Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zycie z Zona DDA

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • Mikakom
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Witam serdecznie,

       

      ja mam taki problem, byc moze ktos z was ma podobne doswiadczenie/problemy i moze mi dac skazowke, jak sobie z tym poradzic.

       

      Proboje sie trzymac krotko, i od razu przepraszam za bledy, mieszkam w niemczech od roku 1989, przyjechalem tu jak mialem 9 lat, dlateko troche kiepsko mi z pisownia, wybaczcie 🙂

       

      W mojej rodzinie duzo bylo pite, moj ojciec lubial duzo i chetnie pil, potem bardzo zle traktowal tez moja matke, ktora tez potem zaczla pic. Teraz wiem, ze mialem duzo symptomow DDA, (dowiedzialem sie o DDA okolo miesiac temu), ale na szczescie wychowala mnie praktycznie babcia gdzie mialem wsparcie i milosci, tak ze wiekszosc mnie ominelo, powiedzmy to tak.

       

      Mimo tego kiepsko mi szlo w zyciu, nic nie umialem dokonczyc, obwinialem caly swiat za to ze mi nic nie wychodzi, i tak pelny gniewu wyjechalem do kuzynki do polski w roku 2008, gdzie poznalem dziewczyne, w ktorej sie zakochalem. Po krotkim powrocie do niemiec ( 10/2008 – 12/2008) znalazlem sobie prace w polsce i praktycznie od pierwszego dnia zamieszkalismy razem.

      To byla moja pierwsza kobieta i pierwszy zwiazek, dlatego tez nie dokladnie zrozumialem dziwne zachowanie jej,dowiedzialem sie pozniej, ze jej matka bardzo duzo pila i zaniedbywala wszystkie obowiazki w domu, czesto nawet nie mieli co jesc teraz wiem ze ona tez jest DDA, i to w bardzo powaznym stopniu. Klocilismy sie ale jakos potem to szlo dalej, az w roku 2010 wrocilismy razem do niemiec, i zamieszkalismy w domu rodzicow, ale jak by w swoim mieszkaniu, kazdy ma swoje mieszkanie w tym domu.

      Musze sie przyznac ze ten pobyt w polsce mi dal duzo, przez to jakos sobie poradzilem z moim byciem DDA i sie bardzo przez to na pozytywnie zmienilem. Przez to tez oczekiwalem od niej, typu jak ja sobie dalem rade, to i tez dasz rade, duzo z nia rozmawialem i wspierazem ja jak tylko moglem.

      W niemczech tez sie duzo klocilismy, ona zawsze byla impulsywna i zinma, tez strasznie chaotyczna, ale ja zawsze uwazalem ja jak nieuszlifowany diament, ze dorosnie do rozumu i sie zmieni jak ja. w 2011 juz bylismy u psychologa polskiego, ktory poradzil psychoterapie, ale ze nastepny termin byl dopiero po 6 miesiacach, nic sie nie stalo, powiedziala mi ostatnio ze nie chciala na to chodzic bo to by za drogo wyszlo i wolala, ze ja sobie cos kupie, wiem DDA syndrom, chociasz dla mnie te pieniadze nie byly wazne, ona jest najwazniejsza.

      W 10/2012 urodzila sie nasza corka i przez nia to dopiero byl stres w naszym malzenstwie klotnie i spory byly coraz mocniejsze i extremalsze. W 2014, gdy klotnie i malzenstwo bylo w bardzo trudnym stanie, to powiedziala mi ze jest w ciazy i ze chce 2 dziecko. ja w szoku sobie pomyslalem sobie ze juz z jednym sobie nie radzimy, i chetnie by chcialem 2. dziecko ale nie z nia, dopoki jest taka niedojrzala, powiedzialem ze nie wiem co sobie zrobie, jak sie urodzi 2. dziecko, taki spruty nerwowo bylem. Zona kilka dni pozniej poronila, lekarze powiedzielz ze poziom hormonow byl zly ( ona ma problemy z tarczyca, Hashimoto). Mimo tego ja jestem 100% winny ze sie tak stalo, tylko i wylacznie.

       

      Potem miala dluga depresje, widzialem i czulem to, ona nie chciala sobie dac pomoc, az w na poczatek tego roku poszla do nowej pracy, zmienila sie o 100%, zaczla sie malowac, schudla, mowila ze robi to dla siebie. Polowe marca powiedziala mi z usmiechem na twarzy ze ona chce rozwod, ze ja spierdolilem wszystko, i wogole ja jestem tym wszystkim winny, bo ja nie widzialem jak zle jej jest, to ze ja jej chcialem pomoc to oczywiscie sie nie liczy.

      dla mnie rozwalil sie swiat probowalem ratowac co sie da, ale ona byla co raz egoistyczna, arroganska i bolesna do mnie, az przez przypadek przyjechaja do nas kuzynka z polski na 2 dni ze znajoma, ktora jest psychologiem. Ona rozmawiala z zona i powiedziala jej ze ona jest DDA i to jest przyczyna wszystkich problemow.

