Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Czy jest ktoś samotny i zagubiony i smutny? #472635
Hej Wienia. A myślałaś może o powrocie na jakąś terapie? Próbujesz jakoś sama sobie pomóc?
Piszę to ponieważ sama pochodzę z rodziny gdzie taki problem występuje. Tzn. jestem na pozycji twoich dzieci wiec wiem jak taki stan jednej z osób szczególnie najbliższych odbija się na całej rodzinie. Nie wiem w jakim wieku są twoje dzieci ale mi mimo że jestem już dorosła nadal ciężko przyjąć do wiadomości, że mojej mamie wciąż nie chce się żyć, że wszystko ją przerasta, nic ją nie cieszy. Też przez ciężki dzieciństwo. Ciężko jest patrzeć na nieszczęście kogoś kogo kochamy i dorastać w takiej atmosferze. Dobrze, że masz duże wsparcie w mężu i najbliższych.
w odpowiedzi na: Najwyzszy czas #472629Silną wolę to chyba jeszcze jakąś mam bo pije tylko wtedy kiedy mogę sobie na to pozwolić, na pewno nie tak, żeby coś zawalać. No i raczej nie przejmuje się tym co myślą i robią inni.:)
Bo tak czytam wpisy innych partnerów dda i raczej we wszystkich powtarza się narzekanie na ich:
- strach przed bliskością
- huśtawki emocjonalne
- strach przed zaufaniem
- ciągłe porzucanie i powroty
- agresja itp
A z moi jest raczej na odwrót. Bardzo potrzebuje bliskości wręcz to ja czasami nie mogę wytrzymać bo raczej jestem z tych co jej unikają. Bardzo go kocham wiec powoli uczę się w ten sposób okazywać uczucia, ale czasem mówię mam dość i muszę zaszyć się w jakiś kąt i pobyć sama. Oczywiście staram mu się tłumaczyć, że to nie znaczy, że przestałam go kochać, żeby nie czuł się odtrącony, ale po prostu nie wytrzymuje a nie chcę się na nim wyładowywać. O huśtawkach emocjonalnych to też raczej u mnie ich więcej przez tą moją nerwicę, depresję i nie wiadomo co tam jeszcze. O jakiś tam porzucaniach powrotach nie mam mowy, raczej jest z tych ugodowych, idących na kompromis no i bardzo łagodny. W zasadzie jedna rzecz mnie zastanawia, że on chyba w ogóle nie potrafi, żadnych swoich granic stawiać, nie dba o siebie. Na wszystko się godzi. Uważa, że wszystko powinno być tak jak ja chcę. Dopiero przyparty do muru mówi czego on by chciał a i tak mam wrażenie, że się boi tego i nie chce. Cały czas boje się że go wykorzystuje, zmuszam do czegoś czego on tak naprawdę nie chce ,że nie mówi i prawdy, że umie się świetnie maskować. A ja bardzo chciałabym poznać go takim jaki jest naprawdę, żeby był po prostu sobą.
No i czasem przeraża mnie ta jego ufność jaką pokłada we mnie. Chociaż tak jak pisałam bardzo go kocham i nigdy nie chciałabym go skrzywdzić. Ale boje się, że mogę to robić nieświadomie.
w odpowiedzi na: Najwyzszy czas #472626Fenix, masz 100% racji. Jakbym czytała o sobie.
w odpowiedzi na: Najwyzszy czas #472625No u mnie raczej ciężko o dda prędzej ddd ale też odbiło się to nieźle na mojej psychice. I alkohol nadal chyba jest taką ucieczką od tej dysfunkcyjności w rodzinie.
Pocieszające jest trochę to, że tak jak piszesz to też żadnych ciągów, maratonów nie ma ale już z tym planowaniem jak skończy się impreza to jak na razie plan jest jeden: na pewno nie wrócić trzeźwym.
Wiesz właśnie zależy chyba w jakiej relacji jesteś z daną osobą. Mój partner wie o moich problemach i np. wprost pytał czy nie chce pójść gdzieś się leczyć ale ja wciąż wierze, że jakoś to się samo ułoży. Podejrzewam tylko, że mogło na to mieć wpływ moje dzieciństwo tylko, że ja je mało pamiętam wszędzie pełno czarnych plam. z kolei tak jak kiedyś pisałam mój partner jest dda i to z takiej bardziej patologicznej niż dysfunkcyjnej rodziny. Też się go kiedyś pytałam czy był na jakieś terapii ale mówi, że nie potrzebuje. I naprawdę świetnie funkcjonuje. Mówi tylko, że jak kiedyś zażądam, żeby poszedł na terapie to pójdzie bo nie chce mnie stracić. No i tu się pojawia pytanie czy warto zmuszać kogoś do terapii?
