Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 50)
  • Autor
    Wpisy
  • j.b
    Uczestnik
      Liczba postów: 52

      aktywny187 dziękuję za polecenie, chociaż ja obecnie jestem na nieco innym etapie. Akceptuję już siebie, myślę, że polubiłam już siebie, mam ze sobą dobrą relację itd. Ale w pewnym momencie poczułam, że jednak „ja to za mało”, nie mam tu na myśli czegoś w tym rodzaju że jestem mało ważna czy mało warta, tylko tak po prostu odczuwam potrzebę wyjścia poza „ja”, ku czemuś większemu niż ja.

      ddd92 witaj, masz bardzo ciekawe plany. Co do korporacji to moim zdaniem dobry pomysł. Miałam podobny pomysł i sprawdziło się 🙂 Bałam się ludzi i nie miałam doświadczenia, ale na najniższe stanowiska naprawdę łatwo się załapać, a później to już można nawet brać udział w rekrutacjach wewnętrznych albo zdobyte doświadczenie wykorzystać gdzieś indziej.

       

      j.b
      Uczestnik
        Liczba postów: 52

        aktywny187 dziękuję za miłe słowa 🙂

         

        Kupiłam antologię wierszy dla dzieci. Taką samą, jak czytała mi mama w dzieciństwie, ale w znacznie lepszym stanie. Nasza była mocno w użyciu. Czytana, czytana, czytana była. Zawsze razem z mamą, bo nikt nie czytał jak mama. Kupa śmiechu była, gdy ekspresyjnie czytała. Spotkał katar Katarzynę. A psik! A potem gdzieś w przeprowadzkach antologia przepadła. I nie było już antologii do poczytania przez mamę. Brakowało mi tej antologii i wieczorów spędzonych przy jej lekturze, zawsze z mamą.
        A teraz jest antologia, ale nie ma mamy.

        ++++++++++++++++++++++++++++++++

        „Dojrzale kochać drugiego człowieka to być nie tylko dobrym, ale też mądrym darem dla innych. To zatem być darem, który stawia stanowcze wymagania. Jeśli ten, kogo kocham, nie odpowiada miłością na miłość, lecz krzywdzi mnie, to – dopóki tak postępuje – pozostaje mi tylko kochać go na odległość, czyli naśladować postawę mądrze kochającego ojca wobec marnotrawnego syna. Kochać dojrzale to w taki sposób dobierać słowa i czyny, by wprowadzić kochaną osobę w świat dobra, prawdy i piękna.” – ks. Marek Dziewiecki, „Dorastanie do świętości”

        j.b
        Uczestnik
          Liczba postów: 52

          Sorry Boys – Fudżi

           

          Rzeczy spakowane
          Włosy spięte, klucze zdane
          Idę wąskim korytarzem
          Coś dziwnego tu się zdarzy

          Droga jest daleka
          I niepewność, czy ktoś czeka
          Ja się trochę zasiedziałam
          Jak z obrazu się wyłaniam

          Jak góra Fudżi nad miastem
          Stoję i boję się zasnąć
          A życie płynie dalej i dalej
          Przepraszam, ale nie tańczę
          Buty się zrosły z asfaltem
          Utknęłam w drodze z domu do domu

          Zobacz jeszcze stoję
          Ale ruszę jak konie w galopie
          Choć nie mogę ruszyć się
          To przekleństwo Fudżi jest

          Droga jest daleka
          I niepewność, czy wciąż czekasz
          I czy kiedyś ruszę się
          To przekleństwo Fudżi jest

          Przepraszam, ale nie tańczę
          Buty się zrosły z asfaltem
          Utknęłam w drodze z domu do domu
          Przepraszam, ale…

          Jak góra Fudżi nad miastem
          Stoję i boję się zasnąć
          A życie płynie dalej i dalej
          Przepraszam, ale nie tańczę
          Buty się zrosły z asfaltem
          Utknęłam w drodze z domu do domu

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 miesięcy, 2 tygodni temu przez j.b.
          j.b
          Uczestnik
            Liczba postów: 52

            Przytulam Cię. Mam podobnie, jestem w podobnym wieku i w podobnym czasie strata. Tu niestety nie ma chyba żadnej złotej rady, może rzeczywiście jak wyżej – czas leczy rany i kiedyś pozostanie sentyment, bez całego bólu, który teraz odczuwamy.

            j.b
            Uczestnik
              Liczba postów: 52

              Rozumiem. Daj jej może ochłonąć z tego wszystkiego, poukładać w głowie, może ona teraz potrzebuje takiej przestrzeni na przetworzenie tego wszystkiego, co miała poruszone na terapii. Może to tylko ten kryzysowy gorący moment, który przeminie.

              j.b
              Uczestnik
                Liczba postów: 52

                Po pewnym czasie rozmów oraz słysząc o moich pozytywnych przeżyciach z terapeutami O zdecydowała się zapisac na meetingi online DDA, które ruszyły na początku bieżącego roku (raz w tygodnu 2h).

