Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 2,533)
  • Autor
    Wpisy
  • drozdzyk
    Uczestnik
      Liczba postów: 2536

      tak bardzo chciałam coś wyrzucić z siebie….

      jak już napisałam epopeje to się skasowało…. noż k….. 😆

      drozdzyk
      Uczestnik
        Liczba postów: 2536

        medula życzę Ci dużo szczęścia, zasługujesz na nie 🙂

        drozdzyk
        Uczestnik
          Liczba postów: 2536
          w odpowiedzi na: Proszę o radę #227712

          do nieznanej

          Na samym początku chciałam powiedzieć Ci, że szczerze współczuję Ci sytuacji, w której jesteś. Rozumiem Cię i wiem jak jest Ci ciężko.
          Trochę już w życiu doświadczyłam a i tutaj na forum wiele się nauczyłam, zrozumiałam.

          Odsyłam Cie do (moim zdaniem mega) postu Cesarza, który dobrze by było jakbyś wydrukowała i powiesiła w widocznym miejscu – ale to już Twoja wola 😉

          http://dda.pl/index.php?option=com_mamboboard&Itemid=78&func=view&id=217625&catid=2

          Chciałam tylko w takich dość zwięzłych zdaniach napisać Ci co z własnego doświadczenia zrozumiałam i nauczyłam się.

          – Nigdy nikogo nie da się "uratować’ w sensie mentalnym, emocjonalnym. Można komuś zaproponować rozwiązania, miejsca, ludzi telefony – ale tylko tyle, reszta należy do tej osoby.

          – Nic nie musisz. Możesz co najwyżej chcieć albo nie. Związek wbrew temu co nadal wielu się wydaje – nie jest poświęceniem, ani wyrzeczeniem – jest wolnością.

          -Większość ludzi idealizuje swój związek, siebie, partnera. Wydaje nam się że tylko my spotkaliśmy "taką miłość", że nikt inny tego nie zrozumie, bo to co nas spotkało jest inne, bardziej niezwykłe, nie do ogarnięcia przez innych ludzi. Nic bardziej mylnego. Ludzkie emocje i losy są w większości bardzo analogiczne. Nie ma żadnej niezwykłości w poszczególnych relacjach. Po prostu ludzie są różni. A to już nie to samo.

          – Jest rzeczą straszną być w relacji w której musisz analizować każde swoje słowo, zachowanie, uczucie.
          Uzależniać plany i zamysły od reakcji drugiej osoby. Zyć z obawą – co on na to?
          Jest to toksyczne, deprymujące, poniżające i uwsteczniające.

          – Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Zmienić ich może jedynie silny wstrząs (jakieś naprawdę ważne, najczęściej niestety ciężkie zdarzenie w życiu).
          Czyli jedna "poważna" rozmowa nie ma szansy otworzyć oczu Twojemu byłemu, a przynajmniej ja już w takie rzeczy nie wierzę 🙂

          – W związku z kimś można być jedynie, kiedy potrafi się żyć również bez niego. Brzmi może dziwnie… ale ja tak uważam.
          Jakakolwiek forma uzależnienia od drugiej osoby jest już sama w sobie niezdrowa.

          – W związku nie jesteś po to by kogoś "zbawiać". Związek ma zapewnić Ci rozwój, radość, satysfakcję, korzyści. Ma sprawiać, że tą osobą będzie Ci przyjemniej i łatwiej w życiu.
          Cierpiętnicza miłość jest fajna tylko na filmach z epoki wiktoriańskiej ( które sama uwielbiam :))))

          Zaznaczam, że nie są to żadne życiowe prawdy – to są moje prywatne prawdy, na podstawie własnych przeżyć. Ale zawsze może coś skorzystasz.

          W każdym razie, z tego co piszesz – na dzień dzisiejszy widzę to tak:

          On nie wie czy chce z Tobą być.
          Możecie tak pisać i utrzymywać ten kontakt, wmawiać sobie, że to wielka miłość jeszcze rok, dwa a może pięć a on i tak nigdy nie będzie tego do końca wiedział i zawsze będzie "znikał". Ty w tym czasie wykończysz się psychicznie a jednocześnie tak od niego uzależnisz, że staniesz się wrakiem człowieka. Czego nie życzę. Ale wybór jak chcesz żyć, kochać- należy wyłącznie do Ciebie.

          Aha chciałam nadmienić jeszcze jedno – Ty się przejmujesz jak on się czuje, chcesz go ratować, pomóc mu itp.
          On jakoś nie przejmuje się tym co Ci funduje, czyli ciągłe napięcie i niepewność.
          Każdy w miarę logicznie myślący dojrzały człowiek wie, że powiedzieć komuś "nie wiem czy Cię chcę" jest chyba jeszcze większym tchórzostwem i bydlactwem (nie wiem czy jest takie słowo :P) niż powiedzieć – nie chcę Cię wcale.

          drozdzyk
          Uczestnik
            Liczba postów: 2536
            w odpowiedzi na: wpisujcie gg #227362

            Edytowany przez: drozdzyk, w: 2014/07/30 11:15

            drozdzyk
            Uczestnik
              Liczba postów: 2536
              w odpowiedzi na: Jest tu ktoś ?? #227359

