Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Do cholery ile to jeszcze potrwa??? #70696
Strachu nie usuniesz siłą woli, ale dzięki konfrontacji i stopniowym oswajaniu mozesz sie go pozbyć. Np. jak masz problem z wychodzeniem z domu to najpierw wychodzisz tylko na ławkę i z powrotem. Ale powtarzanie takich sytuacji pozwala na ich oswojenie i lęk sie zmniejsza. Myśle, ze w terapii dda pomocna jest terapia poznawczo-behawioralna. Poznać co nami kieruje i ćwiczyć jak to zmieniać. Psychoanalizowanie nadmierne powoduje zamęt, zagrzebanie sie w meandrach psychiki i faktycznie – można całe życie to ciągnąć. Za przykład niech poświadczy tu Marilyn Monroe – wiele lat psychoanalizy i życie zakończone samobójstwem. To prawda – grupowa jest najskuteczniejsza, wiem to po sobie. Oczywiscie brakuje tego posiadania "kogoś na wyłączność" i gromadzenia żalów, które potem wałkuje sie z kimś kto nas tylko słucha, ale to nawet dobrze. Skupiamy się na teraźniejszości – bo to chyba jest najważniejsze – i dokonujemy realnych zmian. Jesli po tylu latach nie widzisz efektów są 2 wytłumaczenia – albo terapeuta do bani albo Ty masz przekonanie "ze tak juz masz i nie da sie tego zmienić" i wysiłki terapeuty idą na marne. Moze spróbuj z kimś innym albo zapisz sie na grupę. Nie trzeba byc do tego "prawdziwym dda", bo jest mnóstwo terapii choćby dla ludzi z nerwicą lękową, a z tym jak piszesz również masz kłopot.
w odpowiedzi na: "Jesteś osobą emocjonalną" #70596Myślę, ze po prostu chciała powiedzieć, ze być moze te dolegliwości mają podłoże emocjonalne( bo to bardzo prawdopodobne) i nie dostarzegam tu żadnej oceny. Nie analizuj:)
w odpowiedzi na: Ta terapia to prawdziwa frajda:D:D #70119Do refleksji nad wartościowaniem ludzi, a raczej do zrewidowania stereotypowych poglądów skłania książka "Marilyn – ostatnie seanse". Miała, wydawałoby się, wszystko -sławę, urodę, pieniądze, a będąc ddd czuła się straszliwe samotna i nieszczęśliwa i zakończyła krótkie życie koktajlem z różnych psychotropów jakimi ją faszerowano. Książka pokazuje też, jak zbytnie zaufanie do terapeuty, oddanie mu kontroli nad własnym życiem prowadzi do całkowitej defragmentacji osobowości.
Polecam każdemu DDA/DDDdo przeczytania. Ja pochłonęłam 400 stron niemal jednym tchem.w odpowiedzi na: czy wyprowadzka to dobry pomysł? #70043Masz rację roxi i tak trzymaj!
Ja się wyniosłam 2 lata temu, choć też bardzo się bałam ze sobie nie poradzą. Ale okazuje się , ze jest inaczej, a ja wiem, ze to była najlepsza decyzja w moim życiu.
Nie pożrą Cię wyrzuty sumienia:)
To tylko Twój znany mechanizm ucieczkowy Ci takie scenariusze podsuwa. Ja już nie umiałabym tam wrócić i dziwi mnie, ze Hawana to robi, bo ja wolałabym najgorsze prusaki niż włączenie znów trybu "napił się czy nie napił" i ciągłe duszenie się w tym syfie.
Twój tok rozumowania roxi wróży poczatek zmian:)
Masz rację – żadna terapia nie pomoże jak siedzisz w gównie. Jak się wyniesiesz, za 2 lata będziesz zupełnie inną osobą, a sytuacja w domu rodzinnym nie będzie już w Ciebie uderzać (wiem co mówię)
Trzymam kciuki:)w odpowiedzi na: Antydepresanty podczas terapii? #69057Skutki uboczne są normalne na początku terapii. Jak się organizm przyzwyczai bedzie lepiej. Na efekt trzeba czekać minimum 2 tyg., ale jak ich nie będziesz brać to będzie jeszcze gorzej(umiesz to sobie wyobrazić?) Te leki nie uzależniają – uzależnić się mozna psychicznie jeśli nie chce się pracować nad sobą i wygodniej brać tabletki. One Cię nie zmienią, ale pozwolą trzeźwo myśleć i podejmować racjonalne decyzje. Trwałe skutki moze przynieść tylko terapia. Poza tym nie ma tu mowy o uzależnieniu, bo nie ma jakiegoś odczuwalnego gwałtownie "kopa", euforii. Nastrój się stopniowo poprawia i utrzymuje na stałym poziomie, więc fizyczne a nawet ściśle psychiczne uzależnienie jest niemożliwe. Inna rzecz ze ludzie popadają w przyzwyczajenie, tabletka staje się dla nich protezą z którą nie chcą sie rozstać, no i zawsze łatwiej ją łyknąć niż skonfrontować się ze sobą. Ale w Twoim wypadku, na tym etapie jest konieczna, i myśle ze nie powinnas patrzeć na siostrę i dyskutować z lekarzem tylko brać. Skoro jesteś pod ścianą to nie masz nic do stracenia.
