Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Związek z DDA – porzucenie

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • kkk3
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Witam,

      Jestem młodą dziewczyną – mam zaledwie 20 lat. Kiedy ja miałam 16 lat poznałam przez Facebooka pewnego mężczyznę. Od razu bardzo go polubiłam, ale nie wiązaliśmy ze sobą jakiś planów, było to raczej luźne pisanie. Po paru miesiącach bardzo mocno się zaangażowaliśmy w nasz kontakt – mimo różnicy wieku ok. 8 lat. Kiedy zaangażowanie było coraz większe – chciał zerwać ze mną kontakt, jednak zadzwoniłam do niego i prosiłam by został – wtedy został i już relacja kwitnęła. Przyjechał do mnie po raz pierwszy na nasze spotkanie i pojechaliśmy do kina – od razu zaszedł między nami intymny kontakt, a o dwóch tygodniach poszliśmy ze sobą do łóżka. Cierpieliśmy wtedy. Ja byłam wtedy w głębokiej depresji i nie dażyłam go uczuciem, on rozpłakał się przypominając sobie dawne traumatyczne doświadczenie z dzieciństwa związane z wykorzystaniem seksualnym. Jednak zakochał się we mnie – wyjechał na 2 miesiące po to by zarobić na to, żeby przeprowadzić się blisko mnie. I zrobił to już po 4 miesiącach relacji – ja go wtedy niszczyłam, nie szanowałam kompletnie, a on to przyjemował na siebie, przepraszał, płaszczył się – czego tym bardziej nie akceptowałam. Potem uświadomiłam sobie, że cierpi, że jest DDA i ma mase traum o których nie moge tu napisać. Z czasem zaczęłam się przekonywać wobec niego i zakochiwać. Przeprowadziliśmy się razem do dużego miasta. Nasza miłośc od wtedy zaczęła kwitnąć – widział to każdy – jego ogromny szacunek do mnie, każdy mówił, że nie ma takich mężczyzn na świecie jak on, opiekował się mna jak tylko mógł. Ale nie umiał rozmawiać. Ja ciągle mając depresję, gdy tylko zaczynałam temat – uciekał. Uciekał też, gdy tylko były problemy nawet drobne. Zawsze w życiu uciekał do swojej pasji, ale przeprowadzka ją odebrała i nie mógł jej realizować – co go frustrowało. Mieliśmy swoja rutynę, bliskość i intymność. Ja interesowałam się tematami DDA i chciałam mu zasugerować że jest, próbowałam go otwierać w tych tematach rodzinnych i pomagać, ale to go oddalało. Bał sie rozmawiac o emocjach i zaczął bać się mnie. Odkąd zaczął prace w tym miescie ciągle pisała do niego koleżanka z pracy…ale do sedna, bo ciężko opisać cały związek cierpiąc równocześnie – chciałabym tylko podsumować, że miłośc była ogromna, ale on bał się mojej młodości i niepewności czasami co do tego, że mogę być w związku z o tyle starszą osobą. A on straszliwie kochał. Często jednak powtarzał, że ja powinnam poznać wielu przed a potem dopiero z nim być, bo wie, że jesteśmy sobie pisani, obiecaliśmy sobie że nawet jak się rozstaniemy to się zejdziemy. Kiedy ja zaczęłam kochać bardziej on się zdystansował. I wszystko zaczęło się od niedzieli sprzed 2 tygodni – ja chciałam mu opowiedzieć o mojej depresji a on patrzył w telefon, zrobiło mi się smutno i wyszłam z pokoju – on wtedy podszedł, a gdy ja nie chciałam od razu sie otworzyć wściekł się i był agresywny. Na następny dzień pojechałam do domu rodzinnego…i zaczęło się psuć, pisał sms że chciałby ze mną porozmawiac o naszej miłości. Po 2 dniach wieczorem powiedział, że nie wie co czuje. Na następny dzień puścił romantyczną piosenką i ciepło przytulał, a w kolejnych dniach się oddalał. Aż pewnego dnia stanął w kuchni i powiedział, że się musi wyprowadzić i że nie ma do mnie uczucia. W kolejnych dniach dowiedziałam się, że pocałował kobietę z pracy trochę temu, że ulokował w niej uczucia. Ja go błagałam, błagałam na kolanach i mówiłam, że wybaczam. To nie było coś czego się spodziewał – myślał, że kiedy on w końcu wyjawi sekret to ja z nim zerwę więc postanowił się najpierw zdystansować. Ale to ja się wyprowadziłam z mojego własnego mieszkania nie on…jest cholernie cięzko, gdy mnie zawiózł powiedział, że mnie kocha, że uczucie nie znika, i ono było, dotykał mnie z ciepłem. Ale nie odczuł co zrobił, aż do wczoraj. Zadzwoniłam i stwierdziłam i powiedziałam, że ja też zrywam, że nie będzie kontaktu tak jak on myślał. Mówił, że przecież przyjaźń, że przecież on się chciał wyprowadzić, żeby się zastanowić, że tęskni z przyzwyczajenia, a jednak tęskni z miłości i tak na przemian….wcześniej ,,nie kocham”, a teraz ,,kocham”…powiedziałam, że jeśli zadzwoni to tylko wtedy kiedy będzie 100% pewny że się zaangażuje, że nie potrafi beze mnie żyć, że zwolnił się z tej pracy i podjął terapię. Mówił też, że nie kocha tamtej. Więc czas na moje pytania:

