Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Zrozumieć alkoholika…
-
AutorWpisy
-
Czy jest w ogóle możliwe zrozumieć postępowanie alkoholika?
Co nie pozwala alkoholikowi leczyć się z alkoholizmu, a gdy inne choroby pojawią się, to jest w stanie zgłosić się po pomoc?
Dlaczego alkoholik nie wiąże innych chorób z tym, że nie leczy najpierw alkoholizmu?Czy to wynika z cech charakteru? Na przykład, że jest zbyt pyszny by uznać w sobie chorobę alkoholową? Czy ten alkohol tak odurza, że naprawdę nie widzi powiązania między alkoholem, a innymi chorobami?
Najbardziej banalnym sposobem, żeby zrozumieć alkoholika wydaje się siąść i napić się razem z nim. To jednak w ogóle nie działa, bo nawet jeśli sam popadniesz przy tym w alkoholizm, to będzie to inny typ alkoholizmu niż u osoby obok. To choroba o 1000 twarzy. I nigdy nie masz pewności, czy mówi wtedy do Ciebie sam człowiek, czy tylko wlany w niego alkohol.
To nie pycha, tylko typowy dla tej choroby mechanizm zaprzeczania.
Fakt, pod względem religijnym może to przypominać nieco opętanie. Lecz zwykle osoba dotknięta tym nałogiem z natury rzeczy nie jest zła, nie zasługuje na wieczne potępienie czy pogardę, gdyż to „demon” alkoholowy zawładnął jej życiem.
Na płaszczyźnie fizjologicznej jest to chemiczne uzależnienie. Organizm domaga się substancji, bez której nie umie już funkcjonować.
Na poziomie psychicznym to trochę jak rozdwojenie jaźni, gdy np. ktoś nieporadny i zakompleksiony po wypiciu staje się głośny i agresywny. Smutasowi odbija głupawka. Cnotliwemu puszczają hamulce moralne i seksualne. Czasami widok kolegów od kieliszka czy smrodek piwnego baru sprawia, że alkoholik, który jeszcze wczoraj ślubował sobie, żonie czy Matce Boskiej, że już nie pije, staje się innym człowiekiem i znowu „płynie”.
Mówienie alkoholikowi, żeby przestał pić z reguły nie działa – gdyż dzięki temu zyskuje on coś, czemu może się przeciwstawiać. Dużo lepiej działa konfrontowanie go ze skutkami picia. Choć i tu działa bariera zaprzeczania („straciłem robotę, bo szef się na mnie uwziął” – nie dlatego, że czwarty raz w miesiącu przyszedłem do pracy pijany).
Sytuację pogarszają jeszcze „mity o prawdziwej męskości” – w których mężczyzna nie przeżywa i nie okazuje uczuć, a tylko picie daje mu przepustkę do przeżywania sukcesów i porażek, okazywania słabości czy czułości. Np. alkoholik może nie umieć przytulić swojego syna, ale da radę obściskiwać się z równie pijanym kolegą pod płotem.
Rozumiem, że chciałbyś zrozumieć osobę bliską dotknięta chorobą alkoholową. Ale łatwo nie będzie. Przeważnie zajmuje to miesiące lub lata nim trzeźwiejący alkoholik zrozumie sam siebie.
Babcia moja umarła, dlatego nie odpisywałem dłużej.
„Najbardziej banalnym sposobem, żeby zrozumieć alkoholika wydaje się siąść i napić się razem z nim. To jednak w ogóle nie działa, bo nawet jeśli sam popadniesz przy tym w alkoholizm, to będzie to inny typ alkoholizmu niż u osoby obok. To choroba o 1000 twarzy. I nigdy nie masz pewności, czy mówi wtedy do Ciebie sam człowiek, czy tylko wlany w niego alkohol.”
Czyli to żaden sposób. Rozumiem że choroby się nie wybiera, ale czy alkoholizm nie jest jedną z tych chorób, które się jednak wybiera? Mógłbym tysiąc razy żłopać z alkoholikiem a i tak nie popadnę w tę chorobę, bo mam wypracowaną osobowość, która traktuje alkohol i inne substancje odurzające jako coś zbędnego do życia. A stanu odurzenia nie lubię i lubić nie będę. Być może smutna rzeczywistość, ale rzeczy oczywistość, a nie na haju baju baju.
Raczej zawsze mówi człowiek, mimo że wlany alkohol zaburza co mówi. Plus alkoholu taki, że odkrywa naturę człowieka, gdy puszczają hamulce. Plus dla trzeźwego, bo uświadamia.
