Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Związek DDA z DDA albo dlaczego nie warto bawić się w terapeute
-
AutorWpisy
-
Wczoraj zerwawałam z chłopakiem po siedmiu miesiącach bycia razem. On DDA, ja DDA. Żyję z tą świadomością parę lat, on dopiero ode mnie usłyszał ten termin. Sprawiło mi to duży ból, ponieważ czułam się jakbym kopała małe dziecko. Teraz czuję sie nadąsana i wkurzona zarazem, a najbardziej dobija mnie świadomość, jak bardzo jako DDA jesteśmy toksyczni w związkach. Nieraz mam wrażenie, że powinno się nam przykleić łatkę „niebezpieczni dla otoczenia, trzymać się z daleka”. To mnie przeraża, bo trafiła kosa na kamień i na własnej skórze odczułam, jak bardzo skrzywiony mamy odbiór rzeczywistości. Na początku wspaniale, komunia dusz, wsparcie, rozmowy o dzieciństwie. Z czasem zaczęłam odnosić wrażenie, ze tylko o tym możemy normalnie rozmawiać.
Zaczęło się od przejawów zazdrości z jego strony, ja z kolei jestem ciepłą kluchą, lecz czasem lubię poudawać chojraka. To, że wolę towarzystwo facetów (uhm, czyżby to dlatego, że rodzice się rozstali?) nie ułatwiło sprawy.
Na początku ja jak to ja, tłumiłam wszystko w sobie, czułam wewnętrzną niezgodę na to, co robi i mówi, ale jak to najczęściej bywa trudno mi było zajarzyć co się mieści w granicach normy, a co nie.Zaczęłam zauważać też, że dosłownie więdnę. Że jestem zmęczona i nic tylko bym spała. Ani razu nie odezwałam się do kumpla w ciągu kilku miesięcy, który mieszka w bramie obok byle oszczędzić sobie usprawiedliwiania się. Rok temu rozstałam się z narzeczonym, z którym też nie byłam szczęśliwa i znalazłam się dokładnie w tym samym punkcie. Na dodatek cały czas głównie za jego inicjatywą nie zabezpieczaliśmy się. I tu olśnienie – ba, robię to, co moi rodzice. Po co? Dlaczego, rozumiem to wszystko i widzę, do czego to może zaprowadzić, ale nie potrafię tego skończyć, bo wolę cierpieć niż kogoś zranić.
Parę kwiatków dla dociekliwych by nie było, że wyolbrzymiam:
1. 3 razy ze mną zrywał przez to, że w jego odczuciu za bardzo mu zależy, a ja go zranię i zdradzę. Potem zmieniał zdanie i tłumaczył wszystko tym, że miał okropnego ojca i boi się zranienia.
2. Pasywno-agresywne wypominanie mi moich doświadczeń seksualnych i pytanie czy nadal jestem osobą, która tak łatwo idzie z facetem do łóżka. (Jakby co, aż taka łatwa nie jestem i dodam, że też ma swoje za uszami).
3. Pewnego razu wróciłam z wyjścia integracyjnego i zaczęło się od dopytywania ile wypiłam. Mam mega słabą głowę, ale i tak szczera prawda o tym, że 1 piwo nie wystarczyła. „Na pewno nie, widzę, że więcej. Widzę, ze coś ukrywasz. Czy kogoś masz?” Tak się przyjęło, że nie odstępuje mnie na krok i był ze mną jak się kąpałam. I w momencie, kiedy zajmowałam się higieną miejsc intymmnych wytrzeszczył oczy i zapytał „Ccco to jest? Czy to sperma?”. I tutaj się przeraziłam. Samym pytaniem i tym, że serio się czułam tak, jakbym miała cudze nasienie między nogami.
4. Milczałam, milczałam. Potem odbyliśmy długa rozmowę i po godzinie go olśniło i powiedział, że trafiło do niego to co mówię. Płakał i mówił, że nie wie dlaczego jest taki nienormalny i że psuje związek przez takie coś. i że się zmieni. Ja tylko zacisnęłam wargi, gdyby zmiany były takie łatwe, nie cczytalibyście teraz moich wypocin.
5. Kolejna rzecz to to, że jechaliśmy razem bla bla carem do Warszawy i zinterpretował moje spanie na tylnym siedzeniu jako fantazjowanie o charakterze erotycznym z kierowcą w roli głównej.