                 

                Być może będę w mniejszości, ale wydaje mi się, że „nadgorliwość bywa gorsza od faszyzmu” i jeśli kobieta dobrze funkcjonowała, to po co było gmerać gdzie nie trzeba. Terapia jest potrzebna wtedy, kiedy funkcjonowanie jednostki jest nieadaptacyjne. A z tego, co piszesz, ona bardzo sprawnie tworzyła z tobą relację, co często jest problemem u DDA. Więc u niej problemu nie było, niejako wykreowałeś go sam, pchając ją w tę niepotrzebną terapię. Która jest bardzo kosztowna emocjonalnie, a na dodatek, co możesz przeczytać w innych wątkach na tym forum, zdarzają się bardzo niekompetentni psychoterapeuci. To jest bardzo delikatna materia i nie widzę sensu podejmować terapii bez naprawdę poważnej potrzeby. Podobnie jak zazwyczaj nie operujemy się „na zapas”…

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 3 tygodni temu przez j.b.
                j.b
                Uczestnik
                  Liczba postów: 52
                  w odpowiedzi na: Tęsknota po terapii #486805

                  kurianna dziękuję, bardzo cenna wypowiedź 🙂

                  j.b
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 52
                    w odpowiedzi na: Tęsknota po terapii #486752

                    Bardzo duże obawy przed psychoterapią budzi we mnie ten wątek. Coraz częściej mam wrażenie, że psychoterapia to bardzo grząski grunt i częściej szkodzi niż pomaga… To jakiś dziwny typ relacji, który w naturze nie występuje, a dodatkowo korzystają z niej przecież osoby z rozmaitymi zaburzeniami, problemami – i ja też przecież mam swoje problemy, które nie daj Boże terapia jeszcze pogłębi… To niesłychanie delikatna sztuka, a nieprofesjonalnych terapeutów jak widać nie brakuje… Naprawdę mnie to zasmuca, bo liczyłam na to, że psychoterapia może być jakąś sensowną drogą, ale teraz to już we wszystko zwątpiłam…

                    j.b
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 52

                      Witam, a jak można się z Tobą skontaktować?

                      Kobieta 30 lat, też dolnośląskie.

                      j.b
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 52

                        Moje sny łączy jeden motyw obecny w rozmaitych konfiguracjach i sceneriach. Motyw ciągłej ucieczki i/lub konieczności tłumaczenia się z czegoś. A im więcej tłumaczę się, tym bardziej się pogrążam. Towarzyszy mi w tych snach poczucie zagrożenia i bezradności, takie wrażenie, że jestem sama przeciwko wszystkim nie wiadomo z jakiego powodu i że jestem na przegranej pozycji, że moje argumenty są nieważne, że moje stanowisko jest skreślone, a ja poniosę wielką odpowiedzialność za jakieś drobne potknięcie. Że jestem bez szans.

                         

                        Nie radziłam sobie z pomocą rodzicom. Mama była bardzo mocno uzależniona od alkoholu. Ojciec był bezradny, ciągle kazał mi uspokajać matkę, porozmawiać z matką, ogarnąć matkę. A co ja mogłam. Zaniedbywała dom, zaniedbywała siebie, wszystkie moje prośby, groźby, starania miała gdzieś. Nie byłam w stanie w jakikolwiek sposób na nią wpłynąć, ani perswazją, ani siłą (wylewaniem jej wódki i awanturami o jej chlanie).  Poradniki dla osób DDA radzą, by nie brać nadmiernej odpowiedzialności za rodziców i zadbać o siebie. Tak też zrobiłam. Wyprowadziłam się, zajęłam się swoim życiem. A ona się dalej staczała. Sama byłam wykończona emocjonalnie i fizycznie stałym stresem, życiem wśród awantur, niestabilności finansowej, to życie było koszmarem, po którym wiele lat musiałam dochodzić do siebie. Dobra, nieważne.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 50)