Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: strach przed rozwodem #202142
Hej,
zgadzam sie z Byczkiem…nie sadze czy to czy wyolbrzymiasz ma jakiekolwiek znaczenie – wazne ze nie jestes szczesliwa. Sadze, ze mimo iz pewnie bardzio trudno rozmawia Ci sie z mezem, powinnas to zrobic po raz kolejny i kolejny dajac mu jasno do zrozumienia czego wymagasz i nie ogolnikowo tj."wymagam szacunku" tylko konkrety, w jakiej sytuacji tego nie dostalas i jak to powinnos wygladac. Oczywiscie wszystko na spokojnie. Jesli okaze sie ze nie chce tego w ogole sluchac i odczujesz ze tak na prawde mu nie zalezy wywal to tez na stół, graj o otwarte karty. kazdy zasluguje na szczescie! Pamietaj, myslac o rozwodzie, ze czasem sie okazuje ze nawet gdy rozwod byl trudny i bolesny to obydwoje partnerow znajduje swoje drugie polowki i sa szczesliwi mimo, ze nic tego nie zapowiadalo…rozwod moze tez byc poczatkiem, nie oznacza tylko konca!
pozdrawiam i powodzeniaw odpowiedzi na: poszukiwane osoby do badań w ramach pracy mgr #201638poszlo! pozdrawiam
w odpowiedzi na: powiększenie rodziny… #201632Hejo,
reakcji swojej na dziecko nigdy nie przewidzisz. Ja sadzilam, ze bedzie super a pierwsze 3 miesiace w ogole nie bylam w stanie sie synkiem zajmowac – wszystko robil moj partner. Ja nie moglam sie przekonac, pokochac, nic za bardzo nie czulam…a myslalam, ze to jakos samo od razu przychodzi. Ciagle plakalam..caaaaly czas…Dzieki Bogu przyszlo….ale nie od razu. To byly straszne 3 miesiace i ciagle "monitorowalam sie" czy nie mam zadnych okropnych mysli… na szczescie chodzilam tez do psycho – powiedzial, ze nie jest to depresja poporodowa tylko bardziej lęk przed bliskoscia z kims obcym…
w kazdym razie kazdy znosi to inaczej ale decydujac sie na dziecko warto pamietac, ze zawsze myslimy tylko o najlepszej opcji – dzieciaczku zdrowym – i zastanawiamy sie czy my damy rade w sytuacji tak na prawde calkeim 'idelaniej’. wiele osob ma chore dzieci…i do konca zycia beda uziemieni, beda kochac bezgranicznie dziecko ktorym niestety do konca zycia bedzie sie trzeba zajmowac, myc, karmic, przewijac… i mysle ze warto tez poswiecic takim rozwazaniom chwile bo nie zawsze mamy ten komfort i czas by docierac sie z dzieckiem i szukac siebie i milosci do malenkiego.w odpowiedzi na: Mój chłopak kontra rodzice i gdzieś tam ja #200970Heeej,
zgadzam sie z obydwiema wypowiedziami wczesniej zamieszczonymi. Sadze, ze jesli gdzies chodzisz i czujesz taka potrzebe to jasne, mozna to przegadac…w koncu za to wlsnaie placimy – zeby moc z kims pogadac.
Ale podstawowa rzeczą jest to, ze jestes DOROSLA i musisz wziac ODPOWIEDZIALNOSC za swoje wybory i decyzje. Faktycznie kiedys musialas sluchac rodzicow, nie mialas wlasnych doswiadczen, nie umialas podejmowac decyzji ale teraz skoro ty czujesz sie dobrze z tym partnerem i jestes pewna, ze chcesz z nim byc sadze ze nie powinnas pozwolic wejsc sobie na glowe – tymbardziej, ze a) stracisz szacunek do samej siebie bo nie potrafisz podjac decyzji b) rodzicow i tak nie zadowlisz bo tak jak mowi Piotrek nie chodzi o Ciebie w tym wszystkim tylko o ich braki emocjonalne a tego za nich nie naprawisz c) ryzykujesz, ze zwiazek nie przetrwa ciagle wybierajac miedzy starymi a chlopakiem…
Mialam taka sytuacje rowniez, z chlopakiem z ktorym bylam wiele lat – skonczylo sie na tym, ze powiedzialam mamie ze jesli chce zebym przyjezdzala nie moze niczego mowic na jego temat – musiala sie tego trzymac jak chciala mnie widziec…i tyle…w odpowiedzi na: zamknęłam się na ludzi…jest coraz gorzej.. #196399Hej drozdzyk, jak z tym wychodzeniem i kolezenstwem teraz u Ciebie? przeczytalam posta o twojej grupie i o postepowaniu tej dziewczyny i przypomniala mi sie sytuacja z..piaskownicy gdzie bedac z synkiem slyszalam rozmowe 3 dziewczynek. Dwie bawily sie razem hulajnogami i gdy przyszla ta trzecia padlo pytanie czy moze sie dolaczyc do ich zabawy. Kolezaneczki popatrzyly na siebie i jedna mowi do tej nowej "zapytam Kasie czy mozesz sie z nami bawic" na co Kasia " nie mozesz bo nie masz hulajnogi". Nowa dziewczynka na to z radoscia w oczach "ale ja mam hulajnoge ! tato mi kupil! tu mam!!" na co wspomniana Kasia…"ale to musisz miec rózowa a nie taką bo to jest zabawa dla dzieci z rozowymi hulajnogami". I nowa dziewczynka usiadla sama w kącie placu zabaw…
Smutne ale prawdziwe pomyslalam – osoby ktore Cie nie akceptuja zawsze znajda cos co cie wyroznia i cos za co beda mogly Cie ukarac i jednoczesnie Kasi nikt z zabawy nie wylaczyl bo mimo, ze zapewne innym ciezko bylo sie z takim tyranem dogadac, ona nie czekala na akceptacje, nie chciala jej od innych dzieci, po prostu zaczela rzadzic w tym towarzystwie a niestety takich osob (chocby byly toksyczne) ludzie sie po prostu trzymaja. Smutne tylko ze to zaczyna sie juz w tak wczesnym wieku…
Moze pocieszy cie jednak fakt, ze ja czasem jestem pozornie taka Kasia tzn czesto nadaje ton grupie ale pod koniec dnia mam powiedzmy jedno towarzystwo w ktorym z reka na sercu czuje sie dobrze. Takie 'Kaski" czesto wcale nie sa w tej roli szczesliwe choc mogloby sie wydawac inaczej…bo narzucanie sobie maski twardego prowodyra to jak bledne kolo..nigdy nie mozesz wyjsc z roli…Takze wlacz sobie litosc dla swojej "Kaski" 🙂w odpowiedzi na: do Pompejusza:) #196339Hejka,
ja bym sie chetnie spotkala z fajnymi ludzmi na kawe w Krakowie!
