Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Związek z DDA
-
AutorWpisy
-
Eldda tak właśnie myślałam, niestety nasze dzieciństwo ma duży wpływ na to jacy jesteśmy w życiu dorosłym, ogromnie wpływa na naszą samoocenę, poczucie wartości, często dorośli nie mają pojęcia jaką przyszłość fundują swoim dzieciom i to jest straszne. Mam jeszcze pytanie jaki moment w Twoim życiu sprawił, że zdecydowałaś się na terapie? To, że zaczęłaś terapie to wbrew pozorom Twój bardzo duży sukces i dobra droga „ku wyzdrowieniu”:)
Jeśli jeszcze nie czytałaś to polecam Ci książki ” Kobiety, które kochają za bardzo” Robin Norwood lub ” Koniec współuzależnienia” Beatti Melody bardzo pomocne, dużo uświadamiają. Polecam
Kasiulek, to już ponad 6 lat od rozpoczęcia terapii, trwała około roku. A jeszcze wcześniej jakieś 3 lata na własną rękę. Motywacja była zewnętrzna, chciałam zmienić swoje życie ze względu na faceta bo on odsłonił różne sprawy. A potem po kolei wyłaziły kolejne. Wpadałam z deszczu pod rynnę, odtwarzałam pierwotne urazy żeby jej przepracować. Myślę, że dlatego nieświadomie wchodziłam w te toksyczne relacje, żeby odsłonić problem. Przeczytałam kilkadziesiąt książek, najważniejsze to „12 kroków dla dorosłych dzieci” Akuracika, „Utracone dzieciństwo”, „Toksyczny wstyd”. „Toksyczna miłość”, „Księga EST”, „Przebudzenie” i tak dalej 😉 Bywają chwile, kiedy jest super a potem kolejny próg boleści pokonuję, łuski cebuli spadają. A Ty jak pracujesz nad tym?
Eldda, a nie chcesz wrócić na terapię?
Mase, rozważam to 🙂 Mam chęć spróbować tej on-line. Moja poprzednia terapia nie za bardzo się sprawdziła, więcej osiągnęłam w tak zwanym „praniu” i na mitingach. To właśnie dzięki mitingom w ciągu ok. dwóch m-cy odkryłam przyczyny kilku problemów. Myślę też o spotkaniu DDA w Zakroczymiu w czerwcu. Coś poszukam 🙂 Teraz po tej burzy emocjonalnej czuję się lepiej. A Ty jak się masz? Miłego dzionka 🙂 Cieszę się, że jesteś 🙂
Powiem Ci, że terapie są prowadzone w bardzo różny sposób i trzeba znaleźć swoją odpowiednią. Jak wiesz ja zmieniałam kilka razy terapeutów zanim wreszcie poczułam, że jestem „w domu”. Raz zmieniłam grupę bo bardzo źle się na niej czułam. Próbuj i nie daj się 🙂
Wydaje mi się, że więcej emocji przelewa się w bezpośrednim kontakcie chociaż nie wiem bo nigdy online nie próbowałam.
