Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD zycie z partnerem z ddd

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 89)
  • Autor
    Wpisy
  • mavra
    Uczestnik
      Liczba postów: 25

      Potrzebuje pomocy, albo chociaż otuchy i dobrego słowa bo zwariuję… mam 27 lat i związałam się mężczyzną DDD. Wiedząc jakie problemy ma mój chłopak, jakie może odczuwać lęki przeczytałam co tylko się dało, o tym jak mu pomóc i ulżyć… kiedy potrzebował przestrzeni, mówiłam : spokojnie kochanie, nie denerwuj się , ja się nie gniewam, potrzebujesz czasu, rozumiem…" Na jego hasło " potrzebuję więcej wolości" mówiłam: " dobrze ustalmy proszę dni w których będziesz wychodził z kolegami, i dla mnie to jest ok"… ciągle mi powtarza , że on nie wiem czego chce, że ma mętlik w głowie, starałam się zrozumieć, dać mu czas i przstrzeń, ale wczoraj przelała się czara goryczy. Zapytałam czego oczekuje od związku, ponieważ stwierdził , że nie chce mieć wyznaczonych dni na wyjścia,chce sam decydować, nie chce być zmuszany do odpisywania na moje esemesy ( bo esemesy na dobranoc są według niego formą nacisku) i nie chce , mimo że sam nalegał, nazywac się moim chłopakiem, tylko przyjacielem i chce spotykać się ze mną kiedy będzie miał ochotę i wtedy może ten związek nie będzie go męczył… a na pytanie , czego oczekuje od związku usłyszałam w odpowiedzi: ja mam się czuć szczęśliwy… nie mam siły już płakać, bo potrafi być czuły, ufa mi, kiedy ma jakąś dobrą wiadomość dzwoni najpierw do mnie potem do swoich rodziców ( nota bene przedstawił mnie swojej matce jako koleżankę, kiedy spotkała nas na ulicy) … powiedzcie mi proszę, czy to tak jest , czy DDD tak się zachowują czy On po prostu jest egoistą, bo ja też jestem człowiekiem i potrzebuję wsparcia… jestem bardzo samotna w tym naszym " związku", w którym On się ze mną nie liczy ( w piątek ma urodziny , a ja nawet nie wiem czy jestem na nie zaproszona) żyję w ciągłym stresie… czy to się kiedyś zmieni?

      Stokrotka1000
      Uczestnik
        Liczba postów: 310

        Był niedawno podobny temat, polecam.
        http://www.dda.pl/index.php?option=com_mamboboard&Itemid=78&func=view&id=78144&catid=2
        I zastanów się, czy naprawdę chcesz byc w związku, w kórtym 2 osoba w ogóle nie liczy się z Twoimi potrzebami. Zadbaj o siebie, pozdrawiam ciepło

        tara
        Uczestnik
          Liczba postów: 309

          jeśli chcesz być jego służacą albo opiekunką a nie dziwczyna to sie niedziw że przedstawia cie jako kolezanke .
          jeśli chcesz zeby cos sie zmieniło ty muszisz sie zmienić

          Malakh
          Uczestnik
            Liczba postów: 1123

            Mavra, z niego wychodzi kat. Po prostu. Jesteś mu potrzebna, żeby miał się na kim wyładowywać. Wiem, bo sama tak robię, kiedy ktoś się zaangażuje bardziej ode mnie. Traktuję to jako zamach na moją wolność (której i tak nie mam). Jak sobie z czymś nie radzę, to zawsze mam mojego "chłopca do bicia". Co prawda jeszcze nikogo nie zbiłam, ale zawsze wszystko jest ich winą. I nie jest mi ich wcale żal, bo mi na to pozwalają, a jakby tak jeden z drugim pomyślał, toby zaraz mnie ustawił do pionu. DDD potrafi być mistrzem manipulacji, w końcu uczy się tego całe życie. Najpierw manipulują nim, potem on manipuluje innymi.

            Wiesz co, kopnij go w cztery litery, to może coś zrozumie i coś zmieni. A jak nie, no cóż, to już jego problem. Młoda jesteś, szkoda życia. A tego kwiata jest pół świata. 😀 I mówię to ja – powoli-rozumiejąca-Malakh-DDD 😉

            Kurcze, coraz bardziej podoba mi się to moje imię :silly:

            Kurde, co ja mam dzisiaj taki dobry humor? :blink: :woohoo:

            byszek
            Uczestnik
              Liczba postów: 341

              To są normalne zachowania DD , niestety ja jestem pesymistą w takich przypadkach, jak nie zacznie jak najszybciej terapii to wróżę wam siedem lat nieszczęść a potem gorzkie rozstanie. On sam nie wie czego chce i co nim kieruje, wie tylko, że jak się boi to ma uciekać, a boi się tym bardziej im bliżej jesteś. Oczywiście nie przyzna się, że się boi i sam sobie to tłumaczy , że potrzebuje przestrzeni i wolności itp., itd…. Nie znam was więc to niekoniecznie musi być prawda, to tylko moje osobiste doświadczenia w których ja byłem DDD, a ona ratownikiem.

              mavra
              Uczestnik
                Liczba postów: 25

                Jak? Powiedz mi proszę jak go ustawić? Jak to zrobić , bez ekstremalnych : albo ja albo won?… nie chcę stawiać osoby którą kocham pod ścianą ( a po trochu , boję się , że wybierze won)…

                Zauważam też, że ciągle się boję, rozważam każdą czynność pod kątem jego lęków i uczuć… dziś na przykład ma urodziny, żeby nie poczuł się zmuszany do rozmowy , napisałam mu esemesa, odpisał , że dziękuje za życzenia, co oznacza , że ni mniej, ni więcej nie zostałam uwzględniona na liście gości…