      1. Czy on pokochał tamtą kobietę i temu się pogubił i rozwalił wewnętrznie i chcąc być lojalny mnie opuścił?

      2. Czy on będzie chciał wrócić? Czy to ma szansę?

      3. Czy tak mocno mnie kochał, że bał się zranienia więc sam postanowił to zasabotowac jako pierwszy?

      4. Czy prawdziwa miłość nawet coś takiego zwycięży?

      5. Czy ktoś miał podobną sytuację, jak to rozwiązał? Bardzo mnie interesuje punkt widzenia DDA.

      Z góry dziękuję za odpowiedzi i przesyłam wiele ciepła.

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 621

        Witaj, nd000! Na początku chciałbym do Ciebie apelować o spokój i rozwagę (choć jeszcze pamiętam, że w tym wieku może być o nie trudno;-)).

        Nie wiem, czy i na ile opisana przez Ciebie sprawa ma jakikolwiek związek z DDA.

        Bardzo mnie zaś niepokoi parę punktów z opowiedzianej przez Ciebie historii. Jak choćby to, że Twój przyjaciel próbował zerwać kontakt, gdy Twoje zaangażowanie rosło. W moim odczuciu jest to „podcinanie wędki”, jedna z charakterystycznych metod działania podrywaczy, którzy wykorzystują niewinność i naiwność młodych dziewczyn. Nie mówię, że na pewno w tym przypadku tak jest, ale tak mi się kojarzy.

        Czy jesteś pewna uczciwości tego człowieka? Czy on przypadkiem, próbując wzbudzać Twoje współczucie, nie zakrywa tym jakichś niewygodnych faktów i nie manipuluje Tobą? Patrząc na to z boku, trochę za dużo w tym wszystkim zmian wersji, kręcenia i kombinowania.

        Skoro w życiu tego pana jesteś już równocześnie i Ty, i jeszcze jedna pani, to już brzmi to bardzo nieciekawie. Skąd wiesz, czy tamtej kobiecie nie opowiada tego samego co Tobie („No wiesz, jest taka młoda dziewczyna, która się we mnie zakochała, ale ona nic dla mnie nie znaczy”)?

        Problemem nie jest różnica wieku między Wami. Problem jest w tym, że Ty jesteś jeszcze bardzo młodą dziewczyną, z tego co piszesz uczuciową i zmagającą się z depresją, w obliczu czego możesz łatwo stać się ofiarą mężczyzn opowiadających różne bajki i pozbawionych skrupułów. Proponowałbym Ci mniej ślepej wiary w słowa wypowiadane przez płeć przeciwną i więcej ostrożności.

