Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › zycie z partnerem z ddd
-
AutorWpisy
-
Gość:
Może masz rację, ba prawie na pewno masz…
Tylko czy ja naciskam? Czy naciskiem jest czekanie tygodniami na telefon, nie proponowanie spotkań , bo a nóż poczuje się zmuszany, zgadzanie się na każdą idiotyczna formę związku?
Albo zmuszaniem jest jeden esemes na 3 dni, żeby zapytać czy wszystko u Niego w porządku?
I pytam bez ironii, piszesz że jesteś dda i dlatego pytam…
i skoro jesteś mężczyzną to powiedz mi proszę , dlaczego Sz. wymuszał ten związek, nie chodziło o seks bo już sypialiśmy ze sobą, dlaczego nie mógł tego potraktować jak innych swoich znajomości? Po co mnie w to wciągał?
Nie chce Go ratować… miotam się pomiędzy " kocham ", a bólem jaki mi sprawia… i tyle.Daj sobie spokój z nim.
Przechodziłem identyczną sytuację parę miesięcy temu z jedną kobietą.
Zakończyłem znajomość… Smsy. Nie dzwonienie itp. Nie jest tego warte.
Za drugim razem z inną również. Też dałem sobie spokój.
Wniosek. Pie.. to.mavra zapisz:
„krótko i po męsku…
nie mogę:(”Jak wolisz, czekać od smsa do smsa i stresować się, czy odpowie, czy też nie; Co powie. Dlaczego tak robię, a nie inaczej…
Masz jednym słowem ciężko. Współczuję. A, potem też nie będzie łatwiej:dry:Mam wrażenie , że na etapie na którym jestem , to nie jest kwestia woli, choc może to tylko moje złudznie….
męczy mnie nawet myślenie o tym, tak naprawdę to chciałabym sie obudzić wreszcie z tego złego snu i nie musiec nikogo ratowac albo nie ratować, nie musiec uciekać, nie musieć robić nic , po prostu zwyczajnie być z osobą , która kocham…i która jak sądzę kocha mnie…
Nie chcę analizować, mysleć , kombinować, bać się , stresować, ale wybór między szarpanina z Nim, a samotnym spokojem, wydaje sie być , w tym momencie, ponad moje siły, więc trwam.hm, ja sama jestem dda – mi się czasem wydaje, że problemów nie ma, bo ON ich jakoś nie widzi, nie dostrzega, suma sumarum – ja jestem problemem.
locek zapisz:
„Daj sobie spokój z nim.Przechodziłem identyczną sytuację parę miesięcy temu z jedną kobietą.
Zakończyłem znajomość… Smsy. Nie dzwonienie itp. Nie jest tego warte.
Za drugim razem z inną również. Też dałem sobie spokój.
Wniosek. Pie.. to.”Może nie dałem sobie spokoju. Tamta osoba nie zasługuje na to, by pisać o niej źle. Nie do końca jest ona temu winna, bo moje zachowania też wpłynęły na pewno na nią. Zacząłem się znów gubić, wątpić, bać się. Bałem się odrzucenia i boję się nadal. Chciałbym do niej napisać, spotkać się, porozmawiać. Brakuje mi jej bardzo. Uciekłem, bo bałem się odrzucenia. Ze, znów będę chciał być dobrym człowiekiem, kochać i oddać się w całości, a znów zostanę zraniony. I sam unikam kontaktu. I te myśli, że znów mogłem coś zrobić, a nie zrobiłem. Albo powiedziałem źle, a jakbym powiedział inaczej, to by sytuacja przybrała inny zupełnie wygląd. Masakra.Nie jestem silny. Jestem wciąż słaby. Chciałbym się poczuć, że rzeczywistość przez chwilę mnie kocha, że mnie potrzebuje. I znów nakręcam się negatywnie :S 🙁
Tak off topic.
Edytowany przez: locek, w: 2011/05/10 09:21
Mavra, Jestem ciekawa jak skonczyla sie Twoja historia? Minelo 9 lat…
Ciekawe, czy autorka wątku jeszcze tutaj zagląda, ale wydaje mi się, że bajkowym „i żyli razem długo i szczęśliwie” to się raczej nie skończyło…
We mnie to, co przeczytałem w tym wątku wzbudza złość. W głowie mi się nie mieści, że można posunąć się aż tak daleko w rezygnacji z siebie, tym bardziej, że ta druga strona wydawała się być z niektórymi swoimi aspołecznymi i narcystycznymi zachowaniami kompletnie tych starań nie warta.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.