„Fakt, pod względem religijnym może to przypominać nieco opętanie. Lecz zwykle osoba dotknięta tym nałogiem z natury rzeczy nie jest zła, nie zasługuje na wieczne potępienie czy pogardę, gdyż to „demon” alkoholowy zawładnął jej życiem.”
Żadnego opętania w alkoholizmie nie dostrzegam. Nie wiem co to ma do tego. To raczej kwestia złamania charakteru, osobowości, albo patologicznego charakteru; uzależnienia fizycznego od tej substancji.
„Na płaszczyźnie fizjologicznej jest to chemiczne uzależnienie. Organizm domaga się substancji, bez której nie umie już funkcjonować.”
Organizm bez ducha, albo gdy duch jest zagłuszony nie umie funkcjonować. Alkohol co najwyżej zagłusza.
„Na poziomie psychicznym to trochę jak rozdwojenie jaźni, gdy np. ktoś nieporadny i zakompleksiony po wypiciu staje się głośny i agresywny. Smutasowi odbija głupawka. Cnotliwemu puszczają hamulce moralne i seksualne. Czasami widok kolegów od kieliszka czy smrodek piwnego baru sprawia, że alkoholik, który jeszcze wczoraj ślubował sobie, żonie czy Matce Boskiej, że już nie pije, staje się innym człowiekiem i znowu „płynie”.”
A czasami przyczynia się do twórczego działania. Alkohol wywala na wierzch naturę danego człowieka. Znacznie częściej tę zniszczoną.
Tak to widzę.„Mówienie alkoholikowi, żeby przestał pić z reguły nie działa – gdyż dzięki temu zyskuje on coś, czemu może się przeciwstawiać. Dużo lepiej działa konfrontowanie go ze skutkami picia. Choć i tu działa bariera zaprzeczania („straciłem robotę, bo szef się na mnie uwziął” – nie dlatego, że czwarty raz w miesiącu przyszedłem do pracy pijany).”
Czy w ogóle alkoholik chce słyszeć kim w istocie jest? Przez Kogo został stworzony do życia i w jakim celu? Tak sobie myślę Dda93, że Ty tak samo jak alkoholik z tą barierą zaprzeczania masz względem Boga Trójjedynego i Kościoła katolickiego.
„Sytuację pogarszają jeszcze „mity o prawdziwej męskości” – w których mężczyzna nie przeżywa i nie okazuje uczuć, a tylko picie daje mu przepustkę do przeżywania sukcesów i porażek, okazywania słabości czy czułości. Np. alkoholik może nie umieć przytulić swojego syna, ale da radę obściskiwać się z równie pijanym kolegą pod płotem.”
Jeden z rodzajów alkoholizmu, chyba dosyć często występujący w Polsce w tamtej epoce. Teraz to raczej tęczowi alkoholicy będą, o nadmiernej wylewności w stosunku do płci.
„Rozumiem, że chciałbyś zrozumieć osobę bliską dotknięta chorobą alkoholową. Ale łatwo nie będzie. Przeważnie zajmuje to miesiące lub lata nim trzeźwiejący alkoholik zrozumie sam siebie.”
Tak, chcę zrozumieć ojca alkoholika piwnego.
Tak sobie myślę Dda93, że Ty tak samo jak alkoholik z tą barierą zaprzeczania masz względem Boga Trójjedynego i Kościoła katolickiego.
Skoro już poruszamy temat w ten sposób: Próbuję Ci pomóc coś zrozumieć, a Ty mnie obrażasz? Jeżeli już dzielimy się tego typu przemyśleniami – dla mnie Twoja natarczywa pseudo religijność jest fałszywa i powierzchowna, nie ma nic wspólnego z wiarą – bardziej z namolną, bezrefleksyjną akwizycją „towaru”, którego naprawdę nikt nie potrzebuje.
Dla mnie osobiście kościół katolicki jest najgorszą religią na świecie – właśnie dzięki takim postawom jak Twoja. A wiara jest osobistą wartością każdego człowieka, i jeżeli ktoś inny próbuje mu „sprzedawać” swoją wiarę, to jest to w najlepszym razie prymitywne, dziecinne albo chamskie.
Mam wrażenie, że próbujesz wciskać ludziom jezuskowy kit, w który sam nie do końca wierzysz. Ty nie jesteś osobą wierzącą – gdyż takie osoby spotykam i są one pełne miłości Bożej. Ty ćpasz religię, odurzasz się nią i onanizujesz się nią.
