Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Żyje z DDA i nie daję już rady

Przeglądasz 4 wpisy - od 21 do 24 (z 24)
  • Autor
    Wpisy
  • Inama
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      To trud, kiedy nie ma współpracy z bliskim człowiekiem. Kiedy jeszcze wiadomo, że nosi w sobie znamię krzywd z dzieciństwa. Sporo jest nas…DDA… Tak, potrzebujemy wiele…bo wiele nam szczędzono… wiele potrzeb nie zaspokajano w wystarczający sposób. Tu potrzeba wiele pracy, trapi, grupy wsparcia. Jeśli ktoś mówi, że się zmieni i myśli, że zrobi to sam…to sam siebie oszukuje. Może i są jednostki, które dały radę, lecz nie można czynić reguły z wyjątku. Jeśli partner wykazuje chęć zmiany, to warto, by poszukał pomocy. To nic strasznego pójść do psychologa, gdy emocje chorują…jak normalne, że idzie się do laryngologa z zapaleniem gardła. Rozumiem lęki i obawy, trudności z mówieniem o sobie i jeszcze mniejszą wiarą w to, że ten stan może się kiedyś zmienić. Każda zmiana potrzebuje czasu i odpowiednich narzędzi. Jeśli w grę wchodzi krzywdzenie bliskich, to podjęcie zdecydowanych działań, powinno być warunkiem koniecznym do szczęścia.  Sama jestem DDA i całe życie pracuję nad tym, co jeszcze wyłazi, a 10 lat intensywnej pracy nad schematami i zaklętym kręgiem zachowań. Każda praca przynosi owoce i ja ciesze się dużą świadomością siebie i wolnością w działaniu. Czy objawy zniknęły? Nie i pewnie będę je stale odczuwać..jednak świadomość siebie i wiedza, którą już mam pozwala mi spokojnie podchodzić do tematu. Życzę wszystkim, którzy borykają się ze swoimi trudnościami dobrych decyzji w poszukiwaniu pomocy sobie, a przez to bliskim. 🙂

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Głupia jestem bo ciągle to odwlekam

        Zwróciłem uwagę na te słowa, bo jak się pochodzi z dysfunkcyjnego domu, to nie tylko trudno zrozumieć dlaczego się coś robi wbrew sobie, ale na dodatek jest jeszcze wstyd z tego powodu („jestem głupia” zamiast zwykłego „nie rozumiem”).

        Jak sprawdziłem, co wyniosłem z domu, to nie mam już wrażenia, że to jakaś moja głupota, wręcz przeciwnie – nauczyłem się bardzo dokładnie co trzeba robić, żeby w tamtych warunkach przetrwać, a bezpieczne wydaje się to, co już znam, bo nie jest to miłe, ale przynajmniej wiem jak się zachowywać. Nowych zachowań dopiero się uczę i one czasem budzą we mnie lęk, jak choćby teraz, kiedy byłem otwarty wobec ludzi przy kilku różnych okazjach i nagle zacząłem się bać, czy nie spotka mnie za to jakiś cios, bo w domu tak właśnie było.

        Sprawdź, czy nie potrzeba ci może jakiejś pomocy przy podjęciu decyzji, bo ona w ogóle nie wydaje mi się łatwa.

        MalaMi007
        Uczestnik
          Liczba postów: 9

          Piszę do Was znowu, naprawdę nie mam już siły.  Urodziłam na początku września, nic się nie zmieniło mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej.

          Nie przespałam żadnej nocy, początek był bardzo ciężki bo bardzo hormony dały mi się we znaki, od męża dostałam tylko raz czy dwa podziękowanie za dziecko bez jakiegoś specjalnego szału, prezentu. Od początku jestem sama w domu bo on pracował na zlecenie i nie mógł wziąć urlopu ani zwolnienia na mnie.

          Prawda jest taka, że w moim życiu nie ma teraz w ogóle czasu dla mnie. Związku mam wrażenie, że nie ma – zniknął już dawno temu. Mój mąż co jakiś czas przejawia dowody nieodpowiedzialnosci ja już nie mam to tego siły. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale czuję do niego taką nienawiść taką złość której nie potrafię opisać i nie wiem skąd się bierze. Z bezradności? Z tego że nie mam wpływu na swoje życie? Mam go naprawdę dosyć i swojego życia i męża… Kocham innego człowieka którym on już nie jest. Powtarza, że kocha, ale nie robi nic żeby naprawdę to pokazać. Może u mnie ma już za wysoko postawiona poprzeczkę i zwyczajnie już jej nie da rady przeskoczyć, może naprawdę powinnam się z nim rozstać i zacząć nowe życie…

          Nie ma nic co mnie miałoby przy nim zatrzymać, coś co miałoby sprawić że dam mu kolejną szansę a było ich multum.

          Prawie wszystko co jest do zrobienia w domu muszę sama mówić, pokazywać palcem, sam nie wpadnie praktycznie na nic. Psu nie potrafi dać jeść sam z siebie, starszemu dziecku też rzadko kiedy sam zrobi coś do jedzenia. Obiadów nie gotuję nigdy…  Jesteśmy po ślubie 7 lat ja nie pamiętam kiedy on był romantyczny, kiedy ja czułam się kochana…

          Zmęczona jestem tym życiem, stoję teraz przed podjęciem decyzji o rozwodzie. Nigdy nie byłam tak blisko tej decyzji jak teraz…

          marta2985
          Uczestnik
            Liczba postów: 106

            Przepraszam że tak napiszę ale moje odczucie jest takie że szukasz aprobaty ? pozwolenia, na to aby rozstać się z mężem. Kurcze domyślam się jest ci ciężko. Jak nie dajesz rady i jesteś pewna na 100 procent  że chcesz odejść to odejdź ale to musi być twoja świadoma decyzja. I ty musisz się na nią zdecydować.

          Przeglądasz 4 wpisy - od 21 do 24 (z 24)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.