W każdym razie jeśli wasza relacja nie jest jeszcze na tyle bliska to na pewno samo bycie i akceptacja jest podstawą wsparcia w takiej sytuacji:)
w odpowiedzi na: Najwyzszy czas #472612No właśnie ciekawe jak to jest z tym nie panowaniem nad piciem. Czy picie po to, żeby się upić za każdym razem a nie dla przyjemności to juz problem? Albo potrzeba takiego resetu mózgu raz na jakiś czas?
Co prawda do domu tez jeszcze jakoś trafiam, pracy nie zawalam. Ale od jakiegoś czasu zastanawiam się kiedy zaczyna się problem z piciem.
Wiesz Feniks myśle, że każdy jest inny. Trochę czytałam o nerwicy i u każdego może się to chyba inaczej objawiać. Ale akceptacja tych dziwnych zachowań u drugiej osoby to chyba podstawa:) Ale skoro piszesz, że cierpiałaś kiedyś na depresje to myślę, że wiesz o czym mówię. W zasadzie to u mnie też pojawiają się takie depresyjne epizody są dni, że nie wiem jak udaje mi się wytrwać do wieczora a moment zaśnięcia jest najlepszy z całego dnia.
Tak naprawdę to nawet nie wiem skąd te moje problemy się biorą. Jakoś ciężko mi się wybrać po jakąś pomoc bo mi się wydaje, że ja sobie tylko wmawiam. Nawet siedzę jak widać na forum dda/ddd a w zasadzie to chyba nie w tym mój problem tkwi. Te moje problemy są chyba takie mało realne.
A co do nakłaniania do leczenia nerwicy to chodziło mi o to, żeby właśnie nie na siłę tylko może podpowiedzieć jak ktoś nie za bardzo wie jak sobie z tym poradzić:)
Hej Fenix:) Co prawda nie byłam jeszcze u żadnego psychologa ani na mitingu bo wciąż ciężko mi się zebrać w sobie i to wreszcie zrobić, ale neurolog mówi że obstawia u mnie właśnie nerwicę lękową bo wszystkie objawy na to wskazują. Teraz trochę ustąpiły bo wyjaśnił mi, że z punktu medycznego jestem całkowicie zdrowa.
Nie wiem jakie ta twoja osoba ma objawy. Ja na przykład mam silne bóle głowy takie migrenowe, zawroty głowy, przez to często mam problem z koncentracją, pamięcią. Wtedy bardzo mi pomaga jak ktoś jest cierpliwy i to rozumie. Nie złości się na mnie, że o czymś zapomniałam, że muszę np. usiąść po drodze na krawężniku i się uspokoić bo mi się w głowie kręci. Nie pomaga mi w tym np. moja matka, która wścieka się na mnie, że znów mam nieobecny wzrok, że sobie to wszystko wymyślam, że nie mam prawa chorować itd. To powoduje u mnie jeszcze większy niepokój a u niej jeszcze większą złość. Na pewno nie pomaga mi jak ktoś się martwi o mnie mówi przy mnie, że moje objawy są niepokojące, albo wydają się śmieszne. Pomaga mi jak ktoś jest cierpliwy, jak mam atak paniki to próbuje mnie zająć jaką rozmową jak nie jestem w stanie rozmawiać to chociaż jest przy mnie, posiedzi obok coś poopowiada.
Nie wiem może powinnam brać jakieś leki na to. Ostatnio trochę lepiej się czuje jak się przebadałam na wszystkie strony ale zdarzają się jeszcze gorsze dni. Na codzień czuję ten ciągły niepokój no i ból głowy.
Może to co napisałam ci trochę pomoże. Napewno dużo cierpliwości i zrozumienia dla takich osób. No i może nakłaniać je do leczenia. Lekarz mi wyjaśnił, że podobno można się z tego wyleczyć:)
-
AutorWpisy