Obawiam się, że funkcjonujesz jak pewien dziadek z sąsiedztwa, który przez całe dni wszystkich „nawracał”, a wieczorem jego komputer aż furczał od stron porno. A takiej dwulicowej religijności szczególnie nie lubię.
Takie osoby jak Ty są zmorą wszelkiego typu forów, list mailowych itp. – których próbują nadużywać do swojej chorej potrzeby „ewangelizacji”. Nie rozumiesz istoty wiary – jakakolwiek by ona była (Jezus, Mahomet czy Budda) – jest ona dla Ciebie czynnością mechaniczną, taką jak dla alkoholika picie.
Wracając do tematu – może kwestia pojmowania alkoholizmu w kategoriach opętania czy rozdwojenia jaźni są z moich własnych przemyśleń. Ale jeśli chodzi o alkoholizm – może poczytaj, zamiast wymyślać świat od nowa.
Może byłoby Ci łatwiej zrozumieć alkoholika, gdybyś odszedł od swojego poczucia „nieomylności”, „wszechwiedzy” i „bycia posiadaczem jedynej prawdy w całym wszechświecie” (próbujących maskować fakt, jak bardzo źle myślisz sam o sobie). Alkoholik źle czyni, upadla się, obraża Stwórcę (bo wątpię by ktoś, kto nas stworzył „na swoje podobieństwo”, był cały czas nawalony) – ale to błądzący, cierpiący i w dalszym ciągu człowiek. Co nie znaczy, że wolno mu deptać innych bezkarnie.
Najczęściej Alkoholik ma problem z którym sobie nie radzi i pije jaki tymczasowy lek zapomnienia.
Gdy budzi się dalej ma w sobie problem z który sobie nie radzi i musi się napić żeby poczuć się lepiej.
Jeśli nie próbuje rozwiązać problemu to ten problem się pogłębia a alkohol pogarsza jego stan.
Ktoś mi bliski był alkoholikiem.
W końcu zdrowie nie pozwoliło pić i zamknął się w swoim pokoju i tam głównie przebywał nie próbując rozwiązać problemu.
Co zrobić żeby przestał pić ?
Na stare lata już ciężko coś zmienić.Ale trzeba zrozumieć że alkohol działa jako uśmierzenie bólu. Gdy próbujesz go odebrać to włączy się gniew bo nikt nie chce cierpieć.
Trzeba mieć ogromną motywację żeby przestać pić a potem zmierzyć się z problemem który jest b. Trudny
Napewno by trzeba z kimś takim dużo rozmawiać i zapewnić psychiczne wsparcie.
Skoro już poruszamy temat w ten sposób: Próbuję Ci pomóc coś zrozumieć, a Ty mnie obrażasz? Jeżeli już dzielimy się tego typu przemyśleniami – dla mnie Twoja natarczywa pseudo religijność jest fałszywa i powierzchowna, nie ma nic wspólnego z wiarą – bardziej z namolną, bezrefleksyjną akwizycją „towaru”, którego naprawdę nikt nie potrzebuje.
Nic w tym obrażającego nie było, tylko Ty tak odebrałeś. Po prostu zauważyłem takie działanie u Ciebie i wydawało mi się, że dobrze jest napisać (bo ja też próbuję Ci pomóc. I tak- odbieram to co piszesz, jako chęć pomocy z Twojej strony, za co dziękuję), bo zawsze to jednak daje szersze spojrzenie na siebie, gdy ktoś nam coś tam mówi o naszym zachowaniu. Przynajmniej ja tak mam i lubię, gdy ktoś mi wytyka błędy (komplementy też są spoko), bo staram się dążyć do doskonałości (nie w sensie perfekcjonizmu), a doskonałości opartej na nauczaniu Pana i naszego przyjaciela Jezusa Chrystusa (wiadomo, innej doskonałości nie ma, a co najwyżej iluzje doskonałości. A jeżeli są, zapraszam do dyskusji).
Jeżeli moja pseudoreligijność jest fałszywa i powierzchowna , to dobrze, gorzej gdyby moja religijność była fałszywa i powierzchowna . 😉Dla mnie osobiście kościół katolicki jest najgorszą religią na świecie – właśnie dzięki takim postawom jak Twoja. A wiara jest osobistą wartością każdego człowieka, i jeżeli ktoś inny próbuje mu „sprzedawać” swoją wiarę, to jest to w najlepszym razie prymitywne, dziecinne albo chamskie. No niestety, masz wypaczone postrzeganie Kościoła i dopóki nie przepracujesz tego, ciężko Ci będzie, bo będziesz przeczulony na tym punkcie.Mam wrażenie, że próbujesz wciskać ludziom jezuskowy kit, w który sam nie do końca wierzysz. Ty nie jesteś osobą wierzącą – gdyż takie osoby spotykam i są one pełne miłości Bożej. Ty ćpasz religię, odurzasz się nią i onanizujesz się nią.
