Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Związek z DDA, odsunięcie

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • Umęczona
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Od kilku miesięcy jestem w związku z DDA, początek nie odbiegał od innych. Jednak zaczęły się schody, coraz trudniejszy kontakt, coraz mniej bliskości. Zaczęło to się jednocześnie gdy pojawiły się problemy w jego domu, z którymi musi się zająć. Od tego czasu jest coraz gorzej.

      Niedawno powiedział z czym się mierzy, że zaczął terapię. Wiem że się stara i zależy mu na mnie. Jednak coraz mniej okazuje czułości, coraz trudniej jest mu zbliżyć się do mnie. On też to widzi. Nam obojgu jest ciężko.

      Nie wiem jak mam się zachowywać by mu pomoc, jak z nim rozmawiać. Obecnie nasz związek wisi na włosku. Nie chce go stracić, ale też nie chce być ciągle odtrącana.

      marcin_90
      Uczestnik
        Liczba postów: 33

        Witam.

        Trudno jest mu tutaj coś sensownego doradzić. Ja kilka miesięcy temu miałem przyjaciółkę która znała moje problemy od a do z i niestety nie wytrzymała ze mną i z tym wszystkim co się ze mną wiąże. Wiem doskonale, że chciała mi pomóc ale ciężko by o normalną rozmowę (nie wiem do dziś dlaczego). Tobie życzę przede wszystkim wytrwałości i cierpliwości we wspieraniu partnera. Przede wszystkim bądź – to jest bardzo ważne. Co będzie u mnie nie wiem.

        „Iść w stronę słońca”
        Uczestnik
          Liczba postów: 203

          Terapia to ciężki kawałek drogi. To, że poszedł na nią do bardzo ważne dla Ciebie i związku. To nie oznacza, że Ty stałaś się mniej ważna. To właśnie dzięki niej Wasz związek może być lepszy. DDa to ludzie, którzy mają problem z emocjami, z uporządkowaniem ich. Dzieciństwo spowodowało, że niektóre emocje nie mogły być odczuwane, więc zostały poupychane.  W dzieciństwie trzeba było czasem przetrwać. Dziecko bało się o rodzinę, a jednocześnie musiało ukrywać, że jest w takiej rodzinie. W rodzinie alkoholowej jest zasada: nie czuć, nie mówić, nie słuchać. Dlatego potem w dorosłym życiu jest nam tak źle, mamy problem z emocjami.

           

          Przeczytaj proszę „Lęk przed bliskością”, jest tam jeden rozdział poświęcony partnerom DDa. Myślę, że pomoże choć trochę to ogarnąć.

          sjz39
          Uczestnik
            Liczba postów: 54

            Wiesz, jestem partnerem(jeszcze mężem) kobiety z DDA. Złożyłem pozew o rozwód. Miałem jej zachowania dość. Zmęczyło mnie to, a mamy jeszcze 7-letnią córkę. Podobnie jak Ty czujemy się odtrąceni. Ma tak głęboko zakorzenione swe ?poglądy?, że nic prócz tego nie istnieje. Ostatnio powiedziała, że chce żyć ?niezauważona, niewidzialna?. Chce ?rozdawać karty? otoczeniu, które ma żyć wg jej zasad. Na terapię chodzi ponad 2 lata. Doszło do tego, że sam potrzebowałem/potrzebuje pomocy psychologa. Jesteśmy 13 lat po ślubie.

            Pora zadbać o własne zdrowie. Przestałem być odpowiedzialny za partnerkę. Odejść od takiej osoby, to też objaw miłości do niej i do siebie. Nie myl proszę z chorym egoizmem.

            Umęczona
            Uczestnik
              Liczba postów: 4

              Trochę późno zaczęłam tutaj pisać, dziś chyba pękłam. A poszło w sumie o jedno zdjęcie. Niby nic nadzwyczajnego, on dobrze się bawiący w klubie. Tylko że dawno przy mnie nie widziałam go takiego, oraz czemu mnie tam nie było? Wywołało to we mnie straszną mieszaninę emocjonalną. Złość, gniew, smutek, rozpacz oraz pustkę… jedno zdjęcie.