                Nie pociesza mnie , że pół światu tego kwiatu , bo przecież mnie interesuje ta konkretna osoba:) nie chcę nikogo innego , bo go kocham… i nawet jeśli odejście w dłuższej perspektywie jest lepszym rozwiązaniem, to przeraża mnie myśl, że mogłabym już nie obudzić się z jego ramieniem , które mnie obejmuje…

                Kiedy mi mówi, że po spotkaniu ze mną przez dwa dni, ma ochotę po prostu siedzieć w domu i z nikim nie rozmawiać , zastanawiam się czy ja mu robię krzywdę? .. Bo w czasie tych spotkań jest cudowny, zajmuje się mną, gotuje, jest czuły… dopiero , kiedy znikam, w nim rodzą się lęki i mnie odpycha… zaczynam wpadać w koleiny myślenia, że to moja wina, że ja robię coś źle, że nie potrafię go uszczęśliwić…

                Sz. nie będzie się leczył, bo nie widzi problemu… nie widzi problemu w tym , że przez 7 lat był sam ( nie licząc licznych , oj licznych dziewczyn dwutygodniowych)…
                nie potrafi też wyjaśnić dlaczego tak nalegał , tak przymuszał mnie , do związku… na początku to ja nie chciałam, mimo że spotykaliśmy się już i co tu dużo kryć , sypialiśmy tez ze sobą… On nalegał na, chciał deklaracji uczuć… jestem zagubiona…

                Na razie postanowiłam ( nie wiem czy wytrwam do jutra, w końcu dziś może zgarnąć z imprezy towarzystwo na noc) wstrzymać się, nie podejmować prób kontaktu…Ale bardzo się boję tej nocy, boję się, że sobie pójdzie.

                Stokrotka1000
                Uczestnik
                  Liczba postów: 310

                  marva, przeczytaj temat, który Ci wysłałam.
                  W ostatnim poście wyrażnie pokazujesz, że Ty równiez masz problem trzymajac się kurczowo mężczyzny, który Cię krzywdzi…Polecam psychologa, żeby zrozumieć przyczynę tego.
                  Podpisuję się pod tym, co napisał byszek, tyle, że ja byłam po 2 str barykady tj DDD, ratowniczka…
                  Trzymaj się, bo to ciężkie…Ze swojej perspektywy polecam ewakuację z tego związku…Potem się żałuję, że tak długo dało się nie szanować siebie…

                  Malakh
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1123

                    Mavra, ale Ty go nie ustawisz! Jeżeli on nie chce się zmienić, to nic nie zrobisz. Sama piszesz, że on nie widzi problemu.

                    Najbardziej mnie przeraża Twój brak szacunku do samej siebie, to, że pozwalasz mu pomiatać sobą. Naprawdę czujesz się spełniona w tym związku? Bo z Twoich słów wynika zupełnie co innego.

                    Rozumiem Twój ból, bo sama właśnie się rozstaję z DDA-hazardzistą. Ale też wiem, że tylko porządny kop może coś zmienić. Mówię to jako DDD.

                    mavra
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 25

                      cóż, psycholog mówicie… tak naprawdę, to ja wiem , dlaczego tkwię w tym związku…
                      Dwa lata temu wyszłam z bardzo ciężkiej anoreksji, raczej nie wyszłam tylko, wydrapałam sobie drogę z tych 30 kilo… i przez te dwa lata powoli dochodziłam do siebie, " oszczędzając" serce dla kogoś wyjątkowego…. moja choroba zaczęła się , a właściwie ujawniła, po odejściu mojego pierwszego chłopaka ( zabawne , alkoholika DDA) cierpiałam po jego odejściu przez dwa lata,nie potrafiąc uciszyć bólu serca, a potem w ciągu 2 miesięcy straciłam ponad 3/4 masy ciała…
                      Byłam na terapii i mechanizmy psychologiczne nie są mi obce bądź nieznane, ale wiecie , jakoś nie łagodzą mojego bólu…logiczne wytłumaczenia, nie pomagają na ból emocjonalny…
                      W tym wszystkim nieuczciwe jest to, że to nie ja chciałam się wiązać , mi było dobrze w otwartej relacji, nie byłam gotowa na wiązanie się , Sz. tak mocno nalegał, wciągał mnie w tą relację, pokazywał, że mogę mu zaufać, że mnie nie skrzywdzi ( wiedział co się ze mną działo w przeszłości) i w momencie w którym ja powiedziałam , że go kocham ( mówił mi to sam wcześniej) wylazł z niego potwór…
                      Najgorsze w tym wszystkim jest to , że sama zamknęłam się w pułapce, w której teraz się męczę, bo wiem , że powinnam odejść i dlatego nie chcę iść na terapię,przez tą pewność , że trzeba będzie odejść… nie mogę znieść myśli, że znowu źle wybrałam , że znowu czeka mnie tyle samotności, przepłakanych nocy, a potem paraliżujący strach przed nową znajomością, która wcale może się nie okazać lepsza…

                      Malakh
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1123

                        A chciałam zapytać, czy sama przypadkiem nie masz za sobą ciężkich przeżyć, bo to uzależnienie od padalca nie jest jednak normalne.

                        Szkoda, że nie ma nikogo, kto by Ci zrobił porządne "przed użyciem wstrząsnąć". To by było w tej chwili najlepsze dla Ciebie, żebyś mogła się wziąć za siebie. Ja miałam to szczęście, że ktoś mi zafundował takie "wake up", inaczej dalej bym się męczyła 😉

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 89)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.