Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Związek z DDA

Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 97)
  • Autor
    Wpisy
  • eldda
    Uczestnik
      Liczba postów: 1077

      Mamk, jego strategia jest bardzo skuteczna, dostaje od Ciebie to co chce i przypuszczam będzie to robił dopóki mu na to pozwolisz, a potem znajdzie sobie nową ofiarę. On po prostu nie ma motywacji, żeby przestać, po ma się zmieniać skoro mu tym tym dobrze i wygodnie.  Jak robisz coś niewygodnego dla niego to Cię odstawia żeby przeczekać i wrócić do sytuacji wyjściowej, dlatego robi to z przerwami.

      mamk
      Uczestnik
        Liczba postów: 19

        @Eldda: Z Twojej wypowiedzi wnioskuję że jeśli postawię wszystko na jedną kartę to wybierze wersję w której będzie mu wygodniej i odejdzie szukając kogoś kto będzie mniej wymagał od relacji? A jeśli nawet nie – to i tak wrócimy za jakiś czas do sytuacji wyjściowej, zgadza się? Wydaje mi się jednak że on naprawdę chce sobie teraz poukładać życie… Poza tym nie zrobiłam nic co mogłoby mu przeszkadzać – widzieliśmy się we wtorek, na koniec rozmawialiśmy o wyjściu do kina w czwartek, a wczoraj sms odwołujący spotkanie, bo ojciec wrócił do domu i musi się nad tym skupić. Nie chcę go (głupio to zabrzmi) skreślać, rozumiem, że potrzebuje czasu by trochę rzeczy naprostować (o tym że ma problemy powiedział otwarcie, ale bez wchodzenia temat – nie wnikałam, bo widzę iż ciężko mu idzie dzielenie się tym co się dzieje – jakby sam nie do końca to rozumiał). Nie wiem zatem czy jest dosłownie jak napisałaś… Tak – wiem, że go usprawiedliwiam i przez to krzywdzę trochę siebie…

        eldda
        Uczestnik
          Liczba postów: 1077

          Mamk, to nie skreślaj go, tylko zacznij żyć swoim życiem. Nie narzucaj się, nie szukaj kontaktu, jak odwoła spotkanie zorganizuj sobie coś innego, nie bądź dostępna na zawołanie. Prawdopodobnie nie jest dosłownie jak napisałam, ale to nie zmienia tego, że facet traktuje Cię źle. Z drugiej strony skoro pozwalasz żeby Cię krzywdził to nikt Ci nie może tego zabronić, na pewno są powody takiej twojej postawy. Trzymaj się, myśl o sobie i dawaj znać co dalej 😉

           

          mamk
          Uczestnik
            Liczba postów: 19

            @Eldda: Dziękuję – takie mam założenie i chyba właśnie znalazłam w sobie siłę. Długo byłam sama i pewnie to jest jeden z powodów dlaczego tak szybko wpadłam w tę relację (nieźle potrafi zakręcić mi w głowie). Nie chcę by to zostało źle zrozumiane – zależy mi na nim, ale nie dlatego iż potrzebuję kogoś – po prostu gdyby nie ten problem wydaje mi się że byłoby niemal idealnie. Spróbuję bardziej myśleć o sobie i swoich potrzebach. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to powodowało zbyt dużo konfliktów, ale z drugiej strony może dzięki temu uda się niektóre rzeczy naprawić. Dam znać za jakiś czas co i jak.

            Fajnie że tutaj jesteście 🙂

            ewikz
            Uczestnik
              Liczba postów: 11

              Eldda,

              Mamk,

              właśnie napisalam dlugą wiadomość i przez przypadek skasowalam 🙁 Myślę, ze jako dda napisalam niezle spostrzezenia dla ciebie mamk, ale skoro sie skasowalo to widocznie tak musialo byc?;)

              Eldda, dzięki że jestes, i dzięki za przypomnienie mi o bardzo waznej rzeczy.

              Mamk, pisz zawsze jak potrzebujesz! postaram sie nie kasowac moich spostrzezen nast razem:)

               

              mamk
              Uczestnik
                Liczba postów: 19

                @Ewikz: Może jednak pokusisz się o spisanie ich jeszcze raz – byłabym wdzięczna. Dopiero od ok. 1,5 tygodnia poszukuję informacji o DDA i każde spostrzeżenia są dla mnie cenne. Po prostu staram się dowiedzieć co może mnie czekać, na co powinnam zwracać uwagę, co powinno mnie zaniepokoić, jak sobie z tym radzić, jak go wspierać, ale przy tym (jak tu zauważono) – pamiętać o sobie 🙂

                ewikz
                Uczestnik
                  Liczba postów: 11

                  Mamk, Eldda Ci bardzo dobrze poradziła, naprawdę. Ja opisywalam wczesniej swoją historię jako dda, zeby ci pomoc spojrzeć na to z jego strony, w ogole go nie tlumaczac. Bo to nie o to chodzi.

                  Kwinesencja jest taka: on musi zawalczyć o siebie sam, musi zrobić pierwszy krok ku wyzdrowieniu sam, ty mozesz mu byc podporą i wsparciem, ale to i tak nie zmienia faktu ze on musi chciec. Inaczej jak napisala Eldda historia bedzie zataczac koło. A największą ofiarą tego bedziesz ty.

