Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • Asaroth
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      dda93 bardzo Ci dziękuję za słowa wsparcia. No i za polecenie lektury, z pewnością sięgnę po obie pozycje. Z dobrej książki można się dużo dowiedzieć. Kiedyś zaczytywalam się w Susan Forward i już sama książka rozjaśniła mi troszkę w głowie.

      Jestem po rozmowie z terapeutka i klamka zapadła. Mam wykupione jeszcze kilka spotkań ale całkiem możliwe że i z tego zrezygnuje po ostatnim spotkaniu.

      Dowiedziałam się że skoro odczuwam czasami smutek za utraconym dzieciństwem to znaczy że nadal oczekuje aż mama zrozumie i poklepie mnie po pleckach. Trochę to było dziwne bo ja jestem czasem smutna, ale dlatego że wiem że nigdy się tak nie stanie. Dodatkowo że jest to wyraz mojej tęsknoty za rodziną i że mogłabym to sobie zrekompensować zakładając własna. Bo wtedy-mając dziecko-mogła bym przeżyć własne dzieciństwo razem z nim.

      Nawet nie wiem jak to skomentować.

      Nigdy nie rodzi się dziecka po to by sobie coś rekompensować.

      Zostawiam ten post jako przestrogę. Może ktoś kiedyś trafi na taki kwiatek i będzie wiedział, że należy zwiewać.

       

      Asaroth
      Uczestnik
        Liczba postów: 8

        Cześć,

        Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Minęło trochę dni, zdarzyłam to sobie w głowie poukładać i myślę że zakończę terapię. Głupio jednak zakończyć temat bez słowa.

        Oczywiście porozmawiam o moich wątpliwościach z terapeuta, ale boję się tej rozmowy. Co do nurtu to przyznam szczerze że nie zapytałam-to jest moja druga terapia i szczerze mówiąc nie byłam świadoma że jakieś nurty istnieją. Wiadomo-polak mądry po szkodzie.

        Póki co mam wrażenie, że w momencie w którym ktoś orientuje się, że miałam matkę psychopatkę, to od razu zakłada się prostowanie mnie przez lata. Pytałam kilka razy o konkrety, co mogę zrobić aby poprawić swoje funkcjonowanie w konkretnych sytuacjach-usłyszałam że taka terapia może trwać tyle ile się mieszkało w takim domu (u mnie 18 lat) i abym dała sobie czas.  Dla mnie był to kubel zimnej wody i niestety straciłam zaufanie.

        Jednak aby nie kończyć tak pesymistycznie to coś mi ta terapia jednak dala-zakończyłam relacje rodzinne, które nic dobrego nie wnosiły. Cieszę się, że miałam kogoś kto mnie w tym wsparl i pomógł pogodzić się ze stratą, pozbyć oczekiwań i spojrzeć na moją sytuację bez zbędnego koloryzowania.

         

        Asaroth
        Uczestnik
          Liczba postów: 8
          w odpowiedzi na: Brak zrozumienia #480124

          2wprzod1wtyl przypomina mi się moje testowanie po książce Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi. Starałam się wcielić pewnie zasady opisane w tej książce w życie. Było to dosyć dawno temu, no ale nie stałam się towarzyska ani bardziej lubiana. Może jedynie lepiej wypadałam w rozmowach. A czułam się tak samo źle.

          Od tego czasu nie wspomagam się za bardzo lekturami w stylu jak sprawić by Cię lubiano i tego typu. Chętnie jednak przeczytam coś, co uzupełni moje braki w wychowaniu.

          Ja na razie mam duży żal do bliskich i to rozpamiętuje. Nie wiem, czy to kiedyś minie.

          W każdym razie staram się iść do przodu i biore na siebie odpowiedzialność za swoje dorosłe niepowodzenia. W wyjściu z własnej strefy komfortu pomaga mi myśl, że nie pozwolę aby moje dzieciństwo odebrało mi prawo do szczęścia.

          Dziękuję za zauważenie problemu i za rady. Również życzę wszystkiego, co najlepsze.

