną. Kocham cię, kocham nasze dzieci i chcę się z tobą zestarzeć. Jesteś moją żoną. Nie jesteś jego. Jeśli jeszcze raz do ciebie zadzwoni, pójdę i dam mu w ryj”? Nie wiem jaką postawę przyjąłeś, ale może odrobina stanowczości postawi ją na miejscu? Nie jestem ekspertem, więc może zaproponuj takie rozwiązanie psychologowi, jak on ocenia skuteczność tego, itd. Czasami kobieta potrzebuje jaskiniowca 🙂

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.