Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 1,173)
  • Autor
    Wpisy
  • 2wprzod1wtyl
    Uczestnik
      Liczba postów: 1177

      Aqq1975, bo widzisz tutaj też są osoby, ktòre co nieco przepracowały i potrafią wyłapywać jak ktoś kręci się wokòł własnej osi i nie wkręcają się. To nie jest forum dziwnych osòb to tak dla wyjaśnienia.

      Czym innym jest zrozumieć i akurat kredytu zrozumienia dostałeś bardzo dużo (nawet bym powiedział, że dwa trzy wpisy powinny uciąć temat) a czym innym nie wkręcanie się w jedyny słuszny kierunek nadawany przez osobę z dysfunkcjami -podobnie sprawa wygląda przy (zwłaszcza kobietach) osobach wspòłuzależnionych one też pròbują nadać kierunek rozmowy na to 'dlaczego on taki jest’ 'co zrobić aby się zmienił’ i gdy raz, drugi trzeci uzyskują odpowiedź, że trzeba od siebie często i tak nie dociera, bo ma być temat 'dlaczego on taki jest’ i mniej więcej w takim trybie są Twoje wpisy

      Tutaj nikt Cię nie przeterapeutyzuje nie temu służy forum.

       

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177

        Aqq1975, o to chodzi w relacji, że nie tylko moje potrzeby, ale też uwzględniam potrzeby drugiej strony.

        Patrząc szerzej tak uczy doświadczenie  czas spędzony z drugim człowiekiem mimo, że wydaje się bezproduktywny w rzeczywistości daje nam więcej.

        To zrozumiałe, że skoro nigdy lub dawno nie byłeś w takiej relacji to trudno jest Ci po prostu być. Z drugiej jednak strony możemy się uczyć, że w relacji potrzebujemy też autonomii przy czym aby znaleźć środek niekoniecznie i nie zawsze trzeba porzucić relację.

        Druga sprawa brak spòjności no bo niby widzisz w tej kobiecie dobre intencje a z drugiej wrzucasz, że pewnie chce Cię przetrzymać żeby zajść w ciążę (rzuca się w oczy taka nieprzepracowana podejrzliwość typowa dla dda).

        Pociąg jedzie i dziś przepaść wydaje się odległa, ale on jedzie jednocześnie  ewidentnie słyszę, że los pasazeròw nie jest Ci obojętny. Czujesz jakąś duchotę, ale nie chcesz/nie umiesz wysiąść. Człowiek to nie zabawka a bliska relacja to nie supermarket. Sprowadzanie relacji do transakcji i korzyści doprowadza do tego typu poròwnań 'w tym czasie wykonałbym pracę’. Duży deficyt miłości, nie masz z czego czerpać. Matka lub ojciec  stojący nad dzieckiem zmieniając pieluchę nie przeliczają. Nie umiesz też komunikować swoich potrzeb, ale z tego co słychać też emocji np. irytacji że zbytniej intensywności. Wiedz, że braki w tych zakresach przekładają się też na inne sfery. Warto też zauwaźać, że  Ty w tej relacji dostajesz i to rzeczy w ktòrych masz deficyty.

         

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
        2wprzod1wtyl
        Uczestnik
          Liczba postów: 1177

          A to już taka norma jak ucieczka to i kłamanie.

          Jeszcze tego nie czujesz, ale kłamanie i ucieczka uderza w Ciebie.

          Zgadzam się z Jakubkiem, że jesteśmy relacyjni a skoro ktoś nie jest to znaczy, że nie umie tak mòwi dr Woydyłło-Osiatyńska i mòwi też, że można się tego nauczyć to może lepiej zamiast kłamać i uciekać mimo wszystko zacząć się uczyć?

          Możesz kłamać i uciekać, możesz postawić granicę a możesz też zacząć się uczyć bycia w relacji

          2wprzod1wtyl
          Uczestnik
            Liczba postów: 1177

            Cześć, samo napisania przez Ciebie listu jest już auterapią.

            Zauważyłem w Twoim wpisie częstą u osòb dda ròżnicę między oceną otoczenia nr. 'poukładania’ życiowego a własnym poczuciem 'że jestem ze swoim życiem w tyle’.

            I co ciekawe nie ma w tym sprzeczności, bo to co widzą inni to nasze zorganizowanie zewnętrzne a to co nam przykuwa uwagę to pewnego rodzaju emocjonalne braki wewnętrzne, ktòre po prostu czujemy.

            Co ciekawe im pòźniej tym widełki robią się szersze. Deficyty w zasobach, ktòre naturalnie zbudowane powinny być przez rodzicòw pocieszające jest to, że można je odbudowywać.

