Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 136)
  • Autor
    Wpisy
  • Cerber
    Uczestnik
      Liczba postów: 142

      ann88

      Twój ? Jeśli tak zazdroszczę talentu 🙂 Sam nie potrafię sklecić dwóch rymów a rysuje co najwyżej jak 6-latek

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Cerber.
      Cerber
      Uczestnik
        Liczba postów: 142

        „ból samotności”

        To chyba dobre określenie

        Cerber
        Uczestnik
          Liczba postów: 142
          w odpowiedzi na: Już tu byłem… #484078

          dda93

          Teraz, gdy od dawna mam już lat nie kilkanaście ani nie dwadzieścia parę, mogę czytać książkę kiedy chcę, obejrzeć film kiedy chcę, włączyć muzykę kiedy chcę, siedzieć w ciszy kiedy chcę (nie licząc nieprzewidywalności zachowań sąsiadów). Tyle, że teraz mnie to nie cieszy, bo gdy spadła adrenalina walki i opadł dym, zostało miejsce na pustkę i samotność, poczucie niebytu i życia przeciekającego bez sensu przez palce.

          Jeszcze niedawno mieszkałem w innym niż mój rodzinny domu pełnym ludzi. Gdzie każda chwila samotności i spokoju dawała uspokoić emocje. Praca, w której siedzę sam, była wtedy wybawieniem. Teraz jest przekleństwem. Kilka lat temu, pracując w obsłudze klienta, wśród ludzi, nabawiłem się nadciśnienia, nadwagi i prawie cukrzycy. Teraz znów szukam pracy… w obsłudze klienta😉

           

          Kiedyś pracowałem jako kierowca , sądziłem że odcięcie się od ludzi (całe dnie sam w kabinie ) tylko sporadyczne kontakty , myślałem że to będzie to ! Niestety ale nie , taka samotność i godziny na myślach które same pchały mi się do głowy , do tego stres który w znacznej większości sam sobie fundowałem niepotrzebnie , doprowadziły do tego że prawie zwariowałem . Okazało się że najlepszą pracą jest chyba dla mnie obecna (magazynier gdzie spotykam pewną ograniczoną liczbę tych samych osób  ) albo jak kiedyś pracowałem pod pewną betoniarnią (też kierowca ) gdzie byłem codziennie w domu i też ciągle te same osoby , choć tamtej i obecnej pewnych osób nie lubię i ciężko mi się z nimi dogadać , ale to chyba poczęści dobrze bo uczę się radzić w takich sytuacjach nie uciekając i nie poddając się im .

          0utsid3r

           

          <div class=”bbp-author-role”>Tu w pewnym sensie zazdroszczę tym, którzy doczekali się potomstwa. Coś po nich na tym świecie zostanie.</div>

          <div>mam podobne odczucia , bo wtedy masz dla kogo się starać . Mam znajomą która ma już dorosłego syna (znamy się z przerwami parę lat ) kiedy wyprowadził się od niej zaczęła zauważać to o czym nie raz jej opowiadałem tj. o rodzaju apatii , bezsensu działania tylko dla siebie , i wynikającego po części marazmu i zmęczenia .</div>
          <div>A co do związków , nie miałem tak długiego jak ty , były one krótkie (najdłuższy niecały rok ) . W trzech przypadkach żałuję że nic z nich nie wyszło . Jeden (najdłuższy ) wydaje mi się po czasie że można było naprawić , w drugim przypadku …uciekłem , o trzeci za słabo walczyłem , a wydaje mi się że była tego warta .  Ostatnio …ale to gdzieś tam pisałem .</div>
          <div></div>
          <div>chciałem zacząć mój wpis , ale zakończę go tym że mam pewną obsesje na tle swojej samotności , ciężko mi ją znieść ale i boje się ją przełamać bo w pewnym sensie jest bezpieczna . Ale i ciągle o niej mówię , myślę … nie wiem jak to określić ale opanowała ona moje myślenie a to męczy innych i odstrasza , jak ciągłe narzekanie ( a to chyba robię )</div>

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Cerber.
          Cerber
          Uczestnik
            Liczba postów: 142