      Po tym czasami dalo sie rozmawiac z nia dobrze, ze sprobujemy ze soba, ale na drogi dzien to znowu byla bardzo aroganska i wmsciwa, az ja doszlem do tego punktu, gdzie ja powiedzialem, ze i dobrze ze sie rozchodzimy, ja tez mam tego dosyc i bede szczesliwy jak bede mial wreszczie spokoj od niej. w tym momencie sie rozplakala i mi sie przyznaja do tego , ze mimo ze jej matka pila to ja zostawiala po roznych ludziach jak pila, miedzy i nnymi 2 chorych kuzynow, ktorzy ja molestowali.

      W tym momencie zmieklem i powiedzialem jej ze pomoge jej z tego wyjsc. to bylo tak 3 tygodnie temu, od tego czasu byly fajne dni, widac ze sie znowu stara o nasz zwiazek, ale sa tez takie dni, gdzie powraca do starych zachowan, ostatnio nawet sie przyznala, ze calowala sie z kolega z pracy i chciala z nim isc do lozka, powiedziala to tez tak arroganckie, ze mnie to bardzo zabolalo. powiedziala tez ze to podobno bylo przed rozmowa z ta pani psycholog, i ze czula sie do niego przyciagana bo on tez jest DDA. Ona to tez tak bez skupolow powiedziala jak by dostala mandat, nierozumi tego, jak to zabolalo. A jak ostatnio bylismy na miescie i stara kolezanka mnie przywitala, to mi potem sie przyznala, ze myslala zazdrosnie skad ja znam ta pinde.

      Sczerze mowiac nie wiem co mam dalej robic, nie potrafie jej teraz zaufac, mowi ze chce sie zmnienic i nie chce zyc jako DDA dalej, ma juz wstepny termin na terapie stacjonarna ale to dopiero pod koniec roku, do tego czasu uzgodnilismy z ta pani psycholog terapie przez skype 1x w tygodniu,  do tego chodzimy na spotkanie Al Anon dla DDA.

      Nie wiem dokladnie jak znies te ciagle byc traktowany jak przedmiot, lub olewany, albo tylko krytykowany, nie wiem co z tego mozna „zwalic” na DDA, do tego teraz, jak juz wie, ze wiele tych zachowan pochodzi z DDA ( robienie awantury bo jest akurat za dobrze, a to nie moze byc ) czy nie mozna zadac, jak wiesz ze to zle, to dlaczego to robisz ??

       

      Nie wiem jak silne jest w tym przypadku byciem DDA, co wy myslicie ?

       

      Macie jakies wskazowki ?

       

      Z gory dzieki i sorry za dlogi tekst 🙂

      Huskynika
      Uczestnik
        Liczba postów: 11

        Witaj Mikakom,

        Wiesz dziekuje ci za twoj list bo jest dla mnie kublem zimowej wody . Mam nadzieje ,ze bedzie  skutecznych impulsem do mojego obudzenia sie. Jestem zona z DDA i mamy dwoch malych synow. Dzisiaj uswiadomilam sobie, ze to wielki trud zyc ze mna. Do tematu chetnie powroce jesli chcialabys poznac co dzieje sie po ,, drugiej,, stronie.

        pozdrawiam

        Mikakom
        Uczestnik
          Liczba postów: 3

          Czesc Huskynika,

          Pierwsze dzieki za odpowiedz i ciesze sie ze moge ci moze pomoc. Oczywiscie by cgetnie slyszalem twoja strone moze mi pomoze zrozumiec wiecej.

           