ps. bardzo mnie dziwi Twoja postawa F. – niegdy nie umowilabym sie na kawe z kims kto mnie wyzywa na forum, podobno nie akceptuje, ocenia, oskarza, wymysla na mnie, jest zlosliwy i z kim ciagle sie kloce…chybaze byla bym masochistka ktora niby nie lubi swojego 'kata’ ale jednak chce jego akceptacji…jak syndrom sztokholmski…
wrrrr … az mnie taka postawa jakos naturalnie odrzuca(co do osoby 'kata’ nie mowie o nikim konkretnie a jedynie cytuje opinie F. – dzieki Bogu nie siedze dniami i nocami na forum i nie dochodze kto to wszystko zaczal i kto co mowi – to wszystko jest po prostu baaardzo meczace)…
ps. kochani – za oknem wiosna piekna i radosna….i istnieje zycie poza tym forum, czy ktos to tez zauwazyl? 🙂
ps. propozycja kawy w krk aktualna
w odpowiedzi na: Czy można nie być dda mając ojca alkoholika? #196338Hejka,
moj psycho podpina sie pod teorie ze nie istnieje w ogole cos takiego jak DDA…co by wyjasnialo dlaczego jak sie okazalo ja jestem mocniej obciazona trudami relacji z niepijaca nigdy mama a nie z pijacym niegdys ojcem. Tez swietnie sobie w zyciu radze, i zawodowo i prywatnie a mieszkalam w domu z pijacym rodzicem wiele lat. Takze sadze, ze to jest zupelnie mozliwe – zakladam ze mialysmy szczescie :).
Ja chodze do psychologa wlanise zeby pogadac o innych sprawach – glownie o relacjach z moja mamą ktore sa ostatnio na prawde coraz bardziej szczere i coraz lepsze a jest to mi bardzo potrzebne bo sama jestem mamą od niedawna.
Takze mysle, ze trzeba sie cieszyc i nie szukac niczego na sile!
Pozdrawiam serdecznie!w odpowiedzi na: ROZMÓWKI PSYCHOLOGICZNE O związkach miłosnych #195557Hej,
nie planujecie jakis spotkan w Krk?
pozdrawiam
w odpowiedzi na: ostrzeżenie! #195548Hej,
dzieki za posta – zgadzam sie z toba oczywiscie. Mialam taki moment odciecia gdy wyjechalam sama w dalekie kraje na ponad pol roku. W domu ukladalo sie wtedy niezle wiec zaryzykowalam. Pod moja nieobecnosc duzo zlego sie zdarzylo i mialam wyrzuty sumienia ze mnie nie bylo wtedy przy mamie, ale na szczescie to byly moje wyrzuty i ona nigdy nie mowila ze ja w jakis sposob zawiodlam…mysle, ze dla dziecka to byloby baardzo trudne i bolesne do zniesienia.
Teraz mieszkamy osobno, rodzicom sie od kilku lat swietnie uklada (obydwoje sa po terapii) i mamy kontakt – dzwonimy do siebie codziennie. Mysle, ze potrzebuje bardzo jej akceptacji – nie jestem od niej uzalezniona bo gdy jej nie ma to sie kocimy i czasem nie odzywamy, zawsze chce postawic na swoim a mama na swoim ale tak czy siak lubie czuc ze mama sie ze mna zgadza i mnie wspiera…
zycze ci powodzenia i licze na to ze tak jak u mnie, jak sie odseparujesz, bedzicie moze w stanie za jakis czs na prawde rozmawiac jak rowny z rownym i szczerze wyjawic swoje zale.w odpowiedzi na: kto wie ten wie o co chodzi:) #195319Hejka,
powiem Ci Felicja ze wydajesz mi sie byc jakims fenomenem! NIgdy nie spotkalam sie z osoba ktora ma taka potrzebe pisania/mowienia i to tak ekstremalna ze nie jestem w stanie przebrnac przez wiekszosc wypowiedzi bo sa taaaaaaaakkkkk dlugie :). Dodatkowo czesto przez kilka stron piszesz jakby sama do siebie i jeszcze mowisz ze czytasz swoje wlasne posty – kurka toż tobie to prawdopodobnie zajmuje cale dnie! (chybaze przeszlas kurs szybkiego czytania czy cos…).
W kazdym razie jest w Tobie na pewno cos szczegolnego/innego – czy to w dobrym czy w zlym tego slowa znaczeniu. Moze kiedys znajde czas zeby jakiegos posta przeczytac od poczatku do konca wtedy zakladam, ze dowiem sie wiecej..
Pozdrowionka ! -
AutorWpisy