            Oliwio

             Jednak rzeczywistość jest taka, że pod względem relacyjnym jest gorzej niż było. Jestem sama, nie mam z kim blisko rozmawiać. Gdy zdarza mi się „faza”, zjazd „nastroju”, gdy już nie wytrzymuję to naprawdę nie mam z tym do kogo pójść. Czasami na siłę wynajduję osoby, z którymi mogłabym spróbować. I nawet to robiłam, w realu i w necie. Ludzie chyba nie dają rady, albo te moje emocje są takie „brzydkie”, czuję i widzę ich blok. Nie próbuję już. Czy moje zaburzenie (które w końcu uznałam swoje borderline, przyjęłam tą diagnozę) jest naprawdę takie zawinione? Czy jestem tak bardzo sama sobie winna? Czuję, że nie jestem w stanie naprawić już tego stanu rzeczy. Po prostu emocjonalnie, społecznie jestem wadliwa. Jeszcze niedawno wierzyłam w to, miałam nadzieję (tak mawiał mój terapeuta, już dawno nie słyszałam tego od niego…), że jest to tylko kwestią zrozumienia, stworzenia jakiejś wspólnej przestrzeni relacyjnej, kwestia być może spotkania właściwej osoby… już straciłam nadzieję… ale nie umiem żyć z takim stanem rzeczy… ciągle na pograniczu, ciągle w zawieszeniu. Ani tak, ani inaczej. Nie umiem żyć bo ciągle boli wewnętrznie, ale nie umiem też jeszcze tego zakończyć. Było też dużo farmakologi.

             

            Nawet nie wiesz jak jest mi to znane , z tą może różnicą że nie mam stwierdzone borderline , ( choć czasem zastanawiam się czy tego nie mam ) szukałem , miałem nadzieje już parę razy na jakiś związek , lub znajomość ,chciałem znaleźć przyjaciela … efekt jestem sam , samotny , i tracę resztki nadziei że to się zmieni , i jest mi z tym źle . Chciałbym żeby samotność tak nie bolała i wtedy byłoby ok . Chciałbym mieć tabletkę która usuwa potrzebę relacji z innym człowiekiem

            Tak jak kiedyś planowałem (miałem nadzieję ) na wspólne życie z kimś , tak dziś planuje je samotnie , i coraz bardziej wydaje mi się to bezsensowne .

            Cerber
            Uczestnik
              Liczba postów: 142

              Grupa działa ?

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Cerber.
              Cerber
              Uczestnik
                Liczba postów: 142
                w odpowiedzi na: Samotność #483903

                <p style=”text-align: left;”>Kiedyś przez chwilę pogodziłem się z tym że będę sam (nie tylko w sensie związku)</p>
                Najgorsze w tym wszystkim to że od czasu do czasu ktoś da ci złudną nadzieję że można jednak….

                Cerber
                Uczestnik
                  Liczba postów: 142
                  w odpowiedzi na: Samotność #483875

                  Makadamia , sam zastanawiam się jak to będzie , czy będzie bo w chwilach kiedy dopadnie mnie dół zastanawiam się czy w ogóle czekać

                  Cerber
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 142

                    Mary Yellan

                    Miałem swego czasu problem , właściwi e to ostro mnie wkurzało to że siostra wozi mojego starego po lekarzach. Ja nie zrobiłbym tego, zbyt go nienawidziłem</div>

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Cerber.
                    Cerber
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 142

                      Mam dwie starsze siostry , o 6 i 7 lat . Obie mają mężów , dzieci . Rodziny założyły wg mnie w standardowym wieku dwudziestu paru lat . Kiedyś zastanawiałem się dlaczego mają względnie normalne życie, czasem pytałem czasem usłyszałem co się działo w naszej rodzinie zanim Ja się pojawiłem.  Okazało sie że do pewnego momentu życie mojej rodziny niebyło usłane różami i było fajnie , ale co usłyszałem to że siostry miały kontakt ze starym , potrafił bawić sie z nimi , czasem coś razem robili . To zmieniało sie i pogarszało się w czasie … kiedy ja się pojawiłem ..trafiłem prosto w bagno. Stary już tylko pił , nie miałem z nim żadnego kontaktu pozytywnego , nie pamiętam żeby kiedykolwiek bawił się ze mną , żeby cokolwiek robił ze mną, wtedy on był tylko wrogiem i tutaj upatruję początek moich dziejów , żadnych wzorców, kontaktu z

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Cerber.
                      Cerber
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 142
                        w odpowiedzi na: Samotność #483845

                        A ja mieszkam sam od 18 lat , kiedy wracam do pustego domu to czasem boli

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 136)