Ciekawe co napisałeś. Może coś w tym jest, jeśli chodzi o to że nie do końca wierzę. Na razie myślę, że jednak wierzę, ale że słabej wiary.
Obawiam się, że funkcjonujesz jak pewien dziadek z sąsiedztwa, który przez całe dni wszystkich „nawracał”, a wieczorem jego komputer aż furczał od stron porno. A takiej dwulicowej religijności szczególnie nie lubię.
Nie no, bez przesady.
Ale może dziadek z sąsiedztwa walczył z tym? A że popadł w to błędne rozładowywanie napięć, to wydawało mu się, że musi codziennie walić konia by przeżyć i żyć jak na człowieka przystało, dlatego tak to wyglądało jak wyglądało? Gdybam.Takie osoby jak Ty są zmorą wszelkiego typu forów, list mailowych itp. – których próbują nadużywać do swojej chorej potrzeby „ewangelizacji”. Nie rozumiesz istoty wiary – jakakolwiek by ona była (Jezus, Mahomet czy Budda) – jest ona dla Ciebie czynnością mechaniczną, taką jak dla alkoholika picie.
Jaka jest istota wiary? (w rozumieniu wiary wynikającej z łaski Bożej)
Wracając do tematu – może kwestia pojmowania alkoholizmu w kategoriach opętania czy rozdwojenia jaźni są z moich własnych przemyśleń. Ale jeśli chodzi o alkoholizm – może poczytaj, zamiast wymyślać świat od nowa.
Czy mógłbyś polecić publikację/książkę, która jest wymagana do zrozumienia alkoholizmu?
Może byłoby Ci łatwiej zrozumieć alkoholika, gdybyś odszedł od swojego poczucia „nieomylności”, „wszechwiedzy” i „bycia posiadaczem jedynej prawdy w całym wszechświecie” (próbujących maskować fakt, jak bardzo źle myślisz sam o sobie). Alkoholik źle czyni, upadla się, obraża Stwórcę (bo wątpię by ktoś, kto nas stworzył „na swoje podobieństwo”, był cały czas nawalony) – ale to błądzący, cierpiący i w dalszym ciągu człowiek. Co nie znaczy, że wolno mu deptać innych bezkarnie.
Przecież każdy kto dyskutuje i podaje swoje przemyślenie, argument, to ma raczej poczucie nieomylności i bycia posiadaczem prawdy (którą się dzieli) (albo raczej bycia po stronie prawdy), ale jednocześnie musi być też otwartość, na to że jednak jest się w błędzie i otwartość na argument innej strony.
O sobie (i o innym człowieku- Księdzu czy alkoholiku, księdzualkoholiku) myślę normalnie, czyli to że jako człowiek jestem dzieckiem Bożym (to Bóg mnie i każdego człowieka stworzył, i to z miłości i do miłości stworzył), ale i to że moja i każdego człowieka natura jest podatna na zło i że potrzebna jest łaska od Boga, by prawdziwie dobrze wybierać/ podejmować decyzje. I Kościół Katolicki umożliwia każdemu pewne zbawienie, gdy będzie się żyć jak przykazał. Poza Kościołem pewności nie ma, żebyś miał świadomość.Najczęściej Alkoholik ma problem z którym sobie nie radzi i pije jaki tymczasowy lek zapomnienia.
Gdy budzi się dalej ma w sobie problem z który sobie nie radzi i musi się napić żeby poczuć się lepiej.
Jeśli nie próbuje rozwiązać problemu to ten problem się pogłębia a alkohol pogarsza jego stan.
Ktoś mi bliski był alkoholikiem.
W końcu zdrowie nie pozwoliło pić i zamknął się w swoim pokoju i tam głównie przebywał nie próbując rozwiązać problemu.
Co zrobić żeby przestał pić ?
Na stare lata już ciężko coś zmienić.Ale trzeba zrozumieć że alkohol działa jako uśmierzenie bólu. Gdy próbujesz go odebrać to włączy się gniew bo nikt nie chce cierpieć.
Trzeba mieć ogromną motywację żeby przestać pić a potem zmierzyć się z problemem który jest b. Trudny
Napewno by trzeba z kimś takim dużo rozmawiać i zapewnić psychiczne wsparcie.