U mnie ogólnie wszystko dobrze. Mam jeszcze dwa aspekty do przerobienia, bo mi nieco utrudniają życie, ale nie są to już duże problemy. Komfort życia bez porówniania do tego sprzed kilku lat 🙂
Cześć
Niedawno zaczęłam się spotykać z DDA. Nie jest to długi związek, ale bardzo intensywny. O problemie dowiedziałam się od niego w momencie gdy podpytywałam czy wszystko w porządku, bo jest jakiś nieobecny (i nie wiedziałam czy to kwestia relacji między nami). Wyznanie nie wystraszyło mnie – raczej chciałam być dla niego wsparciem i byłam wdzięczna za szczerość (wydaje mi się, że przekazanie takiej informacji nowo poznanej osobie nie jest łatwe). Dodatkowo wiem, że przeżył sporo i był w min. 2 ważnych dla niego długoletnich związkach, które (wg niego) zakończyły się z jego winy. Gdy dowiedział się o kilku szczegółach z mojego życia – wystraszył się i odsunął mnie na trochę (uciął na chwilę kontakt). Sam poprosił jednak o spotkanie – stwierdził że jestem dla niego za dobra i będę tylko przez niego cierpieć – tu nawiązał do tych dawnych związków i jeszcze niezamkniętych wszystkich spraw, które mogą rzutować na naszą relację. Odpowiedziałam, że jestem zdania iż wina nigdy nie leży po jednej ze stron – najczęściej zawodzi komunikacja – brak rozmów o potrzebach, uczuciach i obawach. A problemy zawsze możemy rozwiązać wspólnie jeśli mi zaufa. Poprosiłam by zastanowił się nad tym co czuje i kierował się sercem (a nie wnioskami komu jak byłoby lepiej, kto byłby dla niego lepszą partią). W rezultacie zdecydował, że chce spróbować i jest tego pewien. Bywa czuły i uroczy gdy się spotykamy (niczego mi nie brakuje), ale np. dzień później odsuwa mnie od siebie nie dając prawie żadnego znaku życia – nie odbiera telefonu, nie odpisuje na wiadomości, a ja – nie ukrywam – się niepokoję. O braku kontaktu na pewno będę chciała porozmawiać… Za pewne powinnam być w tym bardzo delikatna. Optymizmem napędzie mnie fakt, że zapisał się na terapię DDA i będzie próbował uporządkować sobie życie.
Powiedzcie mi proszę czy macie jakieś rady w byciu z DDA? Może to głupie, ale zależy mi na nim i chcę go wspierać. Wiem, że jeśli trochę bardziej w siebie uwierzy będzie mógł dokonać bardzo wielu rzeczy i zrealizować swoje pasje. Chcę by był szczęśliwy.
Cześć 🙂 Sama jestem DDA i mam narzeczonego, który pochodzi z normalnej rodziny. Powiem Ci, że jeżeli zapisał się na terapię to już duży krok ku lepszemu.
Sama podobnie zachowywałam się na początku moich związków. Po wspaniale spędzonym dniu nie dawałam potem znaku życia, a jednym z powodów było to, bałam się odrzucenia albo uważałam, że nie na tego kogoś nie zasługuję.Były jeszcze takie powody mojego milczenia, których teraz strasznie się wstydzę i może nie powinnam tego pisać… DDA ciągle poszukują akceptacji. Ja ją znalazłam właśnie w związkach. Podobałam się facetom i chętnie z tego korzystałam. Potrafiłam mieć naraz 2 czy 3 facetów i właśnie dlatego nie dawałam znaku życia jednemu z nich, bo akurat byłam z innym… Strasznie mnie to zniszczyło i do dziś mam potworne wyrzuty sumienia, ale niestety taka była prawda. Może chodziło też o to, że nie umiałam wtedy kochać, bo nikt mi tego wcześniej nie pokazał?
Na szczęście teraz mam narzeczonego, który nauczył mnie jak kochać i nigdy przez myśl mi nie przeszło żeby go zdradzić 🙂Tak było ze mną. Nie wiem czym się kieruje Twój facet, ale na pewno będziesz się musiała uzbroić w cierpliwość i wyrozumiałość.
Hmmm… Nie ukrywam, że trochę mnie zaniepokoiłaś. Nie jestem typem zazdrosnej dziewczyny i nie chcę go sprawdzać – ufam mu (może jeszcze nie w 100% ze względu na moje wcześniejsze doświadczenia), ale wierzę w to co mi mówi gdyż nigdy nie dał powodów by było inaczej. Plusem jest to że wiem kiedy się „odsunie” – dostaję smsa w którym pisze, że albo się boi, bo to wszystko tak szybko idzie (pierwsze takie zdarzenie, które opisałam powyżej) albo że jego ojciec alkoholik wrócił do domu i musi się teraz na tym skupić. Boję się tej huśtawki, bo nie jestem pewna czy sama jestem na tyle odporna psychicznie.
