Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 52)
  • Autor
    Wpisy
  • j.b
    Uczestnik
      Liczba postów: 54

      To natomiast, że rezygnujesz z grupy z powodu czegoś, co, jak piszesz, wydarzyło się „tylko w Twojej głowie” wydaje się dość niepokojące.

       

      Doprecyzuję. Nigdzie nie napisałam, że to się wydarzyło tylko w mojej głowie. Jedyne co opisałam to reakcje w mojej głowie w odpowiedzi na zaistniałą sytuację. Zastanawiałam się, czy te reakcje były adekwatne, a także z czego wynikały. Sytuacja była zewnętrzna (poza moją głową).

      j.b
      Uczestnik
        Liczba postów: 54

        Z jednej strony zgadzam się z Tobą, z drugiej – te przykłady, które podajesz to mocno praktyczne dziedziny, a psychologia wydaje mi się bardziej teoretyczna. Kiedy widzę tą terapeutkę z tej grupy, to w sumie ona nie robi nic poza kiwaniem głową, ewentualnie dopytuje o jakieś szczegóły tego, co ktoś mówi i tyle. W ogóle to przypomina bardziej jakieś spotkanie towarzyskie niż jakąś grupową „pracę” nad sobą.

        j.b
        Uczestnik
          Liczba postów: 54

          To nie jest grupa o profilu DDA, a i ja nie zgłosiłam się tam z powodu problemów z tego obszaru tylko z powodu nieradzenia sobie po kryzysie, którego doświadczyłam w ubiegłym roku.  Nie wiem, czy moje odczucia mają związek z tym, że:

          • jestem DDA
          • czy z tym, że nie do końca sobie radzę ze sobą po wspomnianym kryzysie
          • czy z powodu mojego wrodzonego temperamentu i charakteru.

           

          Grupa jest bezpłatna (finansowana m.in. ze środków unijnych), prowadzona przez terapeutkę.

          j.b
          Uczestnik
            Liczba postów: 54

            Dziękuję za wirtualne tulaski 😀

            Ja nie chodzę na profesjonalną terapię. Może to błąd… Ale wątpię, czy taka terapia dałaby mi coś, czego bym jeszcze nie wiedziała, bo wiem już bardzo wiele. Mam głowę napakowaną teorią, ale nijak nie potrafię jej zastosować.

            Od grudnia przyjmuję leki przeciwdepresyjne. Jestem rozczarowana ich działaniem, może zbyt wiele sobie w związku z nimi obiecywałam. Żeby chociaż minimalna poprawa była…

            Żeby nie siedzieć ciągle w swojej głowie, zapisałam się na pewną „grupę wsparcia”. Ale i tam mi źle. Takie myśli, że:

            • nie pasuję tam
            • jestem tam „niepożądana”
            • nikogo i tak nie obchodzi co mam do powiedzenia

            Po ostatniej grupie poczułam wstręt i niechęć do ludzi. Już tam raczej nie wrócę. Próbuję racjonalnie rozważyć, co się wydarzyło w mojej głowie na tym spotkaniu, ale trudno jest mi się przebić przez ten neurotyczny chaosik. Jedyne, czego jestem pewna to to, że nie lubię ludzi, nie interesują mnie oni, że chcę się przed nimi ukryć, że nie potrafię nawiązywać relacji i właściwie są mi one niepotrzebne.

            Od męża również oddalam się.

             

             

            j.b
            Uczestnik
              Liczba postów: 54

              Był tu poruszony problem wiary w kontekście DDA, więc chciałabym polecić ten filmik – to (moim skromnym zdaniem) bardzo ciekawe świadectwo chłopaka z rodziny z problemem alkoholowym https://www.youtube.com/watch?v=gWCF6rwFhgs

              j.b
              Uczestnik
                Liczba postów: 54

                Nie chcę żyć. Oczywiście nie odbiorę sobie życia bo mam dla kogo żyć, ale życie nie sprawia mi żadnej radości. Przytłaczają mnie problemy emocjonalne i nie tylko, ciągnące się za mną jak smród z mojego rodzinnego domu. Każdy dzień to tylko zmaganie się z kolejnymi sprawami. Nie są to duże dramaty i na pewno są ludzie, którzy cierpią bardziej, ale nie mam nawet odrobiny odpoczynku psychicznego przez ciągłość oraz liczbę tych wszystkich spraw i problemów. Żyję w stałym napięciu czy wszystko uda mi się załatwić. z domu rodzinnego wyniosłam poczucie ciągłego braku stabilności i każdego dnia towarzyszy mi poczucie, że pomimo niespożytych wysiłków nie zdołam wszystkiego wyprostować i pójdę na dno za nieswoje winy.