Co może wyzwolić motywację, gdy alkoholik jest zamknięty w sobie?
Rozmowa z mądrym człowiekiem oczywiście jest dobra, ale co gdy alkoholik zamyka się na rozmowę?Abcd,
Jest zamknięty na rozmowę, ciekawe czemu ? Może się boi ? Może on tego ile pije nie uznaje za chorobę alkoholową bo nie zatacza się jeszcze i w miarę prosto chodzi po wypiciu ? Znam takiego. Ja mogę pić dużo bo mnie to nie szkodzi 😉
Ostatnio wszedłem na internet i zapytałem, czy 1 piwo dziennie to alkoholizm i mi wyskoczyło, że alkohol to pożyczanie szczęścia z dnia następnego. Jeśli ciągle pożyczasz to jesteś hazardzistą/alkoholikiem.
Poza tym syndrom odstawienia jest mega nieprzyjemny więc trzeba widzieć mega potrzebę takiej zmiany.
Nie wiem kim jest osoba pijąca dla Ciebie ale gdyby ..
Gdyby moja partnerka piła i zaniedbywała swoję obowiązki oraz uważała, że picie jej nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu a problem jest we mnie, przestałbym wykonywać obowiązki, które do mnie nie należą, podzielił 50 na 50 listę obowiązków wszystkich między nas oraz zwrócił mocną uwagę na jakość wykonywania tych obowiązków. Żeby jasne wynikało, że picie powoduje zaniedbywanie obowiązków domowych.
Dałbym też mocno do zrozumienia, że bardzo mocno cierpię z powodu braku partnerki, że potrzebuje bliskości, że potrzebuje aby ktoś zajął się mną zajął, że mam swoje problemy z którymi chciałbym się podzielić, a jak wypijesz to mnie nie słuchasz, postarasz się posłuchać, a zaraz za śniesz.
Rozumiem, że Ci nie przeszkadza Twoje picie, ale jak się pobieraliśmy to wychodziłam, za osoba nie pijącą i z tą osobą pragnę żyć.
Pijaka uważa, że jego picie w niczym nie przeszkadza a inni się czepiają. Jeszcze Ci powie, że pije z Twojego powodu bo jesteś taka niedobra i ma prawo sobie uważać co mu się podoba. Dla nas jako terapeuty takiego pijaka należy zrozumieć do ona do nas mówi. Że ona nie uważa, że piję za dużo i trzeba sensownymi argumentami, ale bez ataków ją z tego wyprowadzić.
Nie wolno natomiast mówić pijaku przestań pić bo to go obraża w jego świecie. Moim zdaniem pijak traci kontakt z rzeczywistością i trzeba wejść i zrozumieć jego rzeczywistość i spróbować go z niej wyprowadzić.
Ja kiedyś byłem uzależniony od gier komputerowych. Miałem problemy w szkole z emocjami/relacjami i w alternatywnej rzeczywistości komputerowej szło mi bardzo dobrze. Problem na chwilę znikał.
Gdy przestałem grać nie było łatwo bo musiałem zmierzyć się z tym, że jestem trochę inny od moich rówieśników i jakoś się wpasować. Poradziłem sobie jak umiałem – zacząłem walczyć, żeby zarabiać dużo $$$ , żeby mnie podziwiali za $$ i nie zauważali, że moje emocje są na zupełnie innym poziomie lub braku. Po 17 latach poszedłem do terapeuty 😉
Rozmowę zacząłbym od tego, cieszę się że jesteś i że mogę z Toba porozmawiać. Jak się masz ?
<hr />
Chciałam Cie zrozumieć, pomyślałam chwilę i wydaje mi się, że alkohol daje Ci poczucie szczęścia prawda ?
To okej, chcę żebyś był szczęśliwy. Podzielmy tylko na 50% listę naszych obowiązków. Bądź też dla mnie zrozumiałym, kochającym mężem i sobie pij,
Trzeba się umieć znaleźć w skórze drugiej osoby, żeby ją zrozumieć i w ich języku dać mu przekaz.
Pablooo
Jest zamknięty na rozmowę, bo chce mieć święty spokój.
I jaka odpowiedź wyskoczyła na to jedno piwo? Bo na zdrowy rozum 1 piwo dziennie to alkoholizm (tylko w lekkiej odmianie).
Co spowodowało, że postanowiłeś zerwać z grami, albo raczej z uzależnieniem od gier? Bo rozumiem, że teraz jesteś w stanie grać bez zatracenia się? -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.