              Przestałam mieć złudzenia, myślałam że dam radę ale tak nie jest. Już nie potrafię racjonalnie do tego podchodzić. Samotność w związku jest strasznie bolesna.

              sjz39
              Uczestnik
                Liczba postów: 54

                Doskonkale Cię rozumie. DDA nie lubią gdy ktoś z ich bliskiego kręgu kontroluje. Gdy uczestniczysz w jego zabawie – kontrolujesz. DDA potrzebuje duuuużo miejsca dla siebie.

                Umęczona
                Uczestnik
                  Liczba postów: 4

                  Niestety wszystko się nałożyło, ostatnio mam bardzo stresującą prace. Praktycznie w domu mnie nie ma. Na weekendy też ciężko się ostatnio zgrać. Gdy tak jest chciałam choć telefoniczny kontakt utrzymać. Niestety on nie widział problemu jeśli rozmawialiśmy co 3 dzień i to przeważnie tylko z mojej inicjatywy. Gdy o tym wspominałam, słyszałam tylko „przesadzasz” lub „postaram się to zmienić”, jednak było ciągle tak samo.

                  W niedziele w sumie zerwałam z nim, co prawda co jest śmieszne to przez wiadomość. Jedyna szansa by się spotkać przez kilka tygodni a on wybrał wyjście z kolegami, jak to przeczytałam, próbowałam się dodzwonić do niego – bez skutku. Nie wytrzymałam po prostu. Od tego czasu mnie ignoruje, nie odbiera, nie odpisuje. Nawet się nie ustosunkował do 'zerwania’.

                  Rozumiem że ma problem, ale stwierdzam że on to wykorzystuje na zasadzie 'jestem DDA i wolno mi tak się zachowywać’ i tak naprawdę od dawna nic do mnie nie czuje tylko sam bał się/nie chciał tego zakończyć.

                  Może i jest to forum dla osób z bezpośrednim problemem. Jednak ja, jak wiele innych osób pośrednio przez niego cierpimy. Jestem osobą, która łaknie kontaktu z partnerem, jego obecności, zainteresowania, ciepła. Głową muru nie przebije, a tutaj jest gruby i do tego dobrze zbrojony.

                  Pozdrawiam inne umęczone dusze

                  Anonim
                    Liczba postów: 64

                    Umęczona współczuje Ci.I myśle że dobrze zrobiłaś zrywaj?c z nim bo może takie sytuacje u dda mogą spowodować nawet jeśli nie od razu to z czasem że dda wkońcu zacznie coś robić z tym problemem dla niego.

                    Wiesz ja Cie rozumiem ze pragniesz kontaktu i obecności to zupełnie naturalne że oczekujesz wzajemności bo tak powinno być w zdrowej relacji.

                     

                     

                    malina32
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 142

                      Wiesz w procesie zdrowienia dda chodzi o to ze my mamy sie skoncentrowac na sobie i na dawaniu sobie przyjemnisci i wsparcie. Zrywajac z nim postapilas slusznie. Macie inne oczekiwania i reakcje. Moim zdaniem powinnas teraz zrobic sobie 30 dni przyjemnosci i kazdego dnia dawac sobie jakas przyjemnosc. Zaopiekuj sie soba a nie nim. Jego nie ma. Boli ale to od ciebie zalezy jak wyglada twoj dzien. Inaxzej sie czujesz po obejrzeniu filmu w kinie czy rozmowie z przyjaciolka a inaczej gdy beczysz w poduszke. Dbaj o siebie i swoje potrzeby.