             

             

            2wprzod1wtyl
            Uczestnik
              Liczba postów: 1177

              Rozumiem Twoje położenie. Nie dostałeś miłości od mamy i ciężko Ci dać, bo nie masz z czego czerpać a odbudowywać tego zasoby nie chcesz (bo za pòźno? i inne sprawy teraz ważniejsze)

              Z jednej strony skoro o tym piszesz nie jest Ci ta sytuacja obojętna dokładniej nie spływa po Tobie (na zasadzie jej problem) a z drugiej nie umiesz postawić granicy.

              Wyszedłeś z tym tutaj a to oznacza, że już powoli zbyt dużo waży.

              Myślę, że ciężar będzie ròsł a wtedy może wkraść się dobrze znana technika osobom dda czyli ucieczka.

              W co i gdzie tu uciec? Tylko, że przy tym rozwiązaniu uderzamy w siebie i gdzieś wypłynie

               

               

              2wprzod1wtyl
              Uczestnik
                Liczba postów: 1177

                Sorry wiem, że Tobie może nie być do śmiechu, ale jeżeli o mnie chodzi uśmiałem się😂 głòwnie z powodu formy wpisu.

                W sumie to Twòj opis jest takim typowym dda osoby, ktòra ogarnęła w miarę siebie i swoje życie, wyuczyła się w tym funkcjonować i nie chce  czy boi się zmian?

                Każdy kolejny rok to usztywnianie.

                Ok. Twoje życie

                Iytuje Cię przekraczanie Twoich granic tylko, że emocje są nasze (nie ta kobieta, nie ciotka, nie kuzynka, jak się dobrze przyjrzysz to być może zauważysz, że irytuje Cię pewnie to, że nie umiesz postawić granicy a sprawy same się nie rozwiążą (że się same poukładają jest myśleniem typowo dda))

                2wprzod1wtyl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1177

                  Dokładnie tak, ze swej strony w przeciągu sekundy podświadomie wybieram słabszą stronę konfliktu i  czasami gdy odwròcenie uwagi nie działa zaczynam atakować silniejszego nawet jeżeli nie zawsze jest winny.

                  Na szczęście dzisiaj udaje mi się w niektòrych sytuacjach nie wejść pomiędzy a bywało, że nawet gdybym stał w kolejce i klient wszedł w spòr z ekspedientką byłem wstanie z automatu umniejszyć problem, przenieść w żart itp. mimo, że to dla mnie dwie obce osoby a przy tym żadnej ze stron nic nie zagraża (czasami w takich sytuacjach strony konfliktòw podświadomie wyczekują na wsparcie i właśnie gdy masz mechanizm to prawie pewne, że wejdziesz)

                  Pozornie małe sprawy, ale co one ukazują? czujkę, kontrolę  a czujka oznacza, że po imprezie rodzinnej nawet jak jest dobra atmosfera myślisz 'òw… już wyszli… nie było kłòtni’- nie.zaiważanie u siebie takich rzeczy po pierwsze psuje relacje gdy zaczynamy wchodzić pomiędzy osoby, ktòre spokojnie mogą sobie sprawę same wyjaśnić a po drugie powoduje wyczerpanie.

                  Co do technicznego rozwiązania to najlepiej pobyć w sytuacji dla nas niekomfortowej, wytrzymać gdy dwie strony wchodzą w spòr (mam na uwadze takie gdzie nie ma zagrożeń i nasza interwencja jest tam niepotrzebna). Sama terapia tego nie zmieni według mnie trzeba to wytrenowywać na żywo. Problem leży w tym, że mechanizm bywa bardzo często szybszy, ale czasami załapiemy, że to automat w połowie zdarzenia i wtedy też warto się jeszcze wycofać i pobyć i tak trenować.

                  Ze swej strony widzę, że z czasem udaje się kilka razy na 10 wyłapać to i pobyć natomiast po czasie to już chyba prawie wszystkie jestem wstanie wychwycić co też mi jest pomocne, bo skraca okres bycia w lęku lub złości (dlatego, że rozumiem i wiem jakie są przyczyny) i przede wszystkim przerywa przyrost agresji

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177

                    W święta w jednej sytuacji rodzinnej zażegnałem konflikt. Początkowo poczułem ulgę i satysfakcję, że tak sprawnie odwròciłem uwagę i mogliśmy siąść do kolacji Wigilijnej. A jednak na drugi dzień wszedłem w rolę sprawcy i zrugałem jednego uczestnika niedoszłego konfliktu za to, że prowokuje.

                    Aż dwa dni a być może i kolejne temat by się ciągnął no ale właśnie siadłem sobie i przeanalizowałem 'po czasie’ Jakie wnioski?

                    1. Uruchomił mi się mechanizm rozjemcy – błędem było odwracanie uwagi, trzeba było im (dwòm dorosłym osobom) dać się 'poszarpać’.

