Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD znowu wegetuje

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 59)
  • Autor
    Wpisy
  • Agnieszka84
    Uczestnik
      Liczba postów: 54

      Nie znosze tego stanu,siebie nie znosze w takim czasie. Mam wrazenie , ze zyje jak roslina, wegetuje,siedze caly dzien w domu przed tv i kompem…nawet porzadnego obiadu nie chce mi sie ugotowac. Kiedy nie mam z gory narzuconych obowiazkow jak praca ( aktualnie zmieniam prace wiec czekam na termin rozpoczecia nowe) w zaden sposob nie potrafie zagospodarowac sobie czasu. Zawsze sobie obiecuje , ze takim momentach zadbam o siebie,jakis basen,spacery, zdrowe odzywianie, jaka nauka jezyka itp. A zawsze koncze tak samo- na kanapie z kanapka 😉 To straszne , ze mogac tyle rzeczy czlowiek nie robi nic. Moze to tez kwestia tego , ze nie chce sie tych rzeczy robic samemu, a czasem tak sie zycie uklada , ze nia ma z kim ( i nie mam na mysli tylko zyciowego partnera) .Dzieki, wyzalilam sie…wcale mi nie lepiej…

      YokoOno
      Uczestnik
        Liczba postów: 339

        Też tak mam.

        Agnieszka84
        Uczestnik
          Liczba postów: 54

          i zycie przez palce ucieka… a potem czlowiek mysli – ile rzeczy moglem zrobic, ilu sytuacji doswiadczyc , ile szans wykorzystac…zamiast samego siebie zamykac na swiat, na ludzi. Wiem to , rozumiem …a mimo to… ;-/

          pompejusz
          Uczestnik
            Liczba postów: 13243

            "Nikt nie zrobi tego za mnie…"

            sleepless
            Uczestnik
              Liczba postów: 102

              Ja mam dokładnie tak samo w takich okresach "pomiędzy": zapadam się jakoś i nie daję rady tego przezwyciężyć. I po czasie się dziwię sobie, ale nie raz już tak miałam.

              Agnieszka84
              Uczestnik
                Liczba postów: 54

                U mnie to wrecz cykliczne. Do tego stopnia , ze nie chce mi sie nawet dbac o sibie tak na co dzien…chociaz wiem juz teraz , ze z perspektywy czasu mom do siebie zal o to i czasem udaje mi sie zmusic do jakis malych wysilkow … ale mimo to to za malo.

                morale
                Uczestnik
                  Liczba postów: 69

                  I ja mam podobnie, ale wydaje mi się że stres związane z utratą lub zmianą pracy dotyczy wszystkich ludzi. W moim życiu bardzo ważny jest stały codzienny rytm, oraz jak najdłuższe przebywanie wśród ludzi. W samotności i bezczynności budzą się we mnie stare demony. Niestety narzucić sobie samemu rytm jest mi niezmiernie ciężko, a w wychodzeniu do ludzi przeszkadza mi lęk przed nimi, oraz niskie poczucie wartości. Ale wiem że jest mi to bardzo potrzebne, bo wg mnie to właśnie gdy jestem wśród ludzi, gdy czuję się częścią jakiejś większej całości, rodzi się we mnie motywacja do działania.

                  Agnieszka84
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 54

                    Amen 😉
                    Z najgorszych dolkow wyciagala mnie nie terapia , nie leki ale taki wlasnie codzienny rytm i obcowanie z ludzmi. Wyzwala to w bardzo naturalnie i samooistnie inne nastawienie do samego siebie. Jakby energia od ludzi i zwyklych czynnosci wchodzila we mnie a co za tym idzie tez wieksza samooakceptacja. Niestety w tym "zlym" czasie wlasnie od ludzi sie najbardziej stroni. To zasada strzelania sobie samemu w kolano.

                    sleepless
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 102

                      @Morale – dokładnie.
                      No to pełna zgoda;)
                      Ja też zaniedbuję się wtedy. Czasem właśnie pomaga jak sobie sama powiem, że się ogarnę – i takie ogarnięcie się wizualne, czyli normalne ubranie, nie stare dresy, posprzątanie w mieszkaniu, jakoś ma to coś w sobie, czujesz się jak człowiek. Tylko w tym wytrwać na co dzień…

                      Właśnie sobie też dziś myślę o tym, że ja w różnych sytuacjach łatwo się poddaję, mam w sobie takie ciągnięcie w dół: ostatnio nie chciało mi się iść kupić czegokolwiek na przeziębienie – a bo przejdzie – no i tak nie bardzo przechodziło, a ja chyba wolałam się użalać nad sobą, że "jestem chora", niż coś z tym zrobić. Jak w końcu kupiłam, przeszło z dnia na dzień. Cieszę się, że to widzę: widzę, że to ja mam coś takiego w sobie, co powoduje, że nie pozwalam sobie na to, żeby było normalnie, jakbym realizowała jakiś program, że mam coś zawalić, że ma być źle.

                      Agnieszka84
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 54

                        Oj tak! Ciagniecie w dol. Tak jakby czlowiek mial kule u nogi i czasem udaje sie z nia chodzic i dzialac a czsem nie mozesz zrobic kroku. I to nie sa pojedyncze dni ..u mnie przynajmniej to sa okresy. Zastanawiam sie czasem jakby miala juz rodzine meza,dzieci i popadala w takie stany…okropne. A moze bedac z kims, majac pelnoetatowe zajecie matki, zony latwiej w te stany nie popadac.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 59)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.