                      Uwiklana
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 83

                        Powiem ze swojej perspektywy, trochę podobne sytuacje z różnych dziedzin życia. Miałam ciocię, która od zawsze była kimś „lepszym” niż reszta rodziny- bo starsza, wykształcona, z dobrą posadą, pomagała nam finansowo. Zawsze stała na piedestale, moja mama była jej sporo młodszą siostrą i na zbyt dużo cioci pozwalała w kwestii że tak powiem wtrącania się w swoje życie. Ciocia miała takie samo podejście do mnie, z tą różnicą że ja nie potrafiłam zaakceptować jej pomagania na siłę (często szkodziła zamiast pomóc, bo robiła tak jak jej się wydawało że jest dobrze, nie pytając mnie o zdanie), nadmiernego wtrącania się, zbyt częstego kontaktowania, natrętności i nachalności, oczywiście w dobrej wierze. Po prostu nie była mi tak bliska i potrzebna, jak na siłę chciała być. Takie zachowania wzmogły się po śmierci mojej mamy, dosłownie bez przerwy do mnie wydzwaniała, jak nie odbierałam to potrafiła przyjść i dobijać się do drzwi, usunęłam Skype bo nie mogłam włączyć kompa, zaraz dzwoniła. Niby rozumiem, że może ona chciała ode mnie wsparcia i bliskości po stracie siostry, ale ja przeżywałam żałobę zupełnie inaczej, chciałam się wyciszyć a nie gadać ciągle na ten temat, poza tym miałam problemy w ówczesnym związku i to mnie także dobijało. Też mogłabym gadać z ciocią o kilka dni, wtedy byłoby spoko, ale ona mnie po prostu osaczała i próbowała narzucić swój punkt widzenia, nie próbując nawet uświadomić sobie, że ja mogę inaczej. To wszystko wina tego, że mama zajmowała wobec niej pozycję podległą, natomiast ja chciałam być równoważnym człowiekiem, a nie kimś kogo traktuje się jak marionetkę. Ciocia miała do mnie pretensje czemu wolę się spotkać z facetem, znajomymi czy nawet posiedzieć w samotności, a nie poświęcać czasu JEJ. Widzę takie podobieństwo do twojej sytuacji, Umęczona, że być może ty za bardzo partnera osaczasz w jego mniemaniu, a skoro on nie potrzebuje kontaktu z tobą, bliskości itd, to widocznie nie jesteście dla siebie stworzeni i nie można tego tłumaczyć wyłącznie jego byciem DDA. Jeżeli on nie łaknie twojego towarzystwa, kontaktu, lepiej się czuje z innymi, olał zerwanie (pewnie było mu to na rękę, zwłaszcza że wyszło z twojej strony, czym „zwolniłaś go od odpowiedzialności”) to co to za związek? Ja sama też jestem DDA, a z moim partnerem mogę siedzieć non stop, czasem co prawda się po nim „przejeżdżam”, ale staram się tłumaczyć mu z czego to wynika. Różnice charakterów spowodowały, że wy po prostu nie bylibyście w stanie być dla siebie nawzajem wsparciem, tak jak to było w przypadku mojej cioci, która też starała się dla mnie robić wiele, często aż za dużo. Mnie ten poprzedni partner okrutnie zranił, bo postępował podobnie do twojego- nie łaknął kontaktu, rzadko go inicjował (chyba, że miał jakąś sprawę), zawsze zasłaniał się pracą, siłownią, komputerem, dosłownie wszystkim, to także ja z nim zerwałam, co na bank go ucieszyło, bo miał problem z głowy i do tego teoretycznie nikt nie mógł mu nic zarzucić, bo w końcu to ja go rzuciłam (u niego „wytłumaczeniem” było bycie starym kawalerem koło 40 i złymi doświadczeniami z kobietami, co wg mnie było spowodowane nie doborem partnerek, a jego narcyzmem i niechęcią do jakiejkolwiek pracy nad sobą, zmian). Przeżyłam to bardzo, schudłam kilkanaście kilo, chodziłam jak zombie. Teraz szczęśliwie od prawie 4 lat jestem w innym związku i cieszę się, że tamten odszedł w zapomnienie, bo ugrzęzłabym w tych jego mętnych tłumaczeniach czemu nie odbiera, nie dzwoni, nie chce się ze mną spotkać, nawet uprawiać seksu gdy już udało nam się zobaczyć- a to jest po prostu tchórzostwo, że nie powiedział mi wprost „sorki, nie pasujesz mi, rozejdźmy się”, tylko czekał aż ja stracę cierpliwość. Teraz jestem dumna z tego, że nie dałam się poniżyć jeszcze bardziej i wykonałam tytaniczny wysiłek, żeby powiedzieć mu „do widzenia”, bo kochałam go bardzo i wiązałam z nim duże nadzieje (teraz stukam się w głowę na jakiej podstawie). Ty też bądź.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.