Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Załamanie terapii #28475
Kopciuszku
Ja miałam podobnie. Mniej więcej w poł roku od rozpoczęcia terapii. I wiesz sadzę,że nick bardzo słusznie mowi o rozmowie z terapeuta. Ja rozmawiałam i w moim przypadku doszliśmy wspolnie do wniosku,że zmiany ktore we mnie następuja powoduja,że to drugie nowe ja bylo dla mnie trudne do zaakceptowania w tak krotkim czasie. "Stara" siebie znałam, wiedziałam jak się zachowam, co powiem itd. natomiast zmiana spowodowała że nie konca jestem ( teraz też 😉 przewidywalna sama dla siebie. Inaczej też odnosza sie do mnie moi znajomi. Wczesniej ja raczej wypraszałam od nich grzecznie pewne rzeczy, a dziś potrafię powiedzieć np. że nie, nie zrobię czegoś tam czego sobie życza. To zmienia nasze wzajemne kontakty.A może tylko zmienia moje spojrzenie na te kontakty. Wcześniej zabiegałam o ich sympatię ( czytaj był to warunek mojego dobrego samopoczucia) dziś przyznaję sobie prawo do tego, by istnieć niezależnie ( kiedyś napisałabym pomimo) ich brak uakceptacji,wystarcza mi przekonanie że ja wiem kim jestem i pozostaję soboa niezależnie od tego co w danym momencie pomyśleli sobie inni ludzie.Trudno to tak do konca wytłumaczyć. Ja też miałam ogromna pokusę zrezygnować z terapii, ale gdy juz przyszłam na indywidualna to właśnie moj terapeuta pomogł mi uzmysłowić sobie co się ze mna dzieje i skad takie reakcje.w odpowiedzi na: e-booki – dziecko i inne #28429Tysiu jesteś absolutnie wspaniała. 🙂 dziękuję raz jeszcze
w odpowiedzi na: e-booki – dziecko i inne #28424A czy ja bym mogła poprosić osoby, ktorym udało się ściagnać "wrednych" i "inteligencję emocjonalna" o przesłanie mi tych pozycji na maila arleta_lodz@o2.pl . Z internetu korzystam jedynie w pracy, i mam niestety ograniczenia nałożone przez administratora co do instalacji jakiegokolwiek oprogramowania o mozili nie wspomnę 🙁
Bardzo mi zależy na przeczytaniu tych pozycji, proszę Was o pomoc.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczow.w odpowiedzi na: mysl , aforyzm , maksyma , punkt zwrotny #27104Moj punkt zwrotny, od ktorego podjęłam terapię. Po kolejnym niesatysfakcjonujacym zwiazku, przeczytałam cytat z "Hipopotama w pokoju stołowym"… coś we mnie zamarło, obraziło się śmiertelnie i chciało zapomnieć jakie trafne to było i jakie o mnie. Pomyślałam sobie,że muszę coś zrobić,żeby nigdy więcej. Poszłam na terapię, jestem już 8 miesięcy. Jest lepiej, ale widze że jeszcze sporo przede mna.Ale wiem,że było warto.I wiem, że nie zrezygnuję. Tak sobie obiecałam i już!
Oto cytat, bardzo proszę może jeszcze ktoś się zatrzyma i zastanowi nad soba:
[color=#0000FF]Rozgladajac się za kandydatem na męża, odurzona swoja siła kobieta będzie wysyłać do otoczenia bezsłowny komunikat, ktory po przetłumaczeniu na język matrymonialnego anonsu, brzmiałby: ”Poznam słabego, nieodpowiedzialnego mężczyznę, ktory pragnie być ofiara i pozwolić innym na kierowanie swoim życiem. Będę jego silna matka. Wezmę na siebie odpowiedzialność za jego życie, pozwalajac mu trwać w kłamstwie”. W tej samej gazecie spotkać można ogłoszenie: ”Poznam w celach matrymonialnych pania w odpowiednim wieku, pragnaca nieść odpowiedzialność za wszystko i wszystkich. Będę dla niej ofiara losu i nieudacznikiem”. Spotkaniu takich osob towarzyszy często uczucie określane jako ”zakochanie się”[/color]A dla mnie to film fantastyczny. Dramat, komedia, opowieść nie tylko o pijanym kulturoznawcy,ale także alegoria do naszych polskich społecznych zachowan. O tolerancji dla zakłamania w imię wyzszych ( choć nikt nie wie jakich) celow.o kłamaniu na temat alkoholizmu i trzeżwienia. I to wszechobecne oczekiwanie na pomoc z rejonow boskich, bo z żadnej innej sfery przyjśc nie może, a on przeciez ten alkoholik taki biedny- sam nie da rady, on nie umie. Przyznaję,że na poczatku film mnie przygnębił znakomicie oddana atmosfera alkoholizmu w rodzinie i od razu wrociłam w moj swiat dziecinny, ale ma w sobie coś dajacego nadzieję, pomimo wszystkich złych rzeczy o ktorych mowi. Dla mnie była boska rola syna. I te teksty. Polecam. Wyszłam z kina z rozświetlona dusza i uśmiechem nadziei i zadumy.
w odpowiedzi na: Sposób na depresje #24084Laura dla mnie to forum ma właściwości antydepresyjne 😉 Kiedy mi ¼le to często znajduję tu pomoc, a czasem wystarczy tylko poczytanie postow i świadomość,że nie jestem sama z takim "poprapanym życiem emocjonalnym" 😉
Mnie to bardzo pomaga, a szczegolnie kiedy czytam posty "ozdrowiencow". Wtedy myślę,że jeśli im się udało, to mnie tez powinno jeśli będę mocno chciała.I chcę.:)
A Ciebie Janusz bardzo lubię czytać, bo dla mnie wszystko zaczęło się od zamieszczenia przez Ciebie linku do ankiety sprawdzajacej czy jestem DDA. Test mi wyszedł pozytywny i od tej pory śledzę Twoje posty z uwaga, bo myślę,że madry z Ciebie człowiek, chcociaż zdarza się,że absolutnie inaczej myślę. Ale jestem na terapii już trzeci miesiac i to jest dla mnie najważniejsze. Uczę się inaczej postrzegać świat i akceptować to,że jestem niedoskonała. Może gdybym tu nie trafiła to nigdy nie zdałabym sobie sprawy z tego co mi jest? Nie wiem, ale cieszę się że jest takie miejsce gdzie możemy my DDAtki porozmawiać.