Zastanawiałam się nad sposobem ulepszania tego związku. Nie wiem czy nie byłoby to zbyt dziecinne, gdyby użyć do tego listów. Mogłabym za równo wprost wyjaśniać mu jak się czuję w danym momencie, co jest fajnego, a nad czym musimy popracować i jak mi zależy. Niby rozmowa lepiej działałaby na daną chwilę, ale do listu zawsze może wrócić – tym bardziej w tych gorszych chwilach. Czy to dobry pomysł? Czy może w ogóle od złej strony się do tego zabieram? Może powinnam raczej budować dystans nim on sam się bardziej zaduży?
Mamk, jakbym o sobie czytała. Też był brak kontaktu z jego strony i też chciałam, żeby był szczęśliwy, syndrom ratownika mi się uruchomił. Wyszło dla mnie źle. Może tak być, że weźmie od Ciebie to co mu będzie potrzebne i nie da nic z siebie. Ja na twoim miejscu wiedząc to co wiem, nie pakowałabym się w związek z chorym facetem i odstawiłabym go aż do momentu gdy zacznie zdrowieć. Może się bowiem okazać, że traktował Cię tylko jak plasterek na rany i jako zdrowszy facet poszuka sobie kobiety, która nie będzie go postrzegała jako chorego tylko jako super faceta. Nie warto pomagać facetowi w zdrowieniu, musi sam chcieć. I to on ma się starać a nie Ty. A rozmowa o twoich potrzebach nic nie da, będziesz walczyć o coś nieosiągalnego, on nie potrzebuje kontaktować się z Tobą skoro tego nie robi. Fajnie mieć osobę, która zabiega, okazuje zainteresowanie, daje poczucie bycia kochanym, to właśnie on dostaje od Ciebie a nie daje w zamian tego samego. Jak facetowi zależy to się będzie odzywał, uwierz w to, poza tym faceci nie lubią rozmów obnażających emocje i ich słabe strony, a te listy też moim zdaniem nie przyniosą efektu. Ale ponieważ tkwisz w tym po uszy i wątpię, że odejdziesz, wykorzystaj to doświadczenie dla siebie, dobrze byłoby się zastanowić dlaczego chcesz być osobą nastawioną na czyjeś potrzeby a nie swoje. Możesz dzięki temu odkryć jakieś mechanizmy, które stawiają Cię na straconej pozycji. I myśl o sobie a nie o nim, ważne jest żebyś Ty się bardziej nie zadurzyła a nie to czy on się zadurzy bardziej. I nie rób żadnych strategii rozwoju związku i pracy nad nim, albo coś działa albo nie, a jak nie działa już na początku to będzie tylko gorzej. Obym się myliła, w każdym przypadku życzę Ci powodzenia 🙂
Dziękuję za odpowiedzi – dzięki Wam czuję że nie jestem w tym sama. Z nikim z bliższych mi ludzi nie podzieliłam się tą informacją. Wydaje mi się, że to zbyt prywatna sprawa – poza tym nie wiem czy byliby oni w stanie mi pomóc – raczej usłyszałabym: „rzuć to”. Mam teraz mętlik w głowie. Udało się z rana złapać kontakt – zapytałam go czy zawsze tak jest gdy ojciec wraca do domu. Powiedział, że nie… że teraz ma jeszcze jakieś problemy, że się nawarstwiły. Martwi mnie że informując mnie o tym był bardzo oschły. Będę próbować złapać do tego dystans, ale nie wiem czy przypadkiem na samej próbie się nie skończy. Możliwe że to mechanizm ratownika albo potrzeba bycia z kimś. Nie zmienia to faktu, że ten facet potrafi być kochany jeśli tylko chce… W głowie mam tylko pytanie dlaczego robi to z przerwami i czy długo będzie mu się jeszcze chciało?
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.