              Argo91 zapisz:
              „Ponawiam ponownie :lol:”

              a trzeba być z Dolnego Sląska ?:):whistle:

              Edytowany przez: drozdzyk, w: 2014/06/03 15:59

              drozdzyk
              Uczestnik
                Liczba postów: 2536

                mrutku

                prześlij mi swojego maila to wyślę Ci tą książkę 46 zasad zdrowego rozsądku, o którą prosiłaś w innym wątku.

                no chyba, że już nie chcesz..

                drozdzyk
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2536

                  mrutek zapisz:
                  drozdzyk zapisz:
                  „Wczoraj czytałam po raz drugi ebooka – 46 zasad zdrowego rozsądku”

                  Drozdzyk, jest szansa na przesłanie mailem?”

                  pewnie 🙂 tylko musiałabyś mi podać maila.

                  drozdzyk
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2536

                    peggysue15 zapisz:
                    „Jak się od tego uwolnić? Jak się powoli wyswobodzić z toksycznej relacji? Jak mam pamiętac że krótkie chwile gdy jest dobrze są właśnie krótkie, i być świadomym tego co się dzieje, nie próbować tłumaczyć, nie dorabiać własnych teorii, obiektywnie oceniać wszelkie incydenty kłótni i ciężkiej atmosfery, tak żeby to była prawda, a nie jakieś wypaczone twierdzenia? Pomóżcie.”

                    Ciężko jest się uwolnić jeśli jesteśmy w coś zaangażowani emocjonalnie. Mieszkając z tą osobą uwolnienie się i spojrzenie z dystansu jest praktycznie nierealne. Więc jeśli faktycznie chciałabyś wyjechać to może zrób z tego pożytek i wykorzystaj właśnie na spojrzenie na tą relację z dystansu. CO tak naprawdę ona CI daje, w czym Ci pomaga, motywuje, a w czym niszczy, podcina skrzydła.

                    Wczoraj czytałam po raz drugi ebooka – 46 zasad zdrowego rozsądku. Ta ksiązka pomaga mi unormować moje myślenie kiedy zaczynam się gubić. Jest tam rozdział od szczęściu. Czym ono się tak naprawdę objawia i, że ludzie często mylą szczęście z chwilową radością. Jest tam dość logiczny wymiernik. Krótkie chwile radości owszem zapadają w pamięć ale są właśnie [u]krótkie[/u]; chwilowe, ulotne.
                    Szczęście daje poczucie zadowolenia i spokoju na dłuższy czas – np satysfakcjonujący związek trwa latami we względnym spokoju i harmonii. Związek nieudany ma tylko udane "chwile" …tak ja to interpretuje.Przemyśl to i powodzenia 🙂

                    drozdzyk
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2536

                      peggysue15 zapisz:
                      „Dzięki za rady, ale nikt nie skomentował mojej wyważonej propozycji, czyli wyjechania na jakiś czas. to jest zresztą jego metoda na te gorsze dni, gdy jest zły, zamknąć się i odsunąć.”

                      moim zdaniem to niewiele zmieni… bo co tak naprawdę miałoby zmienić? bardziej śmiem przypuszczać, że będzie to kolejne pozorne "odnowienie" w waszym związku bo zazwyczaj długa nieobeność osoby od której w pewnym sensie jesteśmy uzależnieni buduje ogromną tęsknotę i zmienia perspektywę. Nagle wydaje się, że to musi być ogromne uczucie, dużo emocji. Po takiej rozłące często jest dużo lepiej przez jakiś czas bo unika się problematycznych tematów a skupia na tym co dobre (czego brakowało podczas rozłąki) ale tak czy tak niewiele z tego wynika:S

                      Myślę, że tutaj tylko kwestia decyzji – jego i Twojej – co z tym robicie – a później konkretne działania mogą cokolwiek pomóc.
                      Inaczej będzie jak jest.

                      drozdzyk
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2536

                        millenia zapisz:
                        „A może lepiej nazwę to CHOLERNA potrzeba bycia najważniejszą i posiadania kogoś na wyłączność.

                        Jestem po rocznej terapii i nic. Wraca jak bumerang.
                        Wystarczy, że poznam faceta – na początku wszystko super cacy, ale niech tylko zacznie być dla mnie kimś "ważnym", wtedy następuje odcięcie tlenu od mojego mózgu. I niech tylko spojrzy albo nie daj Boże wspomni o innej kobiecie – masakra… 🙁
                        Poziom własnej wartości natychmiast u mnie sięga bruku.

                        Proszę powiedzcie poradziliście sobie z tym jakoś?”

                        to chyba kwestia poczucia wartości właśnie?
                        aby uwierzyć we własną wartość trzeba polubić a później pokochać siebie. Terapia, książki, przełamywanie lęków, akceptacja kompleksów i wad na które nie mamy wpływu. Sama od lat bezskutecznie walczę z tym…

                        Jak zaakceptujesz siebie prawdziwie na pewno łatwiej Ci będzie poradzić sobie z nadmierną zazdrością i kontrolą drugiej osoby.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 2,533)