Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: co zrobić? przeczytajcie:) #48839
<brawo> doris jestem pełna podziwu…
Przeżywam coś mniej więcej podobnego jak wy. Patrze jak osoba któą kocham – Ojciec… stacza sie na dno. Od czego by zacząć… jestem jednaczką, jeszcze jak byłam małą to owinełam sobie ojca wokół palca. Dopiero jak zaczełam dorastać oddaliliśmy sie od siebie bo zaczeło do mnie docierać że coś w naszej rodzinie jest nie tak. W pewnym momencie role w naszej rodzinie się zmieniły. Matka była głową rodziny – zarabiała na dom. Ja matką tak ze strony psychologicznej brałam na siebie całą odpowiedzialność za dom. A ojciec…. Dzieckiem, rozwydrzonym, kapryśnym…. egoistycznym… manipulatorem… Jak uświadomiłam to wszystko sobie. Nie licze ile razy powiedziałam mu, że go nienawidze, ile razy go wyklełam… Ale złość przeszła. Potem czułam tylko żal, smutek, ropacz bo mój ojciec… ten kochany ojciec, który przecież był dla mnie taki dobry, co chciałam to miałam mogłam sie pośmiać i byłam bezpieczna ale to wszytsko odeszło… zapomniałam o tym, całe serce było przepełnione żalem… rozgoryczeniem… I wtedy złamałam sie, miałam dosć, odciełam radykalnie tą pępowine… Zaczełam wychodzić, imprezować, żyć swoim życiem… uciekłam bo już nie miałam siły i musiałam chronić siebie. Teraz nawet mi sie nie chce odezwać do niego, obojętność jedna cholerna obojętność. Teraz to ON jest naprawde wrakiem człowieka. I psychiczmie i fizycznie. A ja sie podnosze, jest cięzko, bo ciężko w takim domu pozostać normalnym ale jakoś wierze w jutro i w siebie. Już go nie kocham. On sam wybrał sobie córke i żone już dawno. Alkohol – jest jego córką żoną i kochanką. Ja sie z tym wyborem musiałam pogodzić. Jego już nie ma w moim sercu, został tylko we wspomnieniach.
w odpowiedzi na: ile kosztuje przytulenie #47868Fakt, że przez pewien czas miałam takie wrażenie że przytulanie zbyt wiele kosztuje, że nie warrto brać na siebie takiej odpoiwedzialnosci… do momentu kiedy zawiązałam bliskie więzi… wtedy przytulenie i pocałunek zaczeło coś znaczyć…..;) a nawet bardzo wiele….. tak bardzo lubie sie przytulać….
w odpowiedzi na: Ulubione książki z dzieciństwa. #47547A ja lovam Kaczora Donalda:D
w odpowiedzi na: Ulubione książki z dzieciństwa. #47480Jak byłam mała moja mama kupiła mi książke zawierajacą 365 bajek, każda na jeden dzień itp;) boskie to było…. kurcze…. i król lew i pocahontas byli fajni…. słodkie dzieciństwo było krókie ale było^^
w odpowiedzi na: bajka o czerwonym kapturku #47477biedronka jesteś boska!:kiss:
w odpowiedzi na: Pozytywne myśli…Przeczytajcie !!! #47276Włąśnie chyba chodzi w tym forum ,wsparcie…. nie jesteśmy psychologami tylko ludźmi, któzy weszli troche w swoje ja, swoja duszę… jesteśmy DDA… użalamy sie nad sobą? no cóż mozemy mamy powody…. jest nam źle… no cóz moze mamy powody…. po to jest to forum… żeby wymienić sie doświadczeniem…. bo włąściwie czego wy oczekujecie od nas bo nie bardzo rozumiem?
w odpowiedzi na: Juz myslalam,ze jest dobrze #47231Na podobny temat ostatnio gadałam. Powiem o sobie tyle… chodziłam na terapie a jak przerwana została to ja obrosłam w piórka i myślałam ze już to za mna a tu dupa nie za mną…. nadal musze sie udoskonalać, bywa źle ale czasem jest suuuuuuuuper:D
w odpowiedzi na: obca wsrod ludzi #47229Jakby to było gdyby mnie nie było….. pytanie poniekąd filozoficzne o sens bytu… wierze ze każdy w życiu ma jakis cel, pomiędzy ludźmi wytwarzają sie więzi i sie zrywają…. czy to dobrze czy to źle tego nikt nie wie… ale po co mamy gdybać… zostawmy jasnowidzenie wróźkom…:-]
w odpowiedzi na: Kontrola i Ty pomiędzy sobą a nie-sobą #47228I dlatego ja nie chce zostać lekarzem…. bo nie wiem czy podołałabym temu żeby wziąć na siebie odpowiedzialność że nie udało sie, to nie moja wina ze pacjent umarł mi na stole albo potracił go samochód a ja nic nie mogłam zrobić….
bo ja też cholera biore często na siebie wurzuty sumienia cholerne…. ech…. trudno sobie poradzić z tym ale trza^^ i lecim na szczecin dalej:Dw odpowiedzi na: w jasna cholere … #47215heh ja miałam podobnie że tak to ujme, przez cała terapie równocześnie gadałam z mamą nad problemem alkoholowym w naszej rodzinie… a jak przestałam,po rpostu [rzestało mi zależeć na tym i zajełam sie sobą… ona sobie poradziła jako tako, Sama poszła do psychologa, Sama poszła do prawnika, Sprawa rozwodowa już 31.10….:-] zajeło mi to rok….
-
AutorWpisy