6. Na koniec epogeum czyli zostałam dłużej w pracy ponieważ rozmawiałam z kolegą i on po mnie przyszedł. Siedziałam z kolegą na zapleczu przy monitorach z kamerą i zaprosiłam chłopaka do środka, bo chciałam go przetestować. Mój luby po przedstawieniu pyta co robiliśmy. Kolega odpowiedział, ze gadaliśmy i jak coś wszystko jest na kamerach i może pokazać. I ten jełop poprosił by pokazał!!!!111Staram się pisać najkrócej jak potrafię, ale mam taki mindfuck, że mnie to rozwala od środka. Z jednej strony odmawiam jak pacierz terapeutyczną gadkę o wyznaczaniu granic,a z drugiej czuję się tak jak w domu. Że tylko ja w tym przedstawieniu jestem neinormalna. Tylko mi cały czas coś nie pasuje. A tu alkoholizm matki, a tu przemoc ze strony brata, a tu sprawdzanie moich narządów płciowych na obecność obcych substancji. Czuję się też oszukana, a z drugiej strony świta mi, ze to nie pierwszy raz kiedy pakuję się w coś w dorosłym życiu. Najbardziej przeraziło mnie to, że na własnej skórze odczułam typowe nasze zachowania i zastanawiam się ile takich rzeczy mam w sobie. Gdybym mogła, poddała bym się reklamacji.
Nie wiem po co tu piszę. Kłamałabym, gdybym powiedziała, ze chcę usłyszeć „Nie jesteś potworem, nie możesz go z tego wyciągnąć sama”. Jedyny plus taki, że poczułam, że chcę i rozpaczliwie potrzebuję terapii. Dłużej tak nie można, coraz bardziej zaciskam pętle na swojej szyi.
PS. Teraz czuję ulgę i uważam, że słusznie zrobiłam. Jadę do przyjaciółki, mimo że ze łzami błagał bym została choć na dzień, wielką trudność sprawiło mi postawienie swoich uczuć nad jego uczuciami. Kiedyś już czułam te dziwne grę słowną, która wymuszała na mnie podjęcie decyzji, która budziła we mnie sprzeciw. Może jest dla mnie nadzieja?
Nie zgodzę się z Tobą, że należy nam przykleić jakąkolwiek łatkę. Nie jesteśmy trędowaci, nie jesteśmy nieuleczalnie chorzy, nie jesteśmy potworami. Z pewnością jesteśmy doświadczeni przez życie i potrzebujemy pomocy, wsparcia, żeby nauczyć się żyć. Trzeba tylko chcieć się zmienić, zacząć szukać pomocy, odważyć i przełamywać lęki. Zmiana wymaga sporo wysiłku, wtedy dostrzegamy i doceniamy postępy jakie robimy. Powoli, małymi krokami można wyjść na prostą. Małe kroki są pewniejsze, dzięki nim stajemy bardziej stabilnie, łatwiej uniknąć potknięcia i przewrócenia się. A tego nam właśnie potrzeba – stabilizacji. Myślę, że zarówno Ty jak i chłopak, z którym byłaś potrzebujecie pomocy. Tylko każde z Was musi sobie samo z tego zdać sprawę. Za nikogo nie da się rozwiązać jego problemów. To musi być samodzielna decyzja. Może właśnie Twoje odejście w jakiś sposób zmobilizuje go do zmiany siebie.
Myślę podobnie z tym odejściem. Podsuwałam mu rzeczy do czytania, książkę. Ale tak się nie da. Zaczęłam zastanawiać się czy będąc z nim dalej nie utrudnię mu refleksji nad potrzebą zmian.
Mimo wszystkich tych rzeczy, które napisałam jest mi ciężko, widzę jak wiele rzeczy do niego nie dociera lub odbiera je w zupełnie inny sposób. Cierpi, ale ja nie mogę mu pomóc. Ciekawa jestem na ile ja chce pomóc jemu, a na ile robię to, czego sama chciałabym doświadczyć.
Chyba po trochu jedno i drugie. On sam musi chcieć sobie pomóc i zacząć szukać pomocy. Można pewne rzeczy próbować tłumaczyć drugiemu człowiekowi ale to on sam decyduje o własnym życiu. To trochę tak jak z alkoholikiem, jeżeli sam włoży wysiłek w szukanie pomocy, to jest szansa na wyleczenie. Dopóki jest pasywny, będzie tkwił w bagnie.
