Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Związek z żoną DDA

Przeglądasz 2 wpisy - od 11 do 12 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • Bruce
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      @Henjo

      Rozumie, że piszesz to z własnego doświadczenia, że kobieta dotknięte w związku DDA się nie zmieniają. Prawdę mówiąc, to do niedawana nie wiedziałem (i Ona też) co to jest DDA, i nie sadziłem że tworzymy aż tak bardzo toksyczny związek, na pozór wszytko było ok. Teraz gdy jesteśmy świadomi z jakimi trudnościami się musimy zmierzyć będziemy szukać pomocy specjalisty psychologa (byliśmy już na jednym spotkanie dla par), ale ta pomoc jest bardziej potrzebna dla niej. Z drugiej strony nie chcę ciągle ratować naszego związku za wszelką cen,  Ania zdaje się w ogóle nie wyciągać wniosków z tego co w przeszłości  zrobiła, powtarza te same schematy. Wiec jeśli ona się nie zmieni to będzie z nami koniec.

       

      Henjo
      Uczestnik
        Liczba postów: 6

        tak znam to z własnego doświadczenia… przerabiałem to samo… z takimi ludźmi nie da się żyć…ufam że może Wam się uda…ale jeżeli nie to szkoda życia uwierz mi…jeżeli nie będzie zmiany to sprowadzi Cię  do swojego poziomu w odniesieniu do poczucia wartości i potem wdepta jeszcze niżej… będziesz czuł się z tym bardzo źle… widzisz tak to jest, że człowiek z normalnym (w granicach oczywiście norm) poczuciem wartości i nie wolno tu mylić tego poczucia z byciem zwykłym zarozumialcem czy po prostu bucem, w każdym razie taki człowiek nie będzie gnębił czy poniżał innych (przypomnij sobie czasy szkolne jak jacyś gówniarze, zazwyczaj patolka albo inna dysfunkcja, wyszukiwali sobie kozła ofiarnego i go gnoili, jak koleżanki wyśmiewały się z innej bo była gruba piegowata czy coś podobnego) otóż tacy ludzie muszą odbijać się od „ułomności” innych czyli błyszczeć pokazując wady czy niedoskonałości innych, tym samym „ukrywając” swoje niskie poczucie własnej wartości podyktowane tymi czy innymi sprawami…. i tu sytuacja jest tożsama…DDA (w moim przypadku było DDD – ale to jeden ciul) ma zburzone to poczucie….. będziesz winny wszystkiego… będzie szukała atencji wszędzie…będziecie razem będzie w miarę ok pojawi się większe grono ktoś powie komplement okaże zainteresowanie… i po wszystkim …idziesz w kąt jak niechciana zabawka…. wielokrotnie przerabiałem to …po jakimś czasie już nie chciałem nigdzie chodzić… dla mnie wyjście na imprezę (a umawialiśmy się wcześniej że idziemy np. potańczyć) było tożsame że poświęcam mój czas jej…okazuję zainteresowanie… cieszę się ze wspólnie spędzonego czasu i oczywiście jak sobie kolega chciał przyzwoicie popląsać to nie było problemu…. dla niej wyjście razem (ze swoim facetem) oznaczało co najwyżej przebywanie pod jednym dachem… szczytem hipokryzji było kiedy na parkiecie sugestywnie tańczyła a za nią obejmując za biodra dotykając kroczem tyłka wił się jej znajomy…. i wiesz co….dowiedziałem się że to tylko taniec…że coś sobie ubzdurałem… i zrobiłem awanturę z niczego…. wszystko to wytłumaczył mi dopiero (po zakończeniu tej chorej relacji) psycholog…. a przyszedłem do niego z pytaniem „czy jestem pier@@@nięty ?” bo niczego w tym związku nie rozumiałem…. takie to było odwracanie kota ogonem… czyli gaslighting….

        oj długo mógłbym pisać…. ale najważniejsze jest to żebyś miał plan co zrobić kiedy nie będzie chciała nic z tym zrobić bo bez chęci z jej strony do zajęcia się problemem nic nie zdziałasz…. w każdym razie moim skromnym zdaniem na podstawie tego co pisałeś to…bierz nogi za pas…opiekuj się dziećmi… żyj … ..szkoda czasu na zastanawianie się czy zmieścisz się z rogami przechodząc przez drzwi….

      Przeglądasz 2 wpisy - od 11 do 12 (z 12)
      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.