Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #482555
Dwa lata temu na Mikołajki sprawiłam sobie spełnienie jednego z największych marzeń – własne miejsce na ziemi, własny azyl i swoje własne małe królestwo.
W tym roku na Mikołajki zrobiłam prezent małej Fenix – uwolniłam ją z pokoju i powiedziałam, że widzę jak przez te wszystkie lata cierpiała.
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #482552Wierzę też w to, że bliskie dla nas osoby, które fizycznie zmarły opiekują się nami czuwają pełniąc niejako rolę pomocników Boga, Siły Wyższej.
W swoim życiu miałam kilka takich przypadków, zbiegów okoliczności ale to akurat zostawię sobie.
<p style=”text-align: justify;”></p>w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #482551Jakubku a może w Twoim przypadku coś blokuję wspomnienia, bo inteligencji z pewnością nie można Ci odmówić
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #482549Jakubku zadałeś bardzo trudne pytanie wkraczające w obszar bardziej filozoficzny i duchowy. Dzisiaj zdecydowanie nie jest to czym chciałabym obciążać moje szare komórki. Ale kiedyś postaram Ci się na to pytanie odpowiedzieć. 😉
W skrócie. Zaakceptowałam swoją ludzką przemijalność. Wierzę, w to, że przechodzimy różne wcielenia, żeby uzyskać większą świadomość i wzajemne zrozumienie. Wierzę, że jest Bóg, Siła wyższa, która nad nami czuwa i prowadzi nas właściwymi drogami, które mają nam pomóc w rozwoju i ostatecznie osiągnięciu właśnie wzajemnego zrozumienia i szacunku.
Ale to co ostatnio przechodziłam to raczej strach przed bólem i cierpieniem. Bo chyba tego człowiek boi się najbardziej w odniesieniu do śmierci.
PS. Dziękuję za komplement 🙂
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 4 miesięcy temu przez Fenix.
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #482547Jak ja się przez te wszystkie lata strasznie bałam 😢😢😢
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #482546Koniec stanu permanentnej wojny i obezwładniającego strachu o własne życie, który zaczął się gdy miałam około 3 lat i trwał latami chociaż pewne rzeczy się skończyły, to w mojej głowie nadal się toczyły nieprzerwanie.
Ten obezwładniający strach wpełzł całkiem niewinnie od słów mamy „poczekaj jak wrócimy do domu to zobaczysz co ci zrobię”. Dlaczego? Bo chciałam poznawać świat i różne rzeczy. I jako trzylatka płaczem próbowałam wymusić to prawo do poznawania świata. Od tego momentu zaczęłam panicznie bać się tego, że moja własna matka może mi zrobić największą krzywdę – odebrać mi życie.
Później były długie lata kiedy siedziałam we własnym pokoju, nasłuchiwałam odgłosów kolejnych awantur, bałam się, że rodzice w końcu się pozabijają a jeżeli, wyjdę z tego pokoju to mnie też mogą zrobić krzywdę.
Paniczny strach towarzyszący mi niczym cień wypłynął jako ostatni. I dopiero teraz udało mi się go nazwać.
Ufff. Jaka to ulga wreszcie się nie bać, kiedy własny umysł i ciało przestają być schronieniem dla potwora. potwora dziecięcego strachu.
w odpowiedzi na: Knockin' On Heaven's Door… #482541Widzę, nawet po zdjęciu 😀
w odpowiedzi na: Knockin' On Heaven's Door… #482538To są pytania, zadane od siebie do siebie. Jedyną osobą, która może na nie odpowiedzieć jesteś Ty sam. 🙂
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #4824842wprzod1wtyl spokojnie, to nie jest idealizowanie i fałszowanie wspomnień. To jest spojrzenie z z dystansem.
w odpowiedzi na: Knockin' On Heaven's Door… #482464Przenoszona ciąża podobno stanowi zagrożenie dla życia dziecka, dlatego w pewnym momencie wywołuje się poród i następuje także odcięcie fizycznej pępowiny. Paradoksalnie bezpieczny azyl w postaci matczynego brzucha staje się zagrożeniem.
Myślę, że podobnie ma się że zbyt długą pępowiną mentalną.
Czy nie czujesz się chwilami wysysany przez własną matkę?
Ja się tak czułam
-
AutorWpisy