🙂w odpowiedzi na: Terazpia w Lodzi #23771Powodzenia. 🙂
w odpowiedzi na: Terazpia w Lodzi #23751Justa trudno mi powiedzieć coś na 100%, bo pomimo tego ,że jesteśmy DDA to każdy z nas jest nieco inny. Mnie było łatwiej umowić się na terapię przez telefon. Dziś wiem, że moj strach był niepotrzebny. Na pierwszej wizycie wypełniłam ankietę i oczywiście okazałam się DDAtkiem 🙂
Chyba wiedziałam, to już wcześniej, ale bałam się do tego przyznać. 😉
Myślę, że podjęłam decyzje o terapii bo poczułam, że znalazłam się na skraju. Nie umiałam tak dalej żyć i strasznie mnie przygnębiało to, że MUSZE się zachowywać inaczej niż chcę. Miałam wrażenie, że postradałam rozum i nigdy go nie odzyskam.
A mowię o marnych dwoch miesiacach dlatego, że jeszcze sporo przede mna drogi. Ale chcę probować. Wkleiłam taki link, w ktorym jest opisanych sporo cech DDAtkow, może Ci to pomoże?
http://dda.bhd.pl/index.php?option=com_simpleboard&Itemid=40&func=view&id=10674&catid=2Arwen ogladałaś może "Niemoralna propozycję"? jest tam takie mniej więcej motto dla mnie bardzo życiowe i madre " Jeśli jest to prawdziwa milość nie ściskaj jej w garści, puść ja wolno bo nawet gdy obiegnie cały świat wroci do Ciebie i zostanie na zawsze. A jeśli nie wroci, to znaczy,że to uczucie nie było warte tego by o nie walczyć."
Nie wiem czy uznasz moje argumenty, ale ja byłam w dokładnie takiej sytuacji jak Twoj ukochany. Kiedy moja druga połowa naciskała podkreślajac swoje uczucia ja uciekałam, wycofywałam się bo miałam wrażenie,ze się duszę z powodu jej żadania nadmiernej bliskośći. Przestawałam czuć i myślec.To nie były dowody miłości tylko osaczenia mnie przez niego. Nie rozumiałm tego co się ze mna dzieje. Nie wiem jak jest u Ciebie, ale mnie w zrozumieniu tego się działo w naszym zwiazku bardzo pomogła ksiażka Susan Forward " Toksyczne zwiazki" . Czytałam ja i płakałam, bo to wszystko opisywało mnie i mojego wybranka i do tego w niezbyt chlubnym świetle.Ale dało też szansę na uzdrowienie sytuacji. Sprobuj może Ci ta lektura pomoże w zrozumieniu sytuacji? Pozdrawiam i życze powodzeniaw odpowiedzi na: Terazpia w Lodzi #23676Witaj
Miałam podobne watpliwości jak te o ktorych Ty piszesz. Kiedy trafiłam na tę stronę, to szukałam pomocy nie dla siebie, tylko dla mojego faceta – alkoholika i dda.Moje problemy w porownaniu z jego to była pestka. Do decyzji poszukania pomocy profesjonalistow dla siebie dojrzewałam około poł roku. Moja siostra z ktora razem dorastałam i ktorej zdanie bardzo cenię, bo zawsze była dla mnie prawdziwym przyjacielem ( mam nadzieję,że ja dla niej też) powiedziała ,że chyba przesadzam i że przecież jest wiele osob, ktore miały znacznie gorsze dziecinstwo. Kiedy szłam na pierwsza wizyte u terapeuty miałam przekonanie,że niepotrzebnie zabieram mu czas, ale jednak poszłam. I chyba dobrze trafiłam. Mam do niego zaufanie i myślę,że czuję swoja szansę na lepsze życie, a jeśli taka szansa istnieje to warto o nia walczyć. A i moje wspomnienia z dziecinstwa – wiesz one powoli się pojawiaja… i chyba to się nazywa wypieranie ich ze świadomości ale nie chce się wymadrzac 😉
Ja chodzę na terapię na Pomorska. Na razie to tylko marne dwa miesiace, ale jestem zadowolona z jej przebiegu. Odbywam terapię indywidualna i w grupie.Jeśłi się zdecydujesz i coś nie będzie Ci odpowiadać, to zawsze możesz zmienić czy teraputę czy grupę. Możesz też powiedzieć co Ci nie odpowiada i sprobować coś zmienić w ramach tej samej terapii.Dla mnie najgorszy był czas oczekiwania na pierwsza wizytę, bo to był termin około miesiaca i ogromna pokusa zrezygnowania z jej podjęcia. Ale wtedy podtrzymali mnie na duchu ludzie z tego forum, za co nieustannie jestem wdzięczna. Pozdrawiam wszystkich forumowiczow w "lany poniedziałek" :laugh: -
AutorWpisy