          Asaroth
          Uczestnik
            Liczba postów: 8
            w odpowiedzi na: Brak zrozumienia #480123

            Ten temat nie ma żadnych sztywnych ram, a ja lubię czytać historie innych. Często widzę w nich są samą siebie. Czasem pisze ktoś kompletnie załamany, kto nie radzi sobie w życiu najlepiej- i ja byłam w tym miejscu, rozumiem to. A czasem ktoś kto jest jak ty wiele kroków przede mną, co jest również cenne bo lubię czerpać z czyjegoś doświadczenia.

            Na mój trening też pewnie przyjdzie czas, na razie błądze po omacku w tym wszystkim. Chcę sobie przypomnieć niemiłe sytuację z dzieciństwa, nie wiem czy słusznie no bo przecież ta wiedza nic nie zmieni. Może właśnie nie powinnam sobie przypominać?
            Z drugiej strony to właśnie taka analiza doprowadziła mnie do zaskakującego odkrycia:matka mnie nie kocha, nie kochała i nic z tym nie mogę zrobić. Zabolało mnie to odkrycie, ale nie aż tak bardzo jak myślałam. Chyba dlatego, że zawsze to czułam i w głębi duszy o tym wiedziałam.
            Tak samo boli mnie brak kontaktu z rodziną, ale znowu… Ze mną nikt nie rozmawiał, nie byłam istotną, byłam nikim więc po co mi taka rodzina?
            Mam wrażenie, że coś się we mnie rozsypało i nigdy nie będzie tak jak dawniej. Nie pojadę na święta i nie wydam połowy wypłaty bo oni nie zasługują na prezenty, a ja nie zasługuje na to aby kupować sztuczną atmosferę.

            Szkoda mi mojej matki i jej współczuję. Przykro o tym pisać, ale zmarnowała swoje życie i nie wniosła nic pozytywnego do tego świata. Ona nie umie przyznać się do błędu i żyje w roli matki która się poświęca dla niewdziecznych dzieci. Nie zrobiła nic aby stać się kimś, nawet w życiu zawodowym. Jej się po prostu należało a zły świat nie dostrzegł jej potencjału.

            A w kontaktach międzyludzkich na razie idzie mi dosyć słabo. Lepiej niż kiedyś, ale to jeszcze nie to. Póki co tłumacze sobie całkiem oczywiste rzeczy jak np to że ktoś mnie nie lubi, nie oznacza że jestem okropna. Albo że nie musi istnieć powód dla którego ktoś nie pała do mnie sympatią, tak jest i tyle.

            Teraz ja się rozpisałam.
            W każdym razie dziękuję za życzenia i w drugą stronę również życzę szczęścia, cokolwiek ono dla Ciebie oznacza:)

            Asaroth
            Uczestnik
              Liczba postów: 8
              w odpowiedzi na: Brak zrozumienia #480082

              Ja też kiedyś tak myślałam, że jak mojej mamie coś się stanie to mnie nie ma. Byłam pewna że jak ona umrze to ja się zabije, wiem o czym mówisz.

              Ja dopiero niedawno postawiłam jakieś pierwsze granice i zrobiłam coś myśląc tylko o sobie. Później za to że 2 tygodnie męczyło mnie poczucie winy.
              Bo ona cierpi… Bo pewnie jej smutno, zawiodła się, czuję się niepotrzebna.

              Nie pomaga fakt że jakoś w drugą stronę tej troski nie czułam nigdy.
              Nie będę filozofować bo sama jestem uwikłana w jakieś rodzinne dramaty i to nie jest takie proste.

              Asaroth
              Uczestnik
                Liczba postów: 8
                w odpowiedzi na: Brak zrozumienia #480079

                Za trzy tygodnie dopiero zaczynam terapie w grupie dda/ddd. Chciałabym mieć to wszystko gdzieś, ale na razie dość dużo o tym myślę i czuję się taka zawiedziona.

                Ja już nie mieszkam w domu od 10 lat ani nie jestem na garnuszku rodziny. Natomiast każdy telefon od matki wprowadza mnie w rolę ofiary, widzę to dopiero jak się do niej nie odzywam. Smutno mi ale jest łatwiej np porozmawiać z ludźmi. Widzę też że wmówiono mi, że świat jest okrutny a w domu jest bezpiecznie.

                Zobaczymy jak będzie. Dziękuję za każdą odpowiedź, uspokoiłam się trochę.

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)