Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › złość mnie przerasta
-
AutorWpisy
-
Nie mam poczucia winy. Czuję się dobrze z tym, że wiem, co robiłam/robię źle i małymi kroczkami staram się to zmieniać, czuję ulgę, że już się tak nie męczę z moimi myślami. Trochę mnie za to irytuje fakt, że żeby wrócić do równowagi muszę się pilnować, żeby znowu nie wpaść w pułapkę szkodliwych schematów. Tak samo, jak irytuje mnie, że czasem czuję się zagubiona, bo wydaje mi się, że nie powinnam się tak czuć.
Wczoraj udało nam się na spokojnie porozmawiać i było ok. Ale ciągle z tyłu głowy mam poczucie, że teraz jest ok a potem nie wiadomo, co będzie. A właściwie, to, że teraz jest ok a potem znowu będzie gorzej. I to też jest schemat z dzieciństwa, gdzie dobrze było tylko na chwilę, a potem wszystko wracało do „normy”.
Dobry pomysł z tym zeszytem.
No widzisz udało ci się porozmawiać i przełamałaś swój lęk. Brawo!
Teraz zrób coś dla siebie, wynagródź to sobie, spraw sobie jakąś zdrową przyjemność. 🙂
Macie jakąś ściągę do opisywania, nazywania uczuć, odczuć dziennych?
Jak rozumiem ma to służyć do przeczytania ponownego i zastanowienia się raz jeszcze dlaczego to coś czuliśmy oraz zastanowienia się co mogło być przyczyną? Tylko co w związku z tym? co niby to da, że rozpoznamy? np. spotkałem 'X-a’ i czułem się szczęśliwy w rozmowie gdy opowiadał mi o tym czy tamtym. i co niby z tego wynika? albo spotkałem się z 'Y-iem’ i bylem na spinie. i podobnie co z tego wynika?, że to wiem? co dalej z tym robić?
Ściągi akurat nie mam, ale ćwiczę.
Jest taka forma jak „dzienniczek uczuć”, którego zasady są bardzo proste i znalazłem o tym kilka różnych stron:
Tu jest przykładowa lista uczuć (w sieci znalazłem bardzo różne listy, do wyboru do koloru) oraz przykłady głównych pułapek:
Tu jest opisane jak można to analizować i po co (to trochę odpowiada na twoje pytanie):
http://www.eioba.pl/a/2r4d/dzienniczek-uczuc
Tu jest o tym, jak można to ćwiczenie rozszerzyć:
Tu jest przykład jak ktoś to robi:
https://raphael-wa.blogspot.com/2014/01/dzienniczek-uczuc.html
A nawet dyskusja z naszego forum:
***
Na terapii było tylko wspomniane o tym, ale bez rozwinięcia. Ja się też zastanawiałem po co i wtedy też się zastanawiałem co z tego wynika.
W którymś momencie koleżanka z grupy zaproponowała wymianę SMS-ów i do tej pory (z różnymi osobami po drodze) nadal to robię. Ta forma jest trochę inna i z mojego doświadczenia wynika, że trudno to utrzymać w sztywnej konwencji „wydarzenie – uczucie” (bo druga osoba nie widzi co właściwie robię), ale za to jest zysk taki, że mam bieżący, bardzo prosty kontakt z innymi ludźmi, czego z kolei nie zapewnia klasyczny dzienniczek. Samo to daje mi poczucie bezpieczeństwa i uwagi, których potrzebuję.
A niezależnie od konkretnej formy zysk jest taki, że nawet bez analizy przyzwyczajam się do mówienia o uczuciach w codziennych sytuacjach i faktycznie widzę, o ile mi to teraz łatwiej przychodzi. Mam też odruch łapania swoich uczuć gdy coś się dzieje, czyli ćwiczę umiejętność świadomego reagowania w kontakcie ze sobą, a więc nie wpadania w domowe schematy.
I jeszcze jedno, co mi się kojarzy, to że pytanie „co mam zrobić?” jest bardzo typowe dla DDA/DDD i dopiero powoli w czasie terapii pozwalałem sobie na uwolnienie od tyranii działania. W tym sensie najważniejszą korzyścią z tego jest bycie bliżej siebie i decydowanie tu i teraz zamiast szukania gotowych, szablonowych rozwiązań, które nie są w zgodzie ze mną. Na terapii dostaliśmy podobną odpowiedź i wtedy mnie ona w ogóle nie usatysfakcjonowała, i tak chciałem wiedzieć co robić, ale i tak nie wiedziałem co, ale i tak coś robiłem, a w końcu i tak jestem zadowolony z tego skupiania się na swoich emocjach.
Dzięki. Wiesz zawsze takie dzienniczki wydawały mi się dziecinne, ale tak sobie z dzisiejszej perspektywy uświadomiłem, że to był efekt mojej niedojrzałości, a nie że dzienniczki są dziecinne
W pewnym momencie takiej systematycznej pracy, mogę zauważyć pewną biegłość w wyrażaniu uczuć, czytając wyłapuję też nastroje i moje nastawienie do sytuacji. Mogę popracować nad zmianą nastawienia i zmianą perspektywy względem punku widzenia.
I tak np.:
Kiedy obudziłam się rano poczułam wściekłość, bo pomyślałam że muszę iść do pracy.
Mogę zmienić perspektywę i spojrzeć na sytuację trochę inaczej:
Kiedy obudziłam się rano poczułam zaciekawienie (co przyniesie ten dzień, co się wydarzy, jaki bieg zdarzeń nastąpi?)…
A tak naprawdę to wcale nie MUSZĘ tam pracować, bo jest to mój WYBÓR.
Tak sobie uświadomiłem, że dla mnie byłoby to dobre pod względem motywacyjnym. (implementacje i zmiany nastawienia o których piszesz) na zasadzie co mnie (sytuacja, miejsce, nastrój, pora dnia, osoby itd.) prowokuje do tego a co odstręcza.
Taki jest tego sens ogólny – obserwujemy siebie i może się uda z tego zauważyć jakieś prawidłowości.
No właśnie, ten dzienniczek to faktycznie przydatna sprawa, ja od kiedy zaczęłam tu pisać uświadomiłam sobie jak wiele uczuć w sobie tłumię, jak często nie potrafię wyrazić tego co czuję, czy choćby wyrazić swojego zdania. Nie mówiąc już o tym, że byłam nieświadoma ile np mam w sobie lęku. To było odkrycie zaskakujące dla mnie, bo wydawało mi się, że wiem co mi w środku gra. Ależ się myliłam… I od tego momentu zaczęłam się sobie „przyglądać”, nie wiem jeszcze co z tego wyniknie.
U mnie akurat dzienniczek spowodował wypłynięcie uczuć. Mam tendencję do ich blokowania, lubię pisać i mnie akurat taka forma przypadła do gustu. 🙂
I po takiej praktyce z dzienniczkiem, w momencie kiedy tłumię uczucia, to zapala się czerwona lampka „uczucia” i może pora się zatrzymać, zastanowić, uszanować to, co czuję. To taki powrót do siebie. Mogę się w siebie wsłuchać, czego chcę, czego pragnę, co chcę zmienić….
A mówienie sobie po co, to bez sensu, na co, dlaczego, chyba nie prowadzi do niczego dobrego.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.