        Myślę, że teraz przede wszystkim powinnaś zająć się sobą. Swoją depresją, swoim poczuciem własnej wartości, swoim dorastaniem. A wielka miłość… na pewno jeszcze Cię kiedyś spotka 🙂

        kkk3
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          Dziękuję za odpowiedź…moja historia mogła wydawać się niejasna bardzo 🙁 nie odczułam ani razu by mogła to być manipulacja i zwodzenie młodą dziewczyną. Bardziej widziałam kruchego wewnętrznie człowieka, znałam jego historię i nawet ja byłam blisko z jego rodziną a on z moją…a odcinał i uciekał kontakt właśnie wtedy gdy było bliżej zaangażowania (zanim weszliśmy w związek). Czułam prawdziwą miłość i to że mnie kocha, ciężko nie zobaczyć sygnałów przez wiele lat związku…DDA był i wydaje mi się że bardzo (jego ojciec pił, nie pamiętał innej rzeczywistości)…przede wszystkim perfekcjonizm, wieczne poczucie odpowiedzialności za rodzinę, wstyd, to że kochał aż za bardzo mnie i robił dla mnie dosłownie wszystko, ale coś co widziałam przez cały związek to to, że gdy pojawiła się mała sprzeczka on bardzo to sobie wypominał, chciał wychodzić, nie chciał rozmawiać…z tego co się dowiedziałam dziś uda się na terapię, uświadomił sobie ten syndrom, a ja łudzę się że wróci i czuję, że dalej mnie kocha…jak odchodził to to mi powiedział i trzymał za dłonie jakby nigdy nie chciał ich puścić…to dla mnie okropnie trudne bo stało się to z dnia na dzień bez wcześniejszych sygnałów

          kkk3
          Uczestnik
            Liczba postów: 8

            Też co do tej kobiety, oni z tego co wiem spotkali się raz i ją wtedy pocałował. Był pewny, że jak mi to wyjawi to zakończy się związek, nie dopuszczał wersji że będę go błagać więc całkowicie zdystansował uczucia do mnie, mimo że one są, bo je bardzo czuję…

            kkk3
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Na razie się wyprowadził, wyjaśnił to tym że potrzebuje czasu żeby się pozbierać i ułożyć to wszystko w głowie. W głebi liczę na jego powrót.

              kkk3
              Uczestnik
                Liczba postów: 8

                Po chwili wytchnienia od wczoraj, chciałabym Was zapytać, jak pomóc takiej osobie?

                Chcę wspierać i chcę, by zobaczył, że jestem i chociaż częściowo wiem z czym się zmaga, by było mu łatwiej. Ja zdradę wybaczyłam, bo wiem że to była to też oznaka bólu. Nie zawsze byłam perfekcyjną kobietą dla niego i popełniłam zwłaszcza na początku masę błędów, ale teraz rozumiem co moge zmienić i budować.

                Jak dać ciepło i wsparcie którego potrzebuje, a może dać przestrzeń? Czego Wy jako osoby DDA byście oczekiwali?

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 621

                  nd000 czyli kkk3 (nie wiedziałem, że tak łatwo zmienić tu login…), zapodałaś trudny temat… Jeśli ktoś jest lub czuje się DDA, jego lub jej związki mogą być raczej trudne.

                  DDA mogą mieć problemy z proszeniem o to, czego im potrzeba – bo w dzieciństwie ich prośby i potrzeby często były ignorowane. Dlatego wolą czasem manipulować, kłamać, ściemniać, niż przyznać, czego rzeczywiście im brakuje.

                  Jeżeli dasz DDA zbyt dużo przestrzeni, może skorzystać z tego jako szansy do ucieczki, i już nie wrócić. Jeżeli zaoferujesz takiej osobie bliskość, może się poczuć zniewolona lub zagrożona – i też uciec.

                  Dla DDA dzielenie włosa na czworo to zdecydowanie za mało. Dzielenie go na szesnaście części staje się bardziej pożądanym stanem. Zamiast się odprężyć i po prostu żyć, często analizują, a z tych analiz zwykle niewiele wychodzi.

                  DDA mają problemy z poczuciem własnej wartości, przez co często czują się przegrane w związkach (nieraz wchodząc w pozycję kogoś, kto ciągle rani lub kto ciągle jest raniony). Z powodu braku poczucia bezpieczeństwa, ciągłej niepewności i braku dowartościowania czasem mają tendencję, by plątać się w kilka relacji uczuciowych jednocześnie.

                  Z jednej strony potrzebują stabilności, bo u nich w domu tego nie było, z drugiej strony jednak jej unikają, bo im kojarzy się z niepewnością tego, co się za chwilę stanie i nudą.

