Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • eyetoy
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      „A nawet gdybyś się upił i zaczął ją źle traktować, poczułaby, że nie jesteś w tym autentyczny.” – tak, słyszałem coś podobnego od osoby, która przeszła przez terapię dla DDA. Przy takim zaburzeniu taka osoba lepiej odnajduje się w relacji z kimś kto trzyma „bat nad głową”, mimo że ma świadomość że to nie jest dobre/zdrowe.

      „Bo nie zna czegoś takiego, więc jesteś dla niej zagrożeniem.” – tak, dostrzegłem to w kolejnych decyzjach ograniczających nasz kontakt. Chociaż zaskakujące jest to, że gdy była taka okazja zgodziła się na spotkanie, poszliśmy na spacer który był normalny. Mówiła, że czuje się dobrze i że jest ok. Zastanawiam się czy wtedy „mechanizmy obronne” nie działały czy po prostu się do tego zmusiła.

      eyetoy
      Uczestnik
        Liczba postów: 5

        Wydaje mi się, że najważniejsza jest tutaj ta „zapadka”, która może przeskoczyć podczas pracy na innych płaszczyznach, jak chociażby przepracowanie faktów i błędnego postrzegania rzeczywistości. Wiem co się za tym kryje, bo sam pracowałem z psychologiem żeby uporać się ze swoimi problemami (nie DDA) i pamiętam doskonale ten moment kiedy ta zapadka zaskoczyła. Od tego momentu poprawił mi się komfort życia.

        Kwestia czułości, obecności i zainteresowania była moim zdaniem spełniona z mojej strony, a jednak nie wystarczyła żeby pomóc. Teraz mam wrażenie że to właśnie najbardziej przeraziło moją partnerkę, biorąc pod uwagę kwestię zaburzeń.

        eyetoy
        Uczestnik
          Liczba postów: 5

          Mi samemu też jest trudno to określić, to nie moja specjalizacja, rozumiem to wszystko na tyle na ile jestem w stanie pojąć. Nie mam zamiaru wcielać się w rolę specjalisty, jedynie pogłębiam tą wiedzę w celu lepszego pojmowania i rozumienia takich zachowań.

          To współuzależnienie dostrzegam teraz jeszcze bardziej, raz ta cała sytuacja z poprzednim facetem, dwa to różnego rodzaju zagrywki ze strony rodziny, na moje ewidentne wykorzystywanie w celu osiągnięcia własnych korzyści. Ona sama nie raz mówiła, że zaproszenie na obiad wiązało się zawsze z tym, żeby potem komuś dupę odwieźć do domu. Wspominałem, że skoro to widzi i jej nie pasuje to nie musi się na to zgadzać, a jednak zawsze wyciągała pomocną dłoń. Może to będzie błędne stwierdzenie z mojej strony, ale biorąc pod uwagę potencjalne DDA i współuzależnienie, to raczej nie działał tutaj mechanizm zwykłej pomocy drugiej osobie, a te całe mechanizmy wynikające z zaburzeń. Z boku oczywiście to wygląda raczej kiepsko, bo taka osoba zdaje sobie sprawę z tego i o tym mówi, a jednocześnie nic z tym nie robi.

          Do tego dochodzi dokładanie sobie obowiązków na głowę przez które brakuje czasu na organizację rzeczy ważnych, jak na przykład umówienie się do specjalisty mając świadomość że ma się problem.

          Tak z ciekawości, jeśli jest możliwe odpowiedzenie na to pytanie. Jak wygląda taka terapia? W jaki sposób w trakcie terapii „naprawia” się umysł człowieka dotkniętego przez te zaburzenia? Pytam, bo chciałbym pojąć to w jaki sposób można zwalczyć zachowania takie jak ucieczka, izolacja, nagła zmiana odczuwania emocji i uczuć.

          eyetoy
          Uczestnik
            Liczba postów: 5

            „Pozostaje pytanie, dlaczego akurat Ty i dlaczego właśnie kogoś takiego sobie wybrałeś?…” – dlaczego ja? Pewnie dlatego, że chciałem jej dać bezinteresowną pomoc i wsparcie, taki już jestem. To otworzyło drogę do poznania się i pojawienia się zauroczenia. Dlaczego kogoś takiego wybrałem? Pewnie gdybym wcześniej wiedział czym jest DDA to bym większą uwagę zwrócił na jej zachowania i podjął niewygodne tematy. Ogólnie to przez ten cały czas na prawdę nie mogłem jej nic zarzucić, bo było mi z nią dobrze.

            „Spotkałem dziewczynę z nie leczonym DDA. Wykorzystała mnie i porzuciła.” – nie patrzę tutaj przez pryzmat bycia wykorzystanym. Odkąd troszkę zagłębiłem się w temat tego typu zaburzeń, lepiej rozumiem jej zachowania i decyzje jakie podejmuje. Nie zmienia to oczywiście tego, że wpływa to na naszą relację.

            Nie potępiam jej, nie krytykuję, staram się rozumieć i nawet wspierać na tyle na ile potrafię. Niestety wszystko wskazuje na to, że czeka ją długa terapia na którą musi udać się sama.

            Najbardziej zastanawia mnie dlaczego te „mechanizmy obronne/autodestrukcji” w ogóle się pojawiają. Rozmawialiśmy nie raz i często dostawałem sprzeczne informacje, np. „jest wszystko ok i będzie ok, bo tak czuję” a potem odcina się totalnie. Czy to zawsze ma związek z lękiem przed stratą/odrzuceniem?

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez eyetoy.
          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)