w odpowiedzi na: Antydepresanty podczas terapii? #69045Pytasz jak często – najpierw indywidualna: pół roku raz w tygodniu ,potem grupowa -raz w tygodniu również.Wszystko na NFZ:)
w odpowiedzi na: Antydepresanty podczas terapii? #69044To nie jest przerażające:) Teraz tak Ci się wydaje, bo patrzysz na to z boku.
Ja brałam leki przez 2 lata z powodu silnych stanów lękowych, które zamieniły mi życie w piekło(antydepresanty oczywiscie a nie benzodiazepiny jakieś)Jak leki zaczęły działać zdecydowałam, że chcę popracować nad sobą, żeby nie dopuścić już do takich epizodów. 3 lata temu zaczęłam terapię, w której nadal uczestniczę i widzę ogromną różnicę. Jest to oczywiście proces, który nie przynosi szybkich i spektakularnych efektów, ale uczy zmian w myśleniu. Np. jeśli ktoś powiedział coś co uznałeś za osobisty przytyk to na takiej terapii zastanawiasz się jakie jeszcze mogły być powody takiego a nie innego zachowania tej osoby. Pozwala to przełamać nasze "widzenie tunelowe", rozpatrywać rzeczywistość w szerszej perspektywie, nie nakręcać się, nie wymyślać różnych wersji zdarzeń – po prostu życ "tu i teraz". Dzięki terapii nie mieszkam już z rodzicami, nie ulegam emocjonalnym szantażom, które – o dziwo – przestają stosować widząc ich nieskutecznosć. Nawiązuje nowe relacje, zabieram głos publicznie, angażuję się w działalnosc społeczną itp. Sama się utrzymuję, mam niewielkie mieszkanie, niezależnosć finansową i święty spokój.
Zanim zaczęłam terapię i przez pewien czas jej trwania myślałam, że to nie jest możliwe, ze nie poradzę sobie, że oni sobie beze mnie nie poradzą itp. A teraz dopiero widzę ze były to po prostu myśli generowane przez wielki lęk, którego na dłuższą metę leki nie zmniejszą, bo trzeba znac jego mechanizm.
Nie ma innej drogi wyjscia z lęku niż konfrontacja z nim. I na to się ośmielam, wybieram sobie sytuacje które budzą mój lęk i konfrontuję się z nimi. Na początek mogą to być drobiazgi. Satysfakcja z efektu i świadomość, że nasza psychika podpowiada nam najczęściej jakies straszne wizje, które nie mają pokrycia w faktach, jest bezcenna.
Pomijając Twój mizoginizm Torquemado odbieram Cię jako bardzo wartościowego faceta i myślę, ze warto byłoby zawalczyć o siebie. Wbrew i na złość temu czemuś w Tobie, co Ci podpowiada, że jesteś beznadziejny i nic nie wart. Jak sobie uświadomisz jak bardzo zniekształcasz odbiór siebie i innych to te "głosy w głowie" nie będą juz miały takiej siły i z czasem coraz rzadziej będą zatruwać Ci życie.w odpowiedzi na: Antydepresanty podczas terapii? #69037Na etapie silnych objawów leki są niezbędne. To tak jakby leczyć raka w ostrym stanie nie podając leków przeciwbólowych – dość okrutne. Człowiek, który cierpi z powodu paraliżującego lęku czy potwornego smutku nie podejmie żadnej terapii!
I tak, to prawda, że leki nowej generacji nie uzależniają, brałam prawie 2 lata, już 2 lata nie biorę, a zadnego zespołu odstawienia czy kłopotów po tym nie było.
I dopiero jak sie ten "stan ostry" zaleczy trzeba brac sie za terapie, bo tylko ona przynosi długofalowe skutki(leczenie lekami to jak leczenie raka morfiną – nie boli, ale umieramy). Ale leki – jeśli dobrane przez lekarza i zwiazane z poważnymi objawami, są bardzo dobre na początek.w odpowiedzi na: Depakine Chrono 300 #69036Jeżeli lekarz Ci przepisał to bierz i nie snuj teorii spisku. Takie leki nie działają od razu, skoro to stabilizator to moze mylisz poprawę nastroju z manią? Trzeba brać dłuższy czas, a skutki uboczne zwykle dotyczą niewielkiej grupy, ale producent leku musi uprzedzić. Poza tym jest to lek przeciwpadaczkowy, którego nagłe odstawienie grozi atakiem. I uzależnień żadnych nie powoduje raczej, wiec nie panikuj;)
-
AutorWpisy