Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 311 do 320 (z 621)
  • Autor
    Wpisy
  • dda93
    Uczestnik
      Liczba postów: 621

      Witaj🙂

      Co do związków jednopłciowych, podobno działa to tak, że pojawiają się w nich inne niż w relacjach hetero płaszczyzny porozumienia. Natomiast mechanizmy związku pozostają te same, więc gdy ktoś ma problem z „podkładaniem się” partnerowi, zmiana orientacji raczej nie rozwiąże problemu…

      Co do facetów uległych i miękkich, wybacz im, proszę, w ich życiu często zabrakło ojców, byli wychowywani przez dominujące matki. Stąd te postawy.

      Cześć z tych mężczyzn to przypadki niereformowalne, czyli na zawsze tacy zostaną. Inni, po zaspokojeniu ich potrzeby czułości i nabraniu poczucia bezpieczeństwa pokazują swoje prawdziwsze oblicze. Trzeba im tylko dać czas…

      Gdy taki facet wie, że nie odejdziesz, może się zdenerwować lub zakląć, albo postawić na swoim – jeśli to odpowiada Twojej definicji męskości. A wtedy i wilk syty, i owca cała, bo nie masz w domu ani totalnego chama i brutala, ani totalnego mięczaka. Wielu mężczyzn jest gdzieś po środku, między tymi skrajnościami. Może wielu więcej niż myślisz 🙂

      W kwestii oswajania się, myślę, że to bardzo dobry pomysł 🙂 Możesz w tym celu nawiązywać drobne kontakty z braćmi, kuzynami, kolegami z pracy lub szkoły. I to powinno pomóc Ci oswoić swój lęk przed płcią przeciwną.

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 621
        w odpowiedzi na: Bliskość #484138

        Dla mnie miarą zdrowienia z DDA/DDD jest to, by nie wymagać od innych osób „szczególnego traktowania”. To, że jestem DDA nie upoważnia mnie do oczekiwania od wszystkich, by obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Przecież pracuję nad tym, żeby stawać się „normalnym” 🙂

        Z drugiej strony jednak, jeśli ktoś mówi mi, że coś jest dla niego, dla niej trudne, ma z tym problem, a mimo wszystko próbuje, wzmacnia to moje zaufanie i szacunek do takiej osoby.

        W moim odczuciu bliskość jest fajna i warto próbować. Nigdy nie czułem typowego lęku przed bliskością. Przed odrzuceniem, byciem ocenianym – tak. Ale nie przed bliskością. Chociaż może u mnie kryje się on na głębszym poziomie, że dość łatwo mi jest nawiązać kontakt, lecz trudno naprawdę zaufać, że ta druga osoba nie chce mnie wykorzystać czy skrzywdzić.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 621
          w odpowiedzi na: Już tu byłem… #484123

          @Cerber

          Tak, znalazłem. Chciałem zamieścić tu parę linków, ale mechanizm naszego forum jakoś to utrudnia. Czyli czujesz się odcięty od swoich uczuć?

          @Outsid3r

          Myślę, że kluczowe może być tutaj ostatnie zdanie, które napisałeś. Może nawet cierpimy bardziej na samą myśl o utracie ważnej dla nas osoby, niż gdyby to się naprawdę już stało.

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 621
            w odpowiedzi na: Już tu byłem… #484084

            Zobaczcie jakie ciekawe wyniki Wam się pokażą, gdy w wyszukiwarkę wpiszecie „lęk przed samotnością”. Chyba powstaje nowa jednostka chorobowa…

            Cerber, masz rację, czasem najtrudniej wytrzymać sam na sam z własnymi myślami.

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 621
              w odpowiedzi na: Już tu byłem… #484070

              A próbowałeś z nią porozmawiać, przyznać się do błędów, posłuchać co ona myśli i czuje, uzgodnić, co możecie zrobić, żeby niektóre akcje (w znaczeniu zdarzeń szkodliwych dla Was obojga) się nie powtarzały? Może jeszcze nie wszystko stracone…

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 621
                w odpowiedzi na: Już tu byłem… #484068

                Niektórzy terapeuci używają w terapii czegoś takiego jak arkusz przekonań (na temat ludzi, świata, mężczyzn, kobiet, rodziny, związków…). Moim zdaniem bardzo przydatne narzędzie.

                Osobiście mam wrażenie, że na samych negatywnych przekonaniach daleko bym nie zajechał. Kiedyś myślałem, że wszyscy ludzie są do d… Teraz w takich sytuacjach myślę raczej, że może za słabo szukam😉

                @Outsid3r

                Czy mógłbyś rozwinąć ten temat z drugą osobą – na co nie ma siły? Bo chyba nie do końca zrozumiałem…

                 

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 621
                  w odpowiedzi na: Już tu byłem… #484062

                  Witaj,

                  Być może nasz problem wiąże się z tym, że poruszamy się od jednej skrajności do drugiej?

