Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Żona z DDA

Otagowane: , ,

Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 72)
  • Autor
    Wpisy
  • Mirka 221
    Uczestnik
      Liczba postów: 32

      Absolutnie nie traktuj tego co napisałam jako diagnozy. To moje pomysły- bardziej po to je piszę aby zachęcić Cię do pogłębienia wiedzy w zakresie ludzkiej psychiki- ta wiedza może pomóc zrozumieć i odpóścić im, odciąć się od nich na tyle, że nie będą wpływać na Twoje samopoczucie. Powodzenia.

      cybernetykpl
      Uczestnik
        Liczba postów: 37

        W kwestii propozycji terapii – gdy to zaproponowałem zobaczyłem dziwne spojrzenie, a nastepnie, „że co?”….

        Tak sobie myślę, że ma bardzo dobrze ze mną w codziennym życiu. Jej działalności ogranicza się głownie do pracy zawodowej. Z dzieckiem wszędzie ja chodze, robie zakupy, to ja znam jego rozmiar nogi, ubrania itd. To w sumie ja zakupami decyduje co jest w lodówce, co na obiad. Często też pomagam sprzątać. Naprawiam w domu. Całą działkę ogarniam ja. Wszystkie opłaty, sprawy urzędowe, wywiadówki, spotkania w kościele (bieżmowanie). Problemy rozwiazuję w tej rodzinie ja. Zabierma syna w weekendy, bo ona musi odpoczac. Sprawy serwisowania aut, ubezpieczneia, naprawy. Nawet jak remont mieszkania – to była zła: że szkoda jej pieniędzy. Przychodiz do mnie się wygadać, doradzić (ja na to nie mogę liczyć u niej).

        Jeżdzę do lekarzy z nią i synem.

        Nie piję , nie palę. Nie mam pępowiny z mamusią (nie siedzę całych dni u mamy jak jej brat – ona jest zachwycona). Powiedziałem aby spytała bratowej czy ma takie same zdanie, że zamaist byc z rodziną, rozwiazywać problemy i przebywać z dziećmi jest u mamusi. A gdy jest w domu to alkohol w ruch…

        A może ze mną jest coś nie tak?

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 tygodni temu przez cybernetykpl.
        Mirka 221
        Uczestnik
          Liczba postów: 32

          Cybernetykpl, ok. Opiszę o sobie, jako kogoś kto miał ojca pijącego i współuzależnioną matkę a potem opiekowałam się terminalnie chorym i jednocześnie pijącym ojcem (a więc sama wpadłam we współuzależnienie jak kiedyś  matka), pracowałam w pełnym wymiarze godzin i miałam małe dziecko. Dodatkowo w pracy miałam toksyczną „koleżankę” z czego nie zdawałam sobie sprawy. Byłam wykończona! Byłam bez energii i nie wiedziałam o co chodzi. I tak jak Ty, mój mąż ogarniał większość. To on kupował rzeczy córce, to on częściej gotował, organizował itp. Oczywiście, coś sprzątałam, robiłam, jeździłam po lekarzach razem z nim. ALE. wciąż czułam że to nie jest normalne. Byłam jak wydmuszka i choć bardzo chciałam robić więcej, nie miałam sił. Fizycznie byłam wykończona. To spowodowało że sięgnęłam po pomoc. Zaczęłam czytać i edukować się o ludziach toksycznych, o tym co przeżywałam jako dziecko. I to było bingo!

          Tak trochę przypominasz mi mojego męża ☺ on ma zupełnie inne wzorce z domu. I z Tobą jest wszystko ok, to żona ma problem ale za nią tej roboty nie zrobisz!! I skoro jest Ci trudno, widzisz tę niesprawiedliwość to sięgnij po wsparcie! To nie oznacza ze z Tobą jest coś nie tak, to oznacza że jesteś mądrym, dbającym o siebie i słabszych- syna, mężczyzną!!

          cybernetykpl
          Uczestnik
            Liczba postów: 37

            I mąż to wytrzymał? Walczył?

            Wczoraj wiecozrem znowu zaczęła mi o ich sprawach opowiadać….

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 674

              Cybernetyku, jak czytam Twoje słowa, to aż kłuje mnie w oczy jedna rzecz:

              Tak – tak jak jedna z Koleżanek mówiła, uporczywe zajmowanie się sprawami innych to rodzaj pójścia na łatwiznę, tania ucieczka od rozwiązywania spraw swoich i własnej rodziny. To rodzaj nałogu – z mechanizmem bardzo podobnym jak alkoholizm czy pracoholizm. Twoja żona wpadła więc w taki „bezalkoholowy alkoholizm”.

              Co natomiast Ty robisz w tej sytuacji? Ty jej ten nałóg ułatwiasz. Bo załatwiasz sam sprawy Waszej rodziny za siebie i za nią, podczas gdy Twoja małżonka – mówiąc językiem pewnego niewydarzonego ministra – „robi laskę” swojej mamie, bratowym i braciom. Ona jest jaka jest, ale to Ty dajesz jej komfort, by mogła nadal tak postępować. Bo wszystko co ona powinna robić w Waszym domu Ty robisz za nią.

              A niechby wróciła sterana po „posłudze” u mamusi i zastała brudny dom i pustą lodówkę. Oczywiście, żebyście nie cierpieli Ty i syn, więc możecie najpierw we dwóch zjeść sobie pizzę i w swoich pokojach sprzątnąć.