          tamaryszek
          Uczestnik
            Liczba postów: 148

            Witaj,
            przeczytałam Twój post, współczuję Ci bardzo. Sam jesteś DDA i żyjesz z żoną – DDA. Niestety często tak bywa, że ludzie zupełnie nieświadomie dobierają się na zasadzie podobieństw, a więc DDA łączy się DDA.
            Z jednej strony można by sądzić, że łatwiej jest żyć ludziom z podobnymi doświadczeniami, bo lepiej siebie rozumieją, ale z drugiej strony w takim układzie jest mnóstwo trudnych emocji, przyciąganie na przemian z odpychaniem, w zasadzie ciągła huśtawka emocjonalna.
            Jeśli mogę tak to powiedzieć, Twoja zona wydaje się być szczególnie trudnym „przypadkiem” DDA. Wiele z jej zachowań wynika z trudnych przeżyć, których doświadczyła, tym bardziej, że jest córką matki alkoholiczki. Ja jestem córką ojca – alkoholika i też mi było ciężko, ale więź matka – córka jest szczególnie specyficzna i mocna jakby na to nie patrzeć, więc bycie córką matki – alkoholiczki dla dziewczynki jest szczególnie trudne, wydaje mi się to być trudniejsze niż gdy się jest córką alkoholika.
            Twoja żona nie miała w domu prawidłowego wzorca kobiety, ani jako matki ani jako żony, więc nie można się dziwić, że wiążąc się z Tobą postępowała jak dziecko we mgle. Poruszała się po omacku, nie wiedząc jak tak naprawdę postąpić w różnych sytuacjach życiowych. Uczyła się tego samodzielnie, więc popełniła mnóstwo błędów, powielając niejednokrotnie zupełnie nieświadomie błędy jakie popełniała jej matka.
            Jak sam zapewne wiesz gdy jest się DDA to żyje się w ciągłym napięciu, oczekując że za chwilę stanie się coś złego. Ty chciałeś stworzyć normalną rodzinę i Twoja zona poczuła się zagrożona. Na tym polega paradoks. Z jednej strony na pewno chciała żeby było inaczej niż u niej w domu rodzinnym, ale z drugiej strony jak faktycznie poczuła, że jest bezpiecznie i dobrze, to wzbudziło w niej ogromny lęk i napięcie. To jest silny stres, a ludzie nawet nie będący DDA w silnym stresie często tracą logikę myślenia i postępują impulsywnie, chaotycznie. Stąd te awantury. To tak wygląda jakby Twoja żona sama nie wiedziała czego chce.
            Jako DDA ma problem z wyrażaniem swoich emocji, z przeżywaniem ich, komunikowaniem swoich potrzeb.
            Dużą negatywną rolę odegrało tu jeszcze molestowanie, osoby molestowane w dzieciństwie jako dorosłe często mają zaburzoną sferę seksualną, podejmują jakieś ryzykowne i nieprzemyślane kroki, stąd pewnie to gadanie o całowaniu i chęci pójścia do łóżka z kolegą.
            Poza tym jakby na to nie patrzeć każdy z nas niezależnie czy jest DDA czy nie, jest po prostu człowiekiem z określoną osobowością i charakterem, mamy wrodzone predyspozycje do określonych zachowań, czasami jeśli jest ok te zachowania mogą się nie ujawniać, ale jeśli sytuacja jest trudna, trudne dzieciństwo, molestowanie, mogą okazać się takimi czynnikami spustowymi, które doprowadzą do ujawnienia bądź nasilenia takich zachowań.
            Np. jeśli ktoś ma predyspozycje do bycią osobą lękową (neurotyczną) i wychowuje się w środowisku które będzie wzmacniać ten lęk, to jako dorosły będzie zdecydowanie bardziej lękowy niż byłby gdyby wychował się w normalnej rodzinie.
            Problem jest naprawdę bardzo złożony i poważny.
            Wnioskuję, że kochasz swoja zonę i dlatego najlepsze co możesz zrobić to motywować ją do terapii, wspierać, nie pouczać, nie moralizować.
            Wiem jednak, że sam bardzo cierpisz i ciężko Ci wytrzymać te ciągłe naloty Twojej żony na Ciebie, odtrącanie, traktowanie jak przedmiot.
            Dlatego myślę, że niezależnie od terapii swojej żony sam powinieneś również poszukać jakiejś grupy wsparcia osób z podobnymi jak Twoje problemy dla siebie, żeby mieć też od kogo innego czerpać wsparcie i dzielić się doświadczeniami.
            Może warto też pomyśleć o terapii rodzinnej w której uczestniczylibyście wspólnie.
            Życzę dużo siły i odwagi, jeśli zależy Ci na rodzinie i żone, to nie poddawaj się, mam nadzieję że Wam się uda, choć na pewno zajmie to sporo czasu nim nastąpią zmiany na lepsze, ale naprawdę warto podjąć starania.
            Pozdrawiam serdecznie
            Tamaryszek:)

            Mikakom
            Uczestnik
              Liczba postów: 3

              Dziekuje wam za odpowiedzi, troche mi to pomoglo, ostatnio tez zauwazylem u zony gdy chce ostroznie pogadac o problemach to czuje sie zaraz atakowana i odpowiada bardzo agresywnie, chyba boi sie zmian, mowila ze by wolala tak jak jest teraz.

              Ja jej powiedzialem ze ja tego nie chce, i sie ja spytalem, to dlaczego jest ze mna jeszcze wogole, gdy dokladnie wie, ze chce zmienic wszystko.

              Ja sie ja zapytalem, czy cos do mnie odczuwa, to mi powiedziala, ze nie wie dokladnie, bo nie wie co to milosc, powiedziala my tylko, ze przy mnie sie lepiej czuje, je ja to uspokaja i czuje sie bezpieczna.

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.