byłam do tej pory dwa razy, pojutrze idę znowu.
na każdym płakałam, chociaż obiecywałam sobie, że się nie poryczę. na pierwszym opowiadałam o nas, pytałam jak mogę pomóc swojemu chłopakowi. terapeuta zaproponował wtedy wspólną terapię. poradził też, żebym takie mu postawiła ultimatum, bo widział, w jakich jestem strzępach. tak też zrobiłam, ex odmówił. rozstaliśmy się definitywnie, a ja chodzę do terapeuty dalej, skupiając się na tym, jak cały ten związek się na mnie odbił i próbując się z tego wszystkiego wygrzebać.