              Nie ma, że zabierasz syna na weekend sam, bo ona biedna „musi odpocząć” po zajmowaniu się setką cudzych spraw, którymi zajmować się nie powinna. Też jedzie i koniec – zawsze możesz też zagrać na jej poczuciu winy, bo Wasze dziecko też musi mieć matkę. Jeśli się przemęcza cudzymi bzdetami przez cały tydzień, to jej problem, a nie Twój.

              Zostaw jej parę prac do wykonania na podwórku. Powiedz, że Ty nie możesz tym razem pójść na wywiadówkę, więc kolej na nią. Zawieź ją z synem na zakupy lub do przychodni.

              Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wziąłeś na siebie rolę „ułatwiacza” w nałogu Twojej żony – a to już, niestety, mi bardzo przypomina mechanizm współuzależnienia. Dzięki Tobie ona ma posprzątane, grządki zasiane i jedzenie w lodówce, sprawy załatwione – tylko po to, by mogła bez konsekwencji kontynuować swój „nałóg”, a do domu wracać na gotowe.

              Może pora zacząć wymagać od Twojej żony, by zaczęła się starać być członkiem WASZEJ rodziny?

              Postaw ją twarzą twarz z problemami, których rozwiązywaniu ONA ma brać czynny udział: „Naszemu synowi potrzebne są nowe spodnie”, „Nasze dziecko miało wczoraj gorączkę”, „Brakuje nam 500 zł na ubezpieczenie auta i za tydzień nie będziemy mieli czym jeździć”.

              Fajnie, że żona Ci się zwierza, ale w małżeństwie powinno to działać w obie strony. Bo jeśli jesteś tylko po to, żeby ona mogła się „wygadać”, a ona nie okazuje Ci uwagi, czułości, bliskości, to też jest to rodzaj wykorzystywania. Potrzebowałeś mieć małżonkę, czy przerośnięte dziecko?

              Sorry, ale krew się we mnie gotuje jak czytam opisy jej bezmyślnego, zaprogramowanego zachowania. Ale też może warto się zastanowić, co u Ciebie działa nie tak, że pozwalasz, żeby cały dom był na Twojej głowie? Co z tego masz?

              U żon alkoholików często jest tak, że jeśli partner pije, to dzięki temu, że on jest wciąż mentalnie nieobecny, ona ma wrażenie całkowitej kontroli nad domem. Sprawdź może, czy u Ciebie nie idzie to w podobnym kierunku. Bycie „jedynym dorosłym w domu” to ciężar, ale też i kontrola.

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 tygodni temu przez dda93.
              cybernetykpl
              Uczestnik
                Liczba postów: 37

                Cóż… Dużo racji.

                Tym razem zapowiedizałem, że ja knie chce jechać na wakacje to jadę sam z synem. Zareagował, że chce jechać.

                Ona ma takie przebłyski.

                cybernetykpl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 37

                  A jak myslicie, jesli wyprowadzilbym sie z domu na jaksi czas ona cos przewartosciuje?

                  Mirka 221
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 32

                    Cybernetykpl,

                    I mąż to wytrzymał? Walczył?

                    Mój mąż, tak jak Ty to ratownik 🙂 a więc ten podział ról mu pasował i mimo wszystko coś tam w domu ogarniałam. Oczywiście, że czasem coś mi wypomniał ale przede wszystkim, to mi było niewygodnie samej ze sobą. Patrzyłam jak inni sobie radzą (choćby sam mąż), jak działają w świecie i mocno mi nie pasował fakt, że ja tak nie potrafię choć bardzo bym chciała. Teraz już wiem, że toksyczna relacja w pracy, chory ojciec pobierali moją energię i brakowało już jej do działania, dla dziecka. Już teraz wiem, dlaczego miałam problemy ze snem przez 10 lat i koszmary nocne. Więc kiedy tylko dotarłam do swojego dna, zaczęłam szukać pomocy. I krok po kroku, tak wciąż trwam w tym procesie. Żeby było śmiesznie, teraz u nas odwróciły się role- on wpadł w jakiś marazm, trzeba go ciągnąć za uszy w pewnych kwestiach. Także no- życie 🙂 U nas chyba jednak nie było i nie ma tej skrajności o jakiej Ty piszesz.

                    I ja wciąż się „ogarniam”, jeszcze dużo przede mną pracy. Ale już mam radość w sobie patrząc na drzewa, na deszcz, na moją córkę. Już nie narzekam i mam więcej zrozumienia dla siebie, córki, męża a także dla innych. Zrozumienia ale też coraz lepiej radzę sobie w kwestii granic- że nie pozwalam już z siebie czerpać jak nie mam na to ochoty (akurat ten obszar jest dla mnie bardzo trudny)

                    Jak żona na Ciebie wylewa ich „brudy” to możesz z miłością, spokojnie jej powiedzieć „Kochanie, nie mam dziś sił słuchać tego, jeśli nie przestaniesz to wyjdę”- i tak zrób. Jak ona nie skończy i będzie ciągnąć swoje wywody- wyjdź. Idź na spacer, do warsztatu itp.

                    Oczywiście że możesz zaproponować jej separację, rozwód. Pamiętaj- to Twoje życie i Twojego syna (chyba mamy dzieci w podobnym wieku 🙂 )

                    cybernetykpl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 37

                      Nie móię o rozwodzie tylko o wyprowadzce na pare dni.

                      cybernetykpl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 37

                        Tak, jestem dla iej ratownikiem I ona pdoswiadomie chce abym byl takze dla jej rodizny. A kto mi pomoze?

                        Nie ma tu miejsca dla mnie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 72)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.