                  Ja wychowałem się w dość dużej na dzisiejsze standardy rodzinie na metrażu, który dziś wiele osób nazwałoby kawalerką. Brak miejsca na spokój podczas odrabiania lekcji. Zasypianie przy głośno grającym telewizorze. Ognik papierosa ojca na sąsiednim łóżku w nocy, który w dupie miał to, że wszyscy inni są niepalący, bo przecież „on jest u siebie, więc może”.

                  Teraz, gdy od dawna mam już lat nie kilkanaście ani nie dwadzieścia parę, mogę czytać książkę kiedy chcę, obejrzeć film kiedy chcę, włączyć muzykę kiedy chcę, siedzieć w ciszy kiedy chcę (nie licząc nieprzewidywalności zachowań sąsiadów). Tyle, że teraz mnie to nie cieszy, bo gdy spadła adrenalina walki i opadł dym, zostało miejsce na pustkę i samotność, poczucie niebytu i życia przeciekającego bez sensu przez palce.

                  Jeszcze niedawno mieszkałem w innym niż mój rodzinny domu pełnym ludzi. Gdzie każda chwila samotności i spokoju dawała uspokoić emocje. Praca, w której siedzę sam, była wtedy wybawieniem. Teraz jest przekleństwem. Kilka lat temu, pracując w obsłudze klienta, wśród ludzi, nabawiłem się nadciśnienia, nadwagi i prawie cukrzycy. Teraz znów szukam pracy… w obsłudze klienta😉

                  A może by tak jakoś „po środku”?

                  dda93
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 621
                    w odpowiedzi na: List do rodziców. #484051

                    Taki list ma znaczenie raczej symboliczne.

                    Czasem można go użyć jako przygotowania do tego, co później chce się rodzicom powiedzieć twarzą w twarz (co fakt, że rzadko przynosi jakieś pozytywne efekty).

                    Częściej służy on jednak do oszacowania strat. Oddzielenia tego, co sami czujemy i myślimy, od często dysfunkcyjnych przekonań, które wpajali nam rodzice. Pozbywając się tego balastu, możemy spojrzeć na siebie i swoje życie na nowo.

                    Osobiście nie pamiętam, czy taki list kiedyś pisałem, ale rozumiem, że wielu osobom to pomaga.

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez dda93.
                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 621
                      w odpowiedzi na: Kryzys, po raz kolejny #484049

                      Te „klatki” które Ci wracają to może być stres pourazowy. Pomóc tu może terapeuta, który specjalizuje się w leczeniu PTSD (choć chyba mało jest takich). Niektórzy twierdzą, że pomaga też na przykład terapia EMDR, ale nie mam na ten temat zdania.

                      Problem objawia się tak, że masz jakąś obfitą w negatywne emocje traumę z przeszłości i ona uruchamia Ci się w pamięci, gdy przeżywasz coś podobnego. Co ciekawe, sytuacja na teraz może być w ogóle z innej beczki, ale odpala Ci się np. uczucie bezsilności – i zaraz podczepia się pod nie to samo uczucie z przeszłości, robiąc z tego ciężar trudny do udźwignięcia. Przynajmniej u mnie tak to działa…

                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 621

                        Widzisz, Jolu, z tą jedyną to często jest problem, bo ona zwykle tą jedyną być nie chce. Nie wiem jak z Twojego doświadczenia, bo z mojego kobiety DDA często boją się bliskości, jakiegokolwiek zobowiązania czy współodpowiedzialności za los siebie i drugiej osoby.

                        Poza tym ja mam tak, że często wpadam w schematy uzależnieniowe wobec drugiej osoby. A to też nie jest dobre i wymaga uzdrowienia (raczej niż kompletnego zerwania relacji, która sama w sobie może nie jest zła).

                        Raz byłem w długoletnim związku z nie-DDA i było w sumie OK, spokojnie. Na moje młodzieńcze lata wręcz za spokojnie jak dla mnie. I też się nie powiodło.

                        Dla mnie taka obecność drugiej osoby może być motywacją by stawać się lepszym. Ale też staram się mieć tego świadomość, że to nie ta druga osoba ma rozwiązać moje problemy – że zająć się nimi powinienem ja.

                        Obecność tej drugiej osoby może też być anty-motywacją. Bo po co iść na terapię lub mityng, skoro ta druga osoba już jest? Czy nie lepiej wziąć ją z rękę i pójść z nią do kina? Terapia jest po to, abyśmy mogli normalnie żyć – a nie żyjemy tylko dla terapii. Choć z drugiej strony zaniedbać się też niedobrze.

                        Kluczem chyba jest podtrzymanie siły ducha, przez afirmacje, lektury, mityngi, spotkania z przyjaciółmi i rodziną. Bo z nią nawet trudne rzeczy da się przejść, a bez niej można wyłożyć się na drobiazgach.

                        Co do sensu życia i tego, co chcemy wnim robić, czasem wydaje się to klarowne i jasne. Czasem zaś musimy poczekać. Ja tak na przykład teraz mam, że nie kreci mnie już to, co przedtem robiłem latami. Mam pustkę i nie widzę swojego nowego powołania. Może po prostu czasem trzeba na nie poczekać…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 311 do 320 (z 621)