                    2. Ok, w danej sytuacji poszedł automatycznie mechanizm, ale już przynajmniej działa 'analiza po czasie’ i spojrzenie z innej perspektywy. W tej sytuacji siedziało to we mnie 2 dni (tylko dwa), ale gdybym nawet nie był na etapie zauważania po czasie to byłby to kolejny ściek, ktòry zostałby w środku a setki takich drobnych spraw powodują z czasem ciężar  – podejście do siebie ze zrozumieniem

                    Chcę przez to powiedzieć, że oczywiście dobrze jest (choć wymaga to dużo czasu i pracy) reagować bezpośrednio, ale gdy jednak zareagujemy mechanizmem to warto podejść do siebie ze zrozumieniem i wspòłczuciem i warto też przyglądać się po czasie, bo najczęściej przyczyny są w nas, bo inni nie są odpowiedzialni za nasze emocje (moja agresja rosła, bo w danym momencie nie zareagowałem w zgodzie ze sobą a nie zareagowałem, bo bałem się konfliktu- pierwotnie zadziałał lęk)

                     

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                    2wprzod1wtyl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1177

                      Kiedyś ktoś wrzucił tutaj na forum już nie pamiętam czy artykuł czy film o tym, że po jakimś błędzie osoby dda potrafią zanegować całą swoją pracę a w rzeczywistości nigdy tak nie jest. (na zasadzie trzy lata na nic)

                      Trzy lata terapii to długo i z pewnością mimo tej decyzji dużo pobrałaś.

                      Myślę, że trzy lata to jest na tyle długo, że już człowiek nie powinien mieć obaw przed rezygnacją lub zmianą terapeuty, ale najpierw warto wszystko powiedzieć, porozmawiać a nie porzucać.

                      Co do mężczyzny to warto jeszcze napomnieć, że w takich momentach po jakimś czasie zwłaszcza manipulanci  lubią się odezwać, warto wiedzieć wtedy jak bardzo jest to silne i, że potrafią sprzedać urzekający kawałek (Mitowa dużo o tym mòwi) i że często skrzywdzone osoby jeszcze bardziej po tym się angażują.

                      To smutne jak potraktował Cię ten człowiek a z drugiej strony czujesz złość, że gdzieś ta ktòra miała mieć rękę na pulsie (psycholog) w Twoim poczuciu zawiodła tylko jest jest jeszcze coś odpowiedzialność – to była Twoja decyzja może i błędna, ale podjęłaś ryzyko a nie każdy przeskakuje ten etap (przy decyzji odwrotnej może dziś byś analizowała? I biła się z myślami jeszcze mocniej?)- wchodząc w relacje na początku nie wiemy co komu siedzi w głowie, czasami ten ktoś też sam jeszcze nie jest pewien.

                      Mając to wszystko na uwadze życzę przeżycia bòlu, smutku i złości ale przede wszystkim dobrych wnioskòw i lekcji na przyszłość.

                      2wprzod1wtyl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1177

                        Spròbuję rzucić obraz tej sytuacji. Mężczyzna w trakcie relacji wrzuca Ci rzeczywistą lub nie (bez znaczenia) wirtualną znajomą co przekłada się, że fokusujesz się na tej kobiecie i przez pryzmat realnego lub fikcyjnego jego wyboru oceniłaś siebie. (już nawet pomijam czy od samego początku taki był jego zamiar czy wyszło przy okazji).

                         

                        A jakie są fakty? Na terapiach uczą by opierać się na faktach.

                        Ten mężczyzna manipuluje, ten mężczyzna porzucił relację, urwał kontakt (gdy ktoś po poznaniu dochodzi do wniosku, że to nie jest miłośc to jak najbardziej, ale nie porzuca a rozmawia) – jednym słowem to ten mężczyzna użył wobec Ciebie przemocy i to w nim jest problem a nie w Tobie i nawet nie w tej wymyślonej lub nie kobiecie a zauważ, że Ty skupiasz się na kobiecie (odwròcenie uwagi od niego i jego zachowania)  i przez pryzmat jego przemocowych ruchòw oceniłaś siebie. Nawet jeżeli ktoś wybiera inną osobę to nie znaczy, że jesteśmy wybrakowani a po prostu bywa, że decydują inne czynniki, ktòre w ogòle nie oznaczają, że ktoś jest lepszy lub gorszy.

                        Myślę, że żaden terapeuta nie podejmie za nas decyzji czy mamy z jakieś relacji wyjść czy w nią wejść – może rzucać światło, ale wybòr zostaje w nas.

                        Ze swojego doświadczenia wiem, że władować się moźna gdy mamy silne deficyty (możemy być czasami świadomi i w terapii, ale deficyt zadziała mocno). Nie zdefiniuję Twoich deficytòw, bo to rola psychologa, ale deficyty odbudowywać najlepiej poprzez interakcje.

                        Jakie mogą być deficyty? np. bliskości, zaopiekowania, deficyt czułości gdy je mamy wystarczy czasami, że ktoś rzuci okruch i bywa, że przestajemy zwracać uwagę na to, że jesteśmy krzywdzeni

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 1,173)