Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Zdrowienie, katharsis, nirwana
Otagowane: kobieta, poszukiwanie, smutek, syndrom dda, terapia, trudne emocje, zdrowienie
-
AutorWpisy
-
Podobno internety mają cudowną moc a dla chcącego nic trudnego….
Dziękuję pewnej Osobie, która pojawiła się na leśnej ścieżce kilka lat temu i pomogła mi w rozpostarciu skrzydeł.
Chciałabym, żeby Tobie też się udało… moje lustro
Jakubku a czy Ty wiesz czego konkretnie szukasz ?
„Moje zmiany rodzą we mnie chęć poszukiwania. Im bardziej czuję „kim” jestem i „o co” mi chodzi w życiu, tym większa we mnie chęć poszukiwania ludzi, miejsc i sytuacji, które będą z tym moim rozbudzonym uczuciem współgrały.”
Jakubku przeczytałam to jeszcze raz a nawet dwa i trzy 🙂
I doszłam do wniosku, że robię dokładnie to samo
Chociaż jeżeli chodzi o mężczyzn to chyba próbuję odnaleźć konkretną osobę, która zdecydowała nie być w moim życiu
Cześć Fenix:))
Wydaje mi się, że obecnie szukam wewnętrznego spokoju. Może zresztą zawsze go szukałem.
Wykonuję obecnie dużą pracę, aby nie pozwolić odbierać sobie tego spokoju przez różnych ludzi, w tym bliskie i ukochane osoby. Nawet bliscy i ukochani, nie zawsze są źródłem spokoju. Coś zresztą o tym wiemy. Często są źródłem maksymalnego wkurzenia, rozczarowania, pretensji, żalu, bólu, poczucia winy… Z tymi swoimi stanami właśnie próbuję sobie radzić. Staram się opanować jedną z częstych wad DDA, którą nazwałbym „współuzależnieniem emocjonalnym”.
Mam tu na myśli dwa sposoby reagowania na stany emocjonalne innej osoby:
- wejście w jej stan psychiczny, przejęcie tych emocji, jako własnych (twój smutek wywołuje mój smutek, twoja radość wywołuje moją radość, twój gniew wywołuje mój gniew, itd.);
- lub zablokowanie się emocjonalne, odcięcie, zamrożenie, gdy nie jestem w stanie przyjąć cudzych emocji (np. wkurzasz się lub płaczesz, a ja odsuwam się, bo nie chcę wchodzić w twoje problemy i patrzę na ciebie obojętnie, jak na myszkę laboratoryjną lub nierealną postać z ekranu telewizora).
Oba sposoby reagowania są dla mnie destrukcyjne, bo pozwalam, aby kierowały mną tak nieprzewidywalne okoliczności, jak stany emocjonalne drugiego człowieka. Nie jest łatwo to rozeznać, bo pierwszy sposób reakcji może wyglądać na empatię (cecha pozytywna), a drugi na skrajny egoizm (cecha negatywna). To jednak uproszczenie. Oba sposoby są po prostu wyrazem nieumiejętności reagowania na emocje drugiego człowieka.
Dlatego obecnie staram się odsuwać, ale nie odcinać (od sytuacji). Może to nienajlepsze porównanie (ups! proszę ludzi o wybaczenie, ale sam chciałbym być przez nich traktowany jak taki pies), ale przypomina to obchodzenie łukiem szczekającego i rzucającego się psa uwiązanego na łańcuchu. Nie lecę do niego, żeby go głaskać i obłaskawiać, ale też nie mijam go obojętnie, idąc dalej swoja drogą. Zatrzymuje się poza zasięgiem łańcucha i staram się zrozumieć, co dzieje się z tym psem i czy mogę coś w tej sprawie zrobić. O co mu chodzi? Czy go boli? Czy on cierpi? Czy jest głodny, chory lub skrzywdzony? Co ja mogę zrobić, żeby poprawić mu życie? Nakarmić. Uwolnić. Opatrzyć. Uspokoić słowami. Porozmawiać z jego właścicielem. Czasem, najlepsze co można zrobić, to odejść swoją drogą, a pies uspokoi się, gdy zniknę mu z oczu.
Generalnie staram się od jakiegoś czasu praktykować (niestety nieregularnie) medytację metta. To buddyjska medytacja miłującej dobroci, w której przekazuje się życzenia szczęścia i wolności od cierpienia wszystkim istotom żywym, nawet swoim wrogom. Musze powiedzieć, że dla mnie jest to przydatna praktyka, pomagająca mi uwolnić się od uraz (w tym również do rodziców), a także uniezależnić od właśnie opisywanych wyżej emocji innych osób. Po prostu, gdy czuję, że ktoś zaburza mój spokój emocjonalny kieruję w myślach w jego stronę życzenia szczęśliwego życia i uwolnienia od cierpienia. Pomaga, czasem, a czasem nie:)
Pozdrawiam:)
Hej Jakubku 🙂
Nie wiem na ile to co piszesz na forum pokrywa się z prawdziwym życiem ale jest spora różnica między Jakubkiem z 2017 roku i tym Jakubkiem z teraz.
Jakby to ująć – więcej spokoju
To miłe
Ja Ciebie też pozdrawiam 🙂
O czym marzy Fenix?
O domku do 70 m2, w którym byłaby na poddaszu biblioteka z fotelem uszatkiem, i ogrodzie.
Własnej działalności, którą mogłabym prowadzić z domu
I o człowieku, z którym mogłabym się czuć sobą, chodzić na zwykłe spacery, czasem na koncert albo do kina, słuchać muzyki, oglądać dobre filmy a na starość patrzeć na niego tak jak w chwili poznania.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.