Dziękuję Ci za wyczerpującą odpowiedź Fenix. Piękny nick przy okazji, pasujący do nas 🙂
Może tak powinno się nas nazywać – feniksy a nie DDA. Zupełnie inna siła jest w określeniu „odradzający się z popiołów”. 😀
Czesc, przezylem niedawno cos podobnego z niby-przyjaciolka dda. Poznalem ja w pracy. Na poczatku tak jak pisalas, zjednoczenie dusz, ale faktycznie jedyny temat ktory rzeczywiscie nas laczyl to byla przeszlosc biezace trudnosci, pocieszanie, zrozumienie. Po jakims czasie zaczelo sie tobic dziwnie. Zaczela byc coraz bardzie roszczeniowa co do czasu ktory jej poswiacam, byla coraz bardziej niezadowlona ze nie odpisuje na czas, mialem wrazenie ze robi sie agresywna, tak emocjonalnie, potrafila tak siasc mi na psyche, ze czulem ze jestem na krawrdzi wytrzymalosci nerwowej. Byla mistrzem obracania kota ogonem, wyszukiwania w starych emailach ze napisalem jakies slowo i to slowo dzisiaj przeczy temu co mowie inw ogole jestem klamliwy i niespojny. Jakis horror. Na szczescie mam to juz za soba, ale od tego czasunjestem prawie pewien, ze jeden dda w zwiazku to zdecydowanie bardzo duzo, wystarczajaco duzo. To laczenie sie z osobami dda moze byc realizacja marzenia o uzdrowieniu rodzica. Generalnie jest bardzo prawdopodobne ze to jest poduktowane skrzywieniem, a nie dobrem i checia pomocy. No bo kto racjonalnie wybieralby sobie na zyciowego partnera osobe toksyczna, zatruwajaca nam zycie? Nie mowie ze kazdy dda nie nadaje sie do zwiazku, sam jestem dda, i w sumie wspolczuje czesto mojej zonie, ale dwoje dda to chyba zbyt wiele na szczesliwy zwiazek.
Ps. Ja tez w pewnym momencie pomyslalem sobie tak – co za cudowna kobieta, jaka wrazliwa, jaka dobra, po prostu ideal. Niestety to byla tylko gra.Deadundead (martwi mnie Twój nick 🙁 ),
Nie zebym chcial podejmowac za Ciebie decyzje i do czwgos namawial. Jednak z tego co piszesz wylania sie obraz nieszczesliwej dziewczyny, ktorej pragnienia i potrzeby nie byly zaspokajane, a w zamian jeszcze otrzymywala niesprawiedliwe oskarzenia, brak zaufania, podejzenia o zdrade, upokorzenia. Nie zaslugujesz na to aby powielac historie swoich rodzicow. Rozpoczecie terapii to doskonaly pomysl 🙂 Twoja prawdziwa potrzeba nie moze byc zwiazek z kims kogo bedziesz naprawiala, masz prawo do szczescia, zaufania, milosci, stabilizacji, wiary w Twoja uczciwosc. Jesli Twoje zwiazek jest tego przeciwienstwem, no coz… Ja osobiscie uciekalbym, zamiast zuc nadzieja ze to kiedys jakos magicznie sie odmieni. Wiesz, e zwiazku z osoba silniejsza, ten Twoj jegomosc, otrzymalby za kazdym razem odpowiednia informacje zwrotna, wyrazajaca zlosc, informujaca jednoznacznie ze jego zahowanie jest niedopudzczalne. Z Toba jest inaczej, bo Ty zatrzymujesz to w sobie, masz poczucie odpowiedzialnosci za niego a byc moze i winy, ze powinnas lepiej go uzdrawiac, i przy Tobie on moze swobodniej …KRZYWDZIC Cie. Uwazam ze powinnas co najmniej glosno nie godzic sie na to, postawic ultimatum, limit takich zahowan, granice po ktorej odejdziesz – jesli jeszcze wierzysz w jego zmiane, albo po prostu to zrobic jezeli jest inaczej.
Pozdrawiam goraco i zycze wszystkiego dobrego i spokojnych jednak, i wesolych Swiat Bozego Narodzenia.Some1 przede wszystkim nie rozumiem jak można mieć jakiekolwiek roszczenia, oczekiwania w stosunku do mężczyzny będącego w związku. Nie jestem pewna czy opisane przez Ciebie zachowanie można tłumaczyć tylko i wyłącznie byciem DDA. Może ta kobieta zaczęła darzyć Cię uczuciem, niekoniecznie koleżeńskim i próbowała doprowadzić do rozpadu Twojego związku. Ale to są tylko moje przypuszczenia, może błędne.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.