                  On musi tez walczyc o Ciebie. Z jednej str to bedzie motywacja dla niego ku wyzdrowieniu (instynkt łowcy;). Nie mozesz mu dawac wszystkiego na tacy, bo po pierwsze on tego nie doceni, a po drugie on musi chciec, a ty powinnas czuc ze jemu na tobie zalezy. Tak powinno byc.

                  Z drugiej strony, gdy on sam zacznie patrzec w inny kierunek a nie koncentrowac sie na ojcu, to bedzie jego pierwszy krok…

                  Jesli mimo tego, co mu dajesz on nie zacznie walczyc o ciebie, tzn. ze on jeszcze nie jest na to gotowy ( i byc moze nigdy nie bedzie).

                  Musisz ty byc szczesliwa. Inaczej nigdy razem nie bedziecie. I zwroc uwage, ze pisze to jako dda, czyli ja mialam podobne zachowania do niego. Ale nie mam zamiaru go tlumaczyc przed tobą. Jego wspoluzaleznienie nie powinno wciagac ciebie w dol. Nie pozwół zeby czyjas choroba ciągneła ciebie w dół.

                  Po trzecie… zastanów się jakiego mężczyzny potrzebujesz w zyciu?  🙂 Bo kazda z nas zasluguje na to,zeby czuc sie kochaną i mieć przy sobie osobę, z ktorą to szczescie bedzie mogla budowac.

                  Powodzenia!

                  mamk
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 19

                    Obiecałam się odezwać zatem to robię… Rozstaliśmy się. Nie na moją prośbę, ale na jego. Doszedł do wniosku, że musi to sobie wszystko uporządkować. Że ja żyję w bajce, a on ma inne doświadczenia. Przez głowę przebiegła mi myśl, iż chyba tak będzie lepiej. Chociaż byłam gotowa o to zawalczyć. Jestem po części zła, smutna, ale i czuję ulgę. Czy to nie dziwne?

                    Pozdrawiam

                    kreskowana
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2

                      Nie mamk. To nie dziwne. Miałaś pewne wątpliwości od początku. Nie wpadłaś w to po same uszy, jak ja.

                      Jestem na etapie powolnego wychodzenia z ogromnego dołka. „Mój” DDA wpakował mnie w niezłe emocjonalne bagno. Wchodzenie w szczegóły nie ma sensu. Zawalczyłam o siebie. I powiem Wam coś, co być może wyda Wam się mega głupie. Dałam się zmieszać z błotem (trochę na własne życzenie – walczyłam o ten związek za wszelką cenę), ale wrócił rozum na swoje miejsce i… zaczęłam się modlić. Jak przychodziło mi do łba coś idiotycznego: żeby napisać, zadzwonić, cokolwiek – 5 dych różańca. Nie pomagało? To następne pięć. Po pewnym czasie zaczęłam zasypiać z różańcem w ręku. Po dwóch tygodniach świąteczno-noworocznej batalii, dzięki tej metodzie od 13 dni nie nawiązałam kontaktu, poza: „Cześć” (bo siłą wyższą bywamy w tych samych miejscach). Chociaż nawet nie potrafi mi spojrzeć w oczy.

                      Może jestem suką. Zrobiłam już wszystko. Oni muszą sobie pomóc sami. Nikt za nich tego nie zrobi. I nikt nie jest w stanie ich do tego przekonać.

                      mamk
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 19

                        @kreskowana: Trzymam za Ciebie kciuki by udało Ci się podnieść. Możliwe, że też poszłabym tą ścieżką… Chociaż nie mam takiej pewności i nie będzie mi dane się o tym przekonać (co chyba jest dobrą wiadomością). Osobiście otaczam się dobrymi i pozytywnymi ludźmi – co w tych gorszych chwilach nie jest bez znaczenia. Może warto byś zobaczyła czy w swoim środowisku masz taką osobę? Kogoś kto wesprze Cię we wstawaniu na nogi i chodzeniu z podniesioną głową.

                        Dalej jednak uważam, że każdy zasługuje na szczęście – ludzie z DDA również. Nie pokazałam się od najlepszej strony przy tym rozstaniu, czego trochę żałuję. Uważam, że powinnam podziękować i wyjść, ale nie… w kilka sekund wymyśliłam sobie bzdurne i trochę żenujące rozwiązanie – pokazanie wcześniejszej korespondencji (że niby wiem na co się piszę). Chociaż dobrze wiedziałam, że to niczego nie zmieni. Może za bardzo naciskałam przy decyzji bycia razem? Nie jest to w tym momencie ważne. Gdy dotarłam do domu udało mi się jednak trochę ochłonąć i… podziękowałam mu za te dobre wspomnienia, bo przecież trochę ich było. Życzę mu jak najlepiej. Kropka. Nic więcej nie jestem w stanie i nie mam zamiaru robić. No chyba, że pomyśleć o własnym szczęściu.

                        Czy związki z DDA są możliwe – tak, ale gdy OBIE strony tego NAPRAWDĘ chcą. Stoi przed nimi na pewno dużo pracy. Nie można mieć pewności, że właśnie jest się TĄ osobą, która pomoże DDA. Nie można także tracić takiej nadziei, ale trzeba głównie kierować się rozumem, a nie emocjami. Bo na tym drugim, przy osobie z DDA, za daleko nie zajedziemy… To takie moje wnioski – możliwe, że zbyt brutalne, ale czy na pewno?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 97)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.