Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Gdzieś jest granica #450182
Mi zajęło chyba z rok, zanim zdecydowałam się wyprowadzić od rodziców. Marzyłam o tym co dzień, ale nie byłam gotowa.
Przyszedł dzień, że koleżanki zaproponowały mi mieszkanie w innym mieście i mimo strachu skorzystałam.
Miałam tylko mało pieniędzy na przeżycie, brak pracy i chęć oderwania się. Choć bałam się, że ze względów braku pracy i kasy będę musiała wrócić.Ale udało się.
Dziś już przeszło osiem lat jestem poza domem.
A co do Ośrodka Psychoterapii DDA w Krakowie – polecam. Miałam tam terapię indywidualną i grupową. I jeszcze warsztaty tzw.grupa uczuć.
Bardzo kompetentni ludzie.a inne miejsca jeszcze tu:
http://enterprisehouse.pl/gdzie-po-pomoc/
Powodzenia!
w odpowiedzi na: Będziesz powielał błędy w przyszłości #450181Pawle,
to co ja Ci mogę poradzić, a raczej zaproponować, to: WSZYSTKO MAŁYMI KROCZKAMI.Trudno zmienić wszystko od razu, trudno zmienić myślenie o sobie , jeśli się myślało właśnie tak o sobie przez całe życie.
Schematy zmienia się mozolnie.Jak chciałbyś być kochany, tak kochaj.
http://enterprisehouse.pl/category/problemy-w-domu/dorosle-dzieci-alkoholikow/
w odpowiedzi na: wieczny smutek #450180Smutek jest trudny. Mnie nawet obce osoby pytają czemu jestem smutna.
Dziwne to takie widzieć tylko czarne scenariusze,
pamiętać tylko złe wiadomości.
Boli.Kiedy człowiek spada, bardzo intensywnie szuka czegoś trwałego, czegoś co jest constans. Nie powiem, że szuka w sposób rozpaczliwy, bo jeżeli szuka, to przeczuwa, że jednak jest coś trwałego: ?Coś trwałego przecież musi być, bo inaczej żyć się nie da. Jeśli życie ma sens to znaczy, że uda mi się w tym spadaniu jakoś zorientować?. Ale kiedy spadanie trwa dłużej, kiedy szybkość wzrasta, wtedy to pytanie: ?Co się ze mną stanie??, jest coraz bardziej natarczywe. Jak ja będę teraz żył, jaka jest moja przyszłość, gdzie to wszystko zdąża? Wszystko to, co dookoła, a więc przyroda, woda, słońce, nie robi już na mnie wrażenia, dawniej robiło, dziś jest mi to prawie obojętne, stało się nieważne. Bo rozgrywa się coś ważniejszego.
w odpowiedzi na: Pierwsza mądra walka, pierwsza mądra decyzja. #449006DDA uważają, że nie są dość wartościowi, by być kochanymi. Mimo trudnego dzieciństwa i młodości, mają trudności z uwolnieniem się od realizowania czarnego scenariusza swojego życia. Często wchodzą w relacje z osobami, którymi trzeba się opiekować. Jest to poniekąd dla nich naturalnym zachowaniem, ponieważ w domu rodzinnymi były delegowane do takiej funkcji. Powtarzającym się schematem, jest wiązanie się z partnerami, którzy są niedojrzali i nie potrafią w pełni odpowiedzialnie zaangażować się uczuciowo w relację. Wtedy DDA, jako wyzwanie dla siebie, obierają walkę o uczucia takiej osoby. Cieszą się, kiedy ktoś z początku niedostępny, daje im okruszki swojej uwagi. Walcząc o miłość i uwagę nie dostrzegają, że być może obok nich żyją osoby, z którymi mogłyby stworzyć o wiele bardziej stabilne relacje. Jednak osoby, o które nie muszą walczyć, bywają dla nich nudne, przewidywalne, nieatrakcyjne, nie gwarantujące satysfakcjonujących kontaktów emocjonalno-intelektualnych. To, z kim wiążą się DDA i jaką postawę przyjmują w swoim związku, zależy od wielu czynników, jednak dominujące znaczenie ma rola, jaką pełniły w domu rodzinnym.
w odpowiedzi na: Czy ja jestem mniej ważna niż inni? #449005Niezdecydowana, skoro tu napisałaś, to myślę, że ten stan Ci doskwiera.
A ten ból może być początkiem zmiany. Dla Ciebie. Dla Twojego dziecka.Ja pamiętam, że wewnętrzny ból nie do wytrzymania był dla mnie motorem do zmiany, do zaczęcia poszukiwania pomocy, do terapii.
życzę Ci odwagi w postawieniu pierwszych małych kroczków w tej drodze.
http://enterprisehouse.pl/category/problemy-w-domu/dorosle-dzieci-alkoholikow/
w odpowiedzi na: DDA..jak życ #448871Trudne uczucia raczej pozostaną, ale jeżeli dziecko alkoholika pracuje nad przekroczeniem poczucia krzywdy, ból z nimi związany będzie się zmieniać. Obok bolesnych emocji pojawią się inne: współczucie, zrozumienie, miłosierdzie. Czas leczy rany, o ile człowiek chce je leczyć. Gdy człowiek nie opatruje swych ran, czas powoduje, że się nie goją, ropieją, wtedy osoba skrzywdzona upodabnia się do swego krzywdziciela. Pielęgnowane poczucia krzywdy jest swoistym samookaleczeniem się.
o. Józef Augustyn SJ
w odpowiedzi na: Problem ze znalezieniem pracy #448870Wiesz, nie wiem czy biotechnologia to dobre studia, ale brzmi poważnie. Szkoda tego zmarnować. I skoro to skończyłeś, to zapewne masz niezły łeb.
I złości mnie to, że w siebie nie wierzysz. Podobnie jak złości mnie to, że ja nie umiem wierzyć w siebie…
Ja mimo studiów ekonomicznych aplikowałam do kefirka i biedronki…w odpowiedzi na: Dziś czuję się ….. #447833a ja dziś doświadczyłam jak bardzo wkurzam się na teściową za nierealne problemy.
Chyba odreagowuję na niej to, czego nie umiałam wyrazić do mamy.
Odreagowuję mój brak młodzieńczego buntu,
bo każdy sprzeciw był karany lodowatym chłodem mamy i komentarzem w stylu „myślałam, że jesteś mądrzejsza”a teraz „jestem już duża”, a emocje często takie infantylne…
http://enterprisehouse.pl/category/problemy-w-domu/dorosle-dzieci-alkoholikow/
w odpowiedzi na: Co robic dalej… #447832Nie jest łatwo zostawić to, w czym się tkwiło tyle lat…
Ja pamiętam jak kilka razy uciekałam spod drzwi terapeuty zanim zdecydowałam się wejść, ale nie żałuję.Iza, życzę Ci odwagi do zmiany!
http://enterprisehouse.pl/category/problemy-w-domu/dorosle-dzieci-alkoholikow/
w odpowiedzi na: Poczucie bycia niekochanym w związku #447829No te głody niekochania są takie silne, czasem tajfunowe…
Ale są i wracają. Ja też tak mam, że czasem jak ktoś mi rzuci ochłap zainteresowania, to rzucam się na niego jak wygłodniały pies.
A potem cierpię.Tak sobie myślę, że niektóre rany są już nie do uleczenia, tylko do zaakceptowania.
http://enterprisehouse.pl/category/problemy-w-domu/dorosle-dzieci-alkoholikow/
-
AutorWpisy