                  Dla DDA bycie osobą porzuconą jest gorsze niż śmierć (bo po śmierci podobno nie ma już takiego bólu). Dlatego unikają bliskości, boją się jej utraty, albo sami prowokują sytuacje rozstania – żeby przynajmniej mieć nad tym jakąś pozorną kontrolę.

                  Osoby z DDA, które próbują coś robić z tym syndromem, przez uczestnictwo w terapii, mityngach, rozwój osobisty itp. często wychodzą na prostą. Ich duża wrażliwość może wtedy stać się dla nich inspiracją, a nie kamieniem u szyi. Zyskują też wtedy pewną „życiową instrukcję obsługi”, przez co widzą i rozumieją czasem więcej niż osoby z tzw. dobrych domów. Choć mogą być też przez to odrzucani („Jak to, wolisz mówić nam o emocjach zamiast napić się piwa?”).

                  Skoro już o tym mowa, czasami mam wrażenie, że życie z trzeźwiejącym alkoholikiem może być prostsze niż z DDA, bo program zdrowienia zabrania alkoholikowi pić, a nie ma programu, który by zabronił DDA negatywnego myślenia.

                  Gdybyś mnie spytała, czego potrzebuję w związku jako DDA, pewnie odpowiedziałbym, że mieszaniny wszechogarniającego ciepła, bezpiecznej stabilności, radosnej spontaniczności i… czasem świętego spokoju 🙂 Ale w życiu chyba nic nigdy nie jest aż takie proste…

                  Czy powyższy opis przypomina Ci zachowanie Twojego chłopaka?

                  kkk3
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 8

                    dziękuję za odpowiedź dda93 🙂 tak zdecydowanie mi przypomina, bardzo dziękuję za tak dokładną odpowiedź…tylko no tak jak opisałam powyżej to nie jest niestety już mój chłopak, a gdy zaczęłam dawać to ciepło i poczucie bezpieczeństwa totalnie odszedł ode mnie 🙁 bardzo chciałabym żeby wrócił, ale totalnie czuję, że odciął się ode mnie, a ja nie wiem czy mam czekać i liczyć, że wróci jeśli kocha i ułoży sobie to wszystko w głowie czy po prostu odciąć w pełni, dać przestrzeń i nie liczyć na powrót.

                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 621

                      Znam ten stan, niestety. Najgorsza jest ta niepewność. Z jednej strony totalna utrata nadziei na powrót oznaczałaby rezygnację z być może obiecującego i dobrego związku. Z drugiej – nie da się tak żyć, w tym ciągłym drżeniu, czy ta druga osoba opamięta się i poukłada coś sobie w głowie – bo zdarza się to raczej rzadko, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z nieuleczonym DDA/DDD.

                      Pech chciał, że w czasie kiedy rozmawiam z Tobą i u mnie pojawił się podobny problem. W sumie to ja zerwałem kontakt, ale poszło o postępowanie tej drugiej osoby. Stwierdziła, że cały weekend majowy chce spędzić z przyjaciółką, nie ze mną – i było to kolejne z serii podobnych zdarzeń. Choć jeszcze parę tygodni temu podkreślała, jakim to szczęściem jest, że znalazła mnie… Dla wielu osób jest to oczywiste, że gdy pojawia się druga połówka na horyzoncie, kontakty z przyjaciółmi nie są już tak częste jak w okresie samotności. Chyba nie dla wszystkich jednak… A może problem w ogóle leży gdzie indziej… Czas pokaże, choć pod wpływem doświadczeń jestem raczej pesymistą. Oboje jesteśmy DDA, jeśli chodzi o szczegóły 🙂

                      Anonimowi Alkoholicy mówią w takich sytuacjach „Daj czas czasowi”. Czy to na pewno działa? Tego nie wiem.

                      kkk3
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 8

                        Dziekuje Ci dda93 za wszystkie odpowiedzi. Mimo całej miłości która dawałam i wciąż bym mogła mysle ze muszę odpuścić. To nie ja powinnam walczyć. Jestem za młoda na to. Muszę odpuścić i zacząć żyć mimo, ze trudno. Odbyć żałobę po utracie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.