Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #487331
Dziękuję Ci A-J, że kilka lat temu, kiedy tego najbardziej potrzebowałam, pomogłeś mi rozwinąć skrzydła.
Dziękuję
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #487324w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #487312Jedna z najtrudniejszych decyzji.
Odpuszczenie ratowania ukochanej suczki na siłę, w imię strachu przed własnym bólem rozstania po tej stronie i pozostawienie jej decyzji o tym ile jeszcze chce być ze mną.
Cholernie ciężki dylemat i walka czy to co można jeszcze zrobić dla przedłużenia życia nie jest własnym egoizmem i w efekcie skazuje się ukochaną przyjaciółkę na dodatkowy stres.
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #487299Co było trudne do przyznania się przed sobą i przetrawienia?
To, że kilkanaście lat życia spędziło się z kimś, kto zupełnie nie pasował do mnie a ja do niego.
Dlaczego?
Bo żyło się w przeświadczeniu, że nikt inny nie będzie mnie chciał.
Pewnie oboje zabraliśmy sobie kawał życia.
To też jest trudne do przełknięcia. Świadomość tego, że samemu też nie jest się krystalicznym. Ale to paradoksalnie pomaga w akceptacji ułomności drugiego człowieka pod warunkiem, że nie stajemy się dla tej osoby „dzieckiem do bicia” czy naprawiaczem cudzych zranień. Bo to każdy musi załatwić sam. Inny człowiek może jedynie wspierać i ewentualnie pomoc zrozumieć samego siebie.
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #487298Jak zaakceptować własne błędy z przeszłości, nawet te najtrudniejsze do zniesienia dla nas samych?
Zadać sobie pytanie: dlaczego postąpiłam wtedy w taki a nie inny sposób, dlaczego podjęłam taką a nie inną decyzję?
A później szczerze sobie odpowiedzieć.
Istotne czy teraz postąpiło by się tak samo będąc w zupełnie innym miejscu z zupełnie inną wiedzą i doświadczeniem. Może wtedy nie było innego wyjścia albo własne pogubienie nie pozwalało postąpić lub postępować inaczej.
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #487296Przeżywanie żałoby i droga do wewnętrznego spokoju czasem bywa bardzo kręta i prowadzi do zaskakujących miejsc. Zwłaszcza jeżeli ze zmarłym, nie pogodziliśmy się za życie.
Tak jak było w moim i mojego ojca przypadku.
Przez wiele lat zmagałam się ze złością na ojca, ze wstydem za to że pił, za to że wstydziłam się za niego, za to że doprowadził siebie do śmierci, za to że doprowadził do tego iż musiał być pochowany przez pomoc społeczną.
To wszystko z czasem było przemieszane z poczuciem winy, że zawiodłam jako córka.
Później wraz z pracą nad sobą przyszło zrozumienie, wybaczenie ojcu, pomogły mi w tym także zapamiętane rozmowy. Również ojca z babcią o jego relacji z własnym ojcem.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy ile było we mnie jeszcze bólu z powodu tego, że ojciec leży na odległym cmentarzu, z dala od swoich rodziców, którzy go z pewnością kochali, pośród bezimiennych grobów.
Krótko przed świętem zmarłych postanowiłam, że przeniosę ciało ojca na miejsce, w którym powinien być. Do grobu dziadków, tak żeby może w jakiś sposób pomóc mu w pogodzeniu się z własnym ojcem.
Gdy pojechałam na cmentarz przed wejściem nie mogłam kupić ani kwiatów, ani zniczy bo nie można było płacić kartą. Na miejscu spoczynku ojca okazało się, że zniknęły zupełnie napisy z imieniem i nazwiskiem. Chyba tylko to, że wiele rzeczy już przepracowałam pomogło mi przetrwać widok bezimiennego grobu ojca. Ale jednocześnie umocniło w postanowieniu, że zabiorę go z tego miejsca.
Co osiągnęłam?
Spokój i poczucie jak by ten sam spokój osiągnął mój dziadek, który zmarł wiele lat przed moim urodzeniem.
Może to tylko moje wyobrażenie a może to połączenie z tymi dla których byliśmy albo może nadal jesteśmy ważni.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 tygodni temu przez Fenixx.
w odpowiedzi na: Knockin' On Heaven's Door… #487283Jeśli kiedyś w przyszłości będziesz miał potrzebę wyartykułowania swoich myśli ale niekoniecznie będziesz chciał z kimś rozmawiać, możesz np. napisać do mnie list, którego nie wyślesz.
Może za jakiś czas to Ci pomoże.
Jesteś inteligentnym człowiekiem więc z pewnością znajdziesz dla siebie odpowiedni sposób.
Pozdrawiam Cię ciepło
w odpowiedzi na: Knockin' On Heaven's Door… #487282Nie dziwię się.
Życzę Ci spokoju, żebyś mógł we własnym tempie przeżyć ten czas.
-
AutorWpisy