                j.b
                Uczestnik
                  Liczba postów: 54

                  Cześć

                   

                  Czy są tu osoby, które mogą powiedzieć, że pomógł im Bóg? Od paru miesięcy, za sprawą pewnej osoby, mam ochotę na nowo „dogadać się” z Bogiem, ale coś mnie stale odciąga od kościoła i księży. Nie jestem w stanie nawet pójść do spowiedzi. Walczę sama ze sobą i nie wiem już gdzie szukać pomocy.

                  Ja jestem taką osobą, której praktyka wiary znacznie pomogła w kryzysie emocjonalnym. Zarówno strona obrzędowa – to daje również poczucie bycia częścią czegoś większego niż ja sama, częścią tradycyjnej wspólnoty – a to jest tak naprawdę ważną potrzebą, ale również, a może przede wszystkim czytanie książek z pogranicza nauki i duchowości, oglądanie na youtube kanałów katolickich i nie tylko.

                   

                  Czasami są takie momenty, że chciałabym, żeby ktoś mnie przytulił, żeby okazał mi chociaż namiastkę zrozumienia, akceptacji i bliskości, jakiej nigdy nie zaznałam. Chciałabym się komuś wypłakać w ramię i zrzucić z siebie cały ten ciężar. Nie szukam związku, nie chcę seksu. Po prostu potrzebuję odrobiny czyjejś uwagi i obecności choć przez krótką chwilę. Niczego więcej. Nie ma nikogo takiego. Wiem, że sama powinnam to sobie dawać, a nie szukać tego na zewnątrz, ale czasem po prostu nie mam już siły.

                  Ale ładnie to wyraziłaś, często czuję podobnie – chociaż mam wokół siebie osoby bliskie, to nawet wtedy mi się zdarza takie odczucie. Myślę, że to odczucie jest znane większości DDA, ta potrzeba poszukiwania uwagi, obecności itd. Tak, to prawda, że powinniśmy to dawać sobie w pierwszej kolejności sami, ale jednak jesteśmy istotami społecznymi i jeśli głębszych relacji nam rzeczywiście brakuje, to nie ma w tym nic dziwnego.

                  j.b
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 54

                    Zauważyłam, że forum nie odświeża się automatycznie przy każdym wejściu na nie jak większość innych forów, tylko trzeba najpierw wyczyścić cookies i odświeżyć stronę, aby wczytały się posty napisane od ostatniej wizyty.

                     

                    Mam ostatnio obniżony nastrój. Notuję to tutaj, by mieć wszystko zebrane w jednym miejscu na potrzeby psychiatry lub terapeuty, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ta pora roku nigdy nie jest łaskawa dla nastroju, a tym bardziej jeśli ma się zaburzenia czy inne trudności. W najbliższym czasie muszę (chcę) pracować nad akceptacją.

                    Moja największa obawa to: że nie zdołam wyjść na emocjonalną prostą, zaznać takiego zwykłego emocjonalnego uspokojenia. W mojej głowie stale szaleje emocjonalny sztorm. Kiedy uporam się z jednym tematem, to jak głowy Hydry pojawiają się kolejne.

                    j.b
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 54

                      Nie mam przyjaciół i trudno jest mi bronić się przed zgorzknieniem. Bardzo szybko przywiązuję się do ludzi, ale dla nich jestem tylko elementem tła. Nikt o mnie nie pamięta. Mówię tu o relacjach koleżeńskich. Kiedy jeszcze pracowałam, z trudem przeżywałam różne zmiany personalne w pracy, choć to byli przecież obcy mi ludzie. Teraz, kiedy ja odeszłam z pracy, też zapewne nikomu z moich byłych współpracowników nie przeszła przez głowę nawet myśl o mnie. A ja tęsknię za tą pracą, za tymi ludźmi, za tymi pomieszczeniami, a nawet urządzeniami. Dlaczego nie mogę być obojętna, zmieniać pracę i otoczenie bez jakichś dziwnych sentymentów.

                      j.b
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 54

                        A ja się nie dziwię, bo to jest wątek specyficznie o książkach o DDA, a nie o wszelkiego typu książkach psychologicznych których jest multum, zresztą w wielu z których